Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kilka słów o Iksińskim SORze i aptekach i buractwu i niedouczeniu, jakie…

Kilka słów o Iksińskim SORze i aptekach i buractwu i niedouczeniu, jakie tam pracuje.

Otóż. Parę dni temu, mój pies uznał, że fajnie by było zakosztować ludzkiego białka, a najlepszą do tego okazją było moje udo. No cóż, trudno, ugryzł, okej.

Paranoja numer jeden. Reakcja mojej matki – skoro pies był szczepiony, to na pewno nic się nie stanie. No psu, na pewno nie, w końcu ja się na niego nie rzucałam. W moim przypadku wdało się ostre zakażenie i potrzebny jest cały czas drenaż rany. To tak gwoli wstępu.

Paranoja numer dwa. Medicover. Zawsze byłam zadowolona z ich usług, wszystko fajnie, czerwony dywan, fanfary, jak przyjeżdżałam i całowanie po rączkach. Aż do wczoraj. Byłam w sobotę u chirurga na izbie przyjęć i mówię, że jest tak i tak i chirurg kazał mi się dziś zgłosić, na wymianę drenu. No to do internisty po skierowanie. Okej, godzina czekania, ale skierowanie dostałam… Do drugiego internisty w drugiej części szpitala. No fajnie. 1,5 h później weszłam, pokazałam ranę, a babka do mnie: „No pani od razu mogła wejść, to ja bym po chirurga zadzwoniła, bo ja nic tu nie zrobię”….
No serio? Powtarzałam o tym od 2,5 h, że mam się zgłosić do chirurga, ale okej… Da się przeboleć, bo jeszcze udało się to wszystko załatwić.

Paranoja numer trzy. Sytuacja w aptece w X. Kupić maść odkażającą z jodyną. Niby nic wielkiego, mówisz, i masz. No, chyba że nie ma tego na stanie. Wtedy Pani „wykształcona farmaceutka” mówi, że w sumie roztwór spirytusowy jodyny da ten sam efekt. Mówię, że rana jest otwarta, jest dren, czy to okej. Tak, tak, tak, zapewniała. No dobra, ja idiotka, uwierzyłam Pani, która pewnie skończyła to jedno z iksińskich szkół policealnych jako technik farmaceuta, gdzie nie wymagają nawet zdanej matury. No dobra, to jedziemy.

Paranoja numer cztery. Trafiłam na SOR w X. Przedstawiłam sytuację, jak wygląda, i fakt, że czarna skóra wokół rany ze srebrną poświatą, raczej nie świadczy dobrze o stanie skóry dookoła, a już nie mówiąc, co się może dziać w środku. No to Pani w rejestracji skierowała mnie do lekarza, aby tą ranę obejrzał i zdecydował, czy mnie przyjmie (wtf?).
No okej, wchodzę, mówię, jaka sytuacja, no ale przepraszamy, nie ma pani wypisu z recepcji no to aloha, i won z powrotem po kartę pacjenta, bo bez tego, ani rusz. Wróciłam do rejestracji, mówię o co kaman, po raz dziesiąty już, a babki, no proszę do doktora, bo możliwe, że pani nic nie jest (zapewne dren w udzie i otwarta rana polana spirytusem z jodyną, która, jak wiadomo powoduje poparzenia, to nic), to okej, poczekam, jeszcze chwilę. I czekam tą chwilę upierdliwie, na glorię chwały, jak lekarz odklei opatrunek, rzuci okiem i powie, że trzeba się zarejestrować i czekać w kolejce tyle, ile się czekało za komuny na kilogram pomarańczy na święta.
I fajnie, zaczekałabym.
Ale jak weszłam, i pytam, czy pan doktor ma dla mnie dosłownie 30 sekund, aby to zobaczyć, usłyszałam tylko „CHWILĘ!”. No to jedna chwila.
Wchodzi babka z dzieckiem, przejęte, że dziecko sobie nogę roztrzaskało, bo spadło z jednego stopnia schodów. Cóż, 15 minut czekałam, żeby zobaczyć, jak wychodzi z zabandażowaną kostką i doktorem mówiącym, no tydzień i będzie w porządku. No to się uprzejmie pytam, czy już mogę wejść. „CHWILA!”.
No dobra, wchodzi chłopaczek, w sumie nie wiem, co mu było, bo jak wszedł, tak i wyszedł po 15 minutach. Więc pytam znów, czy mogę, czy naprawdę mogę wejść. „CHWILA!”. No k*rwa, tutaj w X, pojęcie „chwila”, jak widać, nabiera zupełnie innego znaczenia.
Okej, weszła babka, która się skarżyła na ostre bóle w klatce piersiowej i, że to na pewno zawał (ale, jak zdążyłam zauważyć, w oczekiwaniu, 2 puszki coli zdążyła wyżłopać).

I w tym momencie moja cierpliwość się skończyła. Czekać prawie godzinę, żeby doktor łaskawie obejrzał ranę i zdecydował, że mogę pójść do rejestracji, zarejestrować się i spokojnie czekać aż do świąt Wielkiej Nocy, że może mnie przyjmie po raz drugi już tak "jak na normalnej wizycie".

Więc, powiedziałam wszystkim bardzo kulturalnie „P**rdolcie się buraki” i wyszłam.

Także takie jedno podsumowanie. Mam wrażenie, że im mniej Ci coś dolega, tym bardziej ludzie są Ci skłonni pomóc. Jak coś naprawdę złego jest z Tobą nie tak, to sobie poczekaj, może akurat padniesz, a może coś innego złego Ci się przytrafi i nie będziemy musieli się martwić. W Warszawie, mimo, że czekasz, to jednak pomoc zawsze uzyskasz. Tutaj, to najlepiej powiedzieć: „won wszyscy do domów”, p**rdolnąć wszystko i pojechać w Bieszczady.

Redit: Dziś byłam u chirurga na normalnej wizycie. Stwierdził poparzenia niezbyt groźne, ale jednak na tyle, aby opatrzyć je w specjalny sposób. Na moje pytanie, dlaczego, wczoraj nie byłam z tym w szpitalu, na skróconą wersję owej historii, stwierdził, że wcale się nie dziwi. W X było już tyle pozwów o błędy lekarskie, że teraz nawet boją się pacjenta dotknąć.

No to moje pytanie - po kiego tacy ludzie tam jeszcze pracują?!

X ale jak wszyscy wiedzą Konin

by Spaniel25
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
19 21

Ugryzł Cię Twój własny pies? patrząc po nicku spaniel?

Odpowiedz
avatar Czarnechmury
9 11

@maat_: paranoja po prostu

Odpowiedz
avatar KIuska
18 18

Wielką paranoją numer jeden jest to, że wychowaliście psa tak, że was gryzie. A kolejną jest to, że czekałaś na zakażenie. Albo to jakiś fejk albo nic się nie nauczyłaś. To już drugie ugryzienie i drugie kończy się zakażeniem? Czy od kilku miesięcy leczysz tą samą ranę? W co bardzo wątpie.

Odpowiedz
avatar Iras
12 12

ściema jak stąd na księżyc... o ile kwestia, że rany po ugryzieniu potrafią się paskudzić to cała reszta jest wciskaniem kitu: 1. Ugryzienie psa - ugryzienie przez własnego psa = beznadziejne wychowanie. ALE - wielkość psa, kwestia, że własny i parę innych rzeczy sprawiają, ze miejsce ugryzienia jakie opisujesz (udo) staje się wręcz nieprawdopodobne. Dodatkowo te same kwestie sprawiają jeszcze, że powstanie rany jest jeszcze mniej prawdopodobne, a tym bardziej takiej w którą dałoby się wszyć dren. 2. Jodyna na spirytusie na otwartych tkankach może przyczynić się do martwicy, jeśli rana zostanie szczelnie opakowana bez dostępu do tlenu ewentualnie może dojść do oDparzeń. Ale oparzeń jodyna nie powoduje. Dodatkowo gdybyś spróbował przepłukiwać sobie otwarta ranę z drenem czymkolwiek na spirytusie zeżarłbyś tynk ze ścian z bólu. 3. Apteka - Apteki są zwykłymi placówkami handlowymi - niezależnie od wykształcenia to zysk ma znaczenie. W związku z tym z braku roztworu jodu prędzej by ci zaproponowano jakiś specyfik o rzeczywiście - podobnym działaniu, tyle że 50 razy droższy. To, że ktoś z tytułem technika nie ma ŻADNEGO znaczenia. Żeby dostać owy tytuł człowiek się uczy konkretnych, związanych z zawodem przedmiotów zamiast wałkować po raz nie wiadomo który historię starożytnej grecji. Więcej - dobry technik będzie miał o niebo większą wiedzę od osobnika, który wzorowo zdał maturę - i będzie to wiedza praktyczna. 4. Rana z drenem. Wszelkie opisy świadczą o tym, że nawet nie wiesz co to jest, w jakich sytuacjach się zakłada, po co się zakłada i co się z tym robi.Przy ranie z drenem jakikolwiek specyfik z maści mógłbyś sobie wsadzić tam gdzie słońce nie dochodzi. Btw - ile czasu minęło od ugryzienia do pierwszej wizyty u lekarza? 5. Nawet nie wiesz po co psy się szczepi...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@Iras: Najciekawsze jest to, ze ewidentna msrtwice tkanek (wedlug autorki) lekarz leczyl jakims opatrunkiem? ani slowa o antybiotykach? tak sobie rana sie paskudzila i jedyne co to dren zalozyli? mnie tez kiedys ugryzk wlasny pies, bo zostal zaatakowany przez innego psa i probowalam ich rozdzielicl Pies z bolu klapal szczekami i trafil na moja reke. Spuchla jak bania i pobieglam nastepnego dnia do rodzinnego, dostalam szczepionke przeciw tezcowi i antybiotyk.

Odpowiedz
avatar Iras
2 2

@nursetka: Już mi się nie chciało wszystkkich niedomówień opisywać - fakt, w przypadku ugryzienia i rany wymagającej drenu - antybiotyk powinien już być na dzien dobry, nie mówiąc już o sytuacji gdy pojawiły się dodatkowe problemy. I właśnie - samo ugryzienie - z opisu w bajeczce wynika, że stało się to ni z tego ni z owego. Ugryzienia psów wyglądają różnie w zależności od sytuacji i rzeczywistego celu. Gdy oberwie się w sytuacji jak Twoja - może być nieprzyjemnie, bo pies jest w amoku, nastawiony na zrobienie krzywdy (tyle, ze nie jest się celem i stosunkowo szybko pies się orientuje o tym, że ma w pysku nie to co zamierzał) Z kolei gdy oberwie się w trakcie ataku, zanim dojdzie do starcia psów - nawet w przypadku dużego psa (o ile ma do osoby gryzionej szacunek) skończy się co najwyżej na krwiakach i lekkim uszkodzeniu naskórka (tego sama miałam okazję doświadczyć - pies 45 kg - atakujący innego psa w boksie, obok którego trzeba było przejść <czyli nawet nie mój - schronisko, pies po ciężkich przejściach)>)

Odpowiedz
avatar Isegrim6
-3 3

@Iras: Ja, że mam chorą wyobraźnię to się doczepię do 1 i 2 :): 1. No udo się zaczyna od kolana i wędruje w górę :) może autorka robiła "kinky" z pieskiem ? np. coś z czekoladą ? Wtedy i historia nabiera sensu i punkt 2 się uprawdopodobnia (tj. szczelnie zapakowana rana) A piesek dziabnął muszelkę bo się w czekoladzie rozsmakował :P Ok ok a tak serio po polaniu tego czymkolwiek na spirycie to wycie słychać by było na księżycu

Odpowiedz
avatar maverick777md
8 8

co więcej - postępowanie personelu SOR było w pełni prawidłowe i zgodne z europejskimi wytycznymi (byłaś "zielona", a właściwie "niebieska"). W Wielkiej Brytanii )z tego typu raną) średni czas oczekiwania na "zobaczenie przez lekarza" wynosi około 8 godzin. Zaś za odzywkę o burakach mogłabyś być uznana za "offensive" i wyproszona. Inna sprawa, że zostałabyś pouczona o tym, że nie powinnaś udawać się do ED... http://www.triagenet.net/en/Overview http://www.fundacjaprometeusz.pl/component/content/article/65-mistrzostwa-falck-przeworsk-2013/1327-triage-szpitalny-w-systemie-manchester

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@maverick777md: 8 godzin? w NHS na emergency czas oczekiwania powinien wynosci max 4h wedlug zarzadzenia, w naszym szpitalu jak wynosi wiecej to site managerzy sie stresuja, bo nie szpital nie spelnia norm.

Odpowiedz
Udostępnij