Mężczyzna i kobieta byli w związku.
(Chyba) nawet zaręczeni byli.
Kobieta popadła w kłopoty finansowe.
Co zaproponował Narzeczony?
- Wiesz, mogę ci pożyczyć te pieniądze, nawet MNIEJSZY PROCENT wezmę niż dla innych...
Piekielność nr 1 jest oczywista.
Piekielność nr 2 - ona jeszcze jakiś czas z nim po tym tekście była...
No okazja życia.
związek pieniądze
Jakakolwiek pożyczka z oprocentowaniem mniejszym od inflacji oznacza stratę dla pożyczkodawcy. Pomijam kwestie osobiste.
OdpowiedzAutorka chyba nie słyszała o instytucji intercyzy. Albo słyszała i też uważa ją za "oczywistą piekielność". Piekielne to jest z pewnością pożyczanie pieniędzy "na gębę" obcej osobie. A teraz wyobraźmy sobie, że do pożyczki jednak doszło. Po jakimś czasie ci ludzie się rozstają, a pani mówi panu "bujaj się frajerze, nie zobaczysz tej kasy".
Odpowiedz@Fomalhaut: autorka slyszala o intercyzie, ale po 1 tu jej nie bylo, a po 2 nie wyobrazam soie, ze kiedy mojej najblizszej osobie zycie by sie walilo, ja bym sobie spokojnie jadla suty obiadek i pozwolila glodnej osobie patrzec. i nie pomogla nie mowie o pozyczce 'na gebe', bo taka naiwna to nawet ja nie jestem, mozna spisac umowe i spisuje ja z KAZDYM komu pozyczam pieniadze, ale kurde zeby od wlasnej narzeczonej brac procent? wzbogacac sie na cudzym nieszczesciu? od matki tez bys wzial skoro " kobiety sa takie zle"?
Odpowiedz@bazienka: Sama napisałaś, że się potem rozeszli, więc z tą bliskością to jest tak, że dziś jest, a jutro jej może nie być. Matka to osoba, z którą łączą cię więzy krwi, więc nie da się ich tak zwyczajnie zerwać. A co do pożyczania pieniędzy własnej matce, to już każdy sam wie najlepiej czy, ile i na jakich warunkach byłby skłonny pożyczyć. I nie rób demagogii pisząc o "dorabianiu się na cudzej krzywdzie", bo tak działają instytucje pożyczkowe na całym świecie. A procent to należny zysk, chociażby za ryzyko, że dłużnik może stać się fizycznie niewypłacalny, albo za zwykłą stopę inflacji.
Odpowiedz@Fomalhaut: ejjj ale w momencie proponowania pozyczki ze sba byli i byc zamierzali wiec twoj argument jest inwalida
OdpowiedzZwiązek związkiem, ale o swoje trzeba umieć dbać.
OdpowiedzZareczyny, to nie zadna wspolnota majatkowa (nawet w malzenstwie bywa roznie). Jesli narzeczona popada w klopoty finansowe, to od ewentualnych pozyczek jest n.p. bank. A jesli takowy pozyczki nie chce udzielic, bo potencjalna dluzniczka nie jest godna zaufania, albo nie ma wystarczajacych zabezpieczen, to narzeczony musi byc kompletnym idiota, zeby mimo wszystko wywalac forse przez okno, lokujac ja w tak niepewnym interesie, niezaleznie od wysokosci ustalanych odsetek.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: nigdy nie miales tak, ze np. pracowadca spozniel sie z wyplata i jak na zlosc zepsul ci sie samochod? to byly PRZEJSCIOWE klopoty, potrzebowala nie parudziesieciu tysiecy, tylko 1000-2000
Odpowiedz@bazienka: zgodzę się z Tobą, że pożyczka na % (w stosunku do narzeczonej) jest piekielna. Ale jest jeszcze takie powiedzenie: umiesz liczyć, licz na siebie. Nie rozumiem, jak można nie mieć (chociaż odrobiny) oszczędności na "czarną godzinę". Co by było, gdyby ta dziewczyna nie miała narzeczonego i nie miała skąd pożyczyć?
Odpowiedz@bazienka: Normalny człowiek ma w tym celu zachowane oszczędności "na czarną godzinę", ale co ja tam wiem.
Odpowiedz@Lypa: jak sądzę Byki to ludzie młodzi. Skąd niby mają mieć jakieś większe oszczędności skoro pracują zapewne od niedawna. Pracuje od niewiwle ponad roku, coś tam odlozylam ale szczerze powiedziawszy w razie kompletnego popaucia komputer musiałabym się za pożyczyć na nowy.
Odpowiedz@Agatorek: jak sie ma male dziecko i jego ojca nie placacego alimentow, to uwierz mi, mozna... no ale niewazne powody, mialam tak kilka razy ze mi sie zwalilo na leb wszystko naraz i nawet oszczednosci nie pomogly, niestety, jestem w stanie zrozumiec...
Odpowiedz@Agatorek: tyle, że wiele osób zwyczajnie nie stac na takie oszczędności..
OdpowiedzMądry człowiek.
OdpowiedzJa żyje z konkubentem. Mieszkanie jak podzielone to w akcie stoi, ale za wszystkie rementowe rzeczy mam oświadczenie ręcznie podpisane przez konkubenta, że kasę w kwocie takiej a takiej na remont wyłożyłam ja.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 listopada 2016 o 22:32
@Grejfrutowa: bo to trochę tak, że każda para ma inne podejście do wspólnoty majątkowej. Są tacy którzy chcą mieć wszystko wspólne i są tacy którzy wolą mieć część podzieloną/wszystko podzielone - żadne z tych podejść nie jest złe. Natomiast wydźwięk historii jest taki, że narzeczony chciał dorobić (%) na kiepskiej sytuacji swojej dziewczyny.
Odpowiedz@kaede: dobrze, zgodzę się ze % to lekkie przegięcie, ale umowa już nie.
Odpowiedz@Grejfrutowa: % w wysokości zbliżonej do inflacji to nie dorobienie się, tylko uniknięcie strat.
OdpowiedzNo dobra, 'utarło się', że narzeczeni to już wspólny budżet mają, do pewnego stopnia. Ale dla mnie nie ma w tym nic dziwnego - narzeczeństwo nie jest prawnie uregulowane, więc to dwie, niczym ze sobą nie związane osoby, czyli pożyczka z procentem to całkowicie zwyczajna rzecz. Chyba że dla Ciebie w ogóle pożyczka z procentem udzielana przez znajomego jest czymś oburzającym.
Odpowiedz@kitusiek: w zyciu nikomu nic nie pozyczylam z procentem, nawet mi to do glowy nie przyszlo jak przyjaciolka biadolila, ze sie rozwodzi, ze maz jej robi pod gorke, ze musi sama placic za mieszkanie bo pan maz nie raczy, ze kasa jej sie konczy, mialam akurat- pozyczylam. nawet bez umowy, chociaz zazwyczaj spisuje, ale tu aurat potrzebowala na juz, mieszka godzine drogi ode mnie, a tluczenie sie po nocy z 2 malych dzieci no coz... zaufalam potem ja mialam sytuacje, ze pensja sie spozniala i ona pozyczyla te pare stowek mi serio nie ogarniacie czegos takiego jak BEZINTERESOWNOSC w NAJBLIZSZYCH RELACJACH? nie mowie o szastaniu kasa dla jakichs ledwo znanych ludzi- takim to bym w ogole pieniedzy nie pozyczyla ale partnerowi, rodzicom, bratu, najblizszym przyjaciolom sie po prostu POMAGA a nie pozycza na procent umowa i lecim, a nie procenty jakies :/ nie wiem czy to wy jestescie nieczuli czy ja idealistyczna
Odpowiedz@bazienka: Widocznie nie byłaś dzieckiem, którego pieniądze komunijne w tajemniczych okolicznościach wyparowały :)
Odpowiedz@bazienka:piszesz, że m.in rodzicom się pomaga - w sensie, że pożycza się bez procentu. A ja np. rodzicom nigdy nie pożyczyłabym pieniędzy, po prostu dałabym je (jeśli byłaby taka konieczność, a nie ich kaprys) i nie oczekiwałabym zwrotu. Co innego przyjaciele, znajomi, czy narzeczony - dziś jest, a jutro może być inny. Więc tu wchodziłaby pod uwagę tylko pożyczka. Chcemy się bawić w dorosłość, w związki, narzeczeństwo, to zachowujmy się jak dorośli.
Odpowiedz@kitusiek: oczywiscie, ze bylam :) wiem, ze kupono z nich dla mnie rower- skladaka, reszty na oczy nie widzialam @Agatorek: wiesz rozumiem, ze nie kazdy ma zdrowych emocjonalnie, nietoksycznych i niepatologicznych rodzicow. sama z moim ocem nie gadam i moglby nie istniec, bo potrafi tylko dowalac wymienilam rodzicow jako PRZYKLAD, podobnie jak rodzenstwo czy dzieci wlasne, przyjaciol jasne, moze sie zdarzyc, ze beda to sooby roszczeniowe uwazajace, ze " rodzinie nie trzeba oddawac", zawsze jest ryzyko ale chodzilo o opcje- niezarabianie na nieszczesciu NAJBLIZSZYCH ( dla jednych to rodzice, dla drugich dzieci, siostra, brat, przyjaciel, partner, maz cokolwiek, po prostu najblizsza osoba, z ktora lacza cie wspolnie przezyte lata, wiez, wsparcie, bezinteresownosc...)
Odpowiedza ja sie zapyam, czy wlasnej matce czy ojcu tez byscie byli tacy chetni udzielac pozyczki NA PROCENT? bo przeciez utrzymujecie sie sami, to nic im do waszych pieniedzy, dorosli sa?
Odpowiedz@bazienka: nienawidzę pożyczać kasy matce, bo matka mi nie oddaje. Zwleka zwleka, stęka ze nie ma i ze ja i tak mam. I tyle widzę swoją kasę, a zawsze mi jednak jej żal bo to moja matka i pożyczam, bo to drobne kwoty.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 listopada 2016 o 9:08
@Grejfrutowa: to nie pozyczaj :) proste ja mowie o ZDROWYCH relacjach bo wiem, ze niektorzy maja niestety opcje, ze rodzinie oddawac nie trzeba kwestia nerwalgiczna byl tu procent, nie sama umowa
Odpowiedzomze ja nie umiem w relacje miedzyludzkie, nie wiem ale dla mnie po to jest zwiazek, by sie WSPIERAC a nie by zbijac kase na nieszczesciu najblizszej osoby jesli mam klopoty jakiekolwiek, nie tylko finansowe, a partner mmnie albo olewa, albo probuje na tym cos ugrac, to niepotrzebny mi taki partner kiedys umarl mi najlepszy przyjaciel i zamiast wsparcia od owczesnego chlopaka dostalam sms " zajmij sie wreszcie MOIMI problemami" ... no coz, nie byl juz mmoim chlopakiem szanuujmy sie
Odpowiedz@bazienka: Ale przecież osoba z historii nie olała, tylko zaoferowała pomoc. Pokuszę się o stwierdzenie że ja, jako osoba zupełnie obca, nie dostałbym od tego człowieka takiej oferty pożyczki właśnie dlatego, że się nie znamy.
Odpowiedz@bazienka: ale Ty nawet nie wiesz, czy oni w ogóle byli narzeczonymi, a wierzysz, że takie słowa na serio padły. Ergo - nie znacie się za dobrze, ale łykasz wszystko co jedna strona Ci powiedziała bez mrugnięcia okiem.
Odpowiedz@bazienka: Spoko, ja chyba też nie umiem w relacje... Nawet nie jesteśmy narzeczonymi, ale dla mnie to wspólna kasa i tyle. To nawet nie jest pożyczanie- po prostu: ja kupuję, płacę np. rachunki, a za miesiąc jeśli on będzie mieć kasę, to np. opłaci mi czesne za studia. Kto ma kasę- ten płaci, nie wyobrażam sobie rozliczania z osobą, z którą żyję. No nie i koniec- to nasze wspólne życie. To samo do przyjaciół- nawet nie chciałabym zwrotu takiej kasy. Na tym m.in. polega przyjaźń czy związek- jeśli ktoś potrzebuje pomocy, to ją dajemy. Bezinteresownie i bezzwrotnie.
Odpowiedz@Caron: wiem bo facet jest moim przyjacielem a dziewczyna dobra kumpela znam historie w "wersjach" z obu stron i sa spojne i tak, wyrazilam moje zdanie na ten temat, OBOJGU @Asmena: a z moim bylym narzeczonym mialam wspolne konto i kazdy dawal ile mogl i jakos nie bylo awantur ze x dal 1000 a y 5000, bo to sie zmienialo w rozny sposob... planowalismy wspolna przyszlosc, wiec sobie ufalismy
OdpowiedzPiekielne jest wymyślanie ludziom od piekielnych tylko dlatego, że swoje sprawy finansowe układają inaczej niż my.
OdpowiedzPiekielność nr 3: Inni wyrabiają sobie opinie. Nie wie, nie oceniaj. Być może chłop się przejechał już na dwóch "narzeczonych"? Być może chciał mieć na piśmie pożyczkę? Nie wiesz na jakich byli zapewne warunkach skoro nie wiesz czy byli zaręczeni czy nie. Nie oceniaj.
Odpowiedz@LoonaThic: wiem, znam oboje, wyjasnilam to powyzej :) piekielnosc nr 4: zakladasz ze WIESZ LEPIEJ niz osoba opisujaca sytuacje...
OdpowiedzNie dziwię się chłopakowi. Znajoma była z chłopakiem, ten popadł w kłopoty finansowe, więc od znajomej pożyczył kasę (ponad 2000zł ), jak pożyczył to za tydzień kopnął ją w tyłek, a kasy nie oddał do dziś (mija 5 rok). Dlatego w świeżych związkach zawsze warto spisać umowę pożyczki. Wiadomo że komuś z rodziny się pożyczy, ale nie koledze, czy nowej miłości na "gębę"
Odpowiedz@leonkennedy: bo to sie umowe spisuje... dla nie oczywiste... ale umowa a % od pozyczki to jednak rozne rzeczy
OdpowiedzTo mój ex zaproponował mi, że wezmę jakiś większy kredyt, żeby spłacić jego i swoje zadłużenia. Oczywiście jego były ponad dwukrotnie większe. Zdziwił się, że stwierdziłam, że chyba się jemu coś poje....
Odpowiedz@xenomii:wówczas powinnaś spisać z nim umowę pożyczki na procent, który zakładał bank i tyle
OdpowiedzA ilu się ma "przyjaciół"od piaskownicy, paręnaście lat w szkolnej ławce, ba na chrzestnych proszą... Przychodzi kwestia pożyczki, a raczej jej zwrotu: tego się, chamie po tobie nie spodziewałem. Od przyjaciela chcesz zwrotu, teraz nie mam, oddam na świętego nigdy. Masz za dużo kasy, to pożyczaj. Ja nie mam.
Odpowiedz