Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sytuacja z której piekielność wynikła jest dosyć specyficzna/hermetyczna, natomiast sama piekielność już…

Sytuacja z której piekielność wynikła jest dosyć specyficzna/hermetyczna, natomiast sama piekielność już nie.

Właściciel firmy w której pracuję, postanowił urządzić nam rewolucje - słowem wyjaśnienia są trzy bliźniacze do naszej firmy (właściciel wszystkich 4 to Kanadyjsko-Amerykańskie joint venture), tyle że wyniki 1 są poniżej oczekiwań, a 2 to dno i parę metrów mułu (się do interesu dokłada, ale nie można się zwinąć ze względu na długoterminowe umowy). Innymi słowy 2 utrzymują pozostałe 2 i jeszcze generują zysk dla właściciela.

Zaczęło się od pilnego spotkania, na które pojechało nasze naczelne dowództwo, po powrocie zaczęły się pewne niepokojące ruchy (rozmowy/przeglądanie zakresów obowiązków/długie spotkania z zarządcą budynku etc.).
Niestety oficjalna informacja co do planów poszła trochę późno (dopiero jak już wszystko było ustalone, harmonogramy przyjęte, plany zaakceptowane) i niektórzy podejmowali decyzję na podstawie przeróżnych plotek krążących po zakładzie.

Podstawowa plotka była taka, że nas likwidują, interes przenoszą (zależności od wersji) Rumunia/Bułgaria, a nawet egzotyczne kraje typu Wietnam czy Indie. Plotka numer 2, to cięcie kosztów i wszystkich wywalają na na B2B (czyli samozatrudnienie) i ogólnie będzie pogrom i ragnarok. Tak więc były osoby, które zarządziły dla siebie ewakuację ze statku. Prawda okazała się skrajnie inna - przejmujemy dużą część zadań od pozostałych "sióstr", zostaną utworzone osobne podmioty do realizacji tych i bieżących zleceń. Właściciel przeznacza na to wagon dutków, także o brak zajęć i to przez najbliższe kilka lat martwić się nie za bardzo musimy.

Odnośnie osób które nie doczekały informacji i podjęły decyzję o zmianie pracy - czyli historia właściwa.

Ja nie wiem jakim ścierwem trzeba być, żeby przekazywać informację o byłych współpracownikach i o tym czym się zajmują. Sytuacja dotknęła nie tylko mnie, bo się z tego zrobiła niezła afera, ale jakieś indywiduum przekazało jakieś firemce (pewnie head hunterskiej) znaczną ilość dosyć wrażliwych danych, w tym danych prywatnych.

Dzwoni do mnie kobieta na mój prywatny telefon z zastrzeżonego numeru, nie przedstawia się, nie mówi skąd jest, ani w czyim imieniu do mnie dzwoni. Zaczyna od (może nie dosłownie, ale sens oddany):

- Panie Vege, w związku z sytuacją w (tu pada nazwa mojego pracodawcy) mamy dla pana propozycję. W imieniu naszego klienta, który jest pod dużym wrażeniem prac, które pan przeprowadził dla (i tu padają nazwy 3 klientów mojego pracodawcy), chcielibyśmy pana poprosić o spotkanie...

Brak odpowiedzi na pytanie kim ona jest (wyjaśni w trakcie spotkania), skąd ma do mnie numer, za to w przekonywaniu mnie do spotkania bardzo sprytnie wykorzystuje informację o:
- moim wieku
- o tym, że nie posiadam jeszcze potomstwa
- o tym, że mam kredyt na mieszkanie
- wie o moich zainteresowaniach poza pracą
- wie czy się zajmuje moja lepsza połowa

Na moją niedelikatną sugestię, że nie jestem zainteresowany, a także, po zażądaniu usunięcia wszelkich moich danych posiadanych przez tą firmę, kobieta się rozłączyła. Parę dni później kolejny telefon od innej osoby w tym samym temacie, która podobno nic nie wie, żeby ktoś od niej z firmy się ze mną kontaktował (tu przynajmniej Pan potwierdził, że moje dane zostaną osunięte z ich baz).

Afera gruba, bo firma bardzo poważnie traktuje kwestię ochronny danych, wiem o co najmniej kilku innych przypadkach sytuacji takich jak moja.
Nie rozumiem takiego postępowania, sam kilka razy rozmawiałem ze znajomymi na temat zmiany pracy jak była taka możliwość czy potrzeba (na zasadzie jest ktoś potrzebny do takiego czy innego zadania, a ja mam kogoś kogo mógłbym polecić), ale zawsze sam, nigdy by mi do łba nie wpadło, żeby sprzedawać czyjeś dane czy to osobiste, czy służbowe.

by Vege
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar pasia251
10 10

Ktos postanowił sobie dorobić...

Odpowiedz
avatar InessaMaximova
5 7

... Kosztem czyichś nerwów.

Odpowiedz
avatar Litterka
10 10

Hmmm... Przecież nieautoryzowane przekazanie danych jest karalne! Mam nadzieję, że "sprawa się rypnie" i tego kogoś "mundrego" złapią i przykładnie ukarzą.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
-4 10

Dość zabawnie brzmi twoje stwierdzenie, że twój pracodawca "bardzo poważnie traktuje kwestię ochronny danych", skoro ktoś te dame sobie tak po prostu skopiował i z firmy wyprowadził. Oznacza to, że albo nie są w żaden sposób zabezpieczone, albo są zabezpieczone partacko, albo są zabezpieczone przed osobami z zewnątrz, a w samej firmie dostęp do nich ma każdy i szefostwo nie ma pojęcia kto je wyniósł.

Odpowiedz
avatar Locust
15 15

@Fomalhaut: Ale takie informacje, ile kto ma lat, czy ma żonę, kredyt, jakie ma zainteresowania to nie są dane przechowywane przez firmę. Nawet to, który kolega pracuje przy którym projekcie, jakich firma ma klientów - pracownicy wiedza takie rzeczy. Wiec nie jest to wina pracodawcy, ze ktoś postanowił takie informacje sprzedać/udostępnić. Raczej byłabym zdania, ze "poważne traktowanie" wiąże się z dokładnym śledztwem i pociągnięciem winnych do odpowiedzialności.

Odpowiedz
avatar Isegrim6
-2 2

@Locust: a tu się nie zgodzę w firmie takie dane są przechowywane w dziale kadr, wygląda jakby ktoś miał dostęp do "teczek" pracowników. A dlaczego są przechowywane: - wiek to oczywistość, przecież mają datę urodzenia - żona/ dzieci często wymagane do ubezpieczenia (firmowego grupowego) i/lub różnych socjalnych benefitów np. karty podarunkowe, pracodawca odpisze sobie to od podatku - kredyt - trudniej ale może być w związku z przelewami pensji na konto - zainteresowania, no proszę przecież firma ma CV (pierwotne) albo w różnej postaci jest w stanie to zdobyć (np. notatka przełożonego) Wcale by mnie to nie dziwiło, tym niemniej informacje co robi moja lepsza połówka, już wykraczają poza zainteresowanie firmy (chyba że to działalność powiązana), ale z drugiej strony head hunterzy nie korzystają tylko z tego robią tzw. biały wywiad łącząc dane z portali np(fejs czy link-ed itd) więc przy okazji mogą zgarnąć info o świeżych wydarzeniach (hobby i rodzina to główny punkt)

Odpowiedz
avatar Vege
2 2

@Isegrim6: W "teczkach" w HR jest raczej dużo więcej "ciekawych" rzeczy niż moja data urodzenia czy zainteresowania (poza tym przy elektronicznym obiegu dokumentów łatwo jest znaleźć kto i jakie dane przeglądał). Moje zainteresowanie czy to, że mam kredyt to tajemna wiedza nie jest. To czym się zajmuje moja żona to też nie jest żadna tajemnica (zwłaszcza jak są organizowane przez firmę imprezy rodzinne czy organizujemy sobie ze znajomymi z pracy np. wycieczki motocyklowe). To w jakich projektach brałem udział - to też jest prosta sprawa, takie rzeczy przechodzą (mailowo) przez kilkanaście rąk. Ktoś się zachował jak ostatni ... - problem jest w tym, że kwestia takiego postępowania jest nie do udowodnienia

Odpowiedz
avatar Noob
7 7

A ja się zastanawiam, jak to niby ma działać. Dzwoni do ciebie ktoś kogo nie znasz, a mimo to ten ktoś zdaje się wiedzieć o tobie całkiem dużo i wyciąga cię na jakieś spotkania, nie raczywszy nawet się przedstawić. Toż to cholernie niepokojące (nawet jeśli szczególnie nie dziwi), ostatnie czego się w takiej chwili chce to lecieć jeszcze na jakieś podejrzane spotkanie. Dla mnie ma to efekt wręcz odstraszający. Czy to jakieś nowoczesne tajemne techniki perswazji czy serio są ludzie, którzy taką metodą dają się namówić?

Odpowiedz
avatar KoparkaApokalipsy
1 1

@Noob: może na zasadzie "przyjdź do nas pracuj, bo jak nie, to żona się dowie, co robiłeś w czasie delegacji w Ustroniu 3 lata temu".

Odpowiedz
Udostępnij