Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ostatnio przyznałam się, że jestem aplikantką adwokacką. Dzisiaj opowiem Wam o klientach…

Ostatnio przyznałam się, że jestem aplikantką adwokacką. Dzisiaj opowiem Wam o klientach z urzędu, tj. tych, dla których adwokata czy radcę prawnego wyznacza sąd (w sprawach karnych) albo na wniosek sądu - właściwa rada (adwokacka lub radcowska). Nie chcę wrzucać wszystkich klientów z urzędu do jednego worka, bo są wśród nich ludzie sympatyczni, ale dosyć często zdarzają się niestety osoby roszczeniowe i niechętne do współpracy.

Moja szefowa została wyznaczona do prowadzenia sprawy z zakresu ubezpieczeń społecznych dla X. X napisał piękne odwołanie od decyzji organu rentowego i wniósł w nim o wyznaczenie dla niego pełnomocnika z urzędu, bo nie stać go na opłacenie wynagrodzenia adwokata. Sąd Okręgowy oddalił mu ten wniosek, wobec czego X napisał jeszcze ładniejsze zażalenie na postanowienie o oddaleniu wniosku o odmowie wyznaczenia mu pełnomocnika z urzędu. Sąd Apelacyjny uchylił to postanowienie i w rezultacie, po ponownym rozpatrzeniu sprawy, Sąd Okręgowy postanowił przyznać X pomoc prawną z urzędu.

Tylko X, podobnie jak wielu klientów z urzędu, stracił zainteresowanie pełnomocnikiem w chwili jego wyznaczenia, najwyraźniej wychodząc z założenia, że jak już ma prawnika, to prawnik sam wszystko ogarnie. X nie skontaktował się z kancelarią (od terminu odebrania pisma z rady miał na to 4 miesiące; rada adwokacka po wyznaczeniu szefowej przesłała do X pismo z danymi kontaktowymi do kancelarii - adres, telefon). Dodatkowo u nas w kancelarii praktykowane jest, że wysyłamy klientowi sami pismo, w którym informujemy, że prowadzimy jego sprawę, podajemy ponownie dane kontaktowe i prosimy o kontakt w celu ustalenia stanowiska strony (czy będzie składał jakieś wnioski dowodowe? może opinia biegłego?). Dodam, że adwokat nie dysponuje numerem kontaktowym klienta z urzędu, bo nie ma go ani w piśmie, ani we wniosku o ustanowienie pełnomocnika z urzędu. Wobec tego jedyna możliwość na skontaktowanie się to list, chyba że klient zadzwoni pierwszy.

O 8.30 byłam na sprawie X. X pojawił się. Z pretensjami do mnie. Bo nie dzwoniliśmy. Bo olaliśmy jego sprawę (serio? kilka godzin czytania akt, przepisów, orzecznictwa?). Bo przecież mogliśmy do niego przyjechać do domu (to nic, że być może nikt by go nie zastał w domu). Nie dał sobie nic wytłumaczyć (jeszcze na korytarzu energicznie gestykulował, wydzierając się na mnie na oczach innych aplikantów, adwokatów, radców, pracowników sądu), na rozprawie złożył wniosek o zmianę pełnomocnika, bo do nas (w sensie - do kancelarii) utracił zaufanie.

Sąd nie zwolnił nas od prowadzenia jego sprawy, jednak ze względu na dotychczasowy brak uzgodnienia stanowiska, odroczył termin rozprawy na... 6 miesięcy (w tym wydziale mniej więcej tyle czeka się na kolejny termin). X wściekły wyleciał z sali, nie powiedział "do widzenia" (drobiazg), nie zostawił do siebie numeru. Odgrażał się jedynie postępowaniem dyscyplinarnym...

piekielni klienci

by astor
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Jango_Fett
13 13

I przez takich palantów trwają po kilka lat

Odpowiedz
avatar astor
12 12

@Jango_Fett: Nie tylko przez takich, ale o tym może kiedy indziej ;)

Odpowiedz
avatar hulakula
14 14

jakby płacił - może nie regularną stawkę, ale jakąś obniżoną uzależnioną od wysokości dochodów, no to wówczas by cudzą pracę szanował.

Odpowiedz
avatar no_serious
13 13

@Armagedon: Ale to w jego interesie jest spotkanie z pełnomocnikiem i jak najszybsze zakończenie sprawy ze pozytywnym( dla siebie) skutkiem. Może więc warto interesować się swoją sprawą, odpowiedzieć na pismo adowkata, a nie oczekiwać, że ktoś zrobi za niego wszystko. Pełnomocnik musi znać sprawę, móc z nim porozmawiać.

Odpowiedz
avatar no_serious
1 1

@Armagedon: Trochę się na tym znam więc nie muszę Ci wierzyć na słowo. Po prostu odniosłam się do Twojej wypowiedzi w kontekście tej sytuacji.

Odpowiedz
avatar hulakula
6 8

@Armagedon: po pierwsze - nie wszystkich stać wyłożyć kupę hajsu na konsultacje z prawnikiem. i mimo wszystko prawo powinno chronić słabszych. ale jak coś jest za darmo- to większość tego nie szanuje. dlatego powinna być jakaś opłata, choćby symboliczna.

Odpowiedz
avatar Polio
4 8

@hulakula Socjalizm i rozdawnictwo to zło.

Odpowiedz
avatar KachaKacha
1 3

Ja w ramach praktyk na studiach udzielałam porad osobom ubogim pod okiem radcy prawnego. Najbardziej pamiętam sprawy karne, bo jak wchodził pan i był super miły: "całuję rączki pięknym paniom" itp. to już wiedziałyśmy, że sprawa karna. I raz przyszedł pan z kwiatami i od słowa do słowa była do napisania apelacja karna "na jutro". Pan był oczywiście niewinny, bo siedział sobie pijany na przystanku autobusowym, a tu podchodzą do niego policjanci i go zwijają do radiowozu, bo (i tu cytuję) jego samochód był "wjechany na pas zieleni". Oczywiście apelacji nie dało rady napisać, bo nikt by jej po nas nie sprawdził z dnia na dzień i pan był bardzo niepocieszony. Pozdrawiam i życzę wytrwałości.

Odpowiedz
Udostępnij