Pracuję w kawiarni. Lody, gofry, dobra kawa, wszystko na wysokim standardzie. Jak wiadomo w takich punktach najgorszy ruch to sobota i niedziela. Szczególnie niedziel my pracownicy nie lubimy. Potrafimy mieć kolejkę baaardzo długą.
Całe rodziny chodzące po Galerii szukające same nie wiedzą czego i oczywiście trzeba przyjść na lody. Przytoczę kilka zasad panujących u nas żeby historia była jasna.
1. Najpierw płacimy, potem odbieramy. Klient najpierw musi zapłacić za gałkę loda, dopiero potem zostanie mu wydana. Takie oto zabezpieczenie, w sumie logiczne, prawda?
2. Osoba przy kasie tylko przyjmuje zapłatę i sumę gałek. Nie obchodzi jej jaki ktoś smak chce, ona ma tylko przyjąć pieniądze, a o smak będzie pytać dziewczyna nakładająca.
3. Gdy jest duży ruch wydajemy paragony i odsyłamy z nim na koniec kolejki żeby pokazać go kolejnej dziewczynie, a ona odbiera go, sprawdza za ile było zapłacone, przerywa i oddaje klientowi. Tak szybko rozładowujemy kolejkę i wszystko sprawnie idzie.
4. Nie łączymy dwóch smaków lodów w jedną gałkę.
Będzie o Pani Piekielnej która żadnej z tych zasad nie zrozumiała.
Środek dnia, tłum ludzi, oczywiście kolejka, u nas na zmianie jakieś 8 dziewczyn, duży ruch, dużo pracy. Przychodzi Pani, w średnim wieku, elegancka, widać że z rodziną. Przytoczę dialog, nie co do słowa ale sens ten sam.
-Łączycie smaki lodów? - pada od niej pytanie.
-Nie Proszę Pani, nie łączymy - odpowiada któraś z dziewczyn.
-Jak to? Przecież wszędzie indziej łączą tylko nie tutaj!? Ja pół miasta rodzinę ciągnę żeby do was na lody przyjść! - nastąpiło oburzenie.
-Taka panuje u nas zasada, nie wolno nam robić inaczej. - grzecznie odpowiadamy.
W tle zaczyna od nowa ustawiać się kolejka, ludzie słuchają, Pani mówi coraz głośniej, z zaplecza wychodzi reszta dziewczyn zaintrygowana krzykami.
-No! Jeszcze więcej niech was wyjdzie! Zamieszanie robicie, za dużo was tu pracuje!
My zdziwione, patrzymy na siebie, no ale do kasy podejść trzeba. Ja, osoba wygadana, wychodzę z szeregu.
-Zapraszam Panią do kasy.
-Jak to? - ciąg dalszy oburzenia.
-Najpierw płacimy, potem odbieramy. Najpierw muszę przyjąć sumę gałek a dopiero wydamy smaki. Zapraszam.
Kolejka robi się coraz większa, Pani perfidnie ją blokuje.
-To ja będę mówić smaki, a potem zapłacę.
Mnie już nerwy łapią ale dobra, skoro tak sobie Piekielna życzy.
-Niestety nie możemy, zapraszam do kasy bo robi się kolejka, ile gałek policzyć?
-A to ja będę płacić osobno za każdego loda.
Wierzcie mi lub nie, Pani każdą gałkę płaciła osobno, po przyjęciu zapłaty od razu dostawała loda. Oczywiście była coraz bardziej wściekła, a ja coraz milsza, coraz bardziej słodziłam itp, nie dam się tak łatwo z równowagi wyprowadzić a ją to jeszcze bardziej wkurzy. Nie wiem ile było tych gałek ale dość sporo. W końcu odeszła. Ulga. Następni klienci, Pani podchodzi, konkretna liczba gałek. Ja ze śmiechem do klientki:
-Da się? Da się.
Podobno spojrzenie syna owej Piekielnej, który stał niedaleko i to usłyszał mogło by mnie zabić.
Zapomniałam dodać, że pewien Pan z tłumu był po stronie Piekielnej i stwierdził, że tym systemem tracimy klientów. Piekielna obiecała, że już więcej nie przyjdzie. Oczywiście co najmniej raz w tygodniu jest na lodach. Bez akcji.
Pytanie: kto jest głupi? My czy ona?
gastronomia
Babka wredna, ale czemu nie laczycie smaków?
OdpowiedzCo znaczy że nie łączcie smaków? Ze np na jedną gałkę nie mogą się składać dwa smaki pół na pół czy po prostu jak ktoś ma ochotę na 3 gałki w różnych smakach to musi kupić trzy oddzielne lody?
Odpowiedz@Grejfrutowa: chyba chodzi o wersję pół na pół dwa smaki
OdpowiedzJa jestem głupia. A gdybyś mi to wytłumaczyła tak, jak to wszystko opisałaś, to bym osiwiała. Na miejscu. :D
OdpowiedzKobieta chyba zrozumiała, że niełączenie smaków znaczy, żę w jednej porcji lodów muszą być gałki tego samego smaku. Dlatego kupiła x oddzielnych porcji, każda w innym smaku.
Odpowiedz@Pauldora: jeżeli kupuje u nich regularnie, to nie wiem, czego miała nie zrozumieć.
Odpowiedz@hulakula: Od tego czasu pojawia się regularnie, momo że miała więcej tam nie przyjść. Nic nie jest napisane o wcześniejszych wizytach.
OdpowiedzGdy irytujący i problematyczny klient mówi mi, że już więcej nie przyjdzie, jakoś nigdy nie jest mi smutno. Rozumiem nerwy, ruch, irytację, ale jednak warto by było ugryźć się w język. Nie ze względu na tę kobietę, ale na resztę klientów. I też mi się wydaje, że jej piekielność wynikła z niezrozumienia. Czy jest w ogóle jakaś lodziarnia, gdzie można wybrać pół gałki takiej i pół innej?
OdpowiedzZnam taką, gdzie można. Ale to mały punkcik, kątem w piekarni stoi. Zawsze biorę pół na pół dla dziecka - dwóch gałek nie zje.
Odpowiedz@MalaSosna: jasne, czesto ta bralam zwlaszcza nowe smaki na sprobowanie ale jak nie mozna to nie no i niezrozuienia placisz- wybierasz smak tez nie ogarniam inaczej mysle ze troche ludzi mialoby strategie wybierasz smak-odbierasz loda- uciekasz bez placenia
OdpowiedzJak w ogóle można by "łączyć smaki" w jednej gałce??? Macie gałkownice, które odmierzają pół porcji???
OdpowiedzSkrobiesz trochę z jednego smaku i trochę z drugiego. Te pół jest umowne, nikt suwmiarką nie mierzy. Chyba...
Odpowiedz@singri: przez całe życie nigdy w Polsce ani za granicą nie widziałem, żeby ktokolwiek sprzedawał lody na "półgałki", ani też żeby ktokolwiek się takich domagał
Odpowiedz@xpert17: ja wiele razy widziałam mix wszystkich smaków. Trochę tego, trochę tego, aż powstanie gałka. Żadna filozofia.
Odpowiedz@tysenna: a potem lody śmietankowe upaprane czekoladą, a waniliowe sorbetem i kolejny klient musi to jeść. Nie, raczej podziękuję.
OdpowiedzIdę po popcorn :D. Zaraz tu bedzie g*wnoburza pod tytułem "klient nacpan" :D
Odpowiedza ja z innej beczi- moj byly szef uwazal, ze galka to to co zbierzesz galkownica, i nadmiar hyc o kuwete, tak by powstala polkula. to nazywal galka loda taka normalna, wypukla to wg niego kulka i pilnowal bysmy do deserow dodawaly galki
Odpowiedz