Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Będzie historyjka szkolna. Mało piekielna, bo nikt się nie pobił, nikt nikogo…

Będzie historyjka szkolna. Mało piekielna, bo nikt się nie pobił, nikt nikogo nie zabił, ale nieco odbiera wiary w uzyskanie jakiejkolwiek pomocy w razie potrzeby.

Kolega A. szedł raz korytarzem, w pewnym pośpiechu, bo do dzwonka czasu nie zostało wiele. Z naprzeciwka nadchodził On. On rozpychał się ramionami i każdy musiał zejść Mu z drogi, bo inaczej wręcz warczał na ludzi samemu idąc środkiem. A. się nie odsunął, a raczej nie zszedł maksymalnie pod ścianę - przesunął sie w bok, oczekując, iż osoba z naprzeciwka zrobi to również w drugą stronę.

Cóż, nie spodobało się to Jemu. Zaczął krzyczeć na (wyższego od siebie, swoją drogą) kolegę. Oczywiście bardzo wulgarnie, zwyzywał go w trzy pokolenia wstecz. Określił wieloma ładnymi epitetami, których głównym celem było ukazanie małości i słabości A., a których nie będę przytaczać ze względu na dobre maniery. Ostatecznym przesłaniem było, że A. jest ciotą i prostytutką, tak jak wszystkie kobiety w jego rodzinie i tym podobne mało oryginalne obelgi.

Myślicie, że to piekielne, iż gość zwyzywał obcą osobę za to, że nie zeszła mu z drogi? To co powiecie o nauczycielu, który stał obok i widząc tak agresywne zachowanie swojego ucznia spojrzał bez zainteresowania i się odwrócił, udając, że niczego nie widział...

Szkoła nauczyciele

by Nikusia1
Dodaj nowy komentarz
avatar KaktusStefan
13 13

Dla mnie wystarczająco piekielne. Nie można tolerować takich zachowań. Potem się dziwimy, że część młodzieży tak się zachowuje...

Odpowiedz
avatar iks
14 14

Kolega mógł skorzystać z okazji że nauczyciel nic nie widział i spytać się agresora czy nie potrzebuje, aby ktoś mu kości policzył...

Odpowiedz
avatar PanBydzia
3 3

@iks: i wtedy dopiero byłaby afera, wiem z doświadczenia, zachowanie takiego notorycznego agresora w szkole jest traktowane jako normalne, nauczyciele mają to gdzieś, ewentualnie radzą się do niego nie zbliżać, a jak takiemu pokażesz że możesz oddać, to się zaczyna afera, że jesteś agresywny, że po co taka agresja, że tak nie można itp....

Odpowiedz
avatar imhotep
0 0

@PanBydzia: Wtedy do akcji powinni wejść rodzice wspierający syna.

Odpowiedz
avatar Epifania
16 18

Norma. Pamiętam do dzisiaj jak w trzeciej klasie podstawówki zakochał się we mnie kolega, więc jego kumpel na przerwie wykręcił mi do tyłu ręce i przytrzymywał w miejscu, żeby amant mógł mnie pocałować. Darłam się z bólu i upokorzenia, wyrywałam, w końcu jak mnie puścili upadłam na twarz i rozwaliłam sobie czoło. A co najlepsze? Dosłownie CAŁY CZAS stała 5 metrów obok dyżurująca nauczycielka i obserwowała sytuację. Jak pozbierałam się z podłogi (sama, nawet łaskawie nie ruszyła się z miejsca żeby pomóc zamroczonemu dziecku) i podeszłam zapłakana poskarżyć (w dziecinnej naiwności łudziłam się, że może jakimś cudem nie widzała akcji), zostałam opierdzielona z góry na dół, że niby sama wymyślam durne zabawy, że prowokuję chłopców i w ogóle mam za swoje. Chyba już kiedyś tu pisałam tę historię, ale do tej pory mnie szlag trafia jak sobie to przypomnę.

Odpowiedz
avatar InessaMaximova
-1 1

Http://piekielni.pl/22585

Odpowiedz
avatar Arcialeth
0 0

ja dostałam w nos z łokcia w akompaniamencie chłopskich śmieszków mimo bycia dziewczyną, całe PO przesiedziałam z chusteczkami w nosie i nikogo to nie obchodziło. Tak było, jest i będzie

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
0 0

Tak w sumie to zacząłem się zastanawiać, co w takiej sytuacji ma obowiązek czy też prawo zrobić nauczyciel? Po prostu nie wiem, jak teraz to wygląda od strony prawnej. Jak ja chodziłem do szkoły, to za coś takiego mógłbym zostać wydalony, a jakbym rzucił się do kogoś z łapami, to nauczyciel miałby prawo spuścić mi wpier... (kary cielesne jako takie były już zabronione, ale użycie siły w przypadku obrony własnej czy kogoś innego było dozwolone). Oczywiście wielu nauczycieli było beznadziejnych i mieli wszystko w d... Mimo wszystko ciekawi mnie, czy akurat ten nauczyciel nie reagował, bo go to nie obchodziło, czy nie chciał ściągnąć na siebie kłopotów, bo zostałby oskarżony, że się na ucznia uwziął, że go stresuje itp. A tym bardziej, co by się stało, jakby doszło do rękoczynów. Jak ktoś ma lepsze rozeznanie w tej kwestii, to chętnie się dowiem, jak to wygląda obecnie.

Odpowiedz
Udostępnij