Tajemnica lekarska ssie.
Mamy w rodzinie znajomego lekarza specjalistę do którego od lat chodzi moja bliska ciotka, a której ja - osobiście- bardzo nie lubię, bo jest pleciugą straszną.
Zdarzyło się, że i ja do niego zawędrowałam, badania porobił, nic nie stwierdził, kazał przyjść niezbyt szybko na powtórkę, żeby zobaczyć, czy mi się nie pogarsza.
Sprawę trochę olałam, bo skoro rozłożył ręce, szukałam pomocy gdzie indziej, chociaż z marnym skutkiem.
Czas mijał, ciotka chodziła do niego regularnie, czasem przekazywała, że lekarz pytał, czy się do niego nie wybieram na powtórzenie badań.
W końcu się zapisałam, bo i faktycznie gorzej się czułam, ciotka wspomniała doktorowi, że siostrzenica przyjdzie i...
Nie wiem, które z nich zaczęło o mnie rozmawiać, jednak po kolejnej wizycie ciotka wspomniała przy kawie, że lekarz podejrzewa, że skoro mi nie przeszło, to może choruję na X?
Wkurzona pytam, dlaczego o mnie rozmawiają, informuję, że sobie nie życzę, ciotka przeprasza.
Kilka wizyt później ciotka mimochodem wspomina mojej matce, że lekarz podejrzewa u mnie Y, mama dzwoni do mnie, bo Y trochę poważne, pyta, czy już byłam u lekarza.
Ano nie byłam jeszcze.
I nie będę, tego samego dnia przerejestrowałam się do innego lekarza i więcej do znajomka rodziny nie pójdę.
Szkoda tylko, że pleciuga zdążyła rozpowiedzieć po rodzinie, że mam choroby X, Y i buk wie co jeszcze, przez co, co jakiś czas odbieram telefony z radami, wyrazami współczucia i historiami, kto na to nie chorował u nas.
P.S nie choruję ani na X ani na Y. Przyczyna okazała się być prosta do zdiagnozowania, a znajomy lekarz diagnozował mnie chyba przez szklaną kulę.
lekarze
Złóż skargę do Izby lekarskiej
Odpowiedz@maat_: Dokładnie! Kiedyś plotkarzom zakładano maski wstydu. Dziś niestety pozostała tylko skarga.
OdpowiedzSkoro nie byłaś jego pacjentką to jaką tajemnicę lekarską zdradził? Jakby opowiedział ciotce o twoich wynikach badań i o twojej faktycznej chorobie to byłoby złamanie tajemnicy lekarskiej. Przypuszczam, że doktor twoją wścibską ciotkę próbował zbyć ogólnikami, a ona sobie sama dopowiedziała resztę.
Odpowiedz@pasia251: No właśnie była pacjentką, chociaż odbyła u lekarza tylko jedną wizytę. To, że później do niego już nie poszła, nie oznacza, że można wypaplać byle komu, co pacjentce dolegało czy też mogło dolegać.
Odpowiedz@Miryoku: ale skoro lekarz nie wiedział co jej dolegało to co niby miał wypaplać? poza tym skąd pewność, ze lekarz coś powiedział a nie wścibska ciotka sobie wymysliła?
Odpowiedz@pasia251: serio nie jest dla Ciebie piekielne, że lekarz sobie spekuluje na temat pacjentów z innymi pacjentami? Nawet gdyby to była jej matka, to bez wyraźnej zgody pacjenta wszelkie próby rozpoczęcia dyskusji (choćby to było jakieś niewinne "a wie pan co, panie doktorze, moja koleżanka/ciotka/ktokolwiek też się u pana leczy, co za zbieg okoliczności...") powinny być przez lekarza stanowczo ucinane - a nie rozwijane w ploteczki spod znaku "a, no tak, kojarzę, wie pani, z takimi problemami do mnie przyszła...".
Odpowiedz@mitzeh: ja po prostu nie wierzę, ze ten lekarz spekulował na temat konkretnej pacjentki... przypuszczam raczej, ze wścibska ciotka zapoytała doktorka czego objawami moga byc te które ma autorka ( nie podając o kogo chodzi) a pan doktor jej odpowiedział, ze to mozę być X albo Y, ale żeby psotwić diagnozę trzeba zrobić badania... a cioteczka puściła w obieg swoją wersję...
Odpowiedz@pasia251: dokładnie tak
OdpowiedzCzyli, co nie masz weneryka? :)
Odpowiedz@boom_boom: lekarz rodzinny się tym nie zajmuje
OdpowiedzBuk wie? A dąb się jeszcze nie dowiedział? Ortografia!!!
Odpowiedz@MMR: Naprawdę nie zauważyłeś, że masa ludzi pisze w ten sposób specjalnie?
Odpowiedz@Miryoku: A może nie było specjalnie? Pewne błędy językowe aż rażą w oczy, nawet jeśli są pisane dla jaj.
Odpowiedz@MMR: To niech cię rażą. Jak buk mi świadkiem, nie tylko ja uważam dendrobluźnierstwa za zabawne.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 października 2016 o 15:04
Przecież buk to takie drzewo, napisane bez błędu więc o co ten krzyk?
OdpowiedzO, a Kszyk, to może Pan purysta ortograficzny stwierdzi, że to też błąd? A nie wie, że to taki ptaszek mały?
Odpowiedz@InessaMaximova: Owszem, błąd. Rzeczowniki pospolite pisze się małą literą.
OdpowiedzJesli masz podstawy, aby myslec, ze lekarz zlamal tajemnice lekarska to zglos to do izb lekarskich. Ale raczej zgadzam sie z opiniami, ze ciotka sobie dopowiedziala, Moja babcia jak uslyszy jakis fakt, to tak to przemieli, ze wychodzi cos zupelnie innego i wersja sobie krazy po calej rodzinie, Pewnie ciotka zapytala sie jaka to choroba, gdy objawy sa takie i takie i lekarz cos powiedzial po znajomosci, a ona to rozniosla. Wiekszosc lekarzy jest bardzo niechetna stawianiu jakichkolwiek diagnoz "na slowo".
OdpowiedzŻaden szanujący się lekarz nie będzie paplał o chorobach pacjenta, bo jest to naruszenie przepisów prawa i Kodeksu etyki lekarskiej. Lekarze doskonale wiedzą co im za to grozi. Wydaje mi się, że ciocia sobie wszystko sama dopowiedziała po pytaniu lekarza czy przyjdziesz do niego na powtórzenie badań. Coś tam wpisała w google, bo może kiedyś usłyszała co tam Cię boli czy coś w ten deseń. Jednak jeśli masz dowody na to, że to wina lekarza koniecznie to zgłoś do Izby Lekarskiej, bo to poważne naruszenie.
Odpowiedz@no_serious: Brecht, brecht, brecht. Większość lekarzy wie, że droga do udowodnienia naruszenia tajemnicy lekarskiej bez złapania za rękę i "za język", czyli świadków zajścia, najlepiej od razu z izby, nagrań lub dokumentów jest długa, wąska, wyboista i najczęściej kończy się oddaleniem skargi. A nawet jeśli nie uda się zbić oskarżenia, to zawsze zostają jeszcze takie rzeczy, jak uznanie przypadkowości czynu, jego niezamierzonego charakteru i inne pierdoły. Więc używają sobie. Lekarz też człowiek, zdarza mu się cierpieć na gadulstwo. Zwłaszcza w małych miastach. Scenka rodzajowa: siedzisz u rodzinnego, wchodzi do gabinetu pielęgniarka, pyta lekarza, czy pojedzie na wizytę domową do X. Znasz X, w zasadzie w małym mieście wszyscy znają X. Lekarz mówi, że jeżeli to znowu atak choroby Y, to tak, a jak nie, to nie pojedzie. I rozmawiają o tym przez minutę czy dwie, żeby ustalić objawy. Przy mnie. Lekarz jorgnął się po tym, jak bardzo sugestywnym tonem powiedziałam "a nie wiedziałam, że X na to choruje..." - ale nie sądzę, żeby zmienił nawyki. Pacjent w założeniu jest głuchy i głupi, bo chory. Mojego byłego lekarz medycyny pracy oświecił na badaniach, kto w jego zakładzie jest homo. "Tak na wszelki wypadek, coby się pan potem nie zdziwił". I też nic nie zrobisz. Osobną kwestią jest zabezpieczenie dokumentacji medycznej, a raczej jego brak, ale to już naprawdę odrębna sprawa.
Odpowiedz@Ursueal: Możliwe. Ja jednak, choć swego czasu często chodziłam po lekarzach,a swojego rodzinnego widziałam częściej niż niejedną ciotkę nie miałam nigdy takiej sytuacji żeby lekarz bez skrępowania opowiadał przy mnie o innych pacjentach. A też pochodzę z małej miejscowości.
OdpowiedzJuz sam fakt, ze jest sie pacjentem u kogos, podlega bezwzglednie tajemnicy lekarskiej! A co dopiero jakies informacje na temat stanu zdrowia. Lekarz z za dlugim jezykiem mija sie z powolaniem i chyba odpowiednim organem scigania karnego jest tu prokurator, albo po prostu policja.
Odpowiedznie mozesz tego gdzies zglosic do izby lekarskiej itp?
Odpowiedz