Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia studencka. I tutaj chyba ja byłam piekielna. Mieliśmy na roku pewnego…

Historia studencka. I tutaj chyba ja byłam piekielna.

Mieliśmy na roku pewnego kujona. Notatkami z nikim się nie dzielił, a jak robiliśmy jakieś grupowe opracowania zagadnień na egzaminy, nigdy nie pomagał. W pewnym momencie dostał ksywę "fifty złoty", bo jak tylko pojawiał się jakiś projekt do zrobienia, ogłaszał się z cennikiem na twarzoksiążce. I tak biznes mu się kręcił, bo klientów nie brakowało.

Zaczęło mnie to powoli irytować. Nigdy go o żadną pomoc nie prosiłam i sama sobie radziłam ze swoimi projektami, ale postawiłam się na miejscu osób, którym te zadania robił. Dodam tylko, że jesteśmy na kierunku dość ścisłym. Kto miał odpaść, ten dawno odpadł. Zostali ci, którym zależało na wykształceniu (ale niekoniecznie na robieniu zadań domowych). Poza tym typowych leni opuszczających wykłady u nas nie ma. Każdy dzielił się materiałami, jakie miał.

Trafiło nam się do zrobienia dość żmudne matematyczno-automatyczne zadanie. Było ono podzielone na dwie części, w każdej 10 podpunktów. Każdy dostał jakieś 2 podpunkty do zrobienia. Wiadomo, że przy tak małej ilości, zadania się powtarzały (jeden zestaw podpunktów mogły otrzymać 2-4 osoby). FZ ogłosił się oczywiście, że za piniondz wykona dowolne zadanie z pierwszej części. Drugiej nie kuma, więc nie tyka. Nosz kurka wodna... do inżyniera niedaleko i zamiast organizować wyścigi szczurów, moglibyśmy przecież się trzymać w kupie i sobie pomagać nawzajem. Drugą część zadania kumałam (transformata Laplace'a jest dla mnie naprawdę fascynującym zagadnieniem), więc jako dobra dusza zrobiłam wszystkie podpunkty i upubliczniłam, coby braci studenckiej dopomóc, a koledze przy okazji pokazać, że można sobie za darmo pomagać.

Przyniosło to taki efekt, że FZ stracił możliwości zarobkowe (zebrało się paru ogarniętych i idąc moim śladem zrobili pierwszą część dzieląc się nią z resztą) i później już się nie odważył wystawiać cennika za pomoc. Jak to wpłynęło na grupę? Ano tak, że teraz każdy dzieli się jeszcze bardziej tym co ma.

politechnika

by Nieniecierpliwa
Dodaj nowy komentarz
avatar Noob
38 40

No cóż... Dopóki nikomu świń nie podkładał, nie oszukiwał, radził sobie bez waszych materiałów, to nie rozumiem w czym problem. Chcącemu nie dzieje się krzywda, jak ktoś kupuje projekty, to albo jest leniwy albo nie nadaje się na studia. Napewno nie jest pokrzywdzony.

Odpowiedz
avatar berlin
20 24

Prawdziwa piekielnosc jest tutaj: "Zostali ci, którym zależało na wykształceniu (ale niekoniecznie na robieniu zadań domowych)". Nie balabys sie chodzic do lekarza, wiedzac, ze jego nauka wygladala podobnie? Wypisz wymaluj dentysta S2 z jednej z Twoich historii.

Odpowiedz
avatar pasia251
23 23

Ty serio uważasz, że ten koleś był piekielny??? Jak sama zauważasz do magisterki niedaleko, a po magisterce zaczyna się prawdziwe życie - już widzę, jak w pracy ktoś coś za ciebie robi i się z tobą dzieli swoją wiedzą... Koleś miał wiedzę, którą sam zdobył i na tej wiedzy zarabiał - na tym to chyba polega, prawda?

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
28 28

Najpierw sądziłem, że razi cię fakt robienia projektów za kogoś. Że to nieuczciwość podobna do ściągania na egzaminie. Ale nie, twój ból dupy wynika z faktu, że gościu oferował usługę i ośmielał się żądać za nią pieniędzy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
22 22

@Fomalhaut: Miałam tak samo. Te pieniądze wydają mi się w tym wszystkim najuczciwsze

Odpowiedz
avatar Polio
11 11

@maat_: Najlepsze jest to, że często w życiu Ci sami, którzy chcieliby wszystkiego za darmo, potrafią pisać rozwlekłe historie o systemie darmowych staży albo wyzyskujących pracodawcach.

Odpowiedz
avatar Czarnechmury
17 17

Ból dupy kogoś głupszego niż chłopak. Co w tym złego, że sprzedawał? Zdolny to mógł. Później pójdzie taki inżynier jak te lenie z roku mosty budować czy coś w tym stylu i bum.

Odpowiedz
avatar Polio
17 17

Muszę to sobie przetłumaczyć - skoro chłopak był "kujonem" to znaczy, że dużo "kuł". Skoro kuł to znaczy, że poświęcał bezcenne zasoby w postaci czasu na naukę. Na studiach i/lub przed studiami, bo bez dobrych podstaw nie da rady. W czasie, kiedy inni albo się nie uczyli, albo nie byli w tak efektywni w nauce. No to chyba wszystko w porządku, że brał pieniądze za poświęcony czas i umiejętności i dalej dzięki temu mógł czas poświęcać na życie lub materiały? Czy lepiej by było gdyby rozdawał swoją PRACĘ gamoniom za darmo i zamiast uczciwie zarabiać pieniądze na pracy intelektualnej, z której korzystają wszyscy, zaczął zarabiać na kasie albo w fast foodzie marnując swój potencjał na czym straciłby on, koledzy na studiach i naród?

Odpowiedz
avatar fidif
10 10

W skrócie - zabolała cię dupa bo chłopaczyna sobie znalazł sposób na studenckie życie, ayy lmao.

Odpowiedz
avatar SunnyBaby
14 14

Widzę, że socjalizm w autorce jest silny bo "każdy ma g*wno ale najważniejsze, że równo". A to zdanie jest urocze: "jako dobra dusza zrobiłam wszystkie podpunkty i upubliczniłam, coby braci studenckiej dopomóc, a koledze przy okazji pokazać, że można sobie za darmo pomagać". Aż mi się przypomniało: "za miskę ryżu pracuj z uśmiechem".

Odpowiedz
avatar pasjonatpl
1 1

Nie byłem jakimś wybitnym studentem, ale całkiem dobrym. Zawsze dobrze rozumiałem materiał. Ale znajomi ze studiów nauczyli mnie chamstwa. Przez większość roku akademickiego jakieś 80% studentów z mojego roku nawet nie mówiło mi cześć, ale jak przyszedł czas zaliczeń, to nagle większość bardzo chciała się ze mną zaprzyjaźnić już, teraz, żeby im tylko w czymś tam pomóc. Nie miałem prawa mieć czasu na własne życie, tylko powinienem cały swój wolny czas poświęcać na pomaganiu im albo udostępnianiu swoich prac zaliczeniowych. Powiedzmy, że byłem dość asertywny i więcej nie przychodzili. Oczywiście grupie dobrych znajomych, z którymi trzymałem przez cały rok, nigdy pomocy nie odmówiłem, a często pomagałem im bez pytania. Także ten chłopak miał rację. Sam wykonał swoją pracę, więc miał prawo do udostępniania jej za opłatą. A co do znajomych i wzajemnej pomocy, to mam takie niemiłe przeczucie, że życie cię tego oduczy.

Odpowiedz
Udostępnij