Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dla równowagi do http://piekielni.pl/75068. Nie tylko prowadzący na uczelni bywają piekielni. Studenci…

Dla równowagi do http://piekielni.pl/75068.
Nie tylko prowadzący na uczelni bywają piekielni.
Studenci są często nie mniej piekielni...

Prowadzę na studiach zaocznych ćwiczenia. Przedmiot trochę techniczny, trochę matematyczny. W ramach zajęć rozwiązuje się listy zadań. Zaliczenie polega na napisaniu kolokwium na ponad 50% punktów. Na kolokwium są trzy zadania z treścią.

Kilka lat temu zrobiłem kolokwium na którym: jedno zadanie było prosto z listy zadań (i to w dodatku takie, które było rozwiązane na tablicy), drugie zadanie było podobne do jednego z list zadań z takimi samymi wartościami liczbowymi (różnica polegała tylko na sposobie jego zapisania, co nijak nie zmieniało sposobu rozwiązywania), natomiast trzecie zadanie miało tę samą treść co zadanie z listy zadań, ale inne wartości liczbowe.

Ponadto na każdych zajęciach wskazywałem, które zadania są najbardziej prawdopodobne na kolokwium.

Przyszedł czas rozliczeń.
Oczywiście paru osobom nie poszło. Ot tak, ok. 10 osób na 90. Fakt, trzeba było się starać, ale rozumiem - może inny przedmiot, może jakieś osobiste lub zawodowe problemy. Jest poprawka. Dałem poprawkowiczom do domu listy zadań z kolokwium z sugestią, żeby się dobrze przygotowali.

Nadszedł dzień ostatecznego rozstrzygnięcia - kolokwium poprawkowe.
Studenci zebrali się przed salą, a ja podszedłem do nich z wydrukowanymi zadaniami z kolokwium (tak, tymi samymi co na pierwszym terminie, i tak tymi, które sobie zabrali do domu) i powiedziałem, że mają godzinę, żeby sobie gdzieś pójść i rozwiązać te zadania i do mnie wrócić.

Po godzinie 2 jegomości wróciło i powiedziało, że oni nie wiedzą jak rozwiązać te zadania.

P.S.
Od tego czasu nie organizuje kolokwiów poprawkowych (pozwala mi na to regulamin studiów).

studenci

by Italijczyk
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar glan
48 52

Uważam, że to Ty jesteś piekielny że nie dałeś im zadań od razu z rozwiązaniami aby tylko wpisali swoje nazwisko na karcie i dostali piątki. Tak naprawdę powinieneś dawać karty z zadaniami i rozwiązaniami gdzie obok każdego będzie lajk (kciuk w górę) do pokolorowania. Oceny na podstawie lajków. Studenci, którzy zalajkują wszystkie zadania powinni dostać piątki. Dodaj jeszcze zadanie z gwiazdką, trudniejsze. Jak ktoś zalajkuje to dostaje pięć i pół.

Odpowiedz
avatar Italijczyk
23 25

@glan: ;-) Może i byłoby to śmieszne, ale ostatnio się dowiedziałem, że niedawno studenci poszli na skargę na prowadzącego, bo dał na poprawce te same zadania co na pierwszym terminie.

Odpowiedz
avatar glan
7 7

@Italijczyk: No a jak uzasadnili skargę?

Odpowiedz
avatar Italijczyk
9 9

@glan: Jesli dobrze zrozumialem, to chodzilo o to, ze uznali to za celowe dzialanie, ktore mialo ich pograzyc (bo skoro prowadzacy wiedzial, ze na pierwszym terminie nie umieli, to powinien wiedziec, ze na drugim terminie tez nie beda potrafili rozwiazac tych zadan). Drugi argument jaki podnosili to taki, ze nie przygotowali sie z tych zadan, bo skoro byly na pierwszym terminie (to - wg nich a bazujac na pierwszym argumencie) to nie powinny pojawic sie w drugim terminie.

Odpowiedz
avatar inga
4 4

@Italijczyk: Początkowo nie mogłam w to uwierzyć, ale zaraz potem przypomniałam sobie, że drugiego argumentu używali czasem studenci moi i moich kolegów - nie w skargach, ale tłumaczeniach, dlaczego znów im nie poszło.

Odpowiedz
avatar sla
10 26

Nie organizujesz kolokwiów poprawkowych tylko dlatego, że napotkałeś dwóch kretynów?

Odpowiedz
avatar Italijczyk
8 22

@sla: Mozesz tak to postrzegac. Rownie dobrze mozna popatrzec na to tak, ze zaczalem traktowac studentow jak doroslych ludzi (iwiedza dokladnie jakie beda zadania na kolokwium i wiedza, ze z tego przedmiotu nie ma poprawki), a nie jak gimnazjalistow za ktorymi trzeba chodzic, zeby laskawie zechcieli zaliczyc.

Odpowiedz
avatar sla
9 25

@Italijczyk: Dla mnie to mała przesada. Sam w historii napisałeś, że rozumiesz, że czasem może coś komuś nie pójść. Gorsze samopoczucie, problemy rodzinne i tak dalej. Czy dwóch kretynów powinno skutkować odebraniem szansy także normalnym osobom?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 17

@sla: akurat to, że jest coś takiego jak kolokwium zaliczeniowe wiadomo od początku semestru. Skoro prowadzący zwraca uwagę na typ zadań, który pojawi się na kolokwium wystarczy od czasu do czasu rozwiązać kilka z nich, nic prostszego. A tymczasem sprawa wygląda tak, że ludzie dochodzą do wniosku, że aaa, nie ma spiny, są drugie terminy i na pierwszy idą na zasadzie "może trafię". A jak nie mają zdolności do przedmiotów technicznych to po co idą na takie studia?

Odpowiedz
avatar sla
13 17

@ZimnaBlondyna: Przecież rozumiem. Po prostu wiem, że każdemu może czasem coś nie wyjść. Sama, dla przykładu, dawno, dawno temu... zasnęłam na kolokwium. Trochę przegięło się w nocy z nauką.

Odpowiedz
avatar Iras
15 21

@sla: Też uważam, że całkowity brak poprawek nie jest do końca w porządku. Dorośli - owszem, powinni wykazywać jakąś odpowiedzialność, jednak tu najwyraźniej potraktowali ciebie tak jak ty ich - skoro sam miałeś olewczy stosunek do poprawki (danie kartek, "macie godzinę") to nie żądaj by oni mieli inny. Dodatkowo fakt, że na studiach są dorośli sprawia, że też mogą mieć problemy, które sprawią, że na egzaminie się noga podwinie, niezaleznie od tego czy się wie co na nim będzie i kiedy. Raczej nikt ci nie przyjdzie mówiąc "przepraszam, nie nauczyłam się bo musiałam pilnować brata, żeby się nie zabił, a akurat matka musiała do pracy wrócić bo by ją wywalili, a do psychiatryka przyjmą go dopiero za tydzień"...

Odpowiedz
avatar Nace
7 15

@Iras a ja to widzę jeszcze inaczej. To są studia. Od parunastu dobrych lat panuje przeświadczenie, że każdy je musi skończyć, a ktoś kto świadomie rezygnuje z tego "przywileju" jest traktowany jak ktoś co najmniej gorszej kategorii. Studia nie są jakimś obowiązkiem, to wybór. Ludzie teraz idą na studia dla samego bycia, bo tak, bo wypada. Tym bardziej, że to studia zaoczne, czyli no ludzie, którzy łożą niemałą forsę na tą całą balangę, więc choćby z szacunku do własnych pieniędzy powinno im jakoś zależeć. Wydaje mi się, że jeśli się komuś faktycznie noga powinie to już on sobie z wykładowcą to wyjaśni i jeśli wykładowca też człowiek to takiego studenta nie skreśli. Natomiast ma prawo skreślić i mówiąc dosadnie - samo życie. Warto sobie uświadomić, że "lajf is brutal". To już nie gimnazjum, gdzie wszyscy za rączkę ciągali, to nie liceum, gdzie ktoś stawał na rzęsach, żeby przysłowiowy Jaś zdał maturę. To są studia - chcesz, albo nie. W pracy jak masz zły dzień to też masz dwie opcje - albo masz wyrozumiałego szefa i dostajesz wolne, albo masz szefa ch*ja i mimo tego, że zmarł Ci chomik musisz zapier...ać.

Odpowiedz
avatar Italijczyk
-4 14

@sla i @Iras: jak bedziesz jechac samochodem i zasniesz i skonczy sie to tragicznie to tez nie bedziesz miec poprawki, czy to sprawiedliwe? Natomiast jesli chodzi o uzasadnione przypadki losowe, to jest odpowiednia regulacja w regulaminie studiow i wowczas mozna przystapic do kolokwium w innym terminie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 23

To co zrobiłeś to dla mnie kwintesencja patologii panującej na uczelniach Płacą Ci a Ty zachowujesz się olewacko w stosunku do swoich obowiązków. Jakbyś taki numer odwalił na Harvardzie to wyleciałbyś z hukiem i dostał wilczy bilet. patologia EDIT Dla jasności: chodzi mi o danie kartek wydanie zgody na prace wspólną, rozwiązanie przez osoby postronne, ściągnięcie z netu

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 września 2016 o 16:04

avatar Italijczyk
4 10

@maat_: Najwidoczniej nie wiem za co mi placa. Zawsze wydawalo mi sie, ze za to, zeby studentom wyjasniac, rozwiewac watpliwosci, wskazywac kierunek, sprawdzac ich rozumowanie, poprawiac ich bledy, tlumaczyc (choc uczyc powinni sie sami). A nie za to, zeby byc ich dozorcom na kolokwium. Jesli na Harvardzie mialbym wyleciec. za to co zrobilem (choc watpie) to na pewno nie chcialbym byc pracownikiem Harvardu. I zeby bylo jasne - forma zaliczenia nie naruszyla zadnego punktu regulaminu studiow ani regulaminu uczeln,i ani tez zadnych innych regulacji. Byc moze na innych uczelniach sa zasady, ktore to reguluja i nie moglbym tak postapic. Dla mnie patologia byloby, gdybym caly semestr olewal sprawe, a na zaliczeniu dla wszystkim dst. Znalem taki przypadek, ze studenci caly semestr nie widzieli prowadzacego a indeks po wpis wiezli mu do zieleniaka kolo domu.

Odpowiedz
avatar mki
5 9

@maat_: Widzę, że szczodrze obdzielasz słowem "patologia". Zauważyłeś, że sytuacja nie miała miejsca na Harvardzie. Czy zidentyfikowałeś uczelnię na tyle, że poznałeś szczegółowo jej regulamin? Bo zapewne w tym regulaminie napisano, jak ma wyglądać poprawkowe kolokwium zaliczeniowe i wiesz, że prowadzący sprzeniewierzył się regulaminowi. Tak, być może z Harvardu by wyleciał. Tylko tam z pewnością takie zasady są sformalizowane i konkretnie opisane. Nie wiemy, jak wygląda sytuacja na uczelni autora. A mam wrażenie, czytając jego wypowiedź, że ten regulamin zna bardzo dobrze. Jeszcze dodatkowo, podobna sytuacja, z moich studiów (sporo czasu temu). Po rozdaniu wyników kolokwium zaliczeniowego prowadzący powiedział, że jak ktoś chce poprawić ocenę, to może stawić się bodajże o 17:00 pod jego gabinetem na ustną poprawkę - sytuacja miała miejsce około południa. Niezdanych nie było, była nas mała grupa, jedna z koleżanek zadeklarowała od razu, że przyjdzie poprawiać z 4 na 5. Akurat byliśmy tam o tej 17:00 w parę osób (nie pamiętam, jaka była przyczyna). Prowadzący spóźnił się ok. kwadransa. Zdziwił się - To Pani jeszcze czeka? Poproszę indeks - i bez słowa wpisał piątkę. Zagadnięty stwierdził - Skoro tak wytrwale czekała, na pewno umie. Też byś rzucił patologią?

Odpowiedz
avatar jass
3 7

@mki: Też uważam że takie piętnowanie autora to duża przesada. Są różne uczelnie, różne kierunki i różne przedmioty, na niektórych dostaje się zaliczenie za samą obecność, na inne trzeba ostro wkuwać, jeśli wiadomo że przedmiot jest dosyć luźno związany z kierunkiem studiów albo po prostu mało ważny to prowadzący często machają ręką i wprowadzają jakieś bardzo przyjazne zaliczenie, choćby dlatego że wiedzą, że w danej sesji studenci mają do zaliczenia coś naprawdę trudnego.

Odpowiedz
avatar Papa_Smerf
3 9

@Italijczyk: " A nie za to, zeby byc ich dozorcOM na kolokwium."- i Ty wykładasz na uczelni?

Odpowiedz
avatar Italijczyk
4 6

@Papa_Smerf: Tak i tak jak wszyscy popełniam błędy. I to nawet jeszcze gorsze niż ten, który przywołałaś. Wstydzę się tego i uważam za swego rodzaju regres.

Odpowiedz
avatar whenthedevil
-2 2

@Italijczyk: Tym użytkownikiem proszę się nie przejmować, uwielbia innych gnębić za błędy i tym samym udowadniać im ich niższość.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 września 2016 o 13:38

avatar szafa
0 2

@maat_: A ja tam się z nim zgadzam. Później wychodzę ze studiów takie głąby, którym wykładowcy pozwalali na nieuczenie się niczego, bo każdy przecież musi zdac.

Odpowiedz
avatar hulakula
6 10

i to trochę nie fair w stosunku do osób, które zaliczyły za pierwszym podejściem. no srsly- tamci nie musieli praktycznie NIC robić, tylko nauczyć się 3 zadań na pamięć.

Odpowiedz
avatar Italijczyk
-2 10

@hulakula: a to juz zalezy co definiujesz pod pojeciem "fair". To, ze ktos zdobyl 49% i nie zdal a drugi mial 0 i tez oblal to jest fair? A fair jest to, ze jeden mial 51% i dostal trojke a drugi mial 60% i tez dostal dst, to jest fair? Fair bylo to, ze wszystkich obowiazywaly te same zasady. Nic innego w ocenianiu nnie bedzie nigdy "fair" dla wszystkich.

Odpowiedz
avatar hulakula
6 8

@Italijczyk: ale wystarczyłoby, żeby w pierwszym terminie wszyscy oddali puste kartki, by w następnym oddać TE SAME już rozwiązane zadania. każdemu się może noga powinąć, ale nie ma obowiązku przepychania wszystkich na siłę dalej- a takim przepychaniem jest dawanie tych samych zadań.

Odpowiedz
avatar Italijczyk
3 5

@hulakula: a mozliwosc realizowania cztery razy kursu powtorkowego to nie jest samo w sobie przepychanie na sile? z drugiej strony - jak widac - nawet takie podejscie nie gwarantuje przepchniecia wszystkich na sile. Sek w tym, ze to jest takie patrzenie na studia przez pryzmat gimnazjalno-licealny. Ja zupelnie inaczej postrzegam studiowanie. W skrocie - tutaj nagroda powinna byc wiedza i umiejetnosci a nie ocena. Na tym polega doroslosc - ze Ty wiesz czy umiesz czy nie. A ta wiedza moze byc Ci przydatna w dwoch plaszczyznach: - prywatnej - bo kierunek studiow to np. Twoja pasj - ale co Ci po dobrej ocenie wtedy skoro wiesz, ze nie umiesz tego co bys chciala, - zawodowej - ale tutaj miedzy bajki wlozyc, ze pracodawca bedzie sledzil Twoje oceny z przebiegu studiow i sprawdzal na ktorym przedmiocie zyskiwalas umiejetnosci na ktorych Ci zalezy - on sam sobie zweryfikuje czy umiesz to co mu trzeba

Odpowiedz
avatar hulakula
0 6

@Italijczyk: nagroda za wiedzę i umiejętności- jak najbardziej. nagrodą za wiedzę i umiejętności nie jest danie tych samych zadań i zaliczenie. jest to tylko chyba nagroda dla wykładowcy, że już więcej z tymi ludźmi się nie będzie męczył. student nie chce się uczyć- no to nie, droga wolna. nie ma obowiązku posiadania mgr przed nazwiskiem.

Odpowiedz
avatar Italijczyk
3 5

@hulakula: Ja wiem, że od parunastu lat idziemy w kierunku degradacji szkolnictwa wyższego do mentalnego poziomu szkół średnich. Plany wynikowe, konspekty, wszystko sformalizowane, student ma uzyskiwać wiedzę i umiejętności za które jest oceniany. Prowadzi to do degeneracji idei studiów. Pracodawcy chcieliby by były one szkołami zawodowymi. A prawie każdemu absolwentowi szkoły średniej wydaje się, że zdobycie tytułu magistra uczyni go lepszym niż inni. I zamieniamy uczelnie w szkółki gorsze od gimnazjów. Mam ponadto wrażenie, że - jak czytam niektóre wypowiedzi - wychodzi takie "polskie piekiełko". Jak ktoś ma już tytuł magistra, to go szlag trafia, że inny też będzie miał - mając mniejszą wiedzę i umiejętności albo przy mniejszym nakładzie sił. I że ukończenie uczelni nie jest czymś elitarnym.

Odpowiedz
avatar hulakula
1 1

@Italijczyk: mało mnie obchodzi kto ma magistra a kto nie ma. ale nie było dla mnie nic bardziej wk*rwiającego w trakcie studiów- jak np. niektórzy dostawali zaliczenia właśnie za jakieś takie pierdupierdu, gdy reszta grupy musiała na to zaliczenie pracować. to jest zwyczajnie niesprawiedliwe i uczy cwaniactwa i olewactwa. miałam wykładowcę - który wystawiał różne oceny za różny efekt- ale oceniając wkład pracy i możliwości studenta. potrafił zaliczyć słabszą pracę studenta- wiedząc, jakie są jego możliwości, znając przygotowanie z wcześniejszych zajęć na zasadzie właśnie, że każdemu może zdarzyć się potknięcie. ale nigdy nie zaliczał celem przepchnięcia kogoś dalej.

Odpowiedz
avatar Italijczyk
1 1

@hulakula: widze jednak, ze Cie obchodzi - skoro koncentrujesz sie na tym jak inni zaliczali. Ponadto mam wrazenie, ze wciaz patrzysz na nauke na studiach jako droge do zdobywania ocen a nie wiedzy i umiejetnosci. Powedz mi co Ci przyniosla jakas otrzymana piatka z ktoregos z przedmiotow? Raz jeszcze powtarzam - w szkole podstawowej czy sredniej musisz dostac sygnal od nauczyciela, zeby okreslic czy rovisz postepy i czy osiagasz cele - i jest nim ocena. To kwestia dojrzalosci. Ale pomstudentach - osobach doroslych, ktore bardzo czesto podkreslaja, ze nie sa juz gimnazjalistami - oczekuje się umiejetnosci samooceny, a zatem sprzezenie zwrotne w postaci oceny nie jest juz tak istotne. Pojawilo sie duzo argumentow dlaczego jestem piekielny, ale jeden argument sie nie przebija. Moja piekielnosc i ewentualna niesprawiedliwosc polega na tym, ze ja tej osemce, co zaliczyla poprawke moglem dac zludne poczucie, ze umieja - chociaz nie umieli. Malo kto dostrzega, ze jesli kogokolwiek moglem skrzywdzic to wlasnie ich.

Odpowiedz
avatar julin685
0 0

@Italijczyk: Czy Ciebie naprawdę dziwi, że nie podoba mi się zwiększenie konkurencji na rynku pracy?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Naprawdę aż tak się przejmujecie głupią oceną? Pracodawca przecież nie będzie patrzył na rozmowie kwalifikacyjnej na Wasze oceny. Tak się składa, że studiuję kierunek techniczny. Miałam już zawodowe przedmioty i jest taki jeden, którego nie zaliczyłam, bo na egzaminie wykładowca chciał same wykresy. Wykresy, na które mogę spojrzeć, jeśli ich potrzebuję do rozwiązania problemu. Na drugim terminie też były wykresy. Znajomy był "mądry" - nauczył się wykresów, napisał na ponad 60%, zaliczył. Ale co z tego, skoro nie ma pojęcia co przedstawiają te wykres? Na rozmowie kwalifikacyjnej pracodawca zapyta go o cokolwiek, a on nie będzie umiał odpowiedzieć, więc pracy nie dostanie. A ja potrafię odczytać dane z wykresów i je przeanalizować, potrafię sama zaproponować jakieś rozwiązania i przedyskutować problem. I co z tego, że muszę poprawiać przedmiot? Jestem lepszym kandydatem na pracownika i to mi wystarczy do szczęścia.

Odpowiedz
avatar julin685
0 0

@Marcelinka: Nie oceną, tylko tytułem, który zdobędą. Co do dalszej części się z tobą zgodzę, ale Ty zakładasz, że zostaniesz zaproszona na rozmowę. Jeśli pracodawca przed Tobą zaprosi xx ludzi z tego samego kierunku/wydziału/uczelni i trafi na typków, którzy zostali przepchnięci, a nie potrafią tego co sobie wpisali do cv to Ciebie już nie zaprosi, bo będzie mu szkoda czasu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@julin685: Szuka pracownika, bo jest mu do czegoś on potrzebny i będzie go szukał dopóki nie znajdzie. Jeśli nie zatrudni nikogo z wcześniej zaproszonych osób, to będzie musiał ponownie zapraszać na rozmowę kwalifikacyjną inne osoby. No bo po co pracodawcy niekompetentny pracownik?

Odpowiedz
avatar julin685
0 0

@Marcelinka: To zaprosi kogoś z innej uczelni, więc obie możemy zostać skreślone jeszcze przed rozmową.

Odpowiedz
avatar Czarnechmury
0 10

Moim zdaniem jak ktoś nie umie to nie powinien zdać. Dawanie takich forów, jak gotowce i to jeszcze przygotowane przez doktora, jest piekielnością. Uczelnia, która pozwala na coś takiego jest piekielna. Ty autorze jesteś największą piekielnością w tej historii.

Odpowiedz
avatar Italijczyk
1 5

@Czarnechmury: nie dałem żadnego gotowca. Kolokwium to najmniej ważne spotkanie w całym semestrze.

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
7 7

Bywały u nas takie zajęcia, że pytania na kolokwium lub wejściówki kręciły się po forach, a sami prowadzący o tym wiedzieli i nawet tych pytań nie zmieniali. Mimo tego wszystkiego znalazły się elementy, które potrafiły nie zdawać po kilka razy TEGO SAMEGO. Nie wiem czy to jest skrajny debilizm czy już jakiś dziwny rodzaj talentu.

Odpowiedz
avatar inga
5 5

@Imnotarobot: Brak instynktu samozachowawczego. Mogę bez większego ryzyka dawać podobne pytania co roku, na studiach zaocznych i dziennych, bo po odpowiedziach widać, że studenci nie wpadli na to, żeby zapytać starszych kolegów jak wygląda egzamin. Gdy studiowałam, dostałam listę wszystkich pytań, które w ciągu ostatnich 5-6 lat pojawiły się na egzaminie z najtrudniejszego przedmiotu (nie powtarzały się, ale pozwalały ocenić zakres egzaminu - to nie takie oczywiste, gdy zamiast z notatek z wykładu uczysz się z 10 zalecanych książek), po pierwszym terminie grupowo spisywaliśmy pytania, które zapamiętaliśmy, żeby pomóc poprawiającym i kolejnym rocznikom.

Odpowiedz
avatar Papa_Smerf
-2 6

Najbardziej piekielnym człowiekiem jesteś tu Ty. To są studia, czy podstawówka? Naprawdę mogłabym nie zdać kolokwium, przyjść na poprawę i dostać takie same zadania? To jakaś kpina. Kolokwium ma sprawdzać nabytą wiedzę, a nie to, czy umie się rozwiązać zadania z pierwszego terminu.

Odpowiedz
avatar Italijczyk
-2 4

@Papa_Smerf: no właśnie, to studia czy podstawówka?

Odpowiedz
avatar hulakula
-2 4

@Italijczyk: no właśnie? zdaje się, że tylko w podstawówce musisz przepychać uczniów, bo jest obowiązek szkolny itd. na studiach każdy jest dla siebie.

Odpowiedz
avatar Italijczyk
4 4

@hulakula: nie, w podstawowce i w szkole sredniej uczniom i rodzicom trzeba przekazywac sprzezenie zwrotne w postaci ocen. Na studiach ten mechanizm jest malo skuteczny. Ponadto w szkole istotne jest by "zatrzymac" ucznia, ktory nie opanowal jakiegos przedmiotu, bo tam nauczanie ma charakter przyrostowy. Zgodnie z ideą procesu bolońskiego w zasadzie na uczelniach nie powinno być prerekwizytów. To znaczy, że jeden przedmiot nie powinien blokować innego. Sa okreslone tylko pewne wymagania - jaka wiedza i umiejetnosci beda potrzebne na danym kursie. I to student musi sobie odpowiedziec, czy je ma czy nie. Jak nie, a zapisze sie na kurs, to nie zrozumie o co w nim chodzi i nic nowego sie nie dowie. A jesli ktos nie zaliczy czegos - i tak moze studiowac dalej. Przyswieca temu mysl - jestes dobry zrobisz studia w 5 lat, a jak Ci nie idzie tak dobrze, to mozesz studiowac i dwa razy dluzej. Zatem raz jeszcze powtarzam - ocenianie na studiach jest sprawa drugorzedna, przynajmniej dopoki nie zrobimy z nich kolejnej szkolki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 7

Dałam minusa, bo przez takich właśnie wykładowców obniżył się poziom nauczania i przyjmuje się wszystkich na studiach. Chyba już nie mogłeś bardziej przystosować kolokwium dla idiotów. Czyli dołożyłeś cegiełkę, że tacy się prześlizgną przez studia. Zero ambicji.

Odpowiedz
avatar Italijczyk
2 4

@nursetka: Tu sie mylisz. Mozna argumentowac, ze przez takich jak ja obnizyl sie poziom absolwentow (magistrow). Natomiast, niestety, moja postawa nie ma zadnego wplywu na nabor oraz poziom osob przychodzacych na studia. Poziom studiow obnizyl sie, bo zniszczono drugi etap edukacji szkolnej w Polsce. Jesli matura zostala tak zmodyfikowana, ze ja zdaje kazdy. Jesli pozniej na studia kaze sie przyjmowac wszystkich z matura. To nie ma mozliwosci, zeby poziom uczelni sie nie obnizyl.

Odpowiedz
avatar hulakula
0 2

@Italijczyk: no właśnie jest możliwość- wystarczy, że wykładowcy będą trzynać poziom. sam mówisz- nie ma obowiązku studiowania. niech studiują ci, którym zależy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@Italijczyk: masz racje w tym komentarzu, tylko ze to jest tylko jedna strona medalu, druga strona medalu to to, ze nie trzyma sie poziomu na studiach, tylko obniza jak sie tylko da, wiec najslabsi nawet skoncza studia. Gdyby trzymalo sie poziom, to wiele studentow odpadaloby i cos zaczeloby sie zmieniac. Mam wrazenie, ze w podstawowce to mialam trudniejsze sprawdziany niz te kolokwia na uniwersytecie.

Odpowiedz
avatar Italijczyk
2 2

@hulakula: co znaczy "wykladowcy beda trzymac poziom"? Od zawsze niektorzy wykladowcy pozwalali na "latwe" zaliczenie ich przedmiotow - nawet tych waznych. Z tego powodu jakos poziom sie nie obnizal. Poziom wykladowcy przejawia sie w jego kompetencjach oraz jego podejsciu do studenta. Poziom uczelni prywatnych byl i jest czesto tak drastycznie zly nie dlatego, ze zaliczenie bylo latwo uzyskac, ale dlatego, ze wykladowcy nie przychodzili na zajecia albo przysylali niekompetentnych zastepcow, ktorzy dawali dowod swojego ignoranctwa zauwazalny nawet dla najslabszych studentow.

Odpowiedz
avatar Italijczyk
1 1

@nursetka: nie, bo jesli bedziemy przyjmowac ok. 50% marurzystow na studia (kiedys 7%), nie znajacych podstaw np. matematyki, fizyki (w przypadku uczelni technicznych) i to nie do konca nawet z ich winy (tylko z winy reformatorow edukacji na poziomie srednim a wczesnuej u podstawowym) a do tego bedziemy dalej dostosowywac sie do systemu bolonskiego to studia dalej beda wygladac jak wygladaja. Tylko raz jeszcze powtarzam poziom studiow a poziom absolwentow to dwie rozne kwestie. A o poziomie studiow nie swiadczy latwosc zaliczenia przedmiotow.

Odpowiedz
avatar angie
2 4

Przez ostatni rok studiowałam w trybie weekendowym i niestety, ale Twoja historia idealnie wpisuje się w mentalność osób, które poznałam. Oczywiście było kilka osób, którym faktycznie zależało na wykształceniu, ale było to powiedzmy 20 osób na 130 osobowy rocznik. Przykłady: Studiujesz finanse i rachunkowość ze specjalnością rachunkowość i rewizja finansowa? Po co Ci znać składniki bilansu skoro możesz z tego zrobić ściągę. Ćwiczenia z rachunkowości(przedmiot specjalnościowy, jeden z ważniejszych w całym toku studiów): prowadzący dał wolną rękę studentom i stwierdził, że nie będzie sprawdzał obecności na zajęciach. W efekcie frekwencja na zajęciach spadła do 3-4 osób. Zaliczenie było banalnie proste, dokładnie te same operacje gospodarcze, które przerabialiśmy z prowadzącym(można je znaleźć w książce podanej na pierwszych ćwiczeniach). Co stwierdzili studenci po kolokwium? Pogrom! Tragedia! Ja nie umiem! Sk****yn specjalnie to zrobił, żeby nikt nie zdał! Przynajmniej cieszę się, że nie będę miała konkurencji na rozmowie kwalifikacyjnej podczas szukania pracy :P

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
1 3

Wygląda na to, że według niektórych tu komentujących nauczycielowi akademickiemu ma zależeć bardziej niż takiej garstce głąbów, który nawet nie potrafią porozmawiać w cztery oczy z jakiego powodu nie byli w stanie się nauczyć i jakoś się dogadać co mogą w tej sytuacji zrobić. Jak już ktoś wspomniał - to już nie jest podstawówka i skoro dorosłym ludziom nie zależy, to dlaczego wykładowcy ma zależeć?

Odpowiedz
avatar ZlaFranca
1 1

Miałam na 1 roku studiów mało znaczący przedmiot, a że profesor wiedział o naszych innych, bardziej wymagających i potrzebnych nam w dalszej nauce pozwolił przynieść książki. Egzamin polegał na wstawieniu w zdanie brakującego słowa z książki, szyk zdań ten sam, należało po prostu odnaleść słowo w podręczniku. Nie zdało 5 osób, od tamtego czasu nic mnie nie zdziwi. Wszystko działo się na państwowej renomowanej uczelni, na kierunku bardzo obleganym.

Odpowiedz
avatar jass
0 0

@ZlaFranca: na filologii polskiej mieliśmy łacinę, na kolokwium końcowym można było mieć notatki i słownik. Nie pamiętam już czy ktoś nie zdał, ale bynajmniej nie skończyło się samymi piątkami...

Odpowiedz
avatar aniczka
2 2

Przypomniało mi to pewną sytuację ze studiów. Robiłam w tym czasie 2 kierunki: dzienne i zaoczne (płatne). Te drugie były o charakterze, powiedzmy, ścisłym. Egzamin z Finansów, podobnie wyglądający do Twojego opisu. Zadania z książki, zajęć itp, łatwizna! Nie zdałam... Po egzaminie 5 razy analizowałam swoje rozwiązania, błędu nie ma, no ale ok, coś musiałam zrobić źle. Poprawka, ja przygotowana jak nigdy dotąd, idę - piszę i co? Znowu 2... Wtedy się zezłościłam, poszłam do prowadzącego na konsultacje i grzecznie (zaznaczam) poprosiłam o to, aby pokazał mi on moje wcześniejsze prace i wskazał błędy, które zrobiłam. Okazało się, że ów wykładowca nie mógł znaleźć moich kolokwiów przez 3 tygodnie, więc poszłam ze sprawą do opiekunki roku. W następnym tygodniu Pan prowadzący zarządził dodatkowy (wyjątkowy!) termon poprawy. Dostałam 4+ bez wpisania poprzednich ocen do indeksu. :)

Odpowiedz
avatar Trepan
-3 3

jesteś ch*jem. tyle w temacie. wiem, zasypią mnie minusy, ale mam to w nosie. każdy może naściągać i jest git, ale jak ktoś nie umie to od razu out za uczciwość. nie mam szacunku do takich ludzi. może właśnie za wiele takich ch*jków spotkałem w młodości, kiedy umiałem szczerze na to 3 i dostawałem lufę za nieściąganie, ale takie jednostki należy pozbawiać prawa do "uczenia" kogokolwiek

Odpowiedz
avatar jonaszewski
0 0

Studia nie woda, nie każdemu potrzebne. Szkoda, że ludzie tego nie rozumieją.

Odpowiedz
Udostępnij