Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Miałam szajbniętą katechetkę (nie zakonnicę, ale dobrą znajomą proboszcza) z którą kilka…

Miałam szajbniętą katechetkę (nie zakonnicę, ale dobrą znajomą proboszcza) z którą kilka lat toczyłam na lekcjach wojnę.

Szczegóły kiedy indziej, dzisiaj będzie o przypowieści, jaką nakarmiła przedkomunijnych ośmiolatków, w tym mnie. Pointa zaskakuje :)

A szło to mniej-więcej tak:
"Pewien bogaty pan umarł i poszedł do nieba. Przechadzał się, przechadzał, aż w końcu zgłodniał. Poszedł do sklepu. Wybrał sobie coś do jedzenia i gdy chciał zapłacić (w końcu bogaty), anioł zza lady rzekł do niego:
- My nie przyjmujemy tutaj takich pieniędzy.
Pan posmutniał, głodny był bardzo, więc zdjął z ręki swój złoty zegarek i chciał go wręczyć aniołowi. Ten pokręcił głową i rzekł:
- W niebie nie ma on żadnej wartości.
- Czym więc mogę zapłacić?
- Tylko pieniędzmi, które za życia dał pan na tacę.

A potem okazało się, że był to sen i od tego czasu ów bogaty człowiek chodził co niedzielę do kościoła i dawał na tacę."

Też myśleliście, że walutą będą dobre uczynki? Naiwni.

Najważniejsze przesłanie wiary - przekazane. Najśmieszniejsze jest to, że dla mnie - dzieciaka, i dla moich kolegów, nie było w tym nic dziwnego, ani oburzającego, bo wtedy to co mówiła pani, to musiała być prawda. I tak uwierzyłam, że w niebie są sklepy i tym gorliwiej dawałam otrzymane od taty pieniążki do koszyka :D

Ta kobieta jeszcze uczy...

Czy to nie jest podłe tak kłamać i mieszać w mózgu dzieciakom, które chłoną wszystko jak gąbka i wierzą w Świętego Mikołaja?

Żeby znowu nie było, że za takie historie płaci mi jakaś niecna gazeta - w liceum miałam świetnego księdza katechetę. Historia tyczy się tylko jednej osoby!

katechetka

by konto usunięte
Dodaj nowy komentarz
avatar Fomalhaut
19 49

Ogłupianie ludzi przez tę mafię trwa od dwudziestu wieków, a wy dziwicie się, jakby to się zaczęło wczoraj.

Odpowiedz
avatar Rak77
9 17

@Fomalhaut: Muszę wziąć ich w obronę. Nie przesadzaj, u nas dopiero o dziesięciu wieków. A i w Rzymie dopiero od czasów cesarza Konstantyna mogli o oficjalnie golić owieczki a po edykcie Teodozjusza to już poszło z górki, czyli od IV w

Odpowiedz
avatar Gbursson
6 24

@satrapa19: są zorganizowani? są są grupą przestępczą? są

Odpowiedz
avatar InuKimi
2 2

@Gbursson: A oprócz tego spełniają niemalże wszystkie przesłanki dot. zorganizowanej grupy przestępczej. xD Z tego co pamiętam tylko 3 nie pasowały... Z około 20. :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 20

@xpert17: ośmioletnie dziecko raczej mało ma do powiedzenia, czy chce chodzić na religię

Odpowiedz
avatar minutka
10 10

@melisendellewellyn: ale ośmioletnie dziecko może w domu powiedzieć, co usłyszało na lekcji, a rodzice mają prawo, a nawet obowiązek zareagować, jeżeli dzieje się coś niewłaściwego. Moja mama poszła do księdza proboszcza, kiedy jej opowiedziałam o nieodpowiedzialnym panu katechecie - i poskutkowało.

Odpowiedz
avatar mijanou
6 6

@melisendellewellyn: ale jego rodzice już mają sporo do powiedzenia w tej sprawie.

Odpowiedz
avatar Habiel
0 8

@minutka: Nawet jak to co się dzieje na religii rodzicom nie odpowiada to i tak na wypisanie z tej lekcji muszą czekać do przyszłego roku. Zazwyczaj odwołanie się do instancji wyżej też niewiele daje, bo to co mówią na lekcjach religii jest im na rękę.

Odpowiedz
avatar Malibu
4 6

@minutka: co się usłyszało to się nie odsłyszy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@mijanou: nie każdy rodzic się takimi rzeczami przejmuje

Odpowiedz
avatar minutka
14 16

Podłe jak nie wiadomo co. Taka osoba w ogóle nie powinna uczyć religii.

Odpowiedz
avatar Rak77
16 24

@minutka: Uczyć można O religii. To co jest w naszych szkołach to indoktrynacja zwana potocznie katechezą.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 15

@minutka: Przykład idzie z góry. Na moim egzaminie do bierzmowania proboszcz parafii głosił przypowiastkę dlaczego nie wolno dawać jałmużny żebrzącemu, chwalił się wręcz, że kiedyś takiego przepędził z parafii ze słowami "czemu mam Ci cokolwiek dawać, jak od Ciebie nigdy grosza nie dostałem"...

Odpowiedz
avatar minutka
6 10

@helena: Jeden z proboszczów jednej z moich parafii zaprosił takiego "żebrzącego na chleb" żebraka na plebanię na śniadanie... Zaproszenie nie zostało przyjęte :).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

@minutka: może się o własną cnotę bał. Jeśli czepiamy się żebrzących to też nie daję im złamanego grosza, aczkolwiek moja motywacja jest zgoła inna od tego proboszcza... Poza tym czy on nie widział hipokryzji w tym, że sam właściwie żyje z łaski ludzi, a w zamian niewiele daje. Ciężko tu mówić o jakimś uduchowieniu ze strony tej persony. Nie chciałam o tym wspominać, ale na tym samym egzaminie proboszcz zaczął mi wypominać to, że ojciec od nas odszedł jak byłam mała...Wyszłam z tego spoktania zapłakana razem z mama w obecności całej klasy i ich rodziców

Odpowiedz
avatar minutka
4 6

@helena: Szczerze i serdecznie Ci współczuję takiego duszpasterza.

Odpowiedz
avatar mijanou
3 7

@helena: Szkoda, że od razu nie pojechałyście do dyrektora szkoły, który zatrudnia takiego księdza a następnego dnia rano do kurii z pisemną skargą. Takie zachowanie księdza (i nie tylko, bo tak się nie zachowuje żaden normalny człowiek) jest niedopuszczalne i niemoralne. Oczywiście założę się, że reszta rodziców milczała jak baranki i nikt nie wstał i nie uświadomił księdza, że jest nie tylko niekulturalny ale też właśnie złamał prawo opowiadając publicznie o prywatnych sprawach Waszej rodziny? I to jest dla mnie najgorsze. To spoleczne przyzwolenie na sobiepaństwo panów w sutannach.Każdy udaje, że nic nie widzi i nic nie słyszy.Ale tak jest tylko w Polsce. W cywilizowanych krajach żaden ksiądz nie pozwoliłby sobie na taką publiczną zjadliwosć bo w sądzie by się nie wypłacił za szkody moralne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@mijanou: To było ponad 10 lat temu a ja pochodzę z wioski, gdzie nikt się nie sprzeciwi proboszczowi I wójtowi, wbrew pozorom takich miejsc na mapie jest dużo. Oczywiście, że każdy znał w klasie moją sytuację rodzinną, po prostu nikt o tym głośno nie mówił. Trochu się za dużo amerykańskich seriali naoglądałaś, największą karą dla księdza jest co najwyżej przeniesienie do innej parafii. A proboszcz jest proboszczem do dziś, przegrał jakiś samochód dobrej marki w karty, ale I tak jest nie do ruszenia.

Odpowiedz
avatar minutka
13 13

@zmywarkaBosch: Dobrymi uczynkami - albo ewentualnie tym, czym się człowiek za życia podzielił z innym...

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
13 17

@zmywarkaBosch: Wierząca nie jestem, ale chyba do nieba idzie się za bycie dobrym dla innych, a nie za wypełnienie kieszeni proboszcza? Ale może to ja się nie znam.

Odpowiedz
avatar minutka
-3 5

@Rammsteinowa: Jeżeli proboszcz wykorzysta tę zawartość kieszeni do pomocy potrzebującym, to na jedno wychodzi :D.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-3 17

@Rammsteinowa: @minutka: Koleżanki nie zrozumiały. Bajdurzenie o niebie, po którym ludzie przechadzają się w swej cielesnej powłoce, głodnieją i idą do sklepu - już samo w sobie jest tak czystym idiotyzmem, że aż głowa boli.

Odpowiedz
avatar minutka
9 9

@Armagedon: Jakoś to dzieciakom trzeba przybliżyć, przez analogię do czegoś, co znają. Ja słyszałam bajkę o domkach w niebie, zbudowanych z dobrych uczynków, i przemawiało to do mojej wyobraźni :).

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
8 12

@Armagedon: Praw dzieciakom z 2 klasy podstawówki o niecielesnych bytach. Na pewno cię zrozumieją i pojmą istotę nieba. Naaaa pewnooo... Poza tym może niebo to domki?;)

Odpowiedz
avatar Armagedon
-5 17

@Rammsteinowa: Jesteś niewierząca, ale w niebo wierzysz? Skutki indoktrynacji od pieluch widoczne jak na dłoni. A ośmiolatki pojmują już bardzo wiele rzeczy. Moja mama wyjaśniła mi (bez intymnych szczegółów, bądź spokojna) istotę zapłodnienia i rozwoju ciąży, gdy miałam lat pięć. Doskonale wszystko zrozumiałam. Jakoś nie musiała mi ściemniać, że dzieci przynosi bocian, albo, że rosną w kapuście. A, gwoli ścisłości, całe to piekło i niebo - to jeden, wielki, propagandowy kit, wymyślona przez Kościół, by trzymać swe owieczki w ryzach. Bo według nauk Pisma Świętego, gdy umierasz - to cię nie ma. Aż do dnia sądu, kiedy to zmartwychwstajesz, twoje uczynki zostają ocenione, a Stwórca decyduje, czy masz umrzeć na zawsze, czy żyć wiecznie w jego królestwie na ZIEMI. Dokładnie tak prorokuje Pismo - czyli Biblia. Ale Kościół i tak naucza takich głupot, jakie tylko zdoła wymyślić.

Odpowiedz
avatar Isegrim6
4 6

@Armagedon: a byłaś w niebie że tak dokładnie wiesz jak wygląda? (brak cielesności, waluty itd) :)? to mi przypomina pewną anegdotę: pewien ksiądz (nie pamiętam który) dostał rysunek od dziecka przedstawiający anioła ze skrzydłami motyla, więc się zapytał: - dziecko, ale anioły mają inne skrzydła, na to odpowiedź: - a czy ksiądz widział kiedyś anioła? Co do reszty Pismo Święte, a podasz która jego część wprost naucza że umierasz - znikasz? Osobiście mam zupełnie inny odbiór, zwłaszcza jeśli mówimy o Nowym Testamencie

Odpowiedz
avatar emilyana
3 3

@Armagedon: Anegdot używa się od dawna z powodzeniem u wszystkich grup wiekowych i w zasadzie przy każdym temacie (od abc przedszkolaka po fizykę kwantową) Nieważne czy jesteś pięcioletnim szkrabem czy poważnym dorosłym - jest duża szansa, że informacja przedstawiona w ciekawej anegdocie zostanie w Twojej głowie na dłużej niż suche fakty wykładane jednym tonem. Dzieci rosnące w kapuście to inna bajka, bo proces zapłodnienia i narodzin jest ludzkości doskonale znany, więc opowiadając takie rzeczy okłamujemy dzieci (ale np. nawiązanie do pszczółek zapylających kwiatki już ma sens, o ile zrobi się to umiejętnie). Każdy dobry katecheta wytłumaczy dzieciom, że nikt nie wie jak wygląda niebo, a przypowieści są po to, żeby pomóc nam zrozumieć - natomiast tylko Bóg wie, jak tam jest i musimy mu zaufać itd. Nie widzę nic złego w takim przedstawieniu rzeczy. Sam mówisz, że dzieci głupie nie są, więc raczej nie łykną wszystkiego jak leci, a skupią się na głównym przekazie - który nie jest przecież zły, jeśli nawołuje do dobrych uczynków. Nawet odkładając wiarę na bok, chyba normalnym jest uczenie dzieci, że należy być dobrym człowiekiem.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 5

@Isegrim6: Taaak? No to może cytacik jakiś? Myślisz, że mam czas, by robić ci tu wykład z prawd biblijnych? Ale katolicy mają to do siebie, że nawet swoje modlitwy klepią bez zrozumienia i odrobiny refleksji. "Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się IMIĘ Twoje, PRZYJDŹ KRÓLESTWO Twoje..." Co to, twoim zdaniem, znaczy? Nie wiesz? No to jedziemy dalej... "(...) Ukrzyżowany również za nas, * pod Poncjuszem Piłatem został umęczony i POGRZEBANY. * I ZMARTWYCHWSTAŁ dnia trzeciego, jak oznajmia PISMO[Biblia].(...) I POWTÓRNIE PRZYJDZIE w chwale * SĄDZIĆ żywych i umarłych: * a KRÓLESTWU JEGO nie będzie końca. (...) I oczekuję WSKRZESZENIA umarłych. * I życia WIECZNEGO w PRZYSZŁYM ŚWIECIE. Amen." Ale twoim zdaniem dobra "dusza" idzie do "nieba", a potem, po "końcu świata", czyli apokalipsie, wraca w swoje spróchniałe - już setki lat temu - ciało, po to, by zmartwychwstać i zostać osądzonym po raz wtóry. No, logiki to w tym rozumowaniu - za grosz.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-1 7

@emilyana: Wiesz co? W dupie mam taką naukę, w której trzeba być "dobrym" ze strachu, albo dla nagrody. Zresztą, kwestia samej dobroci nie jest wcale tak jednoznaczna. Ciekawe, czy taki dzikus-kanibal, który o chrześcijańskim bogu nawet nie słyszał, ma iść do nieba, czy do piekła? Przecież mordując swego wroga i zżerając jego mózg, jest przekonany, że robi dobrze? A pan kat, który "w imię boże" palił bezkarnie "czarownice" na stosie? Albo żołnierz, co - broniąc swej ojczyzny - zabił dziesiątki ludzi? Piekło i niebo, dobre sobie. Dotyczą one wyłącznie kościelnych ocen i standardów. Więc - siłą rzeczy - muszą być zmyślone.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@Armagedon: Zapomniałaś o samym Bogu, który zsyłając potop zabił tysiące ludzi. Niby "nie zabijaj", ale Szef już może. I Bóg nie jest w niczym lepszy niż kat palący czarownice. W końcu zezwolił na brutalne zaszlachtowanie swojego Syna. Do równie niecnego czynu podpuszczał swojego kumpla Abrahama. Kurcze, dobrze, że chociaż mój Tata jest normalny :)

Odpowiedz
avatar Rammsteinowa
2 4

@Armagedon: No cóż, teraz stwierdzam stuprocentowo, że jesteś głupia. Jestem niewierząca, ale nie zakładam, że wiem wszystko i właściwie cholera wie co jest potem. Może nic, może wszystko od nowa, a może domki w chmurach. Słowo sarkazm również jest ci obce i nawet użycie emotikony nie sprawia, że coś ci w głowie dzwoni. Myślenie nie boli, polecam.;)

Odpowiedz
avatar emilyana
2 2

@Armagedon: Ale nie mówimy dokładnie o tym samym. W pierwszych komentarzach czepiasz się samego faktu, że niebo przedstawia się jako miejsce gdzie idzie się w ubraniu i są sklepy, argumentując przy tym, że dzieci nie są głupie i można im to przedstawić "normalnie". Ja tylko stwierdziłam, że trochę sobie zaprzeczasz, bo zakładając, że dzieci są pojętne można też założyć, że zrozumieją prostą anegdotę tak, jak powinno się ją właściwie zrozumieć. Ty za to wskakujesz na inny temat i zaczynasz dywagować na temat sensu lub bezsensu wiary. Przypominam, że rozmowa zaczęła się od opowiastki, która została opowiedziana na lekcji religii! Co jest dziwnego w tym, że na lekcji religii mówi się o niebie? Samo pytanie czy nauczać czy nie nauczać religii w szkole to już zupełnie inna para kaloszy. Sama jestem niewierząca, ale przez cały okres szkoły chodziłam na religię i w zasadzie nie uważam, że był to czas stracony. Uważam, że dobrze jest zrobić uczniom taką odskocznię od nauki faktów i dać trochę czasu na przemyślenie i przedyskutowanie takich kwestii jak sumienie, system wartości, relacje międzyludzkie itd. Wpajanie dzieciakom tylko jednej doktryny jest jednak moim zdaniem nietrafione i religię powinno się zastąpić czymś w stylu religioznastwa/filozofii/etyki. Natomiast wracając do anegdoty(w wersji z dobrymi uczynkami): nawet jeśli nie wierzymy w nic po śmierci, to przekazuje ona dość uniwersalna prawdę, że o wartości człowieka nie stanowią pieniądze, a uczynki. Wydaje mi się, że można ją śmiało opowiedzieć każdemu dziecku, nie ryzykując przy tym, że je "zepsujemy" czy zindoktrynujemy. O szczegóły wiary katolickiej pytaj już kogoś innego, bo nie czuję się autorytetem. Same zasady znam dość dobrze, ale wiadomo, że lepiej wyjaśni Ci katolik.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 3

@emilyana: Chyba nie zrozumiałaś. W pierwszym komentarzu napisałam: <<Bajdurzenie o niebie (...) już samo w sobie jest tak czystym idiotyzmem, że aż głowa boli.>> [Środek zdania wywaliłam, żeby było przejrzyściej.] Tym samym poparłam "zmywarkę", który ujął to nieco inaczej. Ogólnie, zaś, obojgu nam chodziło o to, że - bez względu na to, jakie "anegdoty" ksiądz dzieciaczkom wciska - nieba po prostu nie ma. Tyle, że "zmywarka" wyklucza istnienie nieba, gdyż (prawdopodobnie) jest ateistą, a ja dlatego, że uważam religię katolicką za kłamliwą. A DLACZEGO uważam ją za kłamliwą - uzasadniam w późniejszych komentarzach. W skrócie - dlatego, że nie trzyma się ściśle Pisma Świętego, oraz zmyśla dyrdymały, których w Biblii nie ma. Dla własnych, wymiernych korzyści, rzecz jasna. Głównie materialnych, ale nie tylko. Nie dywaguję, zatem, na temat sensu i bezsensu wiary jako takiej, tylko na temat bezsensu nauk kościelnych, które się mają nijak do nauk boskich. I sięgam po argument - najstarszą chyba modlitwę. Religia chrześcijańska to - wbrew pozorom - "przedmiot" ścisły. A podręcznikiem do niej jest "Pismo Święte". Kościół, zaś, korzysta z podręcznika, który napisał sam dla siebie, mianowicie z Katechizmu. Umieścił w nim to, co akurat mu pasowało. Na przykład, przeinaczył 10 przykazań. "Natomiast wracając do anegdoty..." Wracając do anegdoty, w której nie widzisz nic złego... cóż, już samo słowo "anegdota" mówi za siebie. Równie dobrze można by użyć słowa "bajka", "mit", "dykteryjka", "legenda", "klechda", "baśń", albo "humoreska". To na tym ma polegać nauka o Bogu? Czy, według ciebie, dziecko nie uwierzy w te banialuki? A już ta KONKRETNA anegdota, o której pisze "Candela", uczy, że... - nie umiera się naprawdę - całe swoje ziemskie bogactwo zabiera się ze sobą "do nieba" - w niebie anioły pracują w sklepach - pieniądze rzucone na tacę idą "do nieba", a nie do księżowskiej kieszeni - trzeba ich rzucać jak najwięcej, żeby w niebie nie umrzeć z głodu Jaką tu widzisz, do cholery, uniwersalną prawdę?

Odpowiedz
avatar emilyana
1 3

@Armagedon: Nie wiem, ile razy już umarłaś i wróciłaś, że głosisz takie "niezachwiane tezy" typu "niebo nie istnieje". Była sobie na początku religia chrześciańska, którą każdy trochę inaczej interpretował, więc pojawiły się różne jej "wersje": oparte na tej samej wierze, ale inaczej rozumiejące pewne kwestie. Katolicyzm jest jedną z nich. Katolicy wierzą w niebo i jeszcze kilka innych rzeczy, w które nie wierzysz Ty ani ja, ale wierzy w nie mnóstwo ludzi na świecie i mają do tego prawo. Jak powiesz ludziom (i udowodnisz) co jest po śmierci to może przestaną być katolikami, a jeśli nie potrafisz to zaakceptuj, że na lekcjach religii katolickiej nauczają oni swoje dzieci o istnieniu nieba. Dyskusja zaczęła się od tego: Zmywarka napisała, iż nawet jeśli katechetka zamieniłaby datki na tacę na dobre uczynki to anegdota wciąż byłaby zła. Część osób się z nią nie zgodziła, Ty się zgodziłaś. Ja napisałam, że jeśliby zamienić te dwie rzeczy to moim zdaniem nie byłoby w niej nic złego. Nawet jeszcze później zaznaczyłam, że mówiąc o uniwersalnej prawdzie mam na myśli tę wersję z dobrymi uczynkami, więc nie wiem czemu odwracasz kota ogonem i pytasz mnie znów o tę piekielną z historii. Co do "anegdoty"... No cóż, jak się już zagłębiamy w temat to wychodzi moje niefortunne użycie tego słowa. Na początku chodziło mi o szersze pojęcie i tak potocznie nazwałam tę historyjkę, popełniając w zasadzie błąd. Wybacz. Tak naprawdę jest to przypowieść ("alegoryczne opowiadanie o treści moralnej i dydaktycznej lub religijnej"). Teraz lepiej? Ja chyba w każdym zeszycie od religii miałam podobną definicję. Chyba każdy mój katecheta posługiwał się różnymi alegoriami, ale każdy tłumaczył nam, że są to opowiastki, które mają nam pomóc zrozumieć pewne kwestie i NIE NALEŻY brać ich dosłownie. Całe lekcje religii były upstrzone takimi historiami i nie spotkałam nigdy kogoś, kto brałby je bardzo dosłownie. Może też zależy od katechety, bo jak ten nawali w wyjaśnieniu dziecku sensu przypowieści to faktycznie może ono łyknąć wszystko (to też od wieku zależy).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 września 2016 o 3:19

avatar Isegrim6
2 2

@Armagedon: Armi Armi armi swoją droga zabawne że tak atakujesz KK a sam nawet nick stamtąd zaczerpnęłaś :) ------------------------------------------------------ A teraz co do twoich słów: "Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się IMIĘ Twoje, PRZYJDŹ KRÓLESTWO Twoje..." Co to, twoim zdaniem, znaczy? Nie wiesz? No to jedziemy dalej... "(...) Ukrzyżowany również za nas, * pod Poncjuszem Piłatem został umęczony i POGRZEBANY. * I ZMARTWYCHWSTAŁ dnia trzeciego, jak oznajmia PISMO[Biblia].(...) I POWTÓRNIE PRZYJDZIE w chwale * SĄDZIĆ żywych i umarłych: * a KRÓLESTWU JEGO nie będzie końca. (...) I oczekuję WSKRZESZENIA umarłych. * I życia WIECZNEGO w PRZYSZŁYM ŚWIECIE. Amen." Ale twoim zdaniem dobra "dusza" idzie do "nieba", a potem, po "końcu świata", czyli apokalipsie, wraca w swoje spróchniałe - już setki lat temu - ciało, po to, by zmartwychwstać i zostać osądzonym po raz wtóry. ------------------------------------------ Wskaż mi w którym miejscu w modlitwie jest wskazane że zmartwychwstanie oznacza noc żywych trupów i powstanie w tych samych ciałach? Ja tam tego kompletnie nie widzę, swoją droga twoje dywagacje implikują kolejne problemy, no bo jeśli dany atom przez te tysiąclecia był częścią więcej niż jednego ciała to w którym się odrodzi? :D A na koniec, trudno z tobą rozmawiać o tak metaforycznych zagadnieniach jak kwestie wiary jak ty nawet nie potrafisz czytać ze zrozumieniem :), prosiłem o cytat z Pisma Świętego (już nawet bez wskazania na które wydanie) a ty mi serwujesz modlitwę Ojcze nasz? I to z katechizmu a nie Pisma Świętego no proszę cię :) jak cię można traktować poważnie? Treść modlitwy według przekładu Biblii Tysiąclecia: "Ojcze nasz, który jesteś w niebie, niech się święci imię Twoje! Niech przyjdzie królestwo Twoje; niech Twoja wola spełnia się na ziemi, tak jak i w niebie. Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj; i przebacz nam nasze winy, jak i my przebaczamy tym, którzy przeciw nam zawinili; i nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego! Jeśli bowiem przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień." (Mat. 6,9-15 BT wydanie 2003r.) Podobnie no nie sądzę, a druga część twoje cytatu dotyczy stricte KK i jest wyznaniem wiary, aczkolwiek masakrycznie to poszatkowałaś Żeby nie było uważam się za marnego katolika, ale mam na tyle przyzwoitości by wiedzieć dlaczego :)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 września 2016 o 11:20

avatar konto usunięte
1 3

@Isegrim6: Swoją drogą "nie dopuść, abyśmy ulegli pokusie, ale nas zachowaj od złego" brzmi o wiele mniej impertynencko niż walenie do Boga tekstem "nie wódź nas na pokuszenie". Na pokuszenie to wodził Ewę w raju wąż.

Odpowiedz
avatar Isegrim6
1 3

@Candela: tu się zgodzę, brzmi znacznie lepiej podejrzewam że zaważyły kwestie tradycyjności i przyzwyczajenia - nauczenie nowej modlitwy to praca na dwa - trzy pokolenia jak nie więcej. Tym niemniej da się zrobić - jako przykład mogę podać "ostatnie" zmiany wprowadzone do Mszy Św. tj: - Brak uderzania w piersi i skłonu podczas przemiany w ciało i krew - Wyznanie wiary na stojąco - raz w miesiącu brak kazania a za to jest adoracja Najświętszego Sakramentu W zależności od regionu różnie to wyglądało teraz jest ujednolicone (no powinno być bo na wsiach dalej jest po "staremu")

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@Isegrim6: Śmieszy mnie zawsze, gdy ludzie w modliwie "pod twoją obronę" wrzucają niepotrzebne "z" i wychodzi "z naszymi prośbami racz nie gardzić". Czy ktokolwiek z tych ludzi kiedykolwiek zastanawiał się nas sensem wypowiadanych słów? Czy to taki automat uruchomiony za czasów dzieciństwa i klepany po wsze czasy? Mój ulubiony kwiatek, to w pieśni maryjnej "Z dawna Polski tyś królową", wierni każą Matce Boskiej wziąć swe królestwo "pod rękę", zamiast "w porękę". I całe kółko różańcowe w mojej parafii robiło te błędy.

Odpowiedz
avatar Isegrim6
1 1

@Candela: Potwierdzam, sam jestem przykładem :) wiesz jak coś wchodzi w nawyk to umysł się wyłącza, dlatego jestem przeciwnikiem chrztu i komunii w tak wczesnym wieku jak obecnie (no chrzest to jeszcze ale komunia?? to już nie te czasy co dzieci giną jak muchy) Mam przykład, bo znajomy jak się okazało nie otrzymał komunii ( różne powody) a że chciał mieć ślub kościelny, to cały rok przed chodził na nauki 9przyjął komunie, bierzmowanie no i ślub z wybranką) najlepsze jest to że na każdym etapie z pełną świadomością i zrozumieniem je przechodził czy też przeżywał jak określa KK sakramenty. Uważam że to jest właściwa droga, no ale wtedy statystyki spadną :/ i % dotacji Mnie to bardziej śmieszy (tak jak czytanie bez zrozumienia) takie automatyczne uczestnictwo w mszy świętej to znaczy wystarczy faktycznie ze świadomością posłuchać każdej części liturgii i słów wypowiadanych a wtedy jako całokształt ma to sens (no kazanie zależny do księdza, ale reszta już nie) Fakt faktem że też bardzo długo trwało zanim dojrzałem do stwierdzenia z zaskoczeniem, że od dzieciństwa szło się na łatwiznę tzn. takie klepanie formułek i rytuału "bo tak zawsze było" bez zrozumienia

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 września 2016 o 8:59

avatar Naevari
9 13

Nie wiem czemu, ale zanim zrezygnowałqm z lekcji religii trafiałam tylko na same kompletnie ześwirowane katachetki. Znacie dzieci jakichś ateistów? Dziwni ludzie, co nie. Ogólnie w jej światopoglądzie ateiści mieścili się w szacownym gronie gdzieś pomiędzy ćpunami a mordercami. : D

Odpowiedz
avatar InessaMaximova
-3 7

Zacytuję Joannę Olech. "Kaszydło Homo nie bardzo sapiens, lat cztery i trochę. Kiedy nie śpi przebiera się za królewnę albo grzebie w moich szufladach. Inteligencja jak u strunowca. Wstyd powiedzieć: Wierzy w świętego Mikołaja!"

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
8 8

@Morog: Dlaczego? Z księżmi miałam styczność zawodowo. Poznałam kilku bardzo fajnych, oddanych pracy z ludźmi z prawdziwym powołaniem, ale i też takich, dla których stan kapłański to metoda na dostatnie i wygodne życie i którzy do posługi kapłańskiej się nie nadają. Z autopsji znam trzy przypadki działań księży wobec swoich parafian, które może wiarą tych ludzi nie zachwiały, ale obudziły antyklerykalizm.

Odpowiedz
avatar mijanou
1 7

@kertesz_haz: tylko, że tacy księża z powołaniem i poczuciem misji są w mniejszości. Większość to zwyczajna zakompleksiona miernota intelektualna i moralna, nastawiona na łatwe pieniądze a często też prowadząca podwójne życie. Osobiście znam tylko jednego księdza, który miał na tyle odwagi by zrzucić sutannę żeby być ojcem i mężem ale gdy się tak na niego popatrzy to mania grandiosa nadal go nie opuściła. Gdy poczyta się przedwojenne artykuły Boya-Żeleńskiego (cykl "Nasi okupanci") to jednak niewiele się zmieniło od tamtych czasów. Księża mądrzy, oczytani, nastawieni na dialog to wciąż u nas perły na gnijącym palcu trupa (takie piękne porównanie za Sapkowskim).

Odpowiedz
avatar Morog
-3 5

@kertesz_haz: Poczytaj sobie jak zostaje się księdzem, nikt bez powołania nie ma szans przebrnąć tego procesu.

Odpowiedz
avatar mijanou
3 3

@Morog: No ok, uznajmy, że jak dorwą się do kasy to ich powołanie opuszcza. Nie wszystkich, rzecz jasna.

Odpowiedz
avatar Waldas
5 5

Oto wielka tajemnica wiary: złoto, funty i dolary....

Odpowiedz
avatar natalia
3 3

Głód w niebie? Co to za herezje? I to jeszcze katechetka to rozpowszechniała?

Odpowiedz
Udostępnij