Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia #75163 o przykładach strasznej młodzieży w gimnazjach skłoniła mnie do ustosunkowania…

Historia #75163 o przykładach strasznej młodzieży w gimnazjach skłoniła mnie do ustosunkowania się do tych wywodów.

Pochodzę z rodziny pedagogów. Licząc od prababki, w rodzinie mieliśmy nauczycieli, wychowawcę w poprawczaku, metodyka w kuratorium oświaty, dyrektora liceum, dyrektorkę zespołu szkół. Nie chwalę się (bo i nie ma czym, dorastanie to koszmar, żaden kit o szkole nie przechodzi), po prostu nasłuchałem się sporo o młodzieży, metodach nauczania itd.

Pierwsze? Młodzież nie jest znacząco gorsza. Zawsze były świry, Korczak (mało o nim słyszymy, a pedagogiem i naukowcem był wybitnym na skalę światową) nie bez powodu był przeciwny biciu dzieci. W szkole w Gdyni, w latach 60tych był taki dyrektor, co niegrzecznych brał do komórki i prał pasem? Pomagało? Wcale. Tylko tak się wygodnie narzeka (wyszukajcie okładki Times o najgorszej generacji. Co ok. 10 lat jest artykuł o tym że generacja komiksów/kina/flowerpower/rocka/mtv/telefonów/kablówki/telefonów komórkowych/komputerów to NAJGORSZA W HISTORII, KONIEC CYWILIZACJI JEST BLISKI).

Drugie. Pracuję z młodzieżą. Uczyłem publicznie, prywatnie, przesiadłem się na firmę bo uznałem, że chciałbym kiedyś kupić drożdżówkę bez liczenia czy mi starczy. Organizowałem wyjazdy i lekcje dla dzieci z najwyższych sfer i dla dzieci z rodzin patologicznych. Oprócz poważnych zaburzeń behawioralnych (ciężko bite dziecko narkomanów jest bardziej wściekłym zwierzątkiem niż dzieckiem w sytuacjach stresowych) wszystkie dzieci są takie same. Tak samo walczą o pozycję w grupie, tak samą się znęcają, tak samo testują nauczyciela.

I tu przechodzimy do meritum.

We wspomnianej historii, nauczyciel narzeka, wyje wręcz, że dzieci rzucają stołami, obcinają i podpalają włosy nauczycielom. O tempora! O mores!

Sytuacja dla mnie prosta. Zawsze się trafi dziecko niereformowalne. Zawsze będzie ciężko.

Za to ci płacą, byś go człowieku opamiętał. Nie naprawił, ale okiełznał. Stanął mi kiedyś uczeń na parapecie (okna tylko uchylne, w reszcie nie ma klamek), spytałem się czy zamierza zrobić fikołka skacząc. Klasa w śmiech, jemu głupio, więc SMS do rodziców, po 2 godzinach rodzice u dyrekcji. Jestem wykwalifikowanym pracownikiem państwowym odpowiadającym za bezpieczeństwo dziecka. Do gabinetu nie poszedłem się tłumaczyć z moich słów. Bo ja mu nie kazałem skakać tylko w żart obróciłem potencjalną próbę samobójczą.
Nie wyobrażam sobie bym się w takiej sytuacji poryczał. Taka nauczycielka powinna dostać polecenie służbowe doszkolenia się, bo jej niekompetencja jest zagrożeniem dla bezpieczeństwa dzieci.

Ktoś zmienił hasła w pracowni komputerowej? Ojejciu.
Niebezpiecznik i antyweb o tym pisały.
Najpierw było domyślne hasło "admin" - domyślne we wszystkich pracowniach w kraju. Później ciut bardziej wymyślne, ale nadal wszędzie takie samo.
To dzieci wina, że informatyk nie zabezpieczył komputerów? Nie bądźmy śmieszni.

Straszenie sklepikarki pistoletem? Paintball w szkole? 5 klas do malowania? A dyrekcja i urząd miasta radośnie wyłożyły na to kasę? Bo szkole zazwyczaj brakuje kasy w budżecie zazwyczaj w okolicach maja. A po nalocie sanepidu czy BHP, zawsze trzeba coś odremontować, więc zdecydowanie zbytku pieniędzy nie ma.
A może rodzice dziecka zapłacili i sytuacja się nie powtórzyła? Nie wspominając o tym, że na każdym piętrze, w każdej kondygnacji musi stać co najmniej jeden nauczyciel na dyżurze. Co ten nauczyciel robił jak się strzelali?

Wyrzucanie mebli przez okno? W TRZECH KLASACH?! Hmm... w praktycznie wszystkich szkołach ponadpodstawowych sale są zamykane na przerwach. Więc się tak zapytam, gdzie był nauczyciel? Stał przy tablicy ze śmietnikiem na głowie i dlatego nie zauważył co się działo?
A na korytarzu dyżurów nie było? No jeśli wszyscy nauczyciele pili kawusię w nauczycielskim to nie do końca jestem pewien że to wina dzieci, że im odbija.

Dzieciom zawsze odbijało, zawsze odbijać będzie. Zwłaszcza w grupie.

Do pracy w szkole trza mieć żelazne jaja, pasję i wytrzymałość. Jak się tego nie ma, to się siedzi w kącie i chlipie, jakie to pokolenie straszliwe.
Jeszcze tylko brakuje jojczenia na alkohol, bo kiedyś dzieci nie piły... no piwa nie piły. Z tego co wiem piły bimber. Na wycieczkach w 8 klasie podstawówki.

szkoła

by rzeczony
Dodaj nowy komentarz
avatar rzeczony
28 50

@bloodcarver: Weź nie pier**l, że tak po naszemu powiem. Za twoich młodych lat, to ty ledwo pamiętasz 3% ze wszystkich sytuacji. Za twoich młodych lat, nauczyciel mógł strzelić z liścia dziecku bez konsekwencji. Chcesz bym mógł twoje dziecko spoliczkować bo mi wczoraj kobieta kazała spać na kanapie i wściekły jestem? Agresja i przemoc jest oznaką słabości, nie siły. Jeśli musisz złapać za fraki DZIECKO, by mieć posłuch, to jest to zwyczajnie żałosne. Zwłaszcza gdy jesteś nauczycielem. Korczak w życiu dziecka nie uderzył, za dzieci zginął w komorze gazowej, żył i uczył przed i w trakcie drugiej wojny światowej. Więc mi nie chrzań o twoich czasach. Jeśli uczeń podnosi na mnie rękę to mam 100% pewności, że jego koledzy już to nagrywają na wszędobylskich komórkach. Bierzesz operatora filmowego do dyrekcji, każesz mu sprezentować nagranie. I wszyscy mają kryte tyłki. Pod warunkiem, że zachowałeś się jak dorosły człowiek, a nie zacząłeś się np z nastolatkiem szarpać.

Odpowiedz
avatar slothqueen
6 10

@bloodcarver: teraz, gdy dzieciak podniesie rękę na nauczyciela, podnosi ją na funkcjonariusza publicznego. jeśli nauczyciel nie jest piczką, skwapliwie z tych praw skorzysta. druga sprawa - nie mam bladego pojęcia, o cholerę chodzi z tą "przemocą" i dyscyplinarką. przytrzymanie dzieciaka, który chce cię uderzyć, w żadnym wypadku nie podpada pod jakikolwiek paragraf i jest w 100% legalne i dozwolone. no, chyba że jesteś osłem, który nie zna swoich praw i uważa, że kodeks karny jawnie robi z nieletnich święte krowy, które z definicji są niewinne i fizycznie niezdolne do czynności zabronionych.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
3 3

@slothqueen: Odnoszę wrażenie, że nie do końca czytacie ze zrozumieniem. bloodcarver nie rozwodzi się nad prawami jakie przysługują dziecku i nauczycielowi a nad tym jakie będą konsekwencje w samej szkole. Nie ukrywajmy, szkoła to firma jak każda inna. Jest szef placówki i on zatrudnia nauczycieli. I nie zawsze ma pojęcie o stanowisku i zawodzie jaki wykonuje. Co z tego, że masz "prawo"? Dyrektor/ka pod naciskiem urażonych rodziców wymięknie i to nauczyciel dostanie naganę. Nie słuszna? idź i walcz, na pewno wygrasz, chyba, ze za kalanie wizerunku szkoły i podważenie autorytetu szefa, nie dadzą Ci żyć i albo wylecisz pod byle pretekstem albo sam się w końcu zwolnisz. Może i w sądzie wygrasz, za kilka lat... Ale czy na pewno chcesz wrócić do firmy, gdzie staniesz się wyrzutkiem i konfidentem? Wyobraź teraz sobie, ze mam w firmie na praktyce córkę kolegi z pracy. Zarówno ja, jak i ona uczęszczaliśmy do tej samej szkoły, tyle, że ja ciut wcześniej. Byli nauczyciele, którzy nie musieli się wysilać, a metodą działania potrafili tak skutecznie sterroryzować klasę, ze nikt po dzwonku nie śmiał powiedzieć nic, nie mówiąc o wygłupach w klasie. Byli też tacy, których po prostu się olewało, a oni po prostu rezygnowali. Szkoła się przeniosła. Połowa nauczycieli została wymieniona na młodszy model, a "terrorysci" na stare lata zmiękli... Druga połowa nauczycieli nie potrafi nawet nauczać. Albo zadają zadania i radźcie sobie, albo w mojej ocenie po prostu są złośliwi... To nie wina szkoły, ze dziecko jest takie a nie inne. TO nadal wina systemu bezstresowego wychowywania i olewania dzieci przez rodziców. Do tej pory pamiętam artykuł jak dzieciak przyłożył matce krzesłem obrotowym, bo ta mu wyłączyła Tibię, bo świata poza grą nie widział. Ostatnio czytałem o nastolatce, która terroryzowała matkę, jak matka się w końcu postawiła, to leży teraz gdzieś na cmentarzu. Czy mam szukać dalej? te 20 lat temu ciężko było o aż takie patologie...

Odpowiedz
avatar Maelstrom
40 50

Wielki plus ode mnie. "Nasza młodzież ma dziś silne pragnienie luksusu, ma złe maniery, pogardza władzą i autorytetem, brak im poszanowania dla starszych. Wolą zajmować się bzdurami zamiast nauki. Młodzież nie wstaje z szacunkiem gdy starszy wchodzi do pokoju. Sprzeciwiają się rodzicom i zabierają głos w towarzystwie starszych. Tyranizują swoich nauczycieli." Kto jeszcze nie rozpoznał, to cytat z Sokratesa. 400 lat p.n.e. młodzież też była najgorszym pokoleniem.

Odpowiedz
avatar Maelstrom
20 26

@nursetka: Ja mam 30 lat, i to wcale nie "niecałe" i w podstawówce słyszałem nie tylko przekleństwa, ale znałem większość sposobów, żeby dostać piwo od naiwnych sprzedawców, na przykładach z otoczenia widziałem, że kleju się nie tyka, kwas potrafi trzymać dwa dni, a od speeda można nie spać cały dzień. Ciąże wśród ósmoklasistek nie były czymś niesłychanym, choć rzadkim, a jak się podsłuchało rozmowy zatroskanych nauczycielek z misją, to można było też się dowiedzieć o jednej czy dwóch nieletnich prostytutkach, które nie mają jak inaczej zdobyć pieniędzy na rodzinę. To nie była jakaś mega-patologiczna szkoła, ot osiedlówka w dużym mieście. Takie rzeczy działy się też w Twojej okolicy - po prostu lepiej się żyje, jak się ignoruje margines. U nas oficjalnie te rzeczy też nie istniały, a ja byłem grzecznym chłopcem z dobrej rodziny, który wcale w 4 klasie podstawówki nie pił piwa w towarzystwie 13 letniego ćpuna.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 10

@Maelstrom: Pamiętam z dzieciństwa 17latki w ciązy i był to swoisty skandal obyczajowy, ale może masz racje wychowałam się małym miasteczku. To na pewno miało wpływ na moje doświadczenia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 6

@nursetka: Ja też mam prawie 30ści i za czasów gimnazjum miałam w szkole chyba z 5 dziewuch w ciąży. Wszystkie były z jakiś zapadłych wiosek, a nie wielkiego miasta. Może pierwsza karierowiczka, która miała 13 lat, wywołała jakiś skandal, ale szybko ją rodzice wysłali do USA. U reszty rodzice chyba bardziej sie cieszyli, że 15 latka w ciąży niż żeby starą panną została.

Odpowiedz
avatar pasia251
29 31

Oj tak, niektórzy ludzie nigdy nie powinni zostać nauczycielami. Czasami widzę po uwagach, które nauczycielka wpisuje mojemu synowi - ona nie potrafi mnie przekazać w dwóch zadaniach w czym problem, a wymaga, żeby dziecko się domysliło...

Odpowiedz
avatar SzatanWeMnieMocny
13 17

@pasia251: Studiuję filologię polską i jak widzę czasem te przyszłe polonistki to chce mi się śmiać. Nieogarnięte, nie potrafiące tupnąć nogą i tylko płacz o.O

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 4

@SzatanWeMnieMocny: ich zachowanie to jedno, ale miałam polonistki, których nie można było rozczytać (a sama nie piszę ładnie)

Odpowiedz
avatar bunia
1 15

Pracowałam rok jako nauczyciel przedmiotów zawodowych w technikum. Nie każdy się nadaje do pracy w szkole. Ja się nie nadawałam i wolałam zrezygnować niż płakać, że mnie młodzież nie słucha. Szkoda nerwów. Jeśli już ktoś decyduje się na pracę z dziećmi powinien liczyć się z tym, że spotkają go różne sytuacje. Druga sprawa to same dzieciaki. Zauważyłam, że im dzieciak dostaje więcej kasy od rodziców to tym gorzej się z nim pracuje. Najlepsi do współpracy byli ci uczniowie z biedniejszych rodzin, lub tacy co sami dorabiają w wakacje/weekendy. Ci drudzy przychodzą do szkoły aby czegoś się nauczyć a nie dla lansu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 19

@bunia: Tu się nie zgodzę. Uważam, ze to nie zależy od majętności rodzin, tylko sposobu traktowania dzieci w rodzinie. Gdy chodziłam do gimnazjum najbardziej "szalały" osoby, którym rodzice nie poświęcali czasu, pochodzili z wielodzietnych (często biednych lub patologicznych) rodzin lub zwyczajnie byli młodszymi z rodzeństwa i nie umieli sobie znaleźć miejsca. Lub znaleźli sobie złe towarzystwo.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 września 2016 o 10:47

avatar bunia
7 9

@Pattwor: Ja mówię o SWOIM spostrzeżeniu w technikum. Gdzie teoretycznie powinny iść osoby które chcą się uczyć i zdobyć zawód a nie MUSZĄ tak jak do gimnazjum. Na temat gimnazjum nie wypowiadam się. Nigdy nie miałam styczności, ani jako uczyń ani jako rodzic czy nauczyciel.

Odpowiedz
avatar Lynxo
9 25

Jak komar usiądzie na jajach wtedy facet załapie że nie wszystko można rozwiązać przemocą. Czasem jednak klaps w dupe pomoże. Nie wiem skąd, nie wiem jak, dzieci się mnie słuchają, tak poprostu. Ile to ja razy widziałem na ulicy "madke" z brajankiem gadającą przez tel. Dziecko chce troche uwagi? "Weź się ku*wa zamknij nie widzisz że rozmawiam?" Dzieci to małe diabły, sam byłem małym diabłem i wiem jaki byłem niedobry. Złe zachowania wynosi się z domu. Jak rodzice nie wprowadza dyscypliny to wyrośnie rozpuszczony bachor. Dzieci trzeba wychowywać a nie tylko robić.

Odpowiedz
avatar singri
-3 9

"Dziecko chce trochę uwagi" - moje dziecko zazwyczaj chce uwagi właśnie wtedy, gdy rozmawiam przez telefon. Potrafi godzinę się bawić klockami, puzzle układać czy bajki oglądać, a gdy tylko zadzwoni mi komórka, natychmiast ma dwadzieścia pytań. Ale to chyba dlatego, że mieszkamy same i dla niej jest normalne, że czy zmywam, czy siedzę w Internecie, zawsze z nią porozmawiam.

Odpowiedz
avatar iks
17 17

Tamta historia na którą odpowiadasz to była radosna twórczość jej autora :) Za dużo rzeczy tam nierealnych było.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 11

@iks: Nie wydaje mi sie, żeby opisane zachowania w tamtej historii były nierealne. Nierealne wydaje sie wylacznie zupelny brak reakcji szkoly czy rodzicow na zachowania jednostki zagrazajace zyciu innych uczniow. Aczkolwiek moze to byc opis zachowac z poprawczaka czy specjalnego osrodka wychowawczego. Nic w takim przypadku nie da sie zrobic.

Odpowiedz
avatar unitral
2 2

@nursetka: też w pierwszej chwili pomyślałem o poprawczaku...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
16 18

Nareszcie! Bardzo mądra wypowiedz. Zawsze powtarzam, ze to co się dzieje wynika z przyzwolenia nauczyciela. nie ważne czy to przyzwolenie to brak nadzoru, brak konsekwencji czy niewykwalifikowany płaczliwy nauczyciel. Praca z młodzieżą to ciężki kawałek chleba nie dla każdego, niedojda bez charyzmy się do tego nie nadaje

Odpowiedz
avatar astor
3 5

Jako laik jestem ciekawa kwestii tych dyżurów na przerwach. Np. przerwa 10-minutowa. Nauczyciel, który ma dyżur, musi poczekać, aż uczniowie wyjdą z jego sali, zamknąć ją, znieść dziennik do pokoju nauczycielskiego, wziąć dziennik na następną lekcję i może iść na dyżur. Przecież teoretycznie powinien być już od pierwszej minuty lekcji w sali z uczniami i być tam z nimi aż do ostatniej, a od razu po dzwonku na dyżurze. A przecież opisane przeze mnie czynności chwilę trwają i choćby wtedy może dojść np. do bójki na korytarzu (chociaż... niby może interweniować inny nauczyciel, który też idzie na nauczycielskiego, pod warunkiem, że akurat tamtędy przechodzi i to widzi).

Odpowiedz
avatar karol2149
4 8

U mnie w podstawówce nauczycielki na dyżurze oddawały dziennik i klucze jakiejś koleżance bez dyżuru. Nieporadność życiowa ludzi mnie przeraża.

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
2 8

@astor: Są jeszcze szkoły z papierowymi dziennikami? Pytam z ciekawości, bo te, które znam mają wyłącznie dzienniki elektroniczne.

Odpowiedz
avatar Nomamah
2 6

Dziennik? To gdzieś się ich jeszcze używa? Teraz wszędzie są edzienniki

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@Nomamah: w części szkół są jedne i drugie

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 6

@astor: Nauczyciel ma ledwo trochę godzin, mają okienka, zaczynają pracę nie od pierwszej lekcji. nie wydziwiaj, zawsze to funkcjonowało prawidłowo chociażbyby w mojej podstawówce gdzie było 2300 dzieci! Ogromny moloch składający się z 4 osobnych dwupiętrowych segmentów (parter, pierwsze i drugie piętro) i łącznika. Na korytarzu dyżurowało zawsze minimum 2 nauczycieli. Jak się chce to można.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 września 2016 o 17:11

avatar kertesz_haz
1 3

@melisendellewellyn: Brzmi trochę bezsensownie, prawda? Po co papierowe, żeby dwa razy tą samą robotę robić?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@kertesz_haz: dla mnie to jest bezsensowne, ale nie ja to wymyśliłam

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@kertesz_haz: @melisendellewellyn: Podejrzewam, ze to wymysł dyrektora starej daty, co to boi się, ze jak komputer mu się w gabinecie zepsuje zepsuje to wszystko zniknie i jak on wtedy świadectwa wypisze :D

Odpowiedz
avatar astor
1 1

@maat_: Nie wydziwiam, tylko się pytam, to chyba nic złego? :) pracuję w zupełnie innej branży i najzwyczajniej nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Jednak dalej wyobrażam sobie sytuację typu: dzwoni dzwonek na przerwę, dzieciaki lub młodzież dopiero zaczyna się pakować i ślamazarnie opuszcza salę, a nauczycielowi już leci dyżur. A nie zawsze ma dyżur wtedy, kiedy łączy mu się akurat z okienkiem. Wiem, to naciąganie, marginalne przypadki, ale tak przecież jest.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@astor: nawet nie marginalne, w mniejszych szkołach to pewnie częste, jeśli nie ma zbyt dużo nauczycieli

Odpowiedz
avatar Shadowka
1 1

@kertesz_haz: W szkole podstawowej mojego syna w zeszłym roku całkowicie zrezygnowano z dzienników papierowych. Ale część nauczycieli, w tym nasza wychowawczyni, zachowała sama dla siebie dziennik papierowy, bo tak im wygodniej. Tylko dlaczego, w takim razie, żądają od nas rodziców zrozumienia, że nie wyrabiają się z wpisami do e-dziennika, bo w związku z dwoma dziennikami, ma dwa razy więcej pracy?

Odpowiedz
avatar Locust
6 6

O własnie, to mi nie pasowało w tamtej historii- zupełny brak reakcji ze strony szkoły, gdy ci sami uczniowie po raz kolejny niszczą, stwarzają zagrożenie i dezorganizują zajęcia. Kiedyś tez były takie "wybitne jednostki", ale nikt nie przymykał na złe zachowania oczu.

Odpowiedz
avatar slothqueen
7 13

Jasne, że szkoły są różne. W moim gimnazjum (lata 2006 - 2009, dla wielu "zamoichczasów" już lata najgorszego zepsucia, Sodoma i Gomora) największym problemem było to, że ludzie... nie mówili "dzień dobry" wszystkim nauczycielom na korytarzach (tak, była pogadanka o tym, że powinniśmy trajkotać powitania jak karabin maszynowy, bo przecież na każdej przerwie szło minąć się z kilkunastoma belframi), albo to, że chłopcy nie zawsze przepuszczają dziewczyny w drzwiach. W obu klasach nie pamiętam, by ktokolwiek w szkole został pobity czy okradziony, alkohol był na wycieczkach, ale bardziej w formie "jedno piwo na pięciu i patrzymy, czy pani nie idzie!", a o utracie dziewictwa rozmawiało się z najbliższymi koleżankami i nie było mowy o licytowaniu się na ilość zaliczonych chłopaków. A teraz dla przykładu proponuję szkołę przedstawioną w książce "My, dzieci z dworca Zoo", lata 70 - w klasach sajgon, co odważniejsi pyskują lub przedrzeźniają nauczycieli, by dowieść swej odwagi, ci mniej odważni po prostu mają nauczycieli w nosie i rozmawiają. 11 latki masowo palą papierosy w szkolnych toaletach, chodzą na wagary, bo nauczyciele w ogóle nie kojarzą swoich uczniów i wystarczy powiedzieć "jestem" za kolegę, by miał obecność. Nauczyciele też nie przykladają się do pracy, lekcje odwalają po łebkach. Nie obchodzi ich, czy ktoś słucha czy nie - tylko gdy ktoś za mocno pyszczy, wtedy dostaje po łapach. Taa, od razu znać te stare, dobre czasy :p

Odpowiedz
avatar slothqueen
6 8

@maat_: No akurat z tym bezstresowym wychowaniem to totalny strzał w kolano. Główna bohaterka była wychowywana tak bezstresowo, że książka raczy nas co najmniej pięcioma opisami potężnego lania, które zaliczała np. za błędy ortograficzne i literówki w pracy domowej, albo za to, że podczas zabawy na podwórku zgubiła mysz. Jej koleżanki podobnie: mamy piękny opis tego, jak jedna z nich zostaje znaleziona przez matkę na dworcu, kiedy pijana wraca z dyskoteki - pierwsze co dostała, to seria plaskaczy jeszcze na samym peronie. A "bezstresowe wychowanie" to po prostu olewanie dziecka i jego potrzeb, a nie żadne wychowanie, i jest domeną patologii (również tej na pozór dobrze funkcjonującej). W żadnym kraju nie jest ono trendem, a już szczególnie nie w Niemczech, kraju znanym z uczciwości i posłuszeństwa obywateli (ja tam nie wiem, ale jeśli "upadek wychowawczy" miał tam miejsce w latach 70', czyli tamte dzieci dziś powoli przechodzą na emeryturę, to... chyba życzę Polsce takiego samego upadku, bo zdaje się, że ma on zbawienny wpływ na gospodarkę). Nie znam zbyt wielu opowieści o tym, jak było w polskich szkołach 20 lat przed moim urodzeniem, ale chętnie popytam mamy i babci przy najbliższej okazji :) Nie spodziewam się, że będę musiała zmienić zdanie.

Odpowiedz
avatar slothqueen
0 0

@maat_: acha, więc lata 70. w Berlinie to bezstresowe wychowanie dlatego, że w Polsce w tym samym czasie było gorzej? logika iście bezbłędna. to może w Polsce w latach 70. też było bezstresowe wychowanie, bo w Korei Północnej dzisiaj jest gorzej?

Odpowiedz
avatar peroxydum
11 13

Dziękuję. Wreszcie głos rozsądku.

Odpowiedz
avatar lajzanumerjeden
5 15

W liceum, w trakcie lekcji z moim wychowawcą, do klasy weszła nasza dosyć młoda nauczycielka biologii i zaczęła narzekać, że strasznie rozrabiamy i nie da się zajęć prowadzić. Gadał a tak sobie z minutę, po czym nasz wychowawca (około 60-65 lat) popatrzył na nią i powiedział, że on noe rozumie jej problemu, bo na jego lekcjach siedzimy jak trusie. I zapytał, czy nie potrafi sobie z nami poradzić. Minę kobiety pamiętam do tej pory, a było to parę ładnych lat temu. Po jej wyjściu opierdziel oczywiście dostaliśmy. Ale brudy praliśmy we własnym gronie. I to mi się u niego podobało.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 11

@lajzanumerjeden: Idiotka! Prezyznać się w obecności klasy, ze sobie nie radzi. I takie guły zostają nauczycielami. Z mojej klasy najgłupsze jednostki ledwo dukające w naszym języku poszły na polonistykę, jedna jest DZIENNIKARKĄ (tak właśnie to wymawia, czyli pisze sobie koszmarne gnioty na portalu małego miasteczka) dwie kolejne są nauczycielkami. I to jest straszne. Kolejna znajoma jest nauczycielką mimo, ze studia z powodu powtarzania "roku" zajęły jej 8 lat! Kiedy zauważyłam, ze powtarzanie roku nie daje cyfry 8 obraziła się

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 września 2016 o 17:20

avatar Scorpion
1 9

Osobiscie twierdzę że ta poprzednia historia była trochę ubarwiona. Niemożliwym jest aby dzieci zachowywały się aż tak źle.

Odpowiedz
avatar FlyingLotus
0 2

@Scorpion: mogą, widocznie mało w życiu widziałeś.

Odpowiedz
avatar Monisia
5 5

Zgadzam się z autorem w 100 % . Jeśli dziecko jest bite potem samo powiela takie zachowanie bo nie widziało , ze można inaczej więc trudno oczekiwać aby było spokojniutkie. Poza tym takie dziecko rośnie potem na psychopate lub z innymi zaburzeniami. Problemem jest też edukacja kandydatow na pedagogow i nauczycieli. Jest ona na bardzo niskim poziomie. Ja sama studiowalam pedagogike przedszkolna i miałam 30 godzin praktyk w przedszkolu integracyjnym z czego na pracę pracę z dziećmi przeznaczonych było 3 godziny a reszta to dokumentacja. Więc jakim cudem kandydaci mają wiedzieć jak pracowac z dziećmi i reagować jak szkoła nie daje im tej wiedzy ani doświadczenia.

Odpowiedz
avatar mijanou
3 3

Na moje oko: nigdy nie ma tak, że uczniowie od razu, z marszu zakładaja nauczycielowi kosz na głowę czy obcinają warkocze. Taka sytuacja musiała być wynikiem szeregu innych sytuacji, w których nauczyciel nie reagując dawał przyzwolenie na coraz więcej popisów wobec siebie. Jaki nauczyciel dopuszcza do takich kumulacji? Odpowiadam: taki, który minął się z powołaniem. Absolutnie nie mam tu na myśli reakcji w postaci bicia dzieci. Wystarczy jasny i konsekwentny sygnał: nie daję przyzwolenia na spoufalanie się, ja prowadzę tę lekcję a ty dostosowujesz się, uczniu, do moich wymagań i standardów. Nie przeczę, ze są przypadki niereformowalne. Ale wtedy naprawdę wypada juz wezwać policję żeby nikomu się nie stała potencjalna krzywda.

Odpowiedz
avatar Buka85
0 0

A ja uważam, że różnica jest i to ogromna. Jak chodziłam do podstawówki nawet w 8 klasie nie można było mieć pomalowanych paznokci,bo nauczyciele wypraszali z lekcji i kazali zmyć, jak raz przyszła dziewczyna z karbowanymi włosami to jej matematyczka kazała umyć głowę. Ubierałyśmy się jak nastolatki a nie dziwki- dziś wystarczy wejść do gimnazjum to nie wiadomo czy to szkoła czy dom publiczny. Z moich roczników pierwsza dziewczyna zaszła w ciążę w klasie maturalnej i to był skandal na całe liceum, teraz brzuch w gimnazjum to nic dziwnego. Ja mogłam zostawić plecak na przerwie i wszystko w nim, mojemu dużo młodszemu bratu kradli z plecaka podręczniki, i nie tylko jemu i nie tylko w tej jednej szkole są takie rzeczy. Jak ja chodziłam do szkoły i ktoś się brzydko odezwał do nauczyciela, to po wezwaniu rodziców przychodził z kwiatkiem do nauczyciela i przepraszał, dziś niestety dziecko i rodzic mają rację a nauczyciel jest be. Owszem, rozrabialiśmy, ale szanowaliśmy nauczycieli i słuchaliśmy.

Odpowiedz
avatar slothqueen
0 0

@Buka85: w moim gimnazjum, a także liceum nauczycielki miały w biurkach zestaw do zmywania lakieru - jeśli któraś uczennica miała zbyt widoczny manikiur, dostawała wacik i w asyście nauczycielki lakier zmywała. liceum w byłym mieście wojewódzkim, dość znanym z patologii, lata 2009-2012. jak już pisałam, wszystko zależy od danej szkoły - rejonówki przeważnie są i były okropne, z tą może różnicą, że dawniej więcej było zawodówek, do których szła patola. teraz ten sam sort ludzi musi iść do technikum albo liceum.

Odpowiedz
avatar slothqueen
1 1

@Buka85: tzn. rejonówki w przypadku podstawówek/gimnazjów, wyżej - szkoły, do których jest niski próg i każdy się dostaje. generalnie obowiązek szkolny do 18 roku życia uważam za skandal. tyle pieniędzy idzie na "kształcenie" ludzi, którzy w swe 18. urodziny ledwie potrafią sklecić zdanie, po angielsku - ani be, ani me, a policzenie czegokolwiek bez kalkulatora to popłoch w oczach, że gdyby dać im spokój, można by nawet wybaczyć władzom 500+, bo kasy by przybyło co niemiara.

Odpowiedz
avatar Izim
1 1

Mój ojciec jest nauczycielem z 60tką na karku. Mówi, że największa różnica między nauczaniem w latach 80,90 a dniem dzisiejszym jest taka. Teraz kiedy wchodzi kurator do szkoły to pierwsze co idzie do dyrektora i patrzy czy dobrze wszystko jest wpisywane. Kiedyś otwierał pierwsze lepsze drzwi, gdzie jest lekcja przeprowadzana i siadał posłuchać. Tata zawsze mówił, że lubi bardzo pracę w szkole, tylko Ci głupi nauczyciele go wkurzają ;)

Odpowiedz
avatar AniaSz
0 0

@Izim: W gimnazjum, które właśnie skończyłam robiła to Pani Dyrektor. Środek lekcji, a ona wchodzi, siada sobie na końcu klasy i obserwuje :P Osobiście bardzo to lubiłam, moja klasa też, bo mimo, że Pani surowa, to na końcu lekcji albo nas pochwaliła, albo pożartowała :)

Odpowiedz
avatar ladyarwena
0 0

Wielki szacun za to wyznanie. Trzeźwe i konkretne. Powodzenia w dalszej pracy, dużo pasji i wytrzymałości :)

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

uczenie prze zkonsekwencje zachowan. mowi wam to cos? naprawde nie wiem, jak mozna dac sobie zalozyc kosz na glowe

Odpowiedz
Udostępnij