Dotychczas jedynie czytywałem Piekielnych, jednak dzisiejsza sytuacja w sklepie sprawiła, że postanowiłem się przełamać i podzielić się z Wami pierwszą historią. Oto ona:
Zaszedłem dziś do dość popularnej sieciówki po 21:00 w celu kupienia karmy dla psa i jakichś chipsów na wieczór. Rzuciły mi się w oczy jakieś dobre, jedne z tych fikuśnych. Ustawiłem się grzecznie w kolejce do kasy i czekam. Pani kasująca miała dość spory problem ze skasowaniem wędliny uprzejmego jegomościa przede mną (zmęczenie, późna pora - nieważne, zaczekam).
Wreszcie nastąpił wiekopomny moment, kiedy przyszła pora na mnie. I tu nastąpił zgrzyt: cena chipsów wynosząca 3,69 zł w magiczny i niezrozumiały sposób zamieniła się w 5,49 zł. Niby niewiele, ale grzecznie zwróciłem uwagę kasjerce. Podeszliśmy do półki i okazało się, że była to "stara" cena, a nowa podstępnie zaczaiła się z tyłu (karteczki założone jedna za drugą).
Pani kasjerka, ku mojemu zdumieniu, zabrała starą cenę, stwierdziła, że właśnie jest "stara", po czym... podarła ją i wyrzuciła do kosza, informując, że mogę je kupić za 5,49 zł. Znów grzecznie, acz stanowczo zwróciłem uwagę, że chcę je kupić w cenie, która była przy produkcie. Przymknąłbym na to oko, wiadomo 1,80 zł to nie majątek, lecz kasjerka stała się nagle opryskliwa. Po krótkiej dyskusji zaczęła... kasować kolejnych klientów! Tak po prostu. Odmówiła podania nazwiska, taka wręcz kwintesencja buractwa. Na szczęście kasjer obok (odniosłem wrażenie, że jej przełożony) skasował chipsy w obniżonej cenie.
Nie brakuje mi grosza, no ale ludzie! Chodzi o zasadę!
fresh
Abstrahując od Twojej historii i bezczelnego zachowania kobiety. Często na piekielnych czytam w komentarzach że sprzedający ma OBOWIĄZEK sprzedać towar po cenie z etykietki. Nie wydaje mi się to prawdą. Wydaje mi się że sprzedający ma obowiązek albo sprzedac towar po cenie z etykietki albo odmówić sprzedaży całkowicie. A często czytam na piekielnych jak to klienci żądają sprzedania towaru po cenie z etykietki, nie przyjmując do wiadomości że sprzedawca tego towaru nie sprzeda. Skąd w ogóle taki pomysł?
Odpowiedz@myszolow: Co ty, na litość boską, bredzisz?
Odpowiedz@myszolow: Art. 135. Kto, zajmując się sprzedażą towarów w przedsiębiorstwie handlu detalicznego lub w przedsiębiorstwie gastronomicznym, ukrywa przed nabywcą towar przeznaczony do sprzedaży lub umyślnie bez uzasadnionej przyczyny odmawia sprzedaży takiego towaru,podlega karze grzywny. oraz Art. 543 kodeksu cywilnego: Wystawienie rzeczy w miejscu sprzedaży na widok publiczny z oznaczeniem ceny uważa się za ofertę sprzedaży. Innymi słowy - obowiązuje cena jaką widać na etykiecie oraz sprzedawca nie może odmówić sprzedaży bez uzasadnionej przyczyny. Tak więc - wydaje Ci się.
Odpowiedz@myszolow: Stąd, że tak stanowi prawo. Art 66 i 543 Kodeksu Cywilnego. Poczytaj sobie, bo jesteś niedoinformowany.
Odpowiedz@meliegree: Okej, skoro cytujesz konkretne przepisy to raczej masz rację. Mimo to trudno mi w to uwierzyć (przypominam że nie mówię o sytuacji z tej historii) - nie uważacie że jeżeli naprawdę istnieje jakiś odgórny nakaz sprzedaży, to jest to dość dziwne? Mój sklep, mój towar więc chyba powinno to ode mnie zależeć i sprzedaję sobie komu chce i wedle mojego widzimisię (sytuacja skrajnie hipotetyczna, ale uważam że tak powinno być). Towary to jest po prostu moja własność i uważam za represyjne to, że nie mogę sobie wybrać komu chcę je sprzedać.
Odpowiedz@myszolow: tak, takie jest prawo. Pierwsze chroni przed tym, co powiedziałaś: mój towar, ja decyduję komu sprzedać. Czyli- czysto hipotetycznie- nie można doprowadzić do tego, żeby człowiek nie miał możliwości nabycia jedzenia, leków, podstawowych artykułów, bo się komuś nie podoba. Drugie chroni przed oszustami. Bądźmy poważni...
Odpowiedz@myszolow: No i jak to sobie wyobrażasz? Jeden sklep w całej wsi, a ja nie mogę zrobić zakupów, bo się komuś mój pysk nie podoba?
Odpowiedz@myszolow: I tu dochodzimy do problemu, który moim zdaniem ma spora część społeczeństwa. To, że Ty uważasz, że tak powinno być, wcale nie znaczy, że prawo twierdzi tak samo. Nie podoba się? Podziel się tą myślą z politykami na których glosowałeś. (Tak na marginesie, też sądzę, że w moim sklepie mam prawo sprzedawać co i jak mi się podoba, ale minus za burackie podejście poszedł)
Odpowiedz@myszolow: rozumiem cię, masz moralnie rację, ale prawo stanowi inaczej.
Odpowiedz@myszolow: to wyobraź sobie teraz sytuację: prowadzę sklep, na półkach wywieszam ceny atrakcyjne dla kupujących, a na kasie nabijam wszystko 20% drożej. Gdyby nie prawo takie, a nie inne to nic byś mi nie mógł zrobić, a to jest jawne oszustwo, bo nie każdy jest w stanie policzyć sobie ile powinna faktycznie wynosić kwota do zapłacenia, jeśli kupuje mnóstwo produktów, nie każdy pamięta też ceny z półek... A sprawa całkowitej odmowy sprzedaży już została poruszona wyżej...
Odpowiedz@gbdlin: Zapomniałeś dodać, że ceny o 20% wyższe trzymasz pod tymi atrakcyjnymi jakby ktoś się czepiał żebyś mógł pokazać ;)
OdpowiedzW żabkach/freshach to dość częsta sytuacja, przynajmniej mnie często to spotykało. I też strasznie tego nie lubię i zwracam uwagę dla zasady. Jeśli mają problem żeby ceny były aktualne, to może niech nie zmieniają co chwilę promocji.
Odpowiedz@Wilczyca: Ceny są nieaktualne CELOWO! Łatwo się zorientować, gdy kupujesz jedną rzecz, lub dwie i wiesz z góry ile powinnaś zapłacić. Gorzej, gdy robisz większe zakupy. Decydujesz się na jakiś produkt, bo widzisz, że niewiele kosztuje. Powiedzmy, fajny dżem za 2,50. Gdyby kosztował 4,50 - to byś go z półki nie wzięła, tylko wybrała tańszy. Ale bierzesz ten. Po czym - przy kasie - okazuje się, że on jednak kosztuje 4,50. Ci, którzy się zorientują, na ogół, dostają zwrot tej różnicy, ale inni (a jest ich większość) niczego nie zauważą, bo produktów mają kilkanaście, kasjerka skanuje błyskawicznie, no i schodzi towar mało chodliwy, bo za drogi.
Odpowiedz@Armagedon: Pracuję w Żabce. Wiem jak to wygląda z drugiej strony. Ceny na półkach czasem różnią się z tymi na kasie z naszej winy, czysty błąd ludzki albo niedopatrzenie, ale zazwyczaj to wina centrali! Siedziba Żabki zmienia ceny, wprowadza je w system i nas nie informuje! Nie jesteśmy fizycznie możliwi by każdego dnia sprawdzać każdą jedną cenówkę czy wchodzi poprawnie... stąd te rozbieżności.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 września 2016 o 7:12
@PrawdopodobnieSzczesliwa: "Nie jesteśmy fizycznie możliwi" znaczy, że was tam nie ma? dostałem kokluszu od tego sformułowania...
Odpowiedz@Gbursson: Och, przepraszam. Pisane z samego rana, z jednym otwartym okiem i rzeczywiście bzdury wyszły :)
OdpowiedzKlient śmie mieć prawa na jej zmianie :D
OdpowiedzŻabka.
OdpowiedzPrzymykać oko bo to 1,80 zł? Czy to 1,80 zł czy 0,05 zł jest to chamska kradzież a Ty nie znajdujesz pieniędzy na ulicy. Chamstwu i złodziejstwu mówimy stanowcze NIE! :)
Odpowiedz@hotchilli: Dokładnie, raz i drugi "podarujesz" te 1,80 zł i okazuje się że w ciągu roku sklep jest na plusie kilka tysięcy, bo takich "pomyłek" jest cała masa, a niewielu klientów się zorientuje.
OdpowiedzDawno temu chciałem kupić pewien film na dvd, ale na pudełku były 2 ceny, jedna 20 zł, druga 40 zł. Podchodzę więc do kasy i się pytam o ceny, która jest prawidłowa. Pracownik sklepu mówi mi, że ta wyższa jest prawidłowa, bo mieli promocję i stąd ta różnica. Średnio mi zależało na tym filmie, także nie chciałem wydawać na niego 40 zł i odłożyłem go z powrotem na półkę. Po kilku miesiącach (może nawet roku) znów odwiedziłem ten sklep, patrze ten sam film i te same ceny, myśląc że coś się zmieniło, podchodzę do kasy i słyszę dokładnie to samo co wcześniej. Także podziękowałem za zakup i już chciałem wychodzić ze sklepu, kiedy pracownik mnie zatrzymał i powiedział, że sprzeda mi to po niższej cenie.
OdpowiedzBardzo dobrze zrobiłeś. Sprzedawcy są coraz bardziej bezczelni. Jeszcze zniosę, jak się zapyta - "Czy mogę być dłużna grosik?", ale coraz częściej brzmi to "Grosik będę dłużna". Wtedy dostaję białej gorączki i najczęściej odpowiadam - "nie". Któregoś razu kobieta informuje mnie (!), że będzie mi winna grosz, bo nie ma jak wydać, no to mówię, jej - że niech mi wyda tak, żebym ja był winny 4 grosze (założyłem, że 5 groszówki ma). Spojrzała na mnie, jakbym jej właśnie rodzinę wymordował. Po czym okazało się, że jednak nikt nikomu nic nie będzie winny. Grosik w kasie się znalazł. Innym razem byłem w sklepie i akurat przy kasie wisiały baterie. Z tych lepszych, ale wisiały przy okazyjnej cenie. Na metce cenowej - baterie AAA 4 szt. cena: X zł. Przy kasie - cena Y zł (oczywiście drożej), no to mówię, że przy bateriach cena była X. Pani prosi pokazać, skąd brałem. Pokazuję - więcej tych baterii nie ma. Pani mówi, że pewnie ktoś przewiesił. Już byłem gotów im ustąpić, ale wtem przyszedł mi do głowy pomysł - proszę mi pokazać cenę za te baterie, które wziąłem. I co? Innej ceny nie ma. Poproszony kierownik sklepu - kobieta, która mówi mi, że jeśli mi sprzeda za tą niższą cenę, to one będą musiały to pokryć. A czemu ja mam pokrywać? Sprzedawca też ma obowiązki! Wkurza mnie to, że coraz częściej sprzedawcy robią nam łaskę, że nam coś sprzedadzą. A jedną z najgorszych akcji miałem na tzw. "wystawkach" w Czaczu (dość popularna miejscowość w Wlkp.). Szwagier szukał szafki łazienkowej. Wchodzimy do jednego baraku ze słowami "dzień dobry", mija nas właściciel tegoż przybytku bez słowa drapiąc się po klejnotach (dosłownie). Szwagier widzi szafkę z lustrem, pyta - za ile ta szafka. Odpowiedź: "To nie..., do tego jeszcze reszta kompletu przyjedzie..." Nigdy więcej nic tam nie kupię...
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 września 2016 o 1:18
W sklepie na moim osiedlu niewymienione na czas cenówki są na porządku dziennym. Zwrócenie uwagi sprzedawczy kończy się awanturą ze strony... innych klientów: "Bo teraz się zaczną dywagację...", "Bo Pani się czepia" itd. Powinnam zapłacić wyższą kwotę i jeszcze podziękować.
OdpowiedzMiałem to samo w jednym Społem. Energy drink był w lodówce po cenie 3 zł niższej niż przy kasie. Pani poszła sprawdzić, wróciła potargała przy mnie cenę i powiedziała ze albo dopłacam albo anuluje zakup. Anulowałem, bo jakoś średnio mi było naciągnąć sklep na 3zł pomyłki się zdarzają, a że pracuję w sklepie mogę zrozumieć. Poszedłem po puszkę Coli 0.25 w ceną 2,85 w lodówce a na kasie wybiło bodajże 1,50. Po delikatnym zwróceniu uwagi pani za ladą że wypadało by te ceny sprawdzić, pani zaczęła na mnie fuczeć że się czepiam, i nie wiadomo o co robię problem. PRL wiecznie żywy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 września 2016 o 21:30
Tak myślałam, że to będzie Fresh. Często bywam, bo mam go w zasadzie koło bloku. Ileż to ja razy musiałam się cofać z paragonem... Gazetki się "uczę" w domu, bądź latam z nią po sklepie, bo cen niektórych oczywiście nie da się zmienić na promocyjne(tu odwrotnie, niż w historii). Ciekawe są też "piwne" promocje. W zasadzie zawsze są albo na 4 sztuki albo na 4-pak. Oczywiście tego drugiego czasem nie uświadczysz, bo wszystko luzem, a to już nie w promocji. Sery i wędliny podobnie - promocyjnych albo nie ma, albo dziwnym trafem akurat one są bez ceny... Niektórych produktów z gazetki zaś w ogóle nie ma. Oczywiście nie jest tak non stop, ale na tyle często, że idzie zauważyć i się zacząć irytować.
OdpowiedzDo PIHu sytuacje takie jak opisana można zgłaszać telefonicznie. Jeśli wyrazimy zgodę na podanie własnych, pełnych danych adresowych, to otrzymamy informację z przeprowadzonej kontroli włącznie z wykazem za co i w jakiej kwocie kontrolowany sklep dostał mandaty. Jeśli zorientujemy się, że ceny są rozbieżne to najlepiej zrobić zdjęcie półki z ceną niższą, a przy kasie włączyć dyktafon. Jeśli sklep upiera się przy sprzedaży w cenie wyższej wówczas kupujemy, bierzemy paragon i informujemy sklep, że właśnie otrzymaliśmy potwierdzenie na stosowanie podwójnych cen. Wiem, jestem menda, ale w promieniu 5km od mojego miejsca zamieszkania od dłuższego czasu sytuacje analogiczne z opisaną się nie zdarzają. Dobrze, że w sklepach nie ma tablic "tych klientów nie obsługujemy", bo wisiałbym na większości z nich.
Odpowiedz@LJ73: jesteś pewien, że możesz nagrywać sprzedawcę bez jego zgody? Osobiście uważam, że powinno to być dozwolone jeśli nie masz zamiaru upubliczniać nagrania, ale obawiam się, że łamiesz prawo w ten sposób.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 września 2016 o 21:39
Właśnie idę sprawdzić w sklepie z płazem bezogoniastym promocję. W którym momencie kasa nalicza rabat za wielosztuki?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 września 2016 o 15:21
Dowiedziałem się. Wyświetlacz wyświetla ceny regularne, dopiero po naciśnięciu klawisza podsumowującego naliczany jest rabat. Co za ciućmok nie wykonał telefonu do przyjaciela, jeśli sam nie umiał obsłużyć kasy!!
Odpowiedz