Niektórzy się zastanawiają jak poradzić sobie z telemarketerami, którzy nie wiadomo skąd biorą nasze numery telefonów. Opowiem dziś historię, która obrazuje jak ja z nimi postępuję:
(dzwoni telefon)
[Ja]: X, słucham.
[Telemarketer]: Dzień dobry dzwonię z firmy <niewyraźne> i chciałam Pana poinformować, że wygrał Pan nagrodę, która będzie do odbioru na spotkaniu w hotelu H w miejscowości Piekło. Spotkanie odbędzie się tego i tego dnia o tej i tej godzinie.
[J]: Cieszę się, ale ja nie brałem udziału w żadnym konkursie, więc nie mogłem nic wygrać.
[T]: My wylosowaliśmy osoby mieszkające w Piekle i okolicach.
[J]: A zatem dysponujecie moimi danymi osobowymi.
[T]: Nie, Pana numer został wygenerowany przypadkowo.
[J]: To skąd wiedzieliście, że mieszkam w okolicach Piekła. Skoro zatem dysponujecie moimi danymi osobowymi, to wiecie także, że każda rozpoczęta godzina konsultacji ze mną kosztuje 200 PLN. Proszę w takim razie o dane na jakie mam wystawić rachunek.
... no i się rozmówczyni rozłączyła...
Nieczęsto dzwonią do mnie telemarketerzy, ale nigdy dwa razy z tego samego miejsca.
telemarketerzy
Do mnie raz w miesiącu dzwonią, że wylosowali mój numer wśród mieszkańców Piekła, w którym mieszkałam 6 lat temu. Nie mam pojęcia skąd mają ten numer, ale dziwnym trafem argument "ale ja nie mieszkam w Piekle" zawsze skutkuje zawieszeniem. Czasem pytają, do jakiego miasta się dodzwonili, wtedy grzecznie odpowiadam, po czym przepraszają i się rozłączają. Próba wykreślania mija się z celem, bo i tak zadzwonią...
Odpowiedzdzwonią i drążą, bo muszą. Taką mają pracę. Wystarczy grzecznie powiedzieć, że nie wyraża się zgody na nakrywanie. Wy macie spokój, konsultant nie dostaje opieprzu od przełożonego za źle przeprowadzoną rozmowę.
Odpowiedz@Irasiad: Dzwonią, bo na tym polega ich praca i ja to rozumiem. Problem zaczyna się, gdy taki telemarketer zaczyna świadomie kłamać, oszukiwać, naciągać, itd. Nawet jeśli robi to z pooecenia przełożonego, to gdzie są granice?
Odpowiedz@Italijczyk: dlatego polecam po prostu nie wdawać się w dyskusje, jeśli nie jest się zainteresowanym.
Odpowiedz@Irasiad: rozumiem. Sek w tym, ze ja bardzo chetnie podyskutuje, tylko to telemarketerzy nie chca dalej prowadzic dialogu.
Odpowiedz@Irasiad: Praca społecznie szkodliwa powinna zostać wyeliminowana. Trzeba by stworzyć jakiś rejestr osób zgadzających się na telemarketing i za każdy telefon reklamowy do osoby spoza tego rejestru przywalać firmie karę w wysokości rocznych przychodów.
Odpowiedz@Italijczyk: nie chcą, bo się boją. Zrozum to, człowieku, że ci ludzie mają wypisane na kartce co dokładnie mają powiedzieć i w jakiej sytuacji. Każde odejście od normy, jest karane, nierzadko finansowo. Dlatego, jeśli klient zaczyna robić sobie żarty, straszyć albo wymyślać inne bzdury, wolą się rozłączyć. Raz w życiu byłam na szkoleniu w dużej sieci telefonicznej. Praca na słuchawce, rozmowy ze stałymi klientami. Nie masz pojęcia co wolno, a czego nie podczas jednej, głupiej rozmowy telefonicznej i jakie pracodawca potrafi mieć wymagania z kosmosu.
Odpowiedz@Irasiad: A z jakiej racji ktoś ma rozumieć, że pracodawca każe kłamać biednemu pracownikowi? Co mnie to obchodzi. Okłamuje mnie bezpośrednio pracownik, nie jego pracodawca. SS-mani też dostawali polecenia. Znaczy mamy ich usprawiedliwiać? Gdyby mój pracodawca kazał mi okłamywać i naciągać ludzi to oprócz rychłego rozstania zrobiłbym mu pod górkę w każdy możliwy sposób. Normalny człowiek nie zgadza się na takie nieetyczne polecenia. A bajki o braku innej pracy wkładam między bajki. W każdym sklepie widzę ogłoszenia o pracę, a ludzi do chociażby samego machania łopatą nie mogłem znaleźć podczas budowy w całej gminie.
Odpowiedz@Irasiad: Zdaje się, że zaczynamy przekraczać granicę absurdu, ale po kolei. Z Twojej wypowiedzi można by wnioskować, że: 1. Społeczeństwo należałoby szkolić jak ma postępować i rozmawiać z telemarketerami, żeby im nie utrudniać pracy. 2. Jeśli ktoś wykonuje jakieś działania w ramach polecenia swojego przełożonego, bo boi mu się przeciwstawić to jest to "uświęcone", nie jest łamaniem prawa, a my mamy spuścić uszy po sobie. Oczywiście mogą się na mnie posypać gromy, ale ja się z tym nie zgadzam. Po pierwsze - mimo wszystko staram się szanować czyjąś pracę, mimo, że ten ktoś nie szanuje mnie - lekceważąc (niestety najczęściej świadomie) fakt, że ja sobie takich telefonów i rozmów nie życzę (np. bo tracę czas). Po drugie dlaczego próbujemy przekonać całe społeczeństwo, że telemarketer to ciężka praca i on ma tak źle, więc nie utrudniajmy mu roboty i pokornie znośmy to nękanie? A może przekonajmy całe społeczeństwo, że nie można podejmować pracy telemarketera na takich zasadach jak ma to miejsce w niektórych firmach? I co wtedy firmy zrobią jak nie będą miały kogo posadzić na słuchawce? Jedno i drugie jest równie absurdalne w realizacji. Po trzecie - Twoją argumentację można równie dobrze rozciągnąć na przestępców. Jak mnie ktoś napadnie to mam potulnie się poddać? Bo mu boss tak kazał? A jak on by nie posłuchał i mnie nie napadł to wiesz jakie czekałyby go konsekwencje?! Tylko bandyta jest przygotowany, że ja będę się bronił a w społeczeństwo raczej nie pojawiają się tak nonsensowne wypowiedzi - żeby zrozumieć bandytę. Brzmi absurdalnie, prawda? Ale gdzie jest granica? Niektórzy telemarketerzy tylko wydzwaniają do ludzi bez ich zgody (nawet nie ma sensu zakładać, że robią to nieświadomie). Inni zaczynają wprowadzać też ich w błąd (uciekając się do wyuczonych metod manipulacji, niedopowiedzeń, etc.). Ale w niektórych firmach zaczynają uciekać się do oszukiwania rozmówców a nawet naciągania i de facto kradzieży. (Ile to było historii z umowami przez telefon?) W moim przekonaniu jeśli pracownicy są świadomi swoich działań, to ich nie usprawiedliwia nawet to, że szef kazał a oni boją się stracić pracy. Chcesz podejmować się takich zadań - licz się z tym, że będziesz ponosić konsekwencji także Ty, a nie tylko Twój szef.
Odpowiedz@Irasiad: Mam propozycję: podaj adres. W przyszłym miesiącu zatrudnię kogoś na umowę-zlecenie, żeby codziennie rano srał Ci na wycieraczkę. Mam nadzieję, że nie będziesz protestować ani go przeganiać, bo to w końcu jego praca, prawda?
Odpowiedz@Italijczyk: czego nie zrozumiałeś w moim poprzednim poście? Nie jesteś zainteresowany ofertą, więc podziękuj i się rozłącz. Nie dlatego, że masz być "specjalnie szkolony", tylko dlatego, że tak nakazuje kultura. Bez względu na to, czy to telemarketer, kasjerka, prawnik czy nauczycielka, w złym tonie jest robić sobie żarty i utrudniać komuś pracę.
Odpowiedz@zyxxx: skarbie, jeśli ktoś ci tak brzydko robi, to dzwoń na straż miejską. Ale jeśli nie podoba ci się oferta, z którą do ciebie dzwonią, to zablokuj numer, skoro nie potrafisz inaczej się zachować, a coś, co jest nie po twojej myśli traktujesz jak gówno. :)
Odpowiedz@Maszin84: w którym miejscu napisałam, że można kłamać na polecenie szefa?
Odpowiedz@Irasiad: czyli można narzekać na ludzi którzy "tylko wykonują swoją pracę", czy nie można?
OdpowiedzMnie ciekawi skąd wiesz, że nie dzwonią dwa razy z tej samej firmy, skoro nie jesteś w stanie rozpoznać jej nazwy? ;-)
Odpowiedz@tysenna: Są bazy numerów. Wpisujesz w google numer dręczyciela + co to za numer i ludzie którzy odebrali telefon piszą co to za gagatek. Przydatne jak zastanawia się człowiek czy odebrać telefon czy nie.
Odpowiedz@sicca: tylko dalej nie wiesz, czy dzwonili do ciebie dwa razy z tej samej firmy, czy z kilku innych.
OdpowiedzJa zawsze mówię na koniec rozmowy, że też nagrałem tę rozmowę i wycofuję zgodę na przetwarzanie danych osobowych w celach marketingowych. Robię to od dwóch lat i od 6 miesięcy cisza. Nawet tepsy, fiolety i inne kolory mają mój numer w poszanowaniu. I faktycznie po jaką cholere noszę te 200g w kieszeni? Zaczyna się robić nudno.
Odpowiedz@sutsirhc: Przestają dzwonić, bo im się nie chce z Tobą użerać, nie dlatego, że masz na nich "sposób". Posiadane nagranie nic by Ci nie dało, gdyby firmy nie zaprzestały dzwonienia, a Ty pewny swego, poszedłby do sądu. Nagranie nie zostało by uznane przed sąd, ponieważ nagrywać rozmowy można tylko i wyłącznie za zgodą rozmówcy. Jeżeli nie poinformowałeś takowego o rejestrowaniu rozmowy na jej początku, to nagranie jest bezprawne i to Ty mógłbyś się spodziewać prawnych konsekwencji z tym związanych.
Odpowiedz@Alicja012: a swoja droga to zastanawiajace, bo czy jak ktos dzwoni do mnie i mnie informuje, ze rozmowa bedzie nagrywana to czy ja muse informowac, ze ja tez bede nagrywal?
Odpowiedz@Italijczyk: tak, musisz
Odpowiedz@Italijczyk: Tak.
Odpowiedz@Alicja012: chyba jednak NIE (wszak biorę udział w tej rozmowie). Inną sprawą jest wykorzystanie nagrania. Na pewno nie mogę go rozpowszechniac, mogę go wykorzystać na potrzeby osobiste i domowe. A czy w sądzie mogłoby być dowodem? Rożne były orzecznictwa sądu w zakresie dopuszczania takich nagrań.
Odpowiedz@Italijczyk: W sądzie dowodem może być wszystko, co sąd uzna za dowód, więc i takie nagrania również. Alicja012 i meliscośtam: podstawa prawna wypisywanych przez was głupot?
Odpowiedzdowody uzyskane bezprawnie nie mogą być wykorzystywane w postępowaniu
Odpowiedz@melisendellewellyn: Podstawa prawna? Kodeks, paragraf, artykuł. Oczywiście polski - nie interesują mnie ustawy z USA.
Odpowiedz@whateva: art. 168a kodeksu postępowania karnego
Odpowiedz@melisendellewellyn: Jeżeli będzie miała miejsce sprawa sądowa, to w postępowaniu cywilnym. W trybie cywilnym nie występuje pojęcie 'owoców zatrutego drzewa', czyli sąd dopuści dowód z nagrania. Kodeks postępowania karnego w takim przypadku NIE OBOWIĄZUJE.
Odpowiedz@melisendellewellyn: ale ten artykul chyba przeczy Twojej wczesniejszej wypowiedzi. Rozumiem, ze sie z niej wycofujesz, tak?
Odpowiedz@melisendellewellyn: art 168a: "Dowodu NIE MOŻNA uznać za niedopuszczalny wyłącznie na tej podstawie, że został uzyskany z naruszeniem przepisów postępowania lub za pomocą czynu zabronionego"
OdpowiedzKtoś, kiedyś ( chyba tutaj, ale ręki nie dam, bo już bym kur** nie miał ręki ) podawał dobry sposób na tele... hm... marketerów. Opiszę w uproszczeniu: - dzińdybry... tu jasio beee z firmy żżższzzczzzz ( niewyraźnie wygulgotał ), czy rozmawiam z panem jasio cacy? - tak, a osochodzzzzi? - a mamy tu superhiperzajebistooferte.... bla bla bla..... - ale ja nie jestem zainteresowany.... - ale pan jeszcze nie wie, że to megahipersuperzajebistaofertatylkodlapana, jedyne pińcet plus vat i kończy się w czwartek. W tym momencie jasio cacy mówi " przepraszam na moment ", odstawia telefon ( włączony, nie przerywa połączenia ), zajmuje się swoimi domowymi sprawami i całkowicie ignoruje odgłosy dobiegające z głośniczka telefonu. Dobrze, jeśli akurat rozmawia z żoną/partnerką na temat jutrzejszych zakupów w Biedrze, a w tle słychać jeszcze telewizor z " M Jak Miłość " Po którymś tam.... nastym razie do tele... hm ... marketerów dotrze " TU NIE DZWONIĆ "
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 września 2016 o 4:12
Hmm spoko sposób gdy akurat nie potrzebujesz telefonu do pracy, jesteś bezrobotnym w domu lub po prostu dzwonią w weekend. Niemniej 99% osób dostaje takie telefony w godzinach pracy lub zaraz po niej. Najlepszy sposób to: nie zgadzam się na nagrywanie. Otóż nawet jak "podpiszesz" przypadkiem umowę to nie zgadzam się w nagraniu sprawia, że żadne biuro nie może na podstawie nagranej rozmowy udowodnić, że umowę podpisałeś. Tyle. Uporczywe: nie zgadzam się na nagrywanie to chyba najlepszy sposób. I nie nabijaj telemarketerom czasu rozmowy. Szybko i zwięźle się rozłączysz i z głowy. Góra kilka tygodni i numer leci z bazy. Mówi to były telemarketer, który szybko zrezygnował gdy biuro przeszło na sprzedaż wciskaną.
Odpowiedz@conrad_owl: Właśnie to jest mój ulubiony i sprawdzony sposób. Oni nawet nie pytają się przeważnie czy rozmowa może być nagrywana tylko stwierdzają że rozmowa będzie nagrywana i w tym momencie ja przerywam i odpowiadam: Ale ja nie wyrażam zgody na nagrywanie. I niektórzy grzecznie zakończą rozmowę a niektórzy setki pytań a dlaczego po co i na co. Nie bo nie i koniec.
OdpowiedzJedyny stacjonarny telefon mam w pracy. Dzwonią, a jakże. ZAWSZE działa hasło: ale wie pani/pan, że dodzwonili się na numer służbowy? I wtedy jest zawiecha i odpowiedź: a to przepraszam...
Odpowiedz1) Kilka osób pytało o legalność nagrywania rozmów. Kiedyś się tym interesowałem i każdy ma prawo nagrywać rozmowy w których uczestniczy. Nielegalne jest rozpowszechnianie tych rozmów bez zgody nagrywanych. Natomiast jako dowód w sądzie jest jak najbardziej dopuszczalne. 2) W przypadku telemarketerów wystarczy: a) zapytać o nazwę firmy i imię rozmówcy. b) poinformować, że rozmowa jest nagrywana i poprosić o wpisanie na listę „Robinsonów”. Wiekszość telemarketerów doskonale wie co to znaczy (jak nie to zazwyczaj kiepska firma) c) powołując się na art. 32 ustawy o ochronie danych osobowych poprosić o informację skąd ma nasze dane i na jakiej podstawie je przetwarza. d) Telemarketer może mówić że numer jest wygenerowany losowo. Wtedy infomrujemy o art. 172 ustawy o prawo telekomunikacyjnym (chyba gdzieś z przełomu 2014/2015). Wielu prawników uważa, że zapis jest kiepski, ale telemarketerzy nie muszą o tym wiedzieć. W każdym razie „Zakazane jest używanie telekomunikacyjnych urządzeń końcowych i automatycznych systemów wywołujących dla celów marketingu bezpośredniego, chyba że abonent lub użytkownik końcowy uprzednio wyraził na to zgodę.” W przypadku numerów generowanych losowo nie ma mowy o uprzednim wyrażeniu zgody. Dodatkowo (art 174) zgoda jest wyraźnie opisana: nie może być domniemana lub dorozumiana z oświadczenia woli o innej treści; może być wyrażona drogą elektroniczną, pod warunkiem jej utrwalenia i potwierdzenia przez użytkownika; może być wycofana w każdym czasie, w sposób prosty i wolny od opłat. mam nadzieję, że to trochę pomogło.
Odpowiedz