Miałam koleżankę. Do niedawna pracowała w sklepie naszych wspólnych znajomych jako kasjer. Niedawno na imprezie pochwaliła się, że ma całkiem niezłą pensję i "dorabia sobie" jeszcze podbierając małe kwoty z kasy. Miesięcznie sądzę, że wybierała spokojnie 400zł. Reakcja ludzi na imprezie? Brawo, nieźle się ustawiłaś, a pracodawcy nie zbiednieją.
Byłam w lekkim szoku słysząc coś takiego, zwłaszcza że pracodawcy bardzo tę dziewczynę chwalili i płacili jej bardzo dobrze. Miała umowę na cały etat, na czas nieokreślony, dostęp do prywatnej przychodni, za co płacili pracodawcy i dobre godziny pracy.
Cóż, szepnęłam słówko znajomym i po sprawdzeniu sprawy, dziewczyna została zwolniona dyscyplinarnie, z wpisem do papierów i została prawdopodobnie zgłoszona na policję.
Tylko teraz ja jestem tą najgorszą i jakoś zmniejszył mi się krąg znajomych. Może i dobrze.
sklepy
Nie "może" tylko napewno. ;)
Odpowiedz@chiacchierona: Nie „napewno” tylko „na pewno”. ;)
OdpowiedzJak mawiała moja koleżanka z klasy z liceum: prawda łączy, pewność dzieli.
OdpowiedzAle co? Nie przeliczali pieniędzy i nie sprawdzali z wydrukiem z kasy?
Odpowiedz@maat_: Autorka się nie przygotowała do pisania bajki.
Odpowiedz@maat_: dla "znajomych" klientów mogła nie nabijać na kasę i szło kradzieże nieujawnione, albo w "likwidację towaru". Metod jest wiele, a podbieranie z kasy za zarejestrowaniu sprzedaży to czysta głupota i kompletny brak myślenia.
Odpowiedz@maat_: Podkradała małe kwoty, tego się tak nie zauważa od razu. 400 zł to pewnie przesada, ale jak ktoś podkrada po 5 zł dziennie, to już daje 150 zł na miesiąc. A takie manka dzienne często się daruje, szczególnie jeśli nie przelicza się kasy za każdą zmianą kasjera.
Odpowiedz@melisendellewellyn: Z tego co wiem kasjer każdego dnia rozlicza się z kasy.
Odpowiedz@Morog: Owszem, ale to nie znaczy, że nie da się oszukiwać. Jak ktoś wyżej wspomniał, mogła sprzedawać nie nabijając na kasę, więc wtedy kasa nie wykazuje takiego przychodu. Hajs się zgadza, brakuje towaru sprzedanego w taki sposób. Inwentaryzacji nie robi się po każdej zmianie.
Odpowiedz@Poecilotheria: otóż to, tym bardziej że przy inwentaryzacji braki i straty do pewnego stopnia są możliwe - bo ktoś coś źle wyda, coś się stłucze czy popsuje, ktoś źle nabije; oczywiście nie mówimy o różnicy typu 100 paczek papierosów, ale jak brakuje kilku słoików majonezu, to nie ma wielkiej tragedii
Odpowiedz@melisendellewellyn: Tak jak mówisz nie inaczej :) My prowadzimy zeszyt strat, gdzie wpisujemy, jak się się coś zniszczy, zostanie ukradzione itp. (No dobra, plik się nazywa Lista Śmierci i Zniszczenia, a do każdej straty wymyślamy śmieszne opisy np. piwo popełniło samobójstwo poprzez skok z wysokości ;))
Odpowiedz@Morog: No masz rację, że się nie przygotowała. Ale czytelnicy szybko jej podpowiedzieli co i jak, więc już przygotowania jest jako tako. @Poecilotheria: A tobie to się ciężko dziwię. Jako wieloletni pracownik handlu spożywczego najszybciej powinnaś wyłapać ściemę. 1."Podbierać z kasy" to se można w osiedlowym warzywniaku, gdzie nie ma kasy fiskalnej i kamer. 2. Sprzedawać poza kasą można, i owszem, tyle, że klienci idiotami nie są. Jak, niby, kasowała klienta poza kasą? Na kalkulatorze? A może tylko część zakupów wbijała w kasę, a resztę, błyskawicznie dodawała w pamięci? Aaa, to klient nie patrzy w "okienko" kasy i nie widzi ile gotówki wybiło? Nie bierze paragonu? 3. Załóżmy, że poza kasą sprzedawała znajomym. W takim razie rozumiem, że mieszkała w okolicy, lub znajomi dojeżdżali do tego sklepu z różnych części miasta, żeby zrobić koleżance uprzejmość, coby mogła dostukać gotówki poza pensją. Przeeestań. Tym bardziej, że to nie mogliby być zwykli znajomi, tylko bardzo wyrozumiali przyjaciele. Zwykły znajomy mógłby polecieć z donosem przy najmniejszej "różnicy poglądów". Powiedzmy, za odmowę prośbie "ty, daj mi paczkę fajek na krechę" (wiadomo, że poza kasą). 4. Sądzisz, że ta panna pracowała sama na zmianie? 5. Sądzisz, że "ukręconą" gotówkę wsadzała od razu do kieszeni, przy kliencie, czy jednak wrzucała do kasy? No chyba musiała wrzucać, bo przecież klient nie zawsze jest ślepy i nie zwraca uwagi, co kasjerka robi. Poza tym, na ogół, wydaje się jakąś resztę. 6. A jak wrzuca, to potem musi wyjąć i schować do kieszeni, bo inaczej miałaby w kasie superatę. Trzeba znaleźć do tego sposobność. 7. Nie wierzę, żeby w normalnym sklepie spożywczym nie było choć jednej kamery w pobliżu kasy. Panienka musiałaby być wyjątkowo bezczelna. 8. Do tego musiałaby być skończoną idiotką chwaląc się wszem wobec na imprezie jak "dorabia" do pensji, zwłaszcza, że jedna z osób obecnych jest znajomą jej pracodawców.
Odpowiedz@Armagedon: No właśnie jako długoletni pracownik handlu ściemy nie widzę. Po kolei: 1. Skąd wiadomo jaki to sklep? Może właśnie osiedlowy warzywniak :) 2. Nie wiem jak w innych małych sklepach, ale u mnie ogromne grono stałych klientów przychodzi codziennie po to samo, kładzie na ladzie odliczoną kasę i wychodzi, zanim paragon zdąży się wydrukować. Paragonu tak na oko nie bierze z 80% klientów, w każdym razie większość. Co do kasowania kalkulatorem - ja mam system sprzedażowy + drukarka (nie kasa) fiskalna i cały proces "nabijania" odbywa się w systemie, dopiero po zatwierdzeniu całej transakcji leci informacja do drukarki i wtedy następuje wydruk (zatwierdzamy po otrzymaniu pieniędzy) i otwiera się szuflada z kasetką. Dopóki nie zatwierdzę paragonu, mogę go sobie dowolnie modyfikować, usuwać pozycje, zmieniać ilości towaru itd. Sądzę, że tradycyjne kasy fiskalne odchodzą pomału w niebyt, rzadko już takie widuję w innych sklepach, systemy są wygodniejsze, trudniej o pomyłkę, używa się czytnika kodów co przyspiesza kasowanie itd. 3. Patrz wyżej. 4. U mnie się pracuje samemu na zmianie, oprócz wyjątkowych sytuacji, kiedy jest NAPRAWDĘ duży ruch np. w święta. 5. Kasę można sobie otworzyć jednym przyciskiem, bez sprzedaży. Myślisz że jak ją otwieramy żeby rozmienić? ;) Patrzący klienci i wydawanie reszty: patrz punkt drugi. 6. Kasjer kręci się przy kasie całą długą zmianę, przeprowadza kilkaset transakcji (u mnie). Kasę otwiera się jednym przyciskiem. 7. Nawet jeśli jest kamera, to póki się kogoś nie podejrzewa, nikt nie śledzi pracownika przez całą zmianę godzina po godzinie dwadzieścia dni w miesiącu. 8. Tu się nawet zgodzę, aczkolwiek z opisu można by wnioskować, że dla tej laski to nic takiego złego nie było. A może na imprezie była pijana?
Odpowiedz@Morog: Bajki nie musiały być zgodne z rzeczywistością, a miały zawierać morał, przesłanie, być swoista lekcją wychowawczą. I - choć powyższy tekst ma więcej z realnym zżyciem, niż tu komentujecie i oceniacie - ma również morał, a przy tym jest dobrą lekcją ukazującą nastawienie do "własności prywatnej i społecznej", a także że buta i arogancja są coraz częstszym zjawiskiem... No ale trzeba umieć czytać ze zrozumieniem.
Odpowiedz@Poecilotheria: 1. Wiadomo. W warzywniakach nie płacą dobrych pensji na umowie o pracę i nie wykupują pakietu zdrowotnego w prywatnych przychodniach. To samo dotyczy MAŁYCH sklepów, gdzie pracuje się w pojedynkę. Ale, zgoda. Pracownik, jeśli jest cwany, zawsze wykombinuje jak walnąć po rogach pracodawcę, lub orżnąć klienta. Niemniej, "od tego" on jest cwany, żeby nie chwalić się swoim procederem komu popadnie. A już na pewno nie powie, że "podbiera z kasy". Tak sobie wymyśliła autorka, bo wydało jej się to najprostszym sposobem kradzieży. I pewnie sądziła, że na CODZIENNE dwudziestozłotowe manko w kasie każdy właściciel machnie lekceważąco ręką. A może w ogóle sądziła, że nikt nie wie ile w kasie powinno być pieniędzy na koniec dnia? No i w to zgłoszenie sprawy na policji tak wierzę, jak w ufoludki z Księżyca. Właściciele nie zawracaliby sobie policją dupy. Panna I TAK by siedzieć nie poszła, a "podebranych" pieniędzy państwo I TAK by nie odzyskali. Bo, przede wszystkim, musieliby znać kwotę roszczenia. A do tego musieliby zrobić drobiazgowy remanent. Nawet jeśli wyszłyby spore braki I TAK nie byłoby wiadomo, czy nie spowodowały ich kradzieże sklepowe. "...po sprawdzeniu sprawy, dziewczyna została zwolniona..." CIEKAWE jak to sprawdzano? Był jednak ten monitoring?
Odpowiedz@Armagedon: Monitoring może być, ale często część kamer to atrapa lub z byle powodu zapis z kamer nie nagrywa się na dysk - wystarczy jakaś awaria sieci czy coś podobnego.
Odpowiedz@Armagedon: Co do punktu drugiego to wyobrażam sobie, że do takiego oszustwa bardzo dobrym towarem są piwa, tanie wina, albo ćwiartki. Jeśli przychodzą po nie osiedlowe pijaczki to tacy raczej nie biorą paragonu, ani nie łypią na wyświetlacz od kasy, tylko płacą miedziakami i idą dalej w długą. A i taki towar jest łatwo wpisać w straty: pewnie ktoś wyniósł pod kurtką.
OdpowiedzPracuje jako kasjer. Nie ma mozliwosci podbierac z kasy 5zl. Z kasy rozliczasz sie codziennie i nie ma mozliwosci "dorobic" sobie. A co do donoszenia to nienawidze tego typu ludzi i nie zycze im najlepiej. Donosiciele to najgorszy typ czlowieka. Moze ktoregos dnia napisze historie o takowej donosicielce. Najlepiej nie wcinac sie w nieswoje sprawy i robic swoje.
Odpowiedz@poecilotheria. U nas w sklepie zeby rozmienic kase wolasz starszego kasjera i on za pomoca karty otwiera kasetke. Nie ma mozliwosci otwarcia kasetki samemu.
OdpowiedzI dobrze, że Ci się krąg znajomych zmniejszył. Skoro ci, którzy z niego odeszli uważali, że dziewczyna robiła dobrze, bo "pracodawcy nie zbiednieją", równie dobrze mogliby uznać, że np. skoro tobie się dobrze powodzi, to mogą "pożyczyć" sobie coś od Ciebie bez Twojej wiedzy :)
Odpowiedz@ZimnaBlondyna: Wiadomo, ze złodziejami nikt nie trzyma. Tylko dlaczego tak wiele osób sądzi tak, a nie inaczej? (pyt. retoryczne)
Odpowiedz@flake92: Bo wielu ludzi ma bardzo dziwne podejście do złodziejstwa. Np. Tobie by nic nie ukradli, nie wyciągneliby kasy z Twojego portfela czy portfela komuś z kieszeni, bo to kradzież. Ale okradanie firmy swojej lub cudzej to już nie kradzież przecież ;). Albo rzeczy publicznych. Niestety taka pokrzywiona moralnośc
OdpowiedzA minister gospodarki przybiegł i bił brawo....
OdpowiedzTo jakby śmieci wyniosły się same ;)
OdpowiedzBardzo dobrze zrobiłaś. Natomiast "Reakcja ludzi na imprezie? Brawo, nieźle się ustawiłaś, a pracodawcy nie zbiednieją" lekko mnie przeraża. Z kim Ty się zadawałaś? :)Dobrze, że masz to towarzystwo z bańki.
OdpowiedzJa tam bym się cieszyła, gdybym takich znajomych straciła. Nauczka na cudzych błędach. Swoją drogą nigdy nie rozumiałam postępowania takich osób jak wyżej wskazana kasjerka: jestem taka fajna i obrotna, bo kogoś okradnę? Tu nie ma się czym chwalić, to przestępstwo.
OdpowiedzDobrze, że zmniejszył Ci się krąg znajomych ale mnie kusiłoby wyciągnięcie jej z torebki kilku stów a jak się wyda oburzanie się, że o co jej chodzi, przecież sama tak robi!
OdpowiedzDobrze zrobilas
OdpowiedzZałamałam się po przeczytaniu komentarzy na facebooku, obrażających autorkę. Ciekawe czy gdyby to oni byli właścicielami sklepu to napisaliby to samo... Tragedia.
Odpowiedz@blueeyed: Poczekaj, aż Ciebie ktoś podpierdzieli. Zwłaszcza nie mający zupełnie nic do Twojego interesu :)
OdpowiedzPewnie mnie zjedzą wszyscy zaraz ale: Dla mnie też byłaś piekielna. Nie wiem czy to z zazdrości czy szczerej głupoty ale podpierdzieliłaś kogoś, który jest Ci szczególnie obojętny i jeszcze dziwisz się, że ludzie się od Ciebie odwrócili? Serio?!
Odpowiedz@XWJ: Jak ktoś Ci się chwali, że okrada kogoś kogo znasz to milczysz?
OdpowiedzNiedużym kosztem usunęłaś śmieci z kręgu znajomych. :)
Odpowiedz