Tak się jakoś złożyło, że ostatnie kilka dni przyszło mi spędzić w towarzystwie nowo poznanej dziewczyny po dwudziestce-Kasi, której historia przypomina scenariusz dobrej komedii absurdu na miarę klasyków gatunku.
Kasia pochodzi z małej miejscowości, takiej gdzie to psy zadami szczekają, a ryby wyskakują z rzeki na zakrętach. Nie ma bogatej rodziny, nie ma wykształcenia poza technikum. Ma za to niespełna dwuletnią córkę Anię, którą wychowuje sama. Tata Ani nie bardzo ma jak płacić alimenty, bo sam nędznie zarabia i nie zawsze regularnie, ale przynajmniej poczuwa się do tego by czasem kupić małej coś potrzebnego.
Kasia od czasu ciąży nie pracowała,była zmuszona zarejestrować się w PUPie i liczyć na pomoc MOPSu. Nie jest jednak takim sobie pasożytem co leży i pachnie i ciągnie od państwa kasę na potęgę. Ma tylko jedno dziecko, więc osławione 500+ jej nie przysługuje, a panie z opieki społecznej kręcą nosem przy domowych wizytach i nie są wcale chętne przyznać jej jakąkolwiek zapomogę, bo przecież Kasia mieszkanie ma zadbane. Ba! Kasia ma telewizor, lodówkę, pralkę...Skąd ma, skoro przychodzi po pomoc do OPSu? Może wcale nie jest taka biedna tylko udaje? Ano panie urzędniczki nie biorą pod uwagę faktu, że od czasu ukończenia szkoły, aż do ciąży Kasia pracowała i zarabiała na swoje potrzeby. Ale widocznie teraz żeby kwalifikować się do jakiejkolwiek pomocy należy najpierw sprzedać cały swój dobytek z ostatnią koszulą i tapetą ze ścian włącznie żeby nie wyszło, że wcale nie jesteśmy biedni.
Ale najlepsze na koniec. Kasia wcale nie chce siedzieć na zasiłku. Była dobrą pracownicą to i dawna szefowa już nie raz deklarowała, że chętnie przyjęłaby ją z powrotem, ale przecież nie może być tak pięknie. Kasia nie ma z kim zostawić małej Ani. Mama Kasi to starsza już i schorowana osoba, która sama wymaga opieki. Co zaproponowały Kasi urzędniczki z MOPSu gdy przedstawiła im swój problem? Poradziły zatrudnić opiekunkę, co jest już absurdem samo w sobie, bo nawet przy najniższych stawkach opiekunka na cały dzień to wydatek 80% pensji, na jaką Kasia mogłaby liczyć.
Podsumowując- młoda kobieta, chętna i zdolna do pracy jest narażona na poniżenie i życie w skrajnym ubóstwie + rozstrojenie nerwowe z powodu ciągłych bojów z urzędami, które mają podobno ludziom pomagać znaleźć pracę i wyjść na prostą.
Jeżeli jej dochód wynosi poniżej 800 zł na osobę to jednak osławione 500 jej się należy.
Odpowiedz@InkazLubinka: W tej chwili jej dochód wynosi 0, ale z tego co wiem dowiadywała się o to 500+ i jakoś nic z tego.
Odpowiedz@MissApocalipse: Tu się nie ma co dowiadywać, bo na gębę to pani Halinka z okienka powie byle co tylko trzeba wniosek o 500+ złożyć i podanie o darmowe przedszkole.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 września 2016 o 20:21
@MissApocalipse: Przy zerowym dochodzie? Nie ma bata, żeby się nie kwalifikowała. Trochę ta Kasia ściemnia, ponieważ trudno uwierzyć, że urzędnika zajmująca się 500+ celowo wprowadziła ją w błąd.
Odpowiedz@InkazLubinka: oczywiście, że się należy. Wiem po swojej znajomej. Ojciec dziecka pracuje, ale nie są małżeństwem, nie ma alimentów. I jak byk się należy. Choć z jej doświadczenia wiem, że tzw. 'urzędniczki' mowią nie i koniec dyskusji. Trzeba niestety być upratym
Odpowiedz@kertesz_haz: to nie Kasia tu ściemnia....
OdpowiedzMoże się nie znam, ale nie wiemy, czy mama Kasi nie ma renty czy innego "dodatku".
Odpowiedz@InessaMaximova: A co ma do tego mama Kasi? Kasia jest dorosła i prowadzi samodzielne gospodarstwo domowe, więc dochody jej mamy nie są brane pod uwagę.
OdpowiedzAle chwilą, z tego co mi wiadomo, to aby dostać 500+ na pierwsze dziecko, należy przedstawić dochody z roku poprzedniego, a nie wiadomo czy Kasia wcześniej nie pracowała, a może dziecko nie ma dokładnie 2 lat, a Kasi przysługiwał płatny urlop macierzyński. Za mało danych żeby tak od razu stwierdzić, powodów może być od groma
OdpowiedzA niestety - żłobek to przedsiębiorstwo dla wybranych. Współczucia dla Bohaterki opowiadania
Odpowiedz@Bestatter: ja tam współczuję dziecku. Że ma rodziców, którzy nie potrafią się nim zająć i zwalają to na innych.
OdpowiedzBez sensu ten komentarz, czy gdzieś jest mowa, że dziecko zaniedbywane? Wynika z tego, że i matka stara się jak może i ojciec mimo kiepskiej sytuacji próbuje coś dać od siebie, pomijając fakt, że nie spełnia w całości obowiązku alimentacyjnego.
Odpowiedz@Wredna_Ruda: a czy ja napisałam, że jest zaniedbywane? Nie. Napisałam, że nie potrafią się nim zająć. I skoro potrzebują pomocy od państwa, to tak, SAMI nie potrafią.
OdpowiedzBo Kasia jest nieperspektywiczną podopieczną a dla OPS. Mają jej pomagać przez rok a ona niewdzięczna im ucieknie. I jak wtedy umotywować działanie takiego OPS którego koszty są większe niż udzielana pomoc (serio, raz miałem spotkanie z radnym gminy i mi się wyżalił). A taka patola to weźmie 50 zł i szanuje człowieka, znaczy się urzędnika, i docenia ciężką pracę pani Halinki i ukłoni się na ulicy... Ironia? Może, ale nie bez podstaw.
OdpowiedzBo nie chodzi o to żeby złapać króliczka, tylko aby gonić go. Tłumaczenie - MOPS nie jest od tego żeby pomóc! Tylko żeby pomagać! A to jest różnica. Bo przecież za to im płacą i muszą się wykazywać.
OdpowiedzNo tak, bo darmowe żłobki i przedszkola to fanaberia. Jak już wielokrotnie mundrzy inaczej mi pisali na innych portalach: darmowe żłobki? W doopach się matkom poprzewracało. Jak Cię nie stać na zlobek/przedszkole/nianie to sobie dziecka nie rób! Proste? Proste. A jak już urodzisz to hm wegetuj albo wyrzuć dzieciaka i nie psuj sobie krwi.
OdpowiedzNie klei mi się ta historia... Ludzie chyba zapominają, że przyznanie bądź nie przyznanie zasiłku nie zależy od widzi mi się urzędniczki. Jeżeli Kasia nie kwalifikuje w kryterium dochodowym do się do 500+ (800 zł na osobę w rodzinie), to tym bardziej nie kwalifikuje się do zwykłej pomocy (514 zł na osobę w rodzinie). I dobra czy zła wola pani która pracuje w OPS nie ma tu nic o rzeczy. Taki jest po prostu zapis w ustawie. A jeżeli kwalifikuje się do tej pomocy to prawda jest taka, że pomoc tą powinna otrzymać. Jeżeli trafiła na urzędnika, który jej to utrudnia należy zapukać do innych drzwi. Najlepiej kierownika OPS.
Odpowiedz@Habalabala: Popieram. Zdecydowanie się nie klei. "Ponieważ gdyż" Kasia, jako samotna matka bez dochodów, NIEMIESZKAJĄCA z ojcem dziecka, kwalifikuje się do wszelkiej możliwej pomocy. Nie tylko z programu 500+, ale również z OPS. I - co istotne - ewentualny dochód ojca dziecka NIE WLICZA SIĘ w dochody Kasi, ponieważ NIE POZOSTAJĄ ONI we wspólnym gospodarstwie domowym. A alimentów Kasia nie pobiera. Panie urzędniczki z OPS ZAWSZE na początku "testują" ewentualnego beneficjenta chcąc ustalić, jak dalece jest on zdeterminowany i jak bardzo da się upokorzyć. Jednym słowem - zniechęcają. A robią to, bo mają złe doświadczenia z różnymi oszustami. Jeżeli jednak ktoś ma rzeczywiście "nóż na gardle" - zniechęcić się nie da. Szczególnie, gdy ma małe dziecko, które woła jeść. A panie z OPS Z PEWNOŚCIĄ interesowało, z czego Kasia utrzymywała się do tej pory (na przykład, skąd miała na czynsz, energię, ogrzewanie) i czy nadal nie mogłaby z tego utrzymania korzystać? Bo - wbrew temu, co się powszechnie sądzi - OPS nie rozdaje na prawo i lewo każdemu, kto tylko zapragnie. Poza tym - jeśli chodzi o mieszkanie - odpowiednie jego utrzymanie i schludny wygląd działa zdecydowanie na plus "kandydata". Oznacza, że nie jest on menelem, o swoje lokum dba i nie wyprzedaje sprzętów na używki. No i raczej nikt nie sugerowałby pani Kasi sprzedawania pralki, czy nawet telewizora, bo w dzisiejszej dobie nie są to artykuły luksusowe, tylko pierwszej potrzeby, a używane AGD/RTV kosztuje grosze. Niemniej, internetu (czy też kablówki) OPS za panią Kasię opłacać nie będzie.
Odpowiedz@Habalabala: To kolejna wymyślona historia więc nic dziwnego że się wam nie klei.
Odpowiedz@Armagedon: kurde tak idealistyczne to brzmi, że jako matka samotnie wychowująca dziecko powinna otrzymać pomoc... I wtedy zawsze przypomina mi się moja historia sprzed lat. Będąc w podobnej sytuacji poszłam po pomoc do GOPS-u bodajże. Przeszło mi wtedy przez myśl, że skoro wszelka patologia dostaje zasiłki czy choćby pomoc żywnościową, to samotnej matce, której się noga powinęła, na pewno udzielą pomocy, przecież w widocznej potrzebie, ojciec alimentów płacić nie chciał itd. Cóż, oświecono mnie, że należy mi się jedynie bodajże kilkadziesiąt złotych rodzinnego, ahh i mogę się starać o alimenty z funduszu czy jakoś tak. No trudno, zawsze coś, ale chwilą, chwila... Pani miała w poprzednim roku za wysokie dochody! Nic Pani nie dostanie... Powiedziałam w miarę miłej Pani, że obecnie mój dochód = zero, i pomocy potrzebuje teraz, a nie w ramach roku poprzedniego... No cóż, takie procedury, a ty człowieku wpierniczaj tynk ze ścian, a co! :)
Odpowiedz@Habalabala: no ciekawe. Moja siora nie pracuje, nie mieszka ze swoim mężem, ma jedno dziecko, a w mopsie i tak jej pokazują figę. Po pierwsze, jak ma udowodnić, że nie mieszka z mężem i nie prowadzi wspólnego gospodarstwa domowego? Poza tym wynajmuje mieszkanie za 1200 zeta i opłaca rachunki, ergo musi mieć dochód na te 1400 czy 1500 zeta skądś (moja matka jej kasę daje, żeby nie siedziała na ulicy), więc mops jej żadnej kasy nei da. Parę razy się dobijała, usłyszała to, co napisąłam wyżej i dała sobie spokój.
OdpowiedzAle o czym Ty mówisz. 500+ jest na pierwsze dziecko kiedy dochód netto na jednego członka rodziny nie przekracza 800zł. Czyli dziewczyna by się nie łapać musiałaby mieć pensję netto 1600 zł.. Skoro nie pracuje to nie ma takiego dochodu, więc 500+ na pierwsze dziecko jej się nalezy
OdpowiedzAle ona ma jedno dziecko. Jakie 500 + na pierwsze dziecko? Na pierwsze tak, ale jak ma się więcej niż jedno dziecko. Czy ustawa się zmieniła?
OdpowiedzPrzeczytaj przepisy, zamiast pisać głupoty.
OdpowiedzJeśli zarabia poniżej 800zł to 500+ się jej należy, jeśli urzędnik twierdzi inaczej - zgłosić się z tym wyżej.
OdpowiedzZapomniałaś jeszcze dopisać że należy meble porąbać siekierą i leczyć się z alkoholizmu żeby kwalifikować się do pomocy. Ot, takie mamy czasy.
Odpowiedz@mlodaMama23: ewentualnie można się nie rozmnażać, jeśli się nie ma pieniędzy.
Odpowiedz@Etincelle: Za przeproszeniem, ale g.wno prawda. Mimo obecnej stabilnej sytuacji finansowej, zdarzyło mi się dotknąć, tak na maksa, syn miał jakoś rok albo dwa, nieistotne. To co w takim razie, ileś czasu wcześniej dając radę, nie powinnam się rozmnażać? Eee, coś tu chyba nie tak z logiką Twojego stwierdzenia.
OdpowiedzPo kolei: 1. Od zaspokojenia potrzeb dziecka w pierwszej kolejności są rodzice. A ojciec dziecka to co, święta krowa, nie może czasami dzieckiem się zająć? Faktycznie, złoty człowiek, "czasem dziecku kupi coś potrzebnego"! K***a, facet jestem, a krew mnie zalewa jak czytam coś takiego. Co to ma znaczyć, że "czasem"?! Nikogo nie obchodzi, że nieregularnie zarabia - niestety, dziecko regularnie je i s*a, więc michę i pieluchy trzeba kupić zawsze, a nie tylko czasem. 2. 500+. jeżeli faktycznie matka nie ma dochodów, to należy się. Jeżeli się nie należy - to znaczy, że matka jednak jakieś dochody ma. I to większe, niż minimalne. 3. Panie z MOPS/GOPS nie decydują o przyznaniu zasiłków. Zasiłki przyznaje się na podstawie przedstawionych dokumentów. 4. "Wizyty" MOPS/GOPS nie są po to, żeby stwierdzić, czy należy się zasiłek - wizyty są po to, żeby stwierdzić, czy dzieku nie dzieje się krzywda, czy ma należyte warunki, i czy nie trzeba powiadamiać sądu/kuratora/prokuratury o patologii... 5. "Co zaproponowały Kasi urzędniczki z OPSu gdy przedstawiła im swój problem" - a co, zdaniem autora, powinny zaproponować? Organizowanie opieki nad dzieckiem nie leży ani w ich obowiązkach, ani w ich zakresie kompetencji. 6. Rozwiązanie dla "biednej matki" - dziecko należy po prostu posłać do żłobka. Jeżeli w okolicy żłobka nie ma, to skoro dziecko ma już 2 lata, przetrzymać jeszcze pół roku, w międzyczasie poćwiczyć korzystanie z nocnika, i od drugiego semestru zapisać dziecko do przedszkola (na 90% da się). Dodatkowo - przycisnąć ojca dziecka - on też jest rodzicem, do jasnej cholery, i też powinien się dzieckiem zająć. I przede wszystkim - powinien łożyć na jego utrzymanie!!
OdpowiedzOdnośnie punktu 1 - racja, ale skoro facet nie mógł inaczej, to zawsze lepsze coś niż nic. Odnośnie punktu 2 - pisałam wcześniej, że pod uwagę do 500+ brane są dochody za rok poprzedni. Natomiast jeśli chodzi o punkt 5 - to owszem, można było coś zrobić. Skoro matka chciała pracować, a problemem był w tym czasie brak opieki dla dziecka, to dlaczego do cholery, nie można było udzielić pomocy w postaci sfinansowania dziecku żłobka, żeby matka mogła podjąć pracę i stanąć na nogi? Taki bezsens, nie damy ci kasy, bo ci się z jakiegoś tam powodu nie należy, no ok można zrozumieć, ale w takim razie dajcie możliwość, aby te pieniądze zarobić, bo przy odrobinie dobrej woli - da się!
OdpowiedzSprawa nie zawsze tak oczywista jak by się mogło wydawac ale czy ojciec dziecka nie może zorganizować opieki z jego strony? Skoro sam pracuje nieregularnie to pewnie mógłby się zając a i pewnie matkę jakąś ma.
OdpowiedzTo 500+ jest śmieszne. Było to promowane jako program prokreacyjny. Mówili nam, że to NIE JEST SOCJAL i że dostanie każdy, niezależnie od progu dochodowego. A okazuje się, że jednak próg jest i to śmiesznie niski, bo wynosi jakąś połowę minimalnej krajowej. Nie lepiej było by, gdyby ustalić GÓRNY próg? Na przykład 5000 na osobę? Dzięki temu bogaci by nie dostali bo wcale nie potrzebują... A tak milioner dostanie, a ta kobieta nie, bo nie spełnia progu dochodowego. Chore.
Odpowiedz@nuclear82: dla mnie chore jest robienie dzieci i czekanie aż państwo im wszystko zapewni.
Odpowiedz@nuclear82: no chyba właśnie o to chodzi, żeby dzieci dla tych 500 zł na wódkę nie robiły sobie menele i totalna patola.
Odpowiedz@nuclear82: no i masz trochę racji... Miało być dla wszystkich, ups jednak się z tego wycofajmy... Do rzućmy próg dochodowy na pierwsze dziecko, to na pewno zachęcimy rodziny 2+1 w średniej sytuacji do posiadania kolejnych dzieci, itd... Prawda jest taka, że obecnie wychowując dziecko sama jedno wielkie G. mi się należy. Jak zarobię mniej niż 1600 netto, to z czego się godnie utrzymamy? Kto zapłaci kredyt za dom, media, sfinansuje dziecku zajęcia dodatkowe, nie wspominając o podstawowych potrzebach typu jedzenie, ubrania, buty, no można by wyliczać w nieskończoność. Skoro Panie w MOPS/GOPS doskonale znają sytuację lokalnej społeczności, tych potrzebujących, jak i marnotrawiacych
Odpowiedzc.d. to dlaczego nie można było w ramach kryterium uznaniowego postawić tym marnotrawiącym warunków typu: podjęcie zatrudnienia, nie zapowiadane wizyty w domach, przedstawiania rachunków, w celu udowodnienia, że pieniądze są inwestowane w finansowanie potrzeb dzieci i wiele więcej. Podobno w przypadku, gdy ktoś na taką patologię doniesie mogą im wstrzymać świadczenia lub też przekazywać ich równowartość w rzeczach. Wszystko super, ale nikt sam z siebie tego nie sprawdza, a sąsiedzki donos, może uderzyć w tego, który chciał dobrze. Dalej... masz za wysoki dochód, ale mimo to chciałbyś posłać dziecko na kurs języka, pływania czy inne zajęcia, a jednak ci nie starcza? Udokumentuj to, sfinansujemy rozwój dziecka, nie damy ci pieniędzy do łapki, tylko rozliczymy się z odpowiednim podmiotem, dlaczego by nie w ten sposób?? Dlaczego nie można ograniczyć i kontrolować patologii, dzięki temu dając tym, którzy naprawdę przeznaczą te środki dla swoich dzieci... Osobiście dołożyła bym się do etatu takiego pracownika, którego musiano by dodatkowo zatrudnić, np. w formie głupiej opłaty lokalnej dodatkowej, którą można by uchwalić.
OdpowiedzHistoria coś śmierdzi. 500+ się należy jak nic skoro Kasia nie pracuje. Jednakże przepisy są skonstruowane w ten sposób, że trzeba znaleźć się niemal na samym dnie, żeby OPS, MOPS dał Ci jakąś realną pomoc. A wtedy to w sumie można człowieka dobić żeby nie wegetował.
OdpowiedzKomentarz ogólny: Liczcie nadal na urzędników, 500+ i inne zapomogi a wylądujecie w zimę w klapkach. To wszystko super wygląda tylko na papierze. W rzeczywistości każdy nawet pół mózgowiec chyba wie, jak to działa. No nie ważne, nie ma co się rozczulać. Pamiętajcie tylko o tych wszystkich wałach przy urnach wyborczych. Pozdrawiam
OdpowiedzBiednym 500+ przysługuje na pierwsze dziecko, dopracuj warsztat.
OdpowiedzA mnie zawsze zastanawia, dlaczego w takiej sytuacji narzeka się na urzędy, a nie na rodziców. Przepraszam, ale kto jest za dziecko odpowiedzialny?
OdpowiedzA do żłobka dziecko iść nie może?
OdpowiedzW nawiązaniu do przeczytanych komentarzy, większość osób tutaj powołuje się na osławione +500 i że bohaterka historii powinna złożyć wniosek. Oczywiście że powinna ale to nie jest tak, że jak dziewczyna teraz nic nie zarabia to od razu jej się należy po pierwsze dochód musi mieć mniejszy niż 800zł netto na osobę w rodzinie i to jest prawda. Ale dochód ten jest wyliczany z pit z roku 2014 a z tego co rozumiem z historii bohaterka od początku ciąży nie pracowała a teraz dziecko ma niespełna 2 lat ale ile konkretnie nie wiadomo, więc być może w 2014 roku miała dochód który nie pozwala jej na otrzymanie +500. A po drugie aby osoba samotna starała się o 500+ musi do wniosku dołączyć wyrok sądu o przyznaniu alimentów pytanie czy to że Ojciec dziecka płaci coś matce jest uregulowane sądownie czy np jeszcze nie?
OdpowiedzChwila, a co Twoim zdaniem ma się stać, żeby było dobrze? Mają kobiecie dawać pieniądze za darmo, bo jest biedna? A nie, przepraszam. Nie pieniądze na dziecko. Pieniążki na dzieciątko. Najlepiej chore... Skoro nie było jej stać na dziecko, mogła zainwestować w gumy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 września 2016 o 23:44
Wystarczyło aby sfinansować jej żłobek dla dziecka... Podjęła by pracę, a co za tym idzie również płaciła podatki, które również poniekąd idą na finansowanie socjalu... Rzec by można - opracowała by pomoc pośrednio :)
Odpowiedz