W sierpniu wynienił mi się sąsiad - stary górnik na byłego mieszkańca Warszawy. Kontakt ograniczam do "Dzień dobry".
To nie tak, że go nie lubię - lekarz, z powodów zdrowotnych, kazał mi ograniczać kontakt z gorolstwem.
Zostałem przez niego zwyzywany od neo-nazistów, bo nie wywiesiłem flagi na pierwszego września (nigdy nie wywieszam), aby "pokazać, że pamiętam o germańskiej nienawiści i agresji". Wierny cytat.
Ojciec ostrzegał: "Ze słoikiem się nie dogadasz. Coś zrobisz - będzie źle, ale jak nic nie zrobisz - będzie gorzej".
Sąsiedzi są różni. Ja mam w mieszkaniu pod sobą takie okazy,że głowa boli. Facet w wieku 30-34 lat,z iście cygańskimi rysami twarzy i śniadą karnacją,wymyślną fryzurą - tył głowy wygolony a na czubku głowy kitka stercząca jak antenka. Ma żonę i syna. Jego dzieciątko jest wybitnie nieznośne - biega od wczesnych godzin rannych do 1-2 w nocy wyjąc przy tym jak upośledzone umysłowo. Wszelkie próby proszenia o ciszę kończą się wygrażaniem sądem i prawnikami, bo nikt nie będzie mu mówił jak ma wychowywać własne dziecko. Ponadto kiedy całe trio wybywa z swej pieczary - klatka schodowa drży w posadach, a drzwiami od tejże potrafią pie...nąć tak,aż talerze mi w szafce skaczą. Kiedyś z ciekawości wklepalam imię i nazwisko tegoż pana w google. Z konta na Myspace wynikało,że pochodzi z wsi w woj. mazowieckim więc przyczyny burackiego zachowania zostały idealnie wyjaśnione.
Odpowiedz