Mój mąż był świadkiem wypadku. Wezwał policję.
Kilka tygodni później dostał wezwanie na przesłuchanie. Gdzie piekielność?
Polecony przyszedł o 15.00, na przesłuchanie tego dnia o 9.00 rano. Za niestawienie się grozi kara finansowa.
Na komendę nie można się dodzwonić, żeby cokolwiek wyjaśnić.
policja
Ja miałam podobną sytuację z tym, że chodziło o wezwanie na rozprawę. Jakimś cudem wezwanie przyszło dzień po rozprawie. Mój ojciec otrzymał wezwanie na komisję lekarską ZUS prawie tydzień po terminie. Za każdym razem udało się to wyjaśnić i nie było nieprzyjemności z tego powodu. Więc nie ma co się denerwować tylko trzeba jechać na komisariat z tym wezwaniem i wszystko wyjaśnić.
OdpowiedzDo takich rzeczy jest dodawane zazwyczaj potwierdzenie odbioru z datą i godziną. Zaniesie i nie będzie problemu.
Odpowiedz@escalon: potwierdzenie odbioru wraca do nadawcy
Odpowiedz@Kumbak: @escalon: i nie ma na nim godziny, tylo data i autograf adresata poza tymm najpierw podisujesz potwierdzenie, potem otwierasz koperte
OdpowiedzSwoją drogą to zawsze mnie zastanawia czy tego typu instytucje uznają nasze prawo do wolnego przemieszczania się po świecie i zdają sobie sprawę, że ktoś zwyczajnie mógł sobie wyjechać na wakacje na drugi koniec świata. I wróci za dwa tygodnie albo i później. Czy nie warto informować o takich ważnych wydarzeniach z wyprzedzeniem? I nie tylko pocztą która bywa zawodna.
Odpowiedz@MyCha: Malo tego dwa razy nieodebrany polecony jest traktowany jak odebrany. :P
Odpowiedz@boom_boom: To jest dopiero popier_dolone!!!
OdpowiedzDwukrotna negacja zawsze jest prawdą, przecież to oczywiste xD
Odpowiedz@boom_boom, @zmywarkaBosch: Dokładnie. Jakby nie dało się zadzwonić, wysłać SMS albo mail wysłać. Coś co nie wymaga bycia danego dnia w konkretnym miejscu w losowo wybranym momencie w czasie.
Odpowiedz@boom_boom: trzykrotne
Odpowiedz@zmywarkaBosch: nie do końca. Jeżeli jako firma masz obowiązek udzielenia pisemnej odpowiedzi do jakiegoś terminu, to musisz mieć pewność, że do tego terminu ona dojdzie. Inna rzecz, że, moim zdaniem, powinno się honorować pisma w wersji elektronicznej. Maile np. Ułatwiłoby to wszystkim życie.
Odpowiedz@MyCha Coś już rusza w tym kierunku. Powoli, ale zawsze coś. http://di.com.pl/zamiast-isc-na-poczte-zajrzymy-do-smartfona-poczta-polska-podpisala-porozumienie-z-ministerstwami-55401
Odpowiedz@MyCha: Już trzykrotnie w swoim życiu wyłam wzywana na komendę w charakterze świadka (trzy różne sprawy, ale ta sama komenda policji). Za każdym razem policjant / policjantka po prostu do mnie dzwonili i umawialiśmy się na dogodne dla nas terminy. Dopytywali tylko, czy na pewno się stawię, bo jak nie, to będą musieli wysłać pocztą oficjalne wezwanie. Czyli da się.
Odpowiedz@Sharp_one: Nie dwukrotne. Nie trzykrotne. Tylko 14 dni od pierwszej próby doręczenia.
OdpowiedzKrótka i treściwa historia. To jest tak piekielne że chyba nie wymaga dłuższych wywodów... Daję plusa!
OdpowiedzWezwanie do osobistego stawiennictwa winno być dostarczone co najmniej na 7 dni przed terminem stawienia się. Jest na to jakiś paragraf nawet. A takie przypadki są nagminne, odkąd instytucje państwowe muszą ogłaszać przetargi na drukowanie i dostarczanie korespondencji.
Odpowiedz@unitral: Po pierwsze, ostatni przetarg wygrała znowu Poczta Polska. Po drugie zawiadomienia zwykle maja taką datę wysłania że nie mają szans dojść w terminie ponieważ jeszcze żaden operator pocztowy nie wyposażył swoich pracowników w wehikuły czasu.
Odpowiedz@unitral: własnie. a kiedyś to chyba policja sama roznosiła wezwania na przesłuchanie?
Odpowiedz@JaNina: No właśnie... Poczta...
OdpowiedzWezwanie zostało nieprawidłowo dostarczone. Proszę się nie martwić i zgłosić się do konkretnego funkcjonariusza z wezwania i wyjaśnić sprawę. Nie będzie żadnej kary.
OdpowiedzWydaje mi się to co najmniej dziwnie nieprawdopodobne. Też byłem świadkiem zdarzenia drogowego i właściwie to umawiałem się z dzielnicowym telefonicznie co do złożenia zeznań. Nic mi nie przychodziło drogą pocztową. Zostawiłem swoje dane osobiste policjantom przybyłbym na miejsce zdarzenia oraz numer telefonu. To wszystko. Nie dość, że nikt mi nie przysyłał oficjalnych wezwań to bym nawet nie śmiał pomyśleć, że za wycofanie się z chęci ich udzielenia miałbym dostać karę finansową. Wolne żarty. Ciężko mi uwierzyć w tą historię, no ale nie wnikam. Może co miasto to obyczaj.
OdpowiedzMnie zawsze śmieszy to, że to obywatel jest zawsze na przegranej pozycji w walce z instytucjami państwowymi. Obywatel ma pod groźbą kary ustalone terminy, natomiast instytucje państwowe mają często kilkanaście tygodni na ustosunkowanie się, a sam termin jest czysto teoretyczny.
Odpowiedz