Przejście z sygnalizacją.
Po jednej stronie pasów- oczoje*nie czerwona ścieżka dla rowerzystów, obrzeżona wąskimi biało-czarnymi "zeberkami".
Co robi jedyny na tym przejściu rowerzysta?
Oczywiście pcha się na odcinek dla pieszych, manewrując karkołomnym slalomem (godziny szczytu!) między rodzinami z maluszkami, staruszkami i kobietami obładowanymi siatami.
Tu szturchnie, tam przestraszy...
rowerzysta na przejściu dla pieszych
To ja chyba jestem jakaś inna, bo na każdym przejściu z roweru schodzę.
OdpowiedzNiestety, ale jesteś w mniejszości - z balkonu mam świetny widok na przejście dla pieszych bez DDR (miejsce bardzo uczęszczane i przez pieszych i zmotoryzowanych, bo to centrum osiedla, więc targowisko i sklepy blisko) i z moich obserwacji wynika że może z 10% rowerzystów zsiada z roweru przed przejściem przez jezdnię. Oczywiście za zwrócenie uwagi jestem mieszana z błotem przez bardzo kulturalnych "pedalarzy".
Odpowiedz@Owocowy_sorbet: Wiem, niestety. Ostatnio jakaś rowerzystka prawie wjechała na mnie na chodniku - szerokim na ok. 1 m, bo stoliki z knajpy. Ja rozumiem, że można nie lubić jeździć po ulicy, że nie ma ścieżek... Też nie lubię jeździć po ulicy - jeżdżę też autem i rowerzystów na drodze uważam za utrapienie, nie jest to też bezpieczne, bo niektórzy mają gdzieś zasady bezpieczeństwa - ale raz że staram się wybierać jak najmniej uczęszczane trasy (np. park), a jak już są ludzie lub chodnik jest wąski to z roweru schodzę. Ot kultura. Jakby była ścieżka to bym jeździła ścieżką, ale w centrum mojego miasta jest jedna. Jakieś 300 m. A ulica... cóż... tramwaje, autobusy, samochody i często kocie łby to nie jest coś, z czym chcę znaleźć się na jednej drodze :)
Odpowiedz@ZimnaBlondyna: Gratuluję!Jesteś wyjątkiem. Zdecydowana większość rowerzystów woła o pomstę do nieba. Przynajmniej z mojej obserwacji tak wynika.
Odpowiedzprawdziwe dziecko dwóch pedałów ? że co proszę ?
Odpowiedz@brombella: Dołączam się
Odpowiedz@brombella: jakiś komentator sportowy (nazwiska nie pamiętam), wiele lat temu skomentował naszego wygrywającego rowerzystę, że jest "cudownym dzieckiem dwóch pedałów". Wiadomo, jakie pedały miał na myśli, acz wyszło zabawnie ;-)
Odpowiedz@brombella: http://lukaszbednarski.w.interiowo.pl/rowery/budowa.html Chyba nie powiesz mi, że ta część, na którą naciska się stopami nazywa się homoseksualista. A pamiętaj, iż tych części jest dwie.
Odpowiedz@tysenna: Tomaszewski o Szurkowskim.
Odpowiedz@brombella: tęczowi towarzysze zawsze czujni.
Odpowiedz@brombella: tęczowi towarzysze zawsze czujni.
Odpowiedz@Gbursson: dzięki, nigdy tego nie pamiętam :-)
OdpowiedzNieraz widziałam, jak po tego typu przejściach wędrują piesi, więc zastanawiam się, czy slalom nie był wymuszony.
Odpowiedz@Monomotapa: A ja się zastanawiam, czy umiesz czytać? "Po jednej stronie pasów - czerwona ścieżka dla rowerzystów..." Podpowiadam, że ta "druga strona" przy ścieżce, czyli pasy właśnie - to teren przejścia dla pieszych. "Co robi (...) rowerzysta? Oczywiście pcha się na odcinek dla pieszych..." - czyli na owe pasy, zamiast popylać po wyznaczonej czerwieni. "...zastanawiam się, czy slalom nie był wymuszony." - No, zdecydowanie był. Przecież nawet rowerzysta nie odważy się rozjechać pieszego na pasach...
Odpowiedz@Monomotapa: NIe, o to chodzi, że ścieżka rowerowa była puściutka, ludzkość karnie szła "po swoim".
Odpowiedz@Monomotapa: Szczerze powiem, że to samo mi przyszło na myśl. Jak dotąd jedynym miastem w Polsce, gdzie ścieżka rowerowa nie służy matkom z wózkami, laskom na wysokich obcasach oraz jako dodatkowy parking dla kierowców był Białystok. Tam autentycznie nie widziałam nikogo ani na ścieżkach ani na przejazdach rowerowych. Ale może tym wyjątkowym razem piesi potrafili się zachować na przejściu.
Odpowiedz