O absurdach Polskich uczelni.
Jeszcze kilka miesięcy temu byłem studentem. Pod koniec 1 semestru stwierdziłem że to nie dla mnie i pora odebrać dokumenty.
Wszystko ok wypełniam obiegówkę. Na sam koniec pozostała mi biblioteka, główne ze względu na położenie mało dogodne w stosunku do reszty budynków uczelni. W bibliotece okazało się że nie mogą podbić obiegówki ponieważ nie jestem zapisany do biblioteki( Absurd prawda ? )A dziś mnie nie mogą zapisać ponieważ już nie ma osoby z uprawnieniami do wpisywania studentów do systemu bo wyszła szybciej...
Wyszło na to że tego dnia nie mogłem dostać potwierdzenia z biblioteki że nie zalegam z książkami ponieważ nigdy nie raczyłem wcześniej odwiedzić tego przybytku
Biblioteka
No, w sumie to nie ma się czym chwalić. Ale idiotyzm, faktycznie, trudny do pojęcia. Uważaj, bo może się jeszcze okazać, że - oprócz zapisu - będziesz też musiał coś wypożyczyć, a za dwie godziny zwrócić, żeby pani z biblioteki mogła z czystym sumieniem potwierdzić, iż "nie zalegasz z książkami".
OdpowiedzNiby student, a umiejętności czytania ze zrozumieniem nie posiadł... Na tzw. obiegówce jest wyraźnie napisane, że poszczególne komórki organizacyjne potwierdzają swoimi pieczątkami, że student nie ma wobec nich żadnych zaległości. Skoro nie jest zapisany, to oczywistym jest, że nie ma zaległości. Trzeba być naprawdę ograniczonym, żeby tego nie pojmować i w związku z tym nie egzekwować obowiązku potwierdzenia tego na obiegówce. Nawiasem mówiąc pierwsze słyszę o uczelni, na której bycie studentem nie jest równoznaczne z byciem zapisanym do biblioteki.
Odpowiedz@timo: To Panie coś chyba słabo studiowałeś. W większości bibliotek uczelnianych aby móc coś wypożyczyć należy się najpierw do niej zapisać. No i oczywiście dokonać opłaty, średnio 15zł na rok akademicki.
Odpowiedz@martxi: słowa-klucze w Twoje wypowiedzi: "aby móc coś wypożyczyć". O ile mi wiadomo, żaden przepis nie zobowiązuje do wypożyczania książek z uczelnianej biblioteki. Nawiasem mówiąc współczuję, że na Twojej uczelni trzeba było płacić za przywilej korzystania z biblioteki. Wniosek: najwyraźniej to Ty studiowałeś słabo albo wcale.
OdpowiedzAle po co? Nie chodzisz na zajęcia = skreślają z listy. A jak nie to i tak skreślą, bo nie przystąpisz do sesji. A co do dokumentów to i tak składa się tylko kopie, więc jak je zniszczą to żadna strata.
OdpowiedzObiegówka tak ma. Nie ważne że nie jesteś zapisany. Musisz się "wypisać". Nieszczęśliwy zbieg okoliczności nie absurd że nieobeznany z systemem został do końca bez osoby doświadczonej.
Odpowiedz"nigdy nie raczyłem wcześniej odwiedzić tego przybytku". Miało być chyba ironicznie, wyszło pretensjonalnie. Od dawna żaden piekielny nigdzie nie chodzi, a udaje się, nie uczęszcza do szkoły, a do przybytku zwanego dumnie gimnazjum, nie ma matki, a rodzicielkę. Autor w dodatku "nie raczył", jakby robił bibliotece łaskę, opromieniając ją blaskiem swojej wspaniałości. Brakowało mi jeszcze użycia w tym zdaniu czasu zaprzeszłego.
OdpowiedzWidzę, że idiotyzmy mają się dobrze... parę lat do tyłu jak skończyłem jedną z krakowskich uczelni też musiałem biegać po bibliotekach. Oprócz biblioteki uczelnianej (co jeszcze jest w miarę logiczne) trzeba było koniecznie odwiedzić Bibliotekę Jagiellońską.
Odpowiedz