Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ku przestrodze. Pojechałam sobie dzisiaj z mężem do lokalnego centrum handlowego -…

Ku przestrodze. Pojechałam sobie dzisiaj z mężem do lokalnego centrum handlowego - nie jakiś wielki moloch, ale trzeba było uzupełnić zapasy naszej latorośli w drogerii. Zakupy zrobione, czas się zbierać... No właśnie. I tu był problem.

Parking galerii "pod chmurką", dwa rzędy prostopadłe rozdzielone trawką, dookoła droga jednokierunkowa. Pakujemy wszystko do samochodu, już mamy zamykać i jechać, a tu podjeżdża żulik na wózku. Nie, nie niepełnosprawny w trudnej sytuacji. Lekko pijany żulik "poratuj kierowniku". Mąż, zgodnie z prawdą akurat, powiedział, że gotówki nie ma (fakt, wyskoczyliśmy na sekundę z kartą bankomatową w dłoni). Odwróciliśmy się, wsiadamy, wrzucam wsteczny... Dzięki Bogu za kamery cofania. Samochód mamy raczej wysoki z tzw "kołem cofania". Żulik stanął wózkiem centralnie za kołem, no nie było opcji go zauważyć. I stoi. Trąbnęłam. Żulik stoi.

Mąż wysiadł, poprosił o przesunięcie się. Nie, on tu stać będzie. Powiem szczerze z mężem nas zatkało - owszem, ktoś by powiedział, że facet na wózku, łatwo przestawić i wbrew jego woli. Niemniej jednak miałam pewne podejrzenia, że facet nie jest sam i tylko czeka na taki bądź inny rozwój sytuacji ze świadkiem gotowym przybiec potwierdzić jak to biedny kaleka został pobity bądź rozjechany - i faktycznie, jakieś 10 metrów dalej dzielna latarnia pomaga utrzymać pion drugiemu żulikowi czujnie obserwującemu sytuację.

Co robić? No cóż. Galeria to ma i ochronę. No to myk do środka. O dziwo ochroniarz stał przy przeszkleniu przy drzwiach i obserwuje całą sytuację. Tłumaczę grzecznie, że "miły pan" utrudnia mi wyjazd z parkingu. Ochroniarz stwierdził, że nie jego problem. To się spytałam, czy jak sobie z problemem "poradzę" to też nie będzie jego problem. On się nie miesza, jego to nie interesuje. Ok.

Podeszłam do samochodu i uśmiechniętego bezczelnie żulika za tyłem naszego samochodu. Uśmiechnęłam się do żulika, włączyłam 4x4 i wyjechałam przez trawnik oddzielający miejsca parkingowe, robiąc słusznego rozmiaru koleiny i niszcząc trawnik.

Strach by pomyśleć co by było, gdybym nie miała kamerki bądź choćby czujników cofania. Uważajcie, bo coś czuje, że panowie zapoczątkowali nową, rosyjską modę wyłudzania odszkodowań... A lakieru na samochodzie żal!

by karolciaaa
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
-1 7

No ale żeby 4x4 na zwykły trawnik załączać? :P

Odpowiedz
avatar Madeline
5 11

@Candela: Może był wysoki krawężnik.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 12

@Madeline: Dla krawężnika znaczenie ma wyłącznie geometria samochodu, głównie kąt rampowy, bo natarcia nawet te wypięknione SUVy zwykle mają ok. Napędy tutaj nic nie pomogą, nawet jeśli bys miała mosty i blokady z Unimoga.

Odpowiedz
avatar timo
8 12

@JaNina: Taaaa... Wytykasz takie zachowania innym, a sama wypowiadasz się na tematy, o których najwyraźniej nie masz bladego pojęcia (choć z niektórych Twoich historii i avataru wynikałoby co innego)... Nigdzie nie jest napisane, że auto jest nowe, a w nastoletnich dopinanie napędu ręcznie (czyli nie automatycznie, a więc również elektrycznie, "guzikiem" - nigdzie w historii nie jest powiedziane, że była to "wajcha") jest normą. Przykłady? Jeep Cherokee, Mitsubishi Pajero (zależy, czy ma Easy Select, czy Super Select), Nissan Patrol, Toyota Land Cruiser, Suzuki Vitara i Grand Vitara, Mercedes klasy G, Kia Rocsta, Daewoo/Ssang Yong Musso i Korando, Opel Frontera i Monterey, Nissan Terrano 2 = Ford Maverick, Land Rover Discovery I, II i chyba III generacji... Wymieniać dalej?

Odpowiedz
avatar timo
6 8

@JaNina: To ja widocznie żyje w jakimś dziwnym miejscu, bo takich aut jeździ w mojej okolicy od groma (a mieszkam na nizinach). Na nastoletnią terenówkę stać jednak więcej ludzi, niż na nowego SUV-a. Z drugiej strony automatyka napędów niekoniecznie świadczy o "gównianości" czy byciu SUV-em. W Range-Roverze P38 jedyne, co robisz ręcznie, to włączenie reduktora. Za całą resztę odpowiada elektronika, a auto w terenie zawstydza niejedną "prawdziwą terenufkę" (nie mówię o warunkach jak na rajdzie przeprawowym).

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 3

@timo: W normalnym mieście wojewódzkim. Rozmaitych SUVów i krosołwerów typu Kia Sportage jest już dużo, dużo więcej niż prawdziwych terenówek. Co do RR - on faktycznie świetnie robi w terenie mimo całego luksusu i całej elektroniki ale coś za coś - jest bardzo drogi w utrzymaniu i serwisowaniu. I niestety nie jest niezawodny. Remont samego zawieszenia na poduszkach może kosztować pół wartości auta. Zawsze mi się podobał, ale jak się zorientowałam w awaryjności i cenach części, to podziękowałam. ;)

Odpowiedz
avatar timo
0 0

@JaNina: Nie wiem, skąd Twoje twierdzenia odnośnie RR P38. Nasz egzemplarz był kupiony z przebiegiem ok. 200 tys., obecnie ma koło 350, a przez ten czas było wymienione tylko visco, zrobiona regeneracja turbiny (normalna przy tym przebiegu w każdym dieslu) i wywalony EGR. Poza tym wymiana tarcz, klocków i elementów wydechu, czyli części eksploatacyjnych. Drogi w serwisie? Zakup komputera diagnostycznego to ok. 2500 zł i jest się niezależnym od kilku w kraju serwisów, które za jedno podpięcie liczą 200-250 zł. Komplet miechów to też około 2500 zł za oryginały Dunlopa. Fabrycznie nowy oryginalny kompresor EAS-u kosztuje ok. 1800 zł, zestaw naprawczy ok. 400-450. Trzeba przyznać, że rozlane lusterko wewnętrzne (fotochrom) kosztowało 1300 zł (bez wymiany), ale to jest rzecz, która znów posłuży kilkanaście lat. Auto ma u nas naprawdę ciężką harówkę (pracuje głównie jako holownik przyczep - formalnie do 3,5 tony, ale zdarzało mu się ciągnąć ponad 5 ton na długich trasach), a nigdy nie zjechało z trasy na sznurku czy lawecie. Ma jakieś drobne niedomagania (obwisająca podsufitka, niedomykanie niektórych drzwi z centrala, raz na jakiś czas zapala się kontrolka systemu kontroli trakcji i ABS-u), ale ciągle jeździ i robi swoje. Negatywne opinie o tym aucie pochodzą moim zdaniem od właścicieli egzemplarzy, które kiedyś na swej drodze napotkały mechanika Janusza - to model z wielką mnogością systemów elektronicznych i rozwiązań niespotykanych w innych samochodach, więc jakakolwiek ingerencje w elektronikę przez "fahofca" już zawsze będzie się odbijać czkawką.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 31 sierpnia 2016 o 2:25

avatar ptys_14
3 3

Zdaje mi się, że coś podobnego było w "Sprawie dla reportera", gdzie skończyło się sporym odszkodowaniem dla "pokrzywdzonego" na wózku.

Odpowiedz
avatar obserwator
0 0

Ochronie robi się awanturę i rozkazuje napisać odmowę, własnoręcznie podpisaną.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Czy ktoś wie jak to wygląda od strony prawnej? To znaczy czy jest jakiś oficjalny sposób na żula który sobie po prostu stanął przed samochodem i nie pozwala kierowcy na dysponowanie jego własnością? Za zastawienie samochodu innym pojazdem można dostać mandat, ale co zrobić z pieszym który się uparł że tu sobie stanie i nie chce się ruszyć, czy jest na niego jakiś paragraf?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 sierpnia 2016 o 19:26

Udostępnij