Witajcie,
Zazwyczaj jestem tylko czytelniczką piekielności.
Jednak czytajac historię Poziomeczki
http://piekielni.pl/74367, chciałabym pocieszyc swoim nieszczesciem ;)
Nasz 'wielki dzien' odbyl sie juz jakis czas temu. Zaprosiłam bardzo duzo osób. Jednak duza czesc rodziny nie pojawiła sie. Dlaczego? Zapraszałam bez dzieci.
Okazało sie nagle, ze ukochana rodzinka, która wczesniej tak sie zgadala, ze wszyscy mieli urlopy na czas mojego wesela - nie może przyjechac. A bo ona jednak zmienia prace, a bo ten ma inne plany itp.
Zdecydowana czesc otwarcie powiedziala (obrazajac sie), ze nie przyjada, bo jak to tak bez dzieci!?
Wedlug mnie, jak sie chce uczestniczyc w takim wydarzeniu, to mozna chociaz popytac, postarac sie jakos by opieke zalatwic (biorac pod uwage miliony cioc i babc...ale maluchy nie chca zostac z babcia). Widocznie nie zalezalo im tak bardzo, jak wczesniej mowili.
I nieeee, nie chodzi tylko o maluchy - okazalo sie, ze 20 letni byk tez nie moze zostac sam w domu (!!!)
Najlepsza byla ciocia obrazonego kuzynostwa! Opieprzyła moja mame z góry na doł (nadmienie, ze wesele finansowalismy sami, bez pomocy rodziców), ze co ta Opolanka, powinna zaprosic te dzieci! Co to ma byc?!
Na odpowiedz, ze powinna zrozumiec, ze zaprosiłam wiele osob i ze kazde krzeslo kosztuje, oraz ze liczba miejsc jest ograniczona, odpowiedziala, ze przeciez dzieci to na kolanach u rodzicow! Szczegolnie ten 20 synuś. I spania tez extra nie trzeba (rodzina z daleka), bo dzieci moga z rodzicami.
Nie wiem jak Wy, ale ja chcialam by na moim weselu goscie sie swietnie bawili (nie trzymali dziecka na kolanach) i wyspali po przebalowanej nocy (a nie wyginac sie z dzieckiem na lozku jednoosobowym).
Rozumiem, ze rodzice kochaja swoje dzieci itp utd, rozumiem tez, ze w niektórych miejscowosciach po prostu wynajmuje sie wielka sale, kucharki i hulaj dusza. Gosci moze byc milion. Ja niestety nie mialam takiej mozliwosci. I jedno dziecko, zabrałoby miejsce komus, kogo bardziej wolalabym goscic. Brzmi jak bmrzi, ale tak jest. Wole dobra kumpele z liceum niz czyjesc dzieci, które widzialam raz w zyciu.
Zdecydowana wiekszosc rodziny uszanowala fakt, ze zapraszamy kogo MY chcemy a nie kogo oni by chcieli.
Tak wiec, straciłam polowe kuzynów i kuzynek, bo maja focha. Gdyby chociaz sie postarali o opieke a potem zagadali, ze nie ma jak itp a bardzo chca byc - pewnie bym zmiękła. Ale coz, jak sie jest zacietrzewionym i aroganckim, to tak juz jest. Ominela ich naprawde dobra impreza! Wszyscy swietnie sie bawili, najedli, napili i potanczyli...
Jednak jedna para wykazala sie inna piekielnoscia, niz obrazone i krzyczace kuzynostwo.
Dzien przed weselem dali nam znac, ze przyjada z dwojka dzieci. Jako, ze sa akurat w naszych rewirach a do domu daleko, nie maja innej opcji. Ok, wiedzialam, ze nie ma juz sie co wkurzac, bo nic nie zrobimy. Albo o kolejna pare mniej (oplacone juz) albo dzieciaki.
Zapewniali, ze na sali tylko obiad a potem lulu. Oczywiscie maluchy biegaly i krzyczały do nocy. Nie wspomne o piszczeniu w kosciele. Na domiar złego, nastepnego dnia, moj kot wystraszyl i lekko podrapal jedno z dzieci (moja piekielnosc : zapraszalam bez dzieci ;P)
Rodzina, która zorganozowala opieke dla dzieci skonsternowana.
Komu sie dało, wyjasniłam ale wiem, ze bedzie z tego jeszcze dym.
Generalnie jestem zdania, ze małe dzieci nie powinny uczestniczyc w weselach (no moze tych na wsi, duzych, gdzie wszyscy sie znaja itp). Banda narąbanych cioć i wujków, kolegów i kolezanek a tam szkraby biegajace. Kuszenie losu o nieszczescie. W ogole, dzieci nie powinny byc wokol pijanych ludzi i nie powinny patrzec na to jak leje sie wódka.
Poza tym, osoby bezdzietne, niekoniecznie szaleja za płaczami, krzykami i zmuszaniem ich do zatanczenia z Piotrusiem! Przecie taki uroczy chlopczyk!
Moze to ja jestem piekielna i bezduszna a moze goscie. Pozostawiam Waszej ocenie.
wesele
No tak, wszystko ładnie ale pomyśl. Sama napisałaś że zapraszałaś ludzi z daleka. Nie wiem w jakim wieku były dzieci ale jak wyobrażasz sobie rodziców, którzy zostawiają swoje dzieci na dwa trzy dni kiedy np są zbyt małe? Taki przykład: mój brat ma troje dzieci w wieku 4, 8 i 10. Mieszka na północy a ja na połodniu. Nie wyobrażam sobie żeby zostawił swoją trujkę np z dziadki na trzy dni.
Odpowiedz@efc: Może jestem z innego pokolenia, ale co złego z zostawieniu dziecka z dziadkami jeśli oni zaofiarują pomoc? Ani mnie, ani mojemu rodzeństwu krzywda się nie stała gdy opiekowała się nami babcia, bo tata w rozjazdach, a mama akurat trafiła do szpitala. Moja znajoma zostawiła kilkumiesięczne dziecko u matki i wyjechała z mężem na weekend. Nikt żadnej traumy się nie nabawił, żadna tragedia się nie wydarzyła.
Odpowiedz@efc: Bez przesady, to nie dzieci przy piersi, ze nie mogą zostać na weekend z dziadkami czy inną rodziną.
Odpowiedz@efc: Trujkę? Od słowa "truć" jak rozumiem? ;)
Odpowiedz@green_tea: Niektórzy rodzice nie decydują się na odcięcie pępowiny przy porodzie ;)
OdpowiedzCo kraj to obyczaj. I chyba co pokolenie też...
Odpowiedz20 lat to małe dziecko?
Odpowiedz@LittlePretty: To zależy od rodziców. Mogli wychować tak, że sam nie umie nic sobie ugotować i nawet wodę przypali oraz nie rozróżnia skarpetek brudnych od czystych. To ostatnie pozostaje zresztą niektórym męskim dzieciom na znacznie dłużej. ;)
OdpowiedzZaprosiłaś kogo chciałaś. Spoko. Ale tak jak Ty masz prawo zaprosić kogo chcesz, tak oni mają prawo nie chcieć jechać tak daleko bez dzieci. Tak jak Ty nie powinnaś się tłumaczyć z tego, kogo zapraszasz, tak oni z tego, dlaczego nie chcą przyjeżdżać bez dzieci. Strzelanie focha przez Ciebie jest nie na miejscu.
Odpowiedz@tysenna: Akurat Opolanka focha nie strzela. Zaakceptowała fakt, że ci co nie chcieli bez dzieci nie przyjechali. Ale już piekielny jest fakt, że niektórzy najpierw się zgadzają, a potem kręcą nosem albo nie dostosowują się do zasad i przyjeżdżają z dziećmi.
Odpowiedz@Bastet: Po to jest termin na potwierdzenie, żeby dokładnie wczytać się w zaproszenie, przemyśleć opcje dojazdu i powrotu itp. a na końcu potwierdzić. nie wie wszystkich wypadkach ale w części mogło być tak, że początkowy entuzjazm przy otrzymaniu zaproszenia mógł się zamienić w " teściowa wtedy nie może, mama jst ciotką panny młodej więc tez będzie zaproszona, no nie ma opcji, bez dziecka nie jadę". Piekielne byłoby gdyby potwierdzili, ze przyjdą bez dzieci i potem nie przyszli (wiadomo, opłacone miejsca), o niczym takim, autorka nie wspomina. Jedyną piekielną była para która jednak te dzieci przyprowadziła.
Odpowiedz@Bastet: ci ludzie, którzy jednak przyjechali z dziećmi byli piekielni i co do tego nie ma wątpliwości. Ale autorka strzela focha, że część ucieszyła się na wieść o ślubie i weselu, a potem stwierdziła, że nie chce przyjechać bez dzieci. Nie każdy musi chcieć zapraszać dzieci- spoko. Ale nie każdy musi chcieć je zostawiać na kilka dni z obcymi. I nie musi się tłumaczyć z tego, u kogo je miał zostawić, albo czy szukał opieki. Tyle.
OdpowiedzNo tak,trzymajmy dzieci zamknięte w domu i nigdzie nie zabierajmy. Nie dziwmy się że później rosną takie niedorajdy życiowe ,które nie potrafią się zachować. Na marginesie , odczułam że Twoje wesele było lepsze bo nie było"wiejskie" . No tak , widać że dawno nie byłaś na "wiejskim" weselu. Wyobraź sobie że tam też mieszkają cywilizowani ludzie którzy wesela robią w restauracjach a nie w stodołach. Uff , zbulwersowałam się.
Odpowiedz@rudzia250695: Nigdzie nie napisała, że było lepsze. Było takie jakie ona chciała - a chciała bez dzieci, jej prawo.
OdpowiedzOwszem,zasugerowała. Na jej wesele nie można było przyprowadzić dzieci ale na wiejskie już tak.
Odpowiedz@rudzia250695: Także nie widzę nigdzie takiej sugestii. Dla niej oczywiście było takie lepsze (bo takie ONA chciała), ale nigdzie nie ma nawet wzmianki, że wiejskie jest gorsze. Opolanka wspomniała tylko o pewnej różnicy. No i przy okazji zupełnie się zgadzam z jej zdaniem o dzieciach i nawalonych dorosłych.
Odpowiedz@rudzia250695: Nie przesadzajmy. panna młoda nie musi dbac o ogarnięcie życiowe dzieci kuzynostwa. Ma prawo nie chcieć dzieci na imprezie którą ona interesuje i ma prawo ich nie zaprosić, musi jednak zakceptowac, że część osób oleje jej zaproszenie.
OdpowiedzWiecie co? Ciekawi mnie,kiedy ktoś wrzuci historię o reakcji rodziny na wieść o tym,że wesele będzie bezalkoholowe. Albo ewentualnie jakiś szampan lub wino do obiadu. Zna ktoś kogoś,kto takowe organizował? Ja niechciałabym naprutych jak dziki ludzi w tym ważnym dla mnie dniu.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Ja jakiś miesiąc temu byłam na takim weselu :) Żadnej wódki, piwa jedynie wino białe i czerwone. Oczywiście nikt wcześniej o czymś takim nie wspomniał. Danie było jedno, obiad. A muzyka.. puszczali z wierzy RMF FM . Nie ma to jak oszczędność ale jednak mimo wszystko zawsze jak się chodzi na taką uroczystość coś się do tej koperty wkłada więc Państwo Młodzi znaleźli sobie wspaniały sposób na zarobek :) Impreza skończyła się o 22 :D
Odpowiedz@mamamichala: w sumie racja. Nie każdy lubi sponsorować komuś chlanie,jadło i tańce. Nawet skromne przyjęcie to koszta. Niektórzy liczyli na bibę a tu lipa :)
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: moi rodzice takie organizowali. Historię znam z opowieści (cóż... nie było mnie :P), ale ponoć goście tak uszanowali życzenie młodych, że poloneza wódki przywieźli ;)
Odpowiedz@mamamichala: Z wierzy? Od słowa "wiara"? ;)
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Tak znam i byłem na takim :). Co prawda to wynikało bardziej z wiary nowożeńców (odłam hinduizmu o ile dobrze pamiętam), ale i tak było naprawdę fajnie :). No i brak nawalonego gościa (którego widzisz pierwszy raz w życiu) z propozycją "ze mną się nie napijesz?", był także olbrzymim plusem :P
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: ja byłam na kilku weselach bezalkoholowych- i wszystko zależy od ekipy, a akurat te imprezy były super. z tym, że to zależy od kultury picia- u nas i tak jest tak, że nawet gdyby był alkohol, to nikt by się nie zalewał w trupa, po kilku drinkach i kieliszkach każdy by wyluzował. za to niemiło było- jak przed jednym takim weselem- rodzina pana młodego zapowiedziała, że jeśli w ogóle jakiś alkohol będzie na stole- to oni nie przyjdą. nieważne, że znali drugą stronę i wiedzieli, że nikt na sztywno się nie zrobi, wymusili takie podejście, bo alkohol razi ich uczucia religijne. i w sumie najbardziej w tej sytaucji było nieręczne to, jak oni wszystko stawiali na ostrzu noża i strzelali dziwnymi fochami.
Odpowiedz@Bubu2016: Faktycznie, wkradł mi się błąd ortograficzny, wybacz :)
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Kojarzę dwa - jedno beznadziejne, szybko się skończyło, ale nie tylko brak alkoholu był powodem zakończenia imprezy, drugie bardzo fajne - alkoholu nie było przez zupełny przypadek, ale nikomu to chyba nie przeszkadzało. bo wszyscy świetnie się bawili.
OdpowiedzDużo osób bez dzieci = dużo prezentów(czytaj: kasy) i brak kosztów na małych darmozjadów ( nawet tych 20 letnich, ale na utrzymaniu rodziców ). Nieźle wykombinowałaś, ale wybacz - ja też bym chyba nie przyszła...
Odpowiedz@ramajanti: popieram w 100% . Janusze byznesu. Co raz więcej osób robi wesele tak aby zwróciło się "za talerzyk" albo co gorsza !! Chcą na tym zarobić.
Odpowiedz@rudzia250695: Albo nie chcą się potykać o dzieci i jednak bliższa jest im przyjaciółka/koleżanka niż Stefanek, synek ciotki Helgi.
OdpowiedzNie rozumiem... Piszesz, że chciałaś żeby dzieci nie przeszkadzały w dobrej zabawie i nie były wśród pijanych ludzi. Dlatego nie zaprosiłaś tego "20 letniego byka"? I jeśli facet, który ma 20 lat, nie był zaproszony, to jaka granica wiekowa oddziela dzieci od dorosłych? Czy może nie zapraszałaś po prostu gości, którzy są dziećmi innych gości?
OdpowiedzJa zrozumiałam że ktoś z rodziny nie mógł przyjechać bo 20 letnie dziecko nie może zostać samo w domu
Odpowiedz@kruxszynka: Może po prostu to było dziecko wujostwa, ale nie znała go, bo nie utrzymywała kontaktu, więc na co jej kolejna, bądź co bądź, nieznajoma osoba na weselu?
Odpowiedz@Habiel: Autorka napisała, że wielu gości się nie pojawiło, bo nie zapraszała dzieci, a potem jeszcze dodała, że problem był nie tylko z maluchami, ale też z "bykiem". Moim zdaniem z tej historii wynika, że nie został zaproszony właśnie dlatego, że jest dzieckiem. Może być inaczej, ale w takim razie nie rozumiem związku tego fragmentu z historią.
Odpowiedz@kruxszynka: Podejrzewam, że mogło chodzić o niezapraszanie dzieci starszyzny rodzinnej, z którą z różnych powodów ma się gorszy kontakt lub nie ma w ogóle. Np. zapraszasz rodzeństwo swoich dziadków, ale nie zapraszasz już ich dzieci i wnuków, bo widujesz ich raz na ruski rok i nie czujesz potrzeby posiadania ich na swoim weselu. I to pewnie o to chodziło w fochu o niezaproszenie 20 letniego faceta, że nie została zaproszona cała gałąź rodziny tylko kogoś pominięto. Chodziło pewnie o postawienie pewnej linii pokrewieństwa, poniżej której już nie zapraszano i autorka po prostu ogólnie ujęła tą kwestię, jako zapraszanie "dzieci" mimo że powody odmowy przyjścia były w tych przypadkach zupełnie różne, co doprowadziło do niejasności w historii.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 sierpnia 2016 o 0:11
@kruxszynka: zastanówmy się: moi dziadkowie ze strony mamy mieli 12 dzieci. a zatem wujostwa mamy 11x2=22 sztuki. każda para ma średnio po 5 dzieci=55 sztuki. z uwagi na fakt, że jestem najmłodsza i to po dość długiej przerwie- większość mojego kuzynostwa ma dzieci. tylko w komplecie z jedną parą jest jedynaczka, reszta ma po 2-3 dzieci. z uwagi na różnicę wieku- z kuzynostwem mam różny kontakt- z niektórymi lepszy, z innymi gorszy. ale to czysta matematyka: chcąc zaprosić wujostwo plus samych kuzynów z małżonkami z JEDNEJ strony rodziny ( bo ze strony mamy) musiałabym zaprosić ok. 130 osób. dodam, że ci najstarsi kuzyni, nie dosyć, że mają dzieci, to i mają wnuki. i nawet niech sobie te ich dzieci mają po 20 lat, nie ma takiej opcji, żebym robiła wesele na kilkaset osób bo "rodzina".
Odpowiedz@TheCuteLittleDeadGirl: Mogę wymyślić 100 teorii na temat tego, dlaczego ten chłopak nie był zaproszony, ale jakby nie było, historia jest napisana tak, jakby był on pominięty właśnie przez bycie dzieckiem - przynajmniej ja tak zrozumiałam. Jeśli było inaczej, to ok. Napisałam, że nie rozumiem, bo też mi się wydawało, że były jakieś inny powody. @hulakula: Aha? Nigdzie na napisałam, że ma zapraszać wszystkich, łącznie z dziećmi. Jedyne co, to nie rozumiem powodu niezaproszenia chłopaka - bo nie jest on dzieckiem, które się plącze pod nogami i płacze. Zgadzam się, że można mieć dużą rodzinę i nie móc zaprosić wszystkich, tylko najbliższych (szczególnie, że u autorki ci najważniejsi to "bardzo dużo osób"), dlatego też pewnie bym nie zaprosiła ludzi, z którymi nie mam kontaktu. Jeśli jednak autorka powiedziała rodzicom "byka", że nie zaprasza dzieci, więc jego też nie, a nie mówię, że tak było, to moim zdaniem mogło wyjść trochę dziwnie.
Odpowiedz@kruxszynka: no ale jak ustalasz zasadę- że zapraszasz samo kuzynostwo bez dzieci, to nie ma znaczenia ile dzieci mają lat. 20 letniego syna kuzynki musiałabyś zaprosić z osobą towarzyszącą, co od razu daje +2 do rachunku. przy robieniu takich wyjątków- byłby foch reszty, że dlaczego ich 15-16 letniej dżesiki też nie zaproszą, bo przecież nie jest już dzieckiem. młodzi postawili sprawę chyba wystarczająco jasno.
Odpowiedz@hulakula: Tu wracamy do mojego pierwszego komentarza: liczy się wiek, czy fakt bycia czyimś dzieckiem? Jakby autorka miała np. 24 lata, to by nie zaprosiła kogoś, kto ma 23 lata, bo taka zasada i jeszcze by był foch, że 20latek nie był zaproszony?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 sierpnia 2016 o 10:08
@kruxszynka: ja zrozumiałam- że poszło o zasadę- że nie zapraszają dzieci. dzieckiem cioci/wujka nie przestaje się być jak ma się i 15 i 25 lat. gdyby zaczęli robić wyjątki- zaprosili kogoś kto już ma 20 lat, a nie zaprosili kogoś, kto nie ma jeszcze 20 tylko powiedzmy 17-18- to byłyby jeszcze większe fochy.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 sierpnia 2016 o 10:30
@hulakula: Otóż to. Jeśli chcemy lub musimy ograniczyć liczbę gości, jakieś kryteria trzeba przyjąć. Sami też tak z żona zrobiliśmy. Mamy dość liczne rodziny, a nie chcieliśmy wielkiej imprezy na kilkaset osób. W związku z tym ustaliliśmy, że w pełni składu osobowego zapraszamy tylko najbliższą rodzinę, a trochę dalszą już bez dzieci. I nikt problemów nie robił, także te dwudziestopoaroletnie dzieci zaproszonych bez nich. Ba, niektórzy z nich nawet przywieźli swoich rodziców, a potem przyjechali ich odebrać i w żaden sposób nie wpłynęło to na stosunki w rodzinie.
Odpowiedz@Jorn: mój wujek urządzał tak swoje któreś tam okrągłe urodziny- zaprosił tylko rodzeństwo z małżonkami - i to już były 22 osoby. taka odpowiednia ilość, żeby móc z każdym kilka zdań na spokojnie zamienić, porozmawiać itd. nikt z tego powodu nie miał problemów, nie było fochów, że jak to siostrzenicy czy bratanka nie zaprosi. i wujek też jasno stawiał sprawę: sam mieszka za granicą, rodzeństwo rozsiane po polsce, a jemu zależy, żeby się z nimi spotkać.
Odpowiedz@hulakula: u mnie jest dokładnie tak samo z ilością ludzi w rodzinie i jak kuzynka brała ślub to pozapraszała tylko rodzeństwo swojego ojca, a ich dzieci już nie. Afera była niesamowita. Ale nikt nie policzył ile by musiała na to wesele wydać, nie mówiąc już o tym, że raczej w okolicy nie znalazłaby sali, która by wszystkich pomieściła.
OdpowiedzNa SWOJE wesele mam prawo zaprosić kogo mi się podoba. Z dzieckiem, bez dziecka, z psem albo niedźwiedziem i nie muszę się gościom tłumaczyć dlaczego. Jeżeli ktoś nie jest w stanie spełnić mojego życzenia w moim dniu to trudno, nie będę płakać. Mają prawo odmówić. Swoją drogą, gdyby mi wywinęli numer z cyklu "jesteśmy z dziećmi w okolicy", podziękowałabym im grzecznie za obecność i odesłała do domu.
Odpowiedz@urbandecay: O, to, to. Z tego będą pewnie kwasy, i nie bez powodu...
Odpowiedz@Bubu2016: A niech będą. To mój dzień, a nie dalekiej kuzynki i jej dzieci ;) Pytanie do tych, co minusują: nie potraficie się własnej ciotce postawić nawet w dniu własnego wesela i zaprosicie tych, których chce widzieć rodzina, nie wy? Ojej, tak sądziłam :D
Odpowiedz@urbandecay: i to jest takie wredne- wiedzą, że chcą wesele bez dzieci. a oni nagle i niechcący znaleźli się w AKURAT okolicy i to AKURAT w czasie kiedy jest wesele. to już jest lecenie w kulki.
Odpowiedz@urbandecay: Jak na razie, to autorka nie umiała się postawić ludziom, którzy jej oznajmili, że biorą dzieci i już. ;) Ode mnie minus za chaos, styl, niedomównienia i sprzeczności (zaprosiłam bardzo dużo osób, no ale nie mogłam zaprosić dużo, bo to nie wiejskie wesele, zdecydowa cześć otwarcie przyznała, że nie przyjdzie, bo nie zaprosiłam dzieci, ale na szczęście zdecydowana większość uszanowała moją wolę). Poza tym, autorka właśnie zamiast się postawić t ym, którzy wzięli dzieci i tym, którzy lecieli na skargę do jej matki, wolała pisać, co to za piekielni ludzie i ha! po co jej oni, ona miała tak świetne wesele, niech żałują, bo było super, a oni na pewno chcieli przyjść! To po co sobie psuć wspomnienia ze świetnego dnia? :D
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 sierpnia 2016 o 10:03
@kruxszynka: W sumie to mi chyba bardziej chodzi nawet o mój komentarz niż o samą historię. Zawsze zapominam, że tu sami dobrzy katolicy, rodzinni i miłujący bachory ponad wszystko.
OdpowiedzJa się zgadzam z koncepcją wesel bez dzieci. Byłam już na wielu takich, ale i na takich z dziećmi też. jesli nie organizujesz osobnej sali dla dzieci i animatora to branie dziecka na taką imprezę jest bez sensu. Większość gości chce w spokoju się pobawić, trochę wypić i w spokoju potańczyć. Biegająca i piszcząca dzieciarnia nie umila tego czasu. Strzelanie focha, jak to miało miejsce w przypadku Twojego kuzynostwa uważam za bardzo nie na miejscu. Mogli spokojnie odmówić lub postarać się zorganizować opiekę dla pociech, ale ich wybór. Para młoda ma prawo zorganizować swoje wesele tak jak chce i jeśli komuś coś nie odpowiada to poprostu nie idzie. Inna sprawa, że źle zrobiłaś robiąc wyjątek dla jednej rodziny z dziećmi. To nie wygląda dobrze w oczach innych gości, ktorzy opiekę nad dziećmi zorganizowali.
OdpowiedzDwudziestoletniego krewniaka zaliczyłaś do dzieci... Heh, nic dziwnego że on i jego najbliżsi się obrazili.
OdpowiedzTeż na to zwróciłam uwagę :P
Odpowiedz@bloodcarver: ciekawe czy zaproszenie dostał z rodzicami.
OdpowiedzNie dostał, bo nie zapraszała dzieci xD
Odpowiedz@bloodcarver: Czytaliśmy chyba trochę inną historię ;). 20latek nie został zaproszony i to jego rodzice zrobili z niego biedne dzieciątko, które nie może zostać samo w domu. Czemu nie został zaproszony? A co za różnica? Opolanka jakiś powód pewnie miała :)
Odpowiedz@MADek: Pewnie taki, że nie zarabia, więc i kasą nie sypnie :P
OdpowiedzDwudziestoletni facet został zaliczony do dzieci? To jaka tam była granica wiekowa?
OdpowiedzGdyby wszystko było tak super to byś nie jojczyła na tych co nie przyszli. Kasa się nie zwróciła? Byłam na kilkunastu weselach jeszcze jako dziecko i potem osoba dorosła. Nie przypominam sobie żeby dzieci komuś przeszkadzały. No ale dawniej nie organizowano wesela tylko dla zarobku. Dzieci się nie zwracają. Trzeba zapłacić jak za dorosłego, a rodzina zazwyczaj da w kopercie tyle samo jakby byli tylko we dwoje.
Odpowiedz@Czarnechmury: No nie wiem. Moi rodzice, wujostwo i znajomi rodziców zawsze dawali w kopercie kwotę adekwatną do tego czy idą sami czy z dziećmi. Wydaje mi się to całkiem naturalne zresztą.
OdpowiedzMoże nie chodzi o to, że dwudziestoletni byk to dziecko tylko nie jest to tak bliska rodzina, żeby zapraszać i potomstwo? Moi rodzice też byli na ślubie i zaproszenia ja ani brat nie dostaliśmy- ja wtedy jakoś w okolicach 18nastki byłam- i właśnie o taką zasadę zapraszania chodziło.
OdpowiedzTak, wiem, para młoda ma prawo o decydowaniu o liście gości, wydatki itd itp, ale... Nie jest napisany stopień pokrewieństwa, bo pod hasłem kuzynostwo może się kryć dalsza rodzina. Moi rodzice niedawno dostali takie zaproszenie, tylko na nich, od rodziny z którą praktycznie nie mamy kontaktu i dłuższą chwilę zastanawialiśmy się kim jest pan młody (okazało się że w sumie ja go najbardziej znam), obrażenia się nie było. Ale jeśli chodzi o kuzynostwo bliskie, to mimo że jestem niewiele po dwudziestce i mogę sama zostać w domu to niesmak byłby. I nie wiem czy ktokolwiek by poszedł.
OdpowiedzZastanawiam się, co takiego ciekawego zrobił autor w czasie zaoszczędzonym nie pisaniem polskich znaków. Co to, gimbus jest?! SZACUNEK KUR*A DO POLSKIEGO JĘZYKA!!
OdpowiedzJeśli masz tak wielki szacunek, to nie kliknij...
Odpowiedz@edit: klnij*
OdpowiedzJak tak czytam te komentarze to mam wrażenie, że jak pada zwrot "bez dzieci na weselu" to niektórzy z automatu odmawiają. I tak się zastanawiam... Czy gdyby ślub brała jakaś bliska (lubiana) rodzina, albo przyjaciele, ale ślub i wesele będzie bez dzieci... to też nie przyjdziecie?
Odpowiedzmi kiedyś kuzyn wywinął taki numer, że zaprosił mnie na wesele bez męża ( byliśmy wtedy 7 lat po ślubie ), bardzo był zaskoczony, kiedy od razu uprzedziłam, że nie przyjdę. zapytał nawet o przyczyny odmowy.
Odpowiedzzawsze mnie zadziwia, że jest taki foch że "bez dzieci" w sytuacji gdy mowa o weselu i ktoś zaprasza bez dzieci. od razu jest oburz, że to wykluczanie. no cóż- na wszystko jest miejsce i pora, i nie zawsze i wszędzie i w każdej chwili życia dorosłych dzieci muszą być obecne. jakoś nikt nie bojkotuje kin, że są filmy od 18 lat, nie widziałam też protestów przed hostelami/hotelami, które mają w regulaminie, że nie przyjmują dzieci np. w wieku 0-12 lat. a najlepsze z wesel w dzieciństwie na jakim byłam- to było wesele na którym nas nie było. nie musieliśmy siedzieć przy stole z dorosłymi, nie musieliśmy wysłuchiwać wszystkich gorzko gorzko. w tym czasie- cała ferajna kuzynostwa została oddana pod opiekę jakiejś babci-sąsiadce i mieliśmy z tego kupę frajdy. wtedy, nauczyłam się grać w makao, dostaliśmy ciasto i jedzenie weselne, w ramach atrakcji mogliśmy też spać na sianie w stodole.
OdpowiedzJa tego nie rozumiem czy to jakaś odmiana pieluszkowego zapalenia mózgu ciąganie dzieci w miejsca nie koniecznie dla nich. Zanim ktoś mnie skrytykuje mam dwoje dzieci jedno 1,5 roku drugie 1,5 miesiąca, nie oburzałabym się gdyby ktoś mnie zaprosił bez nich, ok gospodarz ustala zasady i tyle, jak mam możliwość załatwiam opiekę i idę ( na razie siedzie w domu ze względu na młodsze :P). Nie rozumiem rodziców, którzy na siłę zabierają dzieciaki ze sobą na wesele wbrew woli organizatorów odpowiedzialnych za imprezę. Mam do was tylko jedno pytanie czy na klasyczny bal sylwestrowy też byście je zabrali ?
Odpowiedz@wolly: o właśnie, porównanie z balem sylwestrowym IDEALNE!
OdpowiedzZazwyczaj jestem wielkim obrońcą przed grammarnazi, staram się nie czepiać. Ale strasznie chaotycznie napisane, pogubiłam się o.O
OdpowiedzHistoria na plus, ale styl masz koszmarny. I ten brak znaków diakrytycznych... Naprawdę tak ciężko przełączyć klawiaturę na polską?
Odpowiedz