Od dawna czytam piekielnych, a od pewnego czasu sytuacje z piekła rodem występują w moim życiu jak grzyby po deszczu.
Sytuacja z okresu wakacyjnego, kiedy to doubleD zachciało się wakacji...
Mam ja lubego. Luby ma przyjaciół. W życiu codziennym, kiedy się spotykaliśmy na kilka godzin, nie miałam im nic do zarzucenia, nie mniej jednak, wspólne, zawrotne dwa dni, pozwoliły mi na zmianę poglądów o 180 stopni.
Akcja dzieje się w jednej z europejskich stolic.
Piekielność nr 1 - poranek dzień pierwszy.
Dnia poprzedniego wieczorem, zostało ustalone, że wstajemy około 8, ogarniamy się, idziemy coś zjeść i niczym psy gończe podczas obławy rzucamy się na podbój miasta. O ja naiwna, sama wstałam, zwlekłam lubego, wychodzimy z naszego pokoju (godz ok. 9.15), i... No, właśnie... Całe towarzystwo pochrapuje sobie jeszcze w najlepsze.
Zachwycona nie byłam, ale myślę sobie, każdemu może się zdarzyć. Finalnie udało się ruszyć koło 11.
Piekielność nr 2 - zwiedzanie.
Okazało się, że mamy TYCI inną definicję tego słowa. Ja chciałam zwiedzać miasto wraz z lubym i jeszcze jednym kolegą, reszta bary. Kompromis? Zwiedzali z poczciwym browarem w łapce, uzupełniając zapasy przy każdym sklepie. Picie wina w samo południe przy jednym z głównych zabytków? Frajda, że osz k****.
Do 17 leciały piwa, potem wina, a na koniec palinka z butelki... Moje zażenowanie osiągnęło poziom krytyczny. Zasugerowanie towarzystwu, że chyba sporty pomylili, nie odnosiło żadnego efektu.
Kolega, który miał plany zbliżone do moich, wziął na siebie prowadzenie tejże wycieczki, tj. wyznaczanie kolejnych celi z przewodnika i czytanie krótkiego rysu o każdym z zabytków. O ile towarzystwo początkowo słuchało, o tyle z upływem czasu, nawet jego żona zaczęła rozprawiać ze znajomymi o serialach, jakie to ostatnio oglądała.
Piekielność nr 3 - nocne życie.
Po jakże męczącym dniu, towarzystwo już w doborowym humorze postanowiło udać się na nocny podbój miasta. Ja i luby zostaliśmy bo następnego dnia ruszaliśmy w dalszą podróż, około 700 km dalej.
O godzinie 6.15 rano obudziło nas dobijanie się do mieszkania. Tak, wesoła gromadka zgubiła klucze. Dziewczę weszło z napędem quatro, zawodnik nr 2 ledwo stojąc na nogach, nieco zarzygany, jak się okazało potem zgubił telefon i zawarł bliższą znajomość z tamtejszym panem kloszardem. Zawodnik nr 3 w stanie podobnym do swego poprzednika, kilka godzin później, kiedy budziłam team, okazało się, że ilość przyjętych płynów była zbyt duża i organizm postanowił je z siebie uwolnić... Tak, zsikał się pod siebie. Ostatni, zmykający ten peleton nieszczęść, był w najlepszym stanie i chyba tylko dzięki niemu, udało im się dotrzeć do mieszkania.
Piekielność nr 4 - poranek.
Koło godziny 11.30 mieszkanie miało zostać zdane właścicielowi. Wstałam o 10 wraz z lubym, on poszedł po auto, które zostawiliśmy kilka km dalej i ogarniał nasze bagaże. Ja wzięłam na siebie ogarnięcie towarzystwa, wtedy jeszcze nieświadoma na co się porywam. W salonie pobojowisko, banda zachlaj mordków śpi. Każde z osobna budziłam po 10 razy, zgarnęłam tony kieliszków do zmywarki, posprzątałam butelki i inne śmiecie, wytarłam stoły, blaty itp. Wchodzę do łazienki, śmierdzi jak diabli i coś buczy... Ano, któryś z zbłąkanych jeźdźców postanowił odbyć kąpiel w wannie z hydromasażem tylko... tak, zapomniał do niej nalać wody.
Kiedy całość zespołu stała już na nogach, w miarę kojarząc fakty, poinformowałam ich co zrobili. Reakcja? Brak, a raczej ależ zabalowaliśmy! oh, oh oh! Komentarz z ich strony? Jestem sztywna, dobrze wiedzieć. Luby nie widział nic złego w ich zachowaniu. Czy to ze mną jest coś nie tak, czy kanon zasad wśród ludzi młodych i z wykształceniem wyższym, legł w gruzach? A może to w dzisiejszym świecie ogólnie przyjęty standard, tylko ja jakoś nie zauważyłam tego wcześniej?
Nigdy więcej takich wakacji. Zapytacie dlaczego na nie pojechałam z takimi ludźmi? Bo w życiu codziennym są to mili i ogarnięci ludzie. Nic nie zapowiadało takiej klęski żywiołowej. Uważajcie, zanim sami zdecydujecie się na wyjazd z kimś kogo dobrze nie znacie.
EDIT: Czy ktoś chciałby spać w łóżku, które ktoś wcześniej zasikał? Czy ok, jest niszczenie rzeczy w wynajętym mieszkaniu? Czy jeśli umawiasz się na zdanie tego mieszkania właścicielowi o konkretniej godzinie, to powinno być ono do tego celu gotowe, a Ty ubrany?
Ustalenia były, wcześniej wizja zwiedzania zgadzała się wszystkim, w trakcie zostało to zweryfikowane. Zaproponowane zostało rozłączenie się w trakcie, ale pomysł został odrzucony.
Na co dzień nie jestem abstynentką, lubię się pobawić ale w domu, klubie lub innym miejscu do tego przystosowanym, a nie w wynajętym mieszkaniu, które przy okazji niszczę, bądź w samo południe pod głównym zabytkiem.
wakacje
Nie rozumiem, skoro na samym początku okazało się, że macie zupełnie inne plany na "zwiedzanie" to czemu po prostu się nie rozdzieliliście? Niech każdy bawi się tak jak lubi.
Odpowiedzfakt, mój błąd. Luby nalegał, bo to tylko jeden dzień
Odpowiedz@doubleD: jego też mogłaś zostawić, najlepiej się zwiedza bez ogona
OdpowiedzO matko, ale bydło... No cóż, ludzie ograniczeni umysłowo potrafią spędzać czas wolny/wakacje tylko chlejąc. Przy czym ograniczenie umysłowe niekoniecznie idzie w parze z niskim ilorazem inteligencji.
OdpowiedzUwielbiam żagle i nie raz trafiałam na rejsy z załogą którą poznawałam dopiero na łajbie. Nigdy nie trafiłam na takie towarzystwo jak tu opisane. Rozumiem chęć zabawy, alkohol itp. Sama też nie jestem abstynentką. Ale żeby doprowadzić się do takiego upodlenia? Rany, faktycznie, co za ludzie...
Odpowiedz@ewilek: Wydaje mi się, że jednak żagle to coś innego niż wyjść pozwiedzać na miasto.
Odpowiedz"czy kanon zasad wśród ludzi młodych i z wykształeceniem wyższym, legł w gruzach?" - gdyby tak zachowywali się ludzie bez wykształcenia, to wszystko byłoby ok?
Odpowiedz@rtoip: absolutnie nie, ale przynajmniej moim zdaniem od ludzi wykształconych wymaga się więcej.
OdpowiedzOd ludzi wykształconych nie wymagam, ale oczekuję że będą pisać dużą literę na początku zdania...
Odpowiedz@doubleD: poczytaj o tym, co Tuwim, Brzechwa i cała reszta doborowego towarzystwa poetów międzywojnia wyczyniała jak się wpadali w cug alkoholowy. I wróć z wnioskiem: czy to były kmioty bez szkoły, czy może ty masz kija w pupie.
Odpowiedz@grupaorkow: Władysław Reymont nie odebrał osobiście Nobla, bo był zbyt pijany, żeby wsiąść do pociągu do Sztokholmu. Witkacy (starszy) miał zwyczaj pisania na odwrocie obrazów listy używek, jakie przyjmował w trakcie tworzenia. Insurekcja Kościuszkowska upadła w dużej mierze dlatego, że dowództwo (wliczając Kościuszkę) zapiło dzień przed jedną z bitew i zgubiło plan bitwy. Tak wymieniać można długo... Sprowadza się jednak do tego, że urlop oznacza wyrwanie się z kajdan normalności.
Odpowiedz@Moby04: Witkacy to syn, pseudonim utworzył, łącząc nazwisko z drugim imieniem, dla odróżnienia od sławnego ojca. I to syn podpisywał obrazy listą używek lub informacje jak długo nie pił ;)
Odpowiedz@scandal: Z tego, co kojarzę to obydwa podpisywali obrazy pseudonimem Witkacy ale co do używek to faktycznie mogłem pomylić, bo nigdy nie pamiętam, który był który. :)
OdpowiedzSą dwa typy ludzi na wakacjach: zwiedzający i odmóżdżający się (100% leżenie na plaży/siedzenie w barze). Jeśli już wybieramy się ze znajomymi na wakacje to albo z takimi, którzy są tym samym typem urlopowicza, albo z góry ustalamy: jemy razem śniadanie, a potem widzimy się wieczorem przy drinku i pa pa. Po problemie. Masz nauczkę, teraz już będziesz mądrzejsza :)
Odpowiedz@plotka7: masz w 100% racje. Tylko tak jak pisałam: - to był jeden dzień, gdyby te wydarzenia były bardziej rozłożone w czasie, nie czekałabym na taką kumulacje - pierwsza wycieczka w takim gronie, z ustaleń dnia wcześniejszego wynikało, że oni również są nastawieni na zwiedzanie - blokowała nas kwestia wspólnie wynajętego na ten okres mieszkania
Odpowiedz@doubleD: Ja w ogóle jestem w stanie zrozumieć to, że ludzie chcą się napić na urlopie, w ciągu roku nie zawsze jest czas: praca, dzieci, duperele, ale żeby dorośli ludzie musieli uchlać się na umór, aż do porzygania? Z tego co piszesz to nie macie już 18 lat, więc współczuję Ci szczerze tej wycieczki.
Odpowiedz@doubleD: Ale jak rano wyszło, że jednak nie są zainteresowani - po co było to ciągnąć?
Odpowiedz"Mam ja lubego. Luby ma przyjaciół." A umieć pisać polski. Polski język trudny - mistrz Yoda się kłaniać
Odpowiedz@Jango_Fett: Celowo zostało napisane to w taki, a nie inny sposób. Jeśli doczytasz resztę zauważysz, że z gramatyką problemu nie mam
Odpowiedz@doubleD: Po co? żeby było ciekawiej? takie wątpliwej urody zabiegi stylistyczne wcale nie sprawiają,że warsztat pisarski rzuci czytających na kolana. Jest to po prostu trochę pretensjonalne. Nie czepiam się, niech każdy pisze jak chce, byle z poszanowaniem dla języka. Co do treści- cóż, żeby uniknąć takich sytuacji należy wyluzować i zwiedzać na swój sposób, pozwalając reszcie ekipy na to samo. Chcą pić? niech sobie siedzą w barze. Ustalić jakąś formę kontaktu telefonicznego, miejsce zbiórki i wszyscy zadowoleni. Co do rzygania pod siebie, nie mam słów.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 sierpnia 2016 o 13:28
Nie rozumiem, dorośli ludzie, a zachowują się jak wycieczka szkolna, muszą wszystko razem robić, pobudka i wymarsz o ustalonej godzinie. Serio? Przecież to śmieszne. Jestem w stanie zrozumieć Ciebie i Twoje zdenerwowanie, z drugiej strony na miejscu Twoich znajomych też byłabym lekko poirytowana. Napisałaś gdzieś w komentarzu, że Twój chłopak nalegał, abyście się nie rozdzielali. Czy to nie jest tak, że 1-2 despotyczne osoby zepsuły wszystkim urlop, bo nie pozwoliły każdemu spędzać czasu na swój sposób? Może faktycznie macie inną definicję zwiedzania i tutaj zmuszanie kogoś do łażenia po mieście i oglądania zabytków, których oglądać nie chce, nikogo nie uszczęśliwi.
OdpowiedzAlkohol nie zmienia ludzi, pokazuje jacy są naprawdę.
OdpowiedzTo chyba raczej Twoi znajomi nie wiedzieli na co się piszą biorąc was ze sobą. Ten kij od szczoty mocno uwiera?
Odpowiedz@Sharp_one: Kolega chciał być zabawowym, hehe, śmieszkiem i coś nie pykło. Bardzo minusiki ego kują?
Odpowiedz@Blavot: Kują ego? Co poeta właściwie ma na myśli?
Odpowiedz@whateva: W ogniu minusów kują me ego Komentatorzy, okrutni kowale Ksywki tożsamość skrywają każdego, Łzy me ich serc nie zmiękczają wcale. Ileż bym oddał za słodycz plusów, By ego moje łagodnie głaskały, Lecz w twarz wciąż lecą kamienie minusów, W piersiach tu macie nie serca, lecz skały.
Odpowiedz@vlk: Ooo, i tak powinno wyglądać wyjaśnienie wątpliwości. Brawo! :)
OdpowiedzAz zalozylem konto zeby to skomentowac. Jest urlop i wakacje kazdy odpoczywa jak mu pasuje. Co zas do komentarza znajomych to zgadzam sie - bylem kilka razy z nadgorliwymi duperkami ktore z nosem w przewodniku pedza ekipe po watpliwej jakosci atrakcjach i jeszcze foszki strzelaja jak ktos ma ochote na cos innego. Twoj luby tez zapewne mial ochote przyimprezowac (stad nalegal) ale cos mi mowi ze jestes jedna z tych toksycznych lasek co awantura, cichymi dniami albo przy pomocy innych form psychicznego znecania sie zmusza swoich facetow do robienia tego co im pasuje.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 sierpnia 2016 o 13:50
Też mi się kiedyś przydarzył wyjazd w gronie teoretycznie zaprzyjaźnionych osób, z których część po powrocie przestała ze sobą rozmawiać. Teraz przed każdym wyjazdem z osobami, z którymi jadę po raz pierwszy, ustalam bardzo dokładnie, jakie są oczekiwania wobec tego wyjazdu. To dość upierdliwe i sporo osób uważa, że się czepiam i jestem nadgorliwa, ale naprawdę wolę to niż potem męczyć się z kimś bez sensu. Pomysłów na wypoczynek jest tyle, ile ludzi, każdy ma prawo wypoczywać tak jak lubi, a niedobrane towarzystwo potrafi zepsuć dowolnie atrakcyjną wycieczkę. Niestety tego trzeba się nauczyć na własnych błędach, inaczej się chyba nie da... Współczuję.
Odpowiedz@Golondrina: A ja miałem odwrotnie: każdy tak bardzo chciał uniknąć bycia ciężarem dla innych, że trudno było cokolwiek ustalić, bo z nikogo się nie dało wyciągnąć, czego tak naprawdę oczekuje (w końcu się udało i stworzyliśmy program wycieczki, którą później wszyscy miło wspominali). Przesada w żadna stronę nie jest dobra.
Odpowiedz@Golondrina: A może po prostu dzielić się. I każdy robi co chce. Byłam na kilku takich wyjazdach i było super.
Odpowiedz@Jorn: Masz rację w sprawie przesady. Taka sytuacja, o jakiej piszesz, jeszcze mi się nie przydarzyła, ale na pewno też może to być męczące.
Odpowiedz@kertesz_haz: No właśnie to jest jedna ze spraw, które staram się zawsze ustalić przed wyjazdem - czy łazimy wszędzie razem, czy każdy spędza dzień jak chce i spotykamy się wieczorami np. na kolacji/ognisku. Jedno i drugie jest OK, o ile wszystkim odpowiada.
OdpowiedzTak, jestes sztywna.
OdpowiedzNie rozumiem, czemu do spółki z drugim turystycznym turystą ciągnęliście ich na siłę po zabytkach, skoro oni wyraźnie mieli inne plany. Jesteście dorośli, a to nie jest szkolna wycieczka, nie musicie chodzić parami za rączkę. Jedni idą na zwiedzanie, drudzy na pochlaj-party i wszyscy byliby zadowoleni. Nie ogarniam, to było luźny i niezobowiązujący wypad ze znajomymi, a nie wycieczka z przewodnikiem.
Odpowiedz"Kolega, który miał plany zbliżone do moich, wziął na siebie prowadzenie tejże wycieczki, tj. wyznaczanie kolejnych celi z przewodnika i czytanie krótkiego rysu o każdym z zabytków. O ile towarzystwo początkowo słuchało, o tyle z upływem czasu, nawet jego żona zaczęła rozprawiać ze znajomymi o serialach, jakie to ostatnio oglądała." Nooo, jest chyba na wakacjach, no nie? Pozwolisz jej sie dobrze bawic, czy wolisz "zaliczac" kolejne atrakcje w milczeniu? Kazdy spedza wakacje tak, jak mu sie podoba.
OdpowiedzTej wstawki o serialach tez nie rozumiem, najwyraźniej znajomych nie ciekawily informacje z przewodnika, nie mogło was to zaskoczyć, więc zmuszać do ich wysluchiwania?
Odpowiedz@doubleD A jak ci się droga autorko podobał Budapeszt?
Odpowiedz@kertesz_haz: Ja tam palinkę w Rumunii pijałam
Odpowiedz@hola: Nic dziwnego, w Rumunii jest dużo Węgrów, ale w Bukareszcie nie tak łatwo ją kupć jak w Oradei
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 sierpnia 2016 o 23:03
Do tej pory moje przyjaźnie weryfikowały wspólna praca albo wspólne mieszkanie, jak widać powinnam spróbować jeszcze wspólnych wakacji :-)
Odpowiedz"Luby nie widział nic złego w ich zachowaniu" Zmień lubego. Z taką różnicą charakterów daleko nie zajedziecie.
Odpowiedz@greggor: Jestem tego samego zdania. Porozmawiamy za parę lat, jak wyjdzie szydło z worka. Takie zachowanie bardzo źle wróży na przyszłość.
OdpowiedzNiestety, standardy kultury się zmienily. W zasadzie jest ic brak.
OdpowiedzSkoro to Twojego lubego przyjaciele, to chyba wiedział, jak lubią spędzać urlop? A skoro jest "lubym", to chyba wie również, że Ty masz przeciwne wyobrażenia? Ps. Chciałabym przeczytać wersję drugiej strony ;]
OdpowiedzA Twój Luby się pewnie w środku gotował, że Cię zabrał ze sobą. Pobalowałby z kumplami, ale smycz taka ciasna..
OdpowiedzNo tak, schlanie i zejście do poziomu obrzydliwego żula to taka fajna zabawa! Kurde, to nie jest spędzanie wakacji "jak kto chce" tylko zwyczajny kretynizm. Że im nie wstyd. Że temu lubemu nie wstyd za takich kumpli. Poważnie bym się zastanowiła nad towarzystwem i lubym, który nie widzi nic złego w takim zeszmaceniu.
Odpowiedz@Imnotarobot: o gustach się nie dyskutuje, każdy ma prawo lubić co innego i nawet jesli ktoś w czasie urlopu lubi robić za menela to na do tego prawo... to, że autorka miała inne oczekiwania nie oznacza, ze wszyscy mieli się jej podporządkować...
Odpowiedz@pasia251: Zgoda, ale co z odpowiedzialnością - mieszkanie samo się nie ogarnie przecież, a klucze trzeba zdać o konkretnej godzinie - i w tym (oraz w syfie, jaki tam zrobili) upatruję największą winę "imprezkowych".
Odpowiedz@Kosiciel: to już inna kwestia... odnosiłam się jedynie do tego czy robienie za żula to dobra zabawa ;) dla niektórych jak widac tak...
OdpowiedzTu nie chodzi o fakt, że chcieli się pobawić, ale bardziej w jakim stylu się bawili. Zarzygani, zasikani,w cudzym mieszkaniu. Podoba się wszystkim "wyluzowanym" taka wizja? Poza tym jeśli ustalenia są, że o określonej godzinie oddajecie komuś mieszkanie, to powinno być ono ogarnięte, czyste i przygotowane na tą umówioną godzinę. To nie była dzieciarnia w gimnazjum po raz pierwszy ze smyczy puszczona, ale dorośli ludzie. Do tego zgubione klucze, bo jesteśmy tacy super, napici, idealne wakacje. Osobiście rozumiem dlaczego autorka jest nieco zdegustowana. Kwestia tylko tego, że Ty i Twój luby macie nieco inne wizje życiowe. Sprawdź autorko czy tylko w tej kwestii..
OdpowiedzChyba ktoś tu jest sztywny na wakacjach?! ;) Następnym razem wyluzuj i baw się! :)
Odpowiedz