Wygadany kolega.
Stare, dobre czasy. Wracamy z kolegą z siłowni i wchodzimy do sklepu. Pani przy kasie nie może sobie poradzić z jakimś urządzeniem i pyta koleżanki:
- Jak to się włancza?
Na to kumpel:
- Trzeba włancznik nacisnąć.
Analogiczna sytuacja, inny dzień. W sklepie kolejka, więc czekamy. Nagle wchodzi baba, pcha się na sam początek i krzyczy do sprzedawczyni:
- Jest ciabatta?!
Kolega na to:
- Jest kolejka!
sklep kolejka polszczyzna
Salwom smiechu nie bylo konca...
OdpowiedzProstak jakiś według mnie. Nie ma się czym popisywać
Odpowiedz"Włancznik". To jej przywalił, paaaanie, miesiąc się nie pozbiera! A jaki szacun an dzielni, bo dołożył kobiecie przy kasie, i jak finezyjnie! Powinien Allenowi scenariusze pisać.
Odpowiedz@inga: A jaki rezolutny, no kto by pomyślał, że trzeba "włancznik" nacisnąć, Edison by chyba na to nie wpadł
OdpowiedzTO nie jest strona do wrzucania nieśmiesznych dowcipów z brodą.
Odpowiedz