"Baby są jakieś inne" jak to nazywał się wydany kilka lat temu film (swoją drogą nie polecam, był beznadziejny). Czemu?
Mam 27 lat. Ale nie zawsze miałem tyle lat! I kiedy byłem młodszy o 8 zim, umawiałem się z pewną dziewczyną, nazwijmy ją Z. Z, zanim stała się moją wybranką, przez długi czas była przyjaciółką i, co chyba dziwne nie jest, pewnego dnia stwierdziliśmy że chyba już nie potrafimy być dla siebie tylko przyjaciółmi. Byliśmy ze sobą niecałe pół roku. Po upływie tego czasu - tuż przed pójściem na studia, pod koniec sierpnia, dostałem od Z smsa. SMS głosił tylko tyle - zróbmy sobie przerwę, czuję się osaczona etc. Cóż, jako młodemu facetowi dla którego było to pierwsze rozstania, złamało mi to serce. Potem, gdy okazało się że ta "przerwa" jest najwyraźniej wieczną przerwą, kontakt urwał się już kompletnie. Jakbyśmy przestali dla siebie nawzajem istnieć.
Mały przeskok w czasie.
Marko ma 22 lata, kończy 3 rok studiów. Gdy powróciłem do domu na wakacje, jeden z moich przyjaciół powiedział że Z chciałaby się ze mną spotkać. Jak już wspomniałem, minęły niemal 3 lata od naszego rozstania, nie miałem żalu a brakowało mi jej jako przyjaciółki. Umówiliśmy się więc na kawie. Oszczędzę Wam historii z naszego spotkania, ale jego efektem tego że zaczęliśmy się kolegować, potem przyjaźnić. Kilka miesięcy później poznałem dziewczynę, Kasię, można by powiedzieć że była to miłość od pierwszego wejrzenia. Kilka miesięcy potem byliśmy już parą. Jako że Z powróciła już na stanowisko mojej przyjaciółki, pochwaliłem jej się tym. I tak, wiem że przyjaźnienie się z eks jest w złym smaku ale zrozumcie - parą byliśmy troszkę ponad 5 miesięcy, a przyjaźniliśmy się od przedszkola. Ale wracając do tematu - Z się ucieszyła. Zdradziła mi nawet to, że obawiała się że wciąż jestem w niej zakochany - od naszego rozstania nie miałem partnerki (ani partnera, tak dla porządku).
Kolejny przeskok w czasie.
Kilka miesięcy temu. Jestem już dorosłym facetem, po medycynie, robię specjalizację tak samo jak moja narzeczona. No bo właśnie - oświadczyłem jej się. I teraz zaczyna się historia właściwa - Z oczywiście się o tym dowiedziała. Ba, sam jej o tym powiedziałem. Przyjaciółka w końcu, nie? No właśnie, chyba nie. Po tym jak jej to powiedziałem (podczas rozmowy przez telefon) Z wpadła w szał. Dowiedziałem się że tylko ona jest dla mnie dobra i zmarnuję sobie z Kasią życie, bo ponoć jest leniwa i głupia. Jak się domyślacie, nie jesteśmy już przyjaciółmi. Ale powiedzcie mi teraz - Kasia skończyła wraz ze mną medycynę, co może nie świadczy o inteligencji (oj uwierzcie mi, niektórzy ludzie którzy kończyli wraz ze mną mieli 3 szare komórki... może) ale na pewno o pracowitości. Z natomiast... Z skończyła socjologię. Z pracuje na kasie w osiedlowym sklepie. Ale to nieważne, co najbardziej mnie zaskoczyło - Z mieszka na drugim końcu Polski i przez ostatnie kilka lat nie przejawiała ŻADNYCH ale to ŻADNYCH oznak zainteresowania mną. Ja się poddaję, ja nic nie rozumiem. Jestem tylko facetem, bądź co bądź.
dziwni ludzie
Padlo pewne niedopowiedzenie, podziel sie zatem z nami czym sie charakteryzuja zatrudnieni na kasie absolwenci socjologii? Bo sugestia jest taka, ze sa glupi i leniwi. "Ale moja klasowa pogarda jest niewazna, co jest naprawde istotne to..." <- fajny zabieg
Odpowiedz@Chronoss: A po co robić studia skoro potem i tak się pracuje poniżej kompetencji? O czym to Twoim zdaniem świadczy? Tłumaczenia w stylu "brak pracy dla osób z moim wykształceniem" jakoś mnie nie do końca przekonują - znam trochę osób po socjologii i radzą sobie wyśmienicie w dobrych firmach. Wystarczyło na studiach się wykazać, starać się, chodzić na koła zainteresowań.
Odpowiedz@Chronoss: Są na świecie pewne kierunki studiów, które można skończyć pojawiając się tylko na egzaminach i w knajpie. Problem polega na tym, że to robienie studiów by przedłużyć sobie dzieciństwo, a nie by zdobyć dobrze płatną pracę, bo to ostatnie wymagałoby włożenia w to pracy. I tak są to wszelkiej maści socjologie, politologie, spora część filologii (i piszę to jako absolwent filologii angielskiej pracujący w branży IT, w której jestem, jak by na to nie patrzeć, samoukiem) i tym podobnych kierunków humanistycznych. Można mieć po nich dobrą pracę, ale to wymaga dużego nakładu pracy, którego większość studentów nie wkładać nie zamierza.
OdpowiedzNie rozumiem, czego nie rozumiesz. Jako prawie lekarz, powinieneś coś tam o funkcjonowaniu ludzkiej psychiki i organizmu jako takiego wiedzieć. Zawiść i zazdrość to nie są cechy wyłącznie kobiecej psychiki. Człowiek rozczarowany szarą rzeczywistością, nieszczęśliwy, zaczyna być zawistny. Wam się powodzi, jej mniej. Kasi się oświadczyłeś, jej nie (i nikt inny najwidoczniej też nie). Wy coś tam ciągniecie razem do przodu, ona tkwi w stagnacji. Ot, ulała sobie trochę żółci. Co tu więcej do rozumienia? I że też ja, "baba-co-jest-jakaś-inna", bez studiów w dodatku, muszę takie podstawy socjologii tłumaczyć inteligentnemu i pracowitemu absolwentowi medycyny...
OdpowiedzWidocznie Z. się po prostu "przelało" co okazała w niezbyt przyjemny sposób. Zdarza się i nie zależy od płci. Bardziej taktowny człowiek w takiej sytuacji ucieszyłby się na pokaz, pogratulował, po czym zerwał kontakt i poszedł płakać w samotności. Taka prawda. Uderzyło mnie w tym wszystkim jedno - skoro Z. była Twoją wieloletnią przyjaciółką, to czemu wypowiadasz się o niej w tak pogardliwy sposób. Bo TY skończyłeś MEDYCYNĘ. Oczywiście gratuluję Ci kariery, ale nie wiem czy to jest takie istotne w tej historii. Czy byłbyś z tą Kasią gdyby skończyła "tylko" socjologię i pracowała na kasie?
Odpowiedz@Bryanka: Chłopak widocznie wchodzi całkowicie w rolę lekarza, a ci, w większości niestety, mają pogardliwy stosunek do pacjentów i reszty świata. Będzie z niego pewnie pełną gębą Pan Doktor.
Odpowiedz@katem: gdyby lekarze rozczulali się nad każdym pacjentem to by nie wyrobili w tym zawodzie. A to, że potrafią zachować się jak totalne buce to już inna historia.
OdpowiedzKoniecznie obejrzyj, również beznadziejny, film "Mój chłopak się żeni". To chyba to.
OdpowiedzNiby taki wykształcony, inteligentny, pan dohtór i w ogóle... a nie wie, ze konstrukt psychiczny człowieka nie zależy od tego, co ów człowiek ma między nogami. Jesteś, paniczyku, pretensjonalnym mizoginem. I o ile koleżanka mogła cię zadziwić tym, że nagle tak jej się "przypomniało" [może wcale nie, ale kto by zwracał uwage na sygnały dawane przez "panią z biedronki", zwłaszcza w kwitnącym związku ze STUDENTKĄ MEDYCYNY? jeszcze by trzeba do tego empatii i mieć jaja, żeby samemu dziewczyny nie męczyć i wyciszyć kontakt, a po co? wygodnie miec przyjaciółkę i dobre mniemanie o sobie] ale tekst o tym, ze to jest kobieca cecha - denny! LUDZIE - podkreślam to - ludzie zachowują się czasem dziwnie. Bywają zazdrośni, albo nieobliczalni, albo agresywni, albo są mitomanami, albo lubią seks w przebraniach, albo lody czekoladowe z keczupem.. LUDZIE - nie kobiety, czy mężczyźni.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 23 sierpnia 2016 o 13:37
"przyjaźnienie się z eks jest w złym smaku" dlaczego? Nie dalej jak parę dni temu byłam w kinie z moim dawnym facetem i jego kobitką. a potem w restauracji na obiedzie i na piwie. To nie od relacji zależy 'kto z kim kiedy co robił' ale od ludzi, normalni ludzie potrafia sie lubic i tyle.
OdpowiedzZapomniałeś trzeci raz dodać, że skończyłeś medycynę.
Odpowiedz@Jorn: Może jest też weganinem? ;-)
Odpowiedz@GlaNiK: ...i zaocznie skończył prawo?
Odpowiedz@Bryanka: I trenuje crossfit. Nie zapominajcie o crossficie!
Odpowiedz@Ochraniacz: I jest uczulony na gluten?
Odpowiedz@Candela: A czy wspomniał już, że jego narzeczona też skończyła medycynę? I jest weganką?
Odpowiedz@inga: i oboje jeżdżą na holenderkach?
OdpowiedzJa mam tylko jedną szarą komórką, więc takimi trzema bym nie pogardził... dla zainteresowanych, HTC.
OdpowiedzNo coż nie zawsze ludzie (nie tylko kobiety) mowią to co rzeczywiście myślą. Miales dziewczyne ale być może twoja "przyjaciólka" miała nadzieję ze jednak zawalczysz o nią. Czekała na to a twoje powiedzenie o oświadczynach uzmysłowiły jej dobitnie, ze jednak straciła szanse bycia z tobą.
OdpowiedzJestem nieco starsza od autora, w moich czasach na socjologię na prestiżowych uczelniach było 8-10 kandydatów na jedno miejsce, a było to jeszcze w epoce starych matur i egzaminów wstępnych. Studia były trudne, czaso- i pracochłonne (200-300 stron trudnych tekstów na ćwiczenia tygodniowo), większość absolwentów znajdowała pracę, część w zawodzie, część w różnych korpo. Jeśli skończenie studiów i uczciwa praca są dowodami bycia życiowym przegrywem, to autor stracił kontakt z rzeczywistością kilka "czy mówiłem już, że skończyłem medycynę" temu.
Odpowiedz@inga: chyba bardziej chodzo o to,że osoba po studiach pracuje w zawodzie poniżej swoich kwalifikacji. A tu jeszcze ta legendarna socjologia,po której,jak głosi wieść gminna,pracy nie ma. Takie jakby potwierdzenie stereotypu absolwenta tego kierunku.
OdpowiedzPanna Z. widocznie sądziła że jesteś jasnowidzem i sam dojdziesz do tego, że ona się w Tobie podkochuje. Często ludzie w takich sytuacjach (zwłaszcza kobiety) siedzą z założonymi rękami bo to druga strona ma wg. nich zrobić pierwszy krok. Na takim myśleniu, że "samo przyjdzie" można się bardzo mocno przejechać.
Odpowiedz@ZjemTwojeCiastko: Trzeba mieć niezłe zaćmienie umysłowe, żeby zerwać kontakt z partnerem, odezwać się po długim czasie mając nadzieję, że partner nadal coś czuje, patrzeć jak on układa sobie życie z kimś innym i wierząc w to, że gościu zostawi to wszystko dla niej. Nie dając żadnych sygnałów, rzecz jasna.
OdpowiedzFilm na który powołujesz się na początku jest świetny. Znakomicie oddaje różnice damsko męskie. Jeśli tego nie rozumiesz sam sobie jesteś winny.
OdpowiedzWspomniany film jest fajny, nawet obejrzałem go dwa razy, bo mi się podobał. Jednak nie dla każdego jest taki humor i nie każdy go zrozumie.
OdpowiedzZatem ukończona medycyna nie świadczy o inteligencji, lecz o pracowitości, zaś ukończona socjologia i praca (jakakolwiek by nie była) świadczy o głupocie i lenistwie...?
OdpowiedzGadacie, po skończeniu właściwych studiów poszedłem na pół roku na filozofie, ot tak zobaczyć jak humanistyczne wyglądają. Takiego festiwalu leserów i obiboków nie widziałem u siebie nigdy. Warunek na 1 roku studiów? Może u mnie jeden by przeszedł, jeśli dziekan się zgodzi. Tutaj połowa roku z 2-3 brała.... Oczywiście były jednostki ciężko pracujące, pasjonaci. Ale to wyjątki. Tak samo na socjologiach, kulturoznawstwach i innych europeistykach podejrzewam jest.
Odpowiedz