Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Ostatnio miałam okazję spędzić bardzo aktywny weekend na południu Polski, gdzie zwiedzaliśmy…

Ostatnio miałam okazję spędzić bardzo aktywny weekend na południu Polski, gdzie zwiedzaliśmy po kilka atrakcji/zabytków dziennie. Zabytki fantastyczne - głównie trasy podziemne, kopalnie, jaskinie etc. W każdym z tych miejsc mniej więcej 30% grupy zwiedzających stanowiły rodziny z dziećmi. I o nich będzie historia.

1. Kopalnia. W kopalni szyby są dość niskie, wąskie i niewygodnie się w nich poruszać. Ale to nie przeszkodziło radosnej parze rodziców wziąć wózka dziecięcego i ciągle utyskiwać, że schody, że niewygodnie, że zimno. Przed zwiedzaniem oczywiście ludzie są informowani jakie warunki panują pod ziemią, ale widać nie wszyscy zrozumieli. Dziecko darło się wniebogłosy - pewnie było mu zimno i duszno, mogło nawet źle się poczuć. Ale rodzice to najwidoczniej zapaleni turyści, więc przez całe zwiedzanie dzielnie ciągali ten wózek za sobą, non stop marudząc i przeszkadzając innym krzykami dziecka.

2. Muzeum. Rozumiem, że dzieci należy zabierać w różne miejsca i pokazywać im ciekawe ekspozycje, ale 3-latek na serio nie będzie się bawił dobrze w muzeum. Kilka rodzin koniecznie chciało "ukulturalnić" swoje pociechy i w całym muzeum biegały małe dzieci, niepilnowane przez nikogo. Najwyraźniej ich rodzice uznali, że reszta zwiedzających się dziećmi zajmie, a poza tym nie wpadli na to, że 3 letnie dziecko może się znudzić po 5 minutach zwiedzania, gdzie nic nie może dotknąć i trzeba "być cicho". Mam nadzieję, że nie zniszczyły żadnych eksponatów. Są muzea i wystawy przystosowane dla dzieci, gdzie eksponaty mogą sobie obejrzeć, wziąć do ręki, sprawdzić jak co działa, ale to muzeum nie było takie. To było standardowe, nudne dla dziecka muzeum z obrazami, przedmiotami codziennego użytku itp.

3. Jaskinia. Przepiękna, ze stalaktytami i naciekami i fantazyjnymi kompozycjami stworzonymi przez naturę. W jaskimi panuje absolutny zakaz poruszania się inaczej niż po wyznaczonych drogach (możliwość upadku w przepaść) i oczywiście dotykania form skalnych. Co robią rodzice? Puszczają dziecko samopas, które przeszło pod barierkami i maca sobie wszystkie stalagmity. Tylko patrzeć aż urwie kawałek.

Oczywiście było więcej sytuacji gdzie nie dało się usłyszeć przewodnika, bo dzieci krzyczały bądź płakały (jedna mama nawet tak krzyczała na swoje dziecko, że była 5 razy głośniejsza od niego, zwróciliśmy jej uwagę, bo szkoda było tego brzdąca), ale te są najbardziej piekielne.

Ja rozumiem, że rodzice chcą coś pozwiedzać i zobaczyć. Rozumiem, że chcą tam wziąć dzieci żeby im też pokazać. Ale małe dzieci nie zachwycą się przepięknym obrazem w muzeum! W takich miejscach jak wyżej opisane stają się udręką zarówno dla rodziców, jak i reszty zwiedzających. Rodzicielstwo wymaga czasem zrezygnowania z niektórych przyjemności na rzecz innych, należy się z tym pogodzić, a nie na siłę ciągnąć noworodka do kopalni, bo to już jest niebezpieczne dla takiego malucha! A tym bardziej niepilnowanie dzieci w miejscach, gdzie istnieją realne zagrożenia, a takie bieganie może skończyć się tragedią. Są atrakcje stworzone z myślą o dzieciach, niestety dopóki dziecko nie osiągnie odpowiedniego wieku to raczej należy kierować się w takie miejsca. Muzea Wam nie uciekną, a jak bardzo się nie możecie doczekać wizyty, to dziecko zawsze można zostawić pod troskliwą opieką kogoś innego, chyba, że jest spokojne i zniesie kilka godzin zwiedzania ;)

zabytki i atrakcje Polski

by Shineoff
Dodaj nowy komentarz
avatar katem
16 32

Dzieci w wieku 2-6 lat nie pojawiły się na świecie w tych czasach. Może nie uwierzycie, ale wcześniej też istniały. I więcej powiem - bywały w różnych miejscach publicznych, a dziwnym trafem znacznie mniej przeszkadzały otoczeniu, niż te obecne. Oj tam, oj tam ! Ale to było wychowanie restrykcyjne i całe pokolenia miały masę kompleksów - nieprawdaż ? Do anielki jasnej a niespodziewanej, byłam restrykcyjnie wychowywana i tak samo wychowywałam swoje dzieci), ale ani ja ani one kompleksów nie posiadamy. Tego rozpasania wychowawczego zupełnie nie rozumiem. To zwyczajne strzelanie sobie w kolano i marudzenie potem, że chodzić trudno i boli.

Odpowiedz
avatar Shineoff
23 29

@katem: Oczywiście masz rację, ale tak czy siak wizyta w muzeum dla 3 latka to żadna rozrywka, więc jak już ma być wychowywany "bezstresowo" to po co go męczyć i stresować oglądaniem przedmiotów, które w ogóle go nie interesują? A niemowlaka czy noworodka ciężko jest uciszyć pod ziemią, gdzie ewidentnie nie czuje się dobrze, bo to po prostu nie jest miejsce dla niego. Ale rodzice wiedzą lepiej, przecież im nie przeszkadza wrzask własnego dziecka, to niech inni też się przyzwyczają.

Odpowiedz
avatar Zyzyzyryxy
-1 3

"wizyta w muzeum dla 3 latka to żadna rozrywka" No nie wiem, może moje dziecko nie jest normalne... Jak miał trzy lata, na jakimś wyjeździe odwiedziliśmy lokalne muzeum - takie właśnie "standardowe, nudne dla dziecka muzeum z obrazami, przedmiotami codziennego użytku itp." Weszliśmy z założeniem że jeśli dziecku się nie spodoba to wyjdziemy bez żalu i pójdziemy gdzieś indziej. Tymczasem okazało się że była to najciekawiej spędzona godzina w muzeum w moim życiu - syn był niesamowicie zadowolony że mógł zobaczyć takie stare przedmioty, dziś niespotykane; ja miałem niesamowitą frajdę z tłumaczenia mu do czego to służyło, jak działało i w opowiadaniu jak się teraz daną czynność robi (wszystko półgłosem, żeby nie przeszkadzać innym zwiedzającym).

Odpowiedz
avatar xpert17
7 23

Dziecko nie zachwyci się obrazem w muzeum, ale rodzice chcą ten obraz obejrzeć, a przecież nie zostawią dziecka przed wejściem. Oczywiście jak się dziecko zabiera do muzeum, to się je pilnuje, żeby tam się zachowywało odpowiednio. Moje nigdy nie miało z tym problemu, chociaż nie było "wychowywane restrykcyjnie", nie klęczało na grochu i nie zmawiało za karę 50 pacierzy. Po prostu zachowujemy się grzecznie i kulturalnie również w domu.

Odpowiedz
avatar Buka85
30 36

Rodzice mogą zostawić dziecko w domu z kimś z rodziny albo wchodzić pojedynczo- jeden rodzic idzie oglądać,drugi pilnuje dziecka, a potem zmiana. A jak żadne rozwiązanie im nie pasuje, to zaczekać aż dziecko podrośnie. Rodzicielstwo wymaga poświęceń- ale poświęcać muszą się rodzice a nie obcy ludzie, bo nie po to płacili za bilet żeby zamiast przewodnika słuchać wrzasków obcych dzieci

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
36 38

Kiedyś przed pewnym muzeum spotkałam dziewczynkę z ojcem. Dziewczynka była śmiała, bardzo ruchliwa i zaczepiała w miły sposób. Dowiedziałam się od niej, że mama jest w środku, a potem pójdzie tatuś, a ona z mamą na plac zabaw, a teraz się spieszy bo musi znaleźć wszystkie skarby, które wokół ukrył tata. Można?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 sierpnia 2016 o 0:07

avatar Litterka
16 16

@kertesz_haz: Jasne, że można. Tylko, że się nie chce.

Odpowiedz
avatar inga
17 23

W muzeach na zachodzie widywałam rodziców z dziećmi w wieku od 0 do 18. W chustach, wózkach, nosidełkach. Maluch przysypiał, rodzice zwiedzali albo opowiadali maluchowi "bajki" o widocznym na obrazie Herkulesie lub pokazywali na jakimś obrazie Rubensa "zobacz, tu też jest taka dziewczynka jak Ty". Wielu znajomych zwiedza z maluchami, idąc na kompromisy - muzeum-lody-zabytkowy kościół-ZOO. Biorą pod uwagę potrzeby dziecka, ale nie rezygnują całkiem z tego, co ich interesuje. Ale to po prostu kwestia kultury - spędziłam tego lata kilka dni an rodzinnym kempingu we Włoszech. Ani razu nie zdarzyło się, że jakiekolwiek dziecko przeszkadzało mi albo innym. Żadnego darcia się, kopania piłki na innych, sypania piachem. Da się, tylko trzeba chcieć i wychowywać, a nie puszczać samopas.

Odpowiedz
avatar Jorn
-3 11

@inga: Właśnie, to kwestia kultury. A nie wszyscy ją mają, także na tym twoim wyśnionym i wyidealizowanym "zachodzie". Bo to nie zależy od narodowości.

Odpowiedz
avatar Jorn
7 21

"(…) Muzea Wam nie uciekną(…)". No właśnie w ostatnich latach kilka zabytków mi uciekło zniszczonych przez fanatyków religijnych, zanim zdążyłem je obejrzeć.

Odpowiedz
avatar VAGINEER
0 0

@Jorn: do czego się teraz odnosisz?

Odpowiedz
avatar Habiel
9 9

Swoją drogą to niektóre kopalnie mają specjalne trasy dla dzieci, gdzie równie dobrze można zabrać berbecia w wózku, więc nie rozumiem pchania się do takich, które nie są w ogóle przystosowane. Btw-jaką kopalnię i jaskinie zwiedziłaś?

Odpowiedz
avatar Shineoff
7 7

@the: Zimno, bo pod ziemią. Duszno, bo mało powietrza, nie musi być gorąco żeby nie było czym oddychać :)

Odpowiedz
avatar Crook
1 3

Obsługa kopalni wpuściła ludzi z dzieckiem w wózku? A tam nie ma przepisów, mówiących od jakiego wieku można zwiedzać (te, w których byłam bardzo restrykcyjnie tego pilnowali). A jeśli chodzi o muzea czy jaskinie to po to są przewodnicy albo osoby pilnujące sal, by zwracać uwagę rodzicom, jeśli dzieci źle się zachowują. Pracownicy odpowiadają nie tylko za stan eksponatów, ale i za to by zwiedzający mieli choć podstawowy komfort zwiedzania czyli słyszeli przewodnika. W tym wypadku oni chyba też okazali się piekielni.

Odpowiedz
avatar Shineoff
4 4

@Crook: Przepraszam, ale dlaczego obsługa ma być odpowiedzialna za cudze dzieci? Zwracanie uwagi to jedno, ale jak zachowanie się stale powtarza to nic nie mogą zrobić, bo są przygotowani na możliwe awantury i uniemożliwienie dalszego zwiedzania reszcie grupy. A poza tym jak sobie wyobrażasz, że w połowie podziemnej trasy, gdzie wycieczki ruszają w określonych godzinach, żeby nie tamować ruchu nagle cała wycieczka musiałaby zawrócić, bo jakiś rodzic nie umie opanować swojego dziecka? Przecież nie można ich wysłać nigdzie samych, bo takie miejsca zwiedza się wyłącznie z przewodnikiem, a przysługuje jeden na całą grupę. Kopalnia chce jak najwięcej zarobić na turystach, to zrozumiałe, a rodziny z dziećmi są w grupie docelowej klientów i sporo płacą za bilety, być może dlatego przewodnicy przymykają oko na rozwrzeszczane dzieci. A co do wózka - informacja była, z tego co pamiętam, że nie poleca się zwiedzania osobom z chorobami serca, starszym i małym dzieciom. Ale zakazu niestety nie było.

Odpowiedz
avatar venefica1987
-3 5

Nie zgodzę się z Tobą, droga autorko. Jako mama dwójki małych dzieci nie zgodzę się z pewną rzeczą. "Rodzicielstwo wymaga czasem zrezygnowania z niektórych przyjemności na rzecz innych, należy się z tym pogodzić" Byłam w wakacje w Zakopanem. Zrezygnowałam z całej Doliny Kościeliskiej, bo dzieci. Zrezygnowałam z Morskiego Oka, z jaskiń. Pozwoliłam sobie na Gubałówkę i Krupówki. Byłam w Krakowie. Zrezygnowałam z połowy atrakcji, bo dzieci - nawet nie poszliśmy ostatecznie do smoka wawelskiego, bo dzieci, bo kupa, bo głodne. Ale pozwoliłam sobie na zachowanie jednej atrakcji - wejście do Dzwonu Zygmunta. Starsza trzyletnia przyblokowała schodzenie, bo szła powoli, a młodsza na rękach u męża pojękiwała, bo chciała spać. Powinniśmy wchodzić po kolei, najpierw ja, potem mąż? To nie zobaczylibyśmy w ogóle Starówki i Sukiennic. A zrezygnowałam ze zwiedzania Podziemnego Krakowa, Apteki Pod Orłem, Ulicy Pomorskiej - bo dzieci. I zwiedzaniem Wawelu nie chciałam ukulturalnić dzieci, tylko siebie. Płakały, uspokajałam je na tyle, na ile mogłam - ale uważam, że fakt bycia matką to nie wyrok blokujący mi wszelkie rozrywki poza placem zabaw. Zarówno Kraków, jak i Zakopane są oddalone od mojego miejsca zamieszkania o ponad 500km - zostawienie dzieci z kimkolwiek w obcym mieście jest niemożliwe, prędko tam z pewnością nie wrócę, bo to za daleko, by jechać ot tak. Denerwuje mnie krytykowanie matek maluchów, że powinny jedynie siedzieć w domu, ewentualnie wyściubić nos na plac zabaw. Dzieci były, są i będą, a dorośli powinni być empatyczni zarówno wobec maluchów, jak i matek. Nie pochwalam zejścia do jaskiń czy kopalni, bo ja od razu wykluczyłam to ze swoich podróży, jednak bardzo proszę o wyrozumiałość i zrozumienie, że młode matki naprawdę chcą widzieć coś więcej poza stosem pieluch, kupek i zupek.

Odpowiedz
avatar Shineoff
2 4

@venefica1987: Doskonale rozumiem frustrację, ale posiadanie dzieci wiąże się z pewnymi wyrzeczeniami i nic na to nie poradzę, ani ja, ani Ty, ani nikt inny. Niestety. Nigdzie nie napisałam, że matki powinny siedzieć w domu, wręcz przeciwnie, istnieje mnóstwo miejsc przystosowanych do dzieci. Zwiedzanie z marudzącym dzieckiem napewno jest męczące, ale nie tylko dla jego rodziców, ale i dla otoczenia. Ja nie zamierzam być empatyczna dla małych dzieci, które zakłócają zwiedzanie, i ich rodziców, którzy ich nie pilnują. Sorry, ale jak już się ma dziecko to trzeba go pilnować. Ja do co drugiej restauracji nie mogę wejść z psem, a też nie mam go z kim zostawić czasami. Czy to jest powód do zmuszania wszystkich żeby "byli wobec nas empatyczni"? Niestety, chodzimy tam gdzie możemy.

Odpowiedz
Udostępnij