Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia zarówno z piekielnym, jak i smutnym akcentem. Jakiś czas temu wymienialiśmy…

Historia zarówno z piekielnym, jak i smutnym akcentem.

Jakiś czas temu wymienialiśmy z mężem meble w jednym z pokoi. Stare były solidne, w dobrym stanie, myśleliśmy więc, co tu z nimi zrobić. W końcu postanowiliśmy je oddać za darmo, myśląc, że może uszczęśliwimy kogoś potrzebującego. I to był niestety błąd.

Wystawiliśmy ogłoszenie na OLX i niemal natychmiast znaleźli się chętni. Ustaliłam z nimi termin odbioru, upewniłam się, że mają własny transport, powiedziałam, że to III piętro bez windy itd.

Przyjechali godzinę za wcześnie, ja dopiero wracałam z pracy, a mąż właśnie brał kąpiel. I teraz uwaga - po odbiór kompletu mebli, którego część była wykonana z litego drewna, zjawił się bardzo szczupły mężczyzna z filigranową żonką i... pięcioletnim (na oko) synkiem. I tu zaczęły się pretensje:

- że meble niespakowane (były zabezpieczone do transportu i przystawione prawie do samych drzwi... nie wiem, mieliśmy je kokardką przewiązać czy co?)
- że trzeba nosić, a oni myśleli, że mój mąż im to sam zaniesie do samochodu (w końcu zadzwonili po jakiegoś pijanego szwagra, żeby pomógł)
- że ciężkie i niewygodnie się trzyma
- że nie ma windy (patrz wyżej), klatka za wąska etc.

Oczywiście okazało się, że wszystkie meble nie wejdą im jednocześnie do auta i muszą obracać na dwa razy. Więc co zrobili? Zastawili sąsiadowi szafą drzwi do mieszkania i na dobrą godzinę odjechali (oczywiście odsunęliśmy z mężem tę szafę, ale chodzi o fakt). Wreszcie przyjechali, zabrali, a my mogliśmy spokojnie oszacować straty. Porysowane nowe panele jeszcze bym jakoś przeżyła, ale państwo poobijali ściany na całej klatce schodowej, która w dodatku była świeżutko po remoncie. Zadzwoniłam do gościa, prosząc żeby chociaż oddał za farbę - i usłyszałam, że to moja wina, bo nie zapewniłam mu ekipy ani warunków (???) do transportu. Już nie wspomnę, że za te meble nie usłyszeliśmy nawet dziękuję... Dałam za wygraną, sami z mężem wygipsowaliśmy i odmalowaliśmy co trzeba.

A gdzie wspomniany smutny akcent? Jak pisałam, państwo przyjechali z synkiem. Chłopiec cały czas kręcił się nam po mieszkaniu, w pewnym momencie dotarł do kącika z legowiskiem naszego psa. Wskazał na nie palcem i powiedział: "Mamusiu, chciałbym mieć kiedyś tyle zabawek, co ten piesek..."

Państwo ewidentnie nie byli zamożni (łagodnie mówiąc) i pod tym względem cieszymy się, że mogliśmy im pomóc. Ale nie trzeba być bogatym, żeby umieć się zachować i chociaż podziękować za przysługę...

przysługa

by LadyMakbet
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar konto usunięte
27 29

Nie rozumiem pomysłu oddawania czegokolwiek za darmo ( z wyjątkiem szczególnych sytuacji). "Za darmo" z miejsca przyciąga pasożyty. Ja się pozbywałam dość starego, ale sprawnego, z dużym ekranem tv i ładnej małej szafy do przedpokoju, cena ok. 20zł/sztuka i zaznaczone w ogłoszeniu że nie pomagam w transporcie - i wszyscy zadowoleni.

Odpowiedz
avatar LadyMakbet
21 23

@Pixi: ja też zaznaczyłam, że nie pomagam w transporcie. Potem potwierdziłam to jeszcze przez telefon. Jak widać nie wystarczyło... :/

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@LadyMakbet: rozumiem, tak czy siak piekielna sytuacja

Odpowiedz
avatar Maelstrom
27 29

Zabrzmi to okrutnie, ale życie mnie nauczyło, a historie na piekielnych utwierdziły w przekonaniu, że jałmużny nigdy się nie daje. Jak ktoś jest biedakiem umysłowym, to cię jeszcze zjedzie, że dostał tak mało, a jak ktoś po prostu ma ciężką sytuację finansową, to będzie się upierał, że nie wypada brać za darmo i zapłaci chociażby symboliczne 5-10 zł od mebla.

Odpowiedz
avatar LadyMakbet
18 18

@Maelstrom, @Pixi Macie rację. Jak to mówią, "mądry Polak po szkodzie". Drugi raz nic za darmo nie oddamy. Powyższą historię opowiedziałam koleżance z pracy i okazało się, że sama miała podobną, a może jeszcze bardziej piekielną. Chyba ją osobno opiszę, bo jest ciekawa...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 14

@LadyMakbet: Ja wystawiałam meble za jakąś drobną cenę (50-100 zł od sztuki) to kupowali studenci, bardzo fajni, grzeczni, zadowoleni że udało im się tanio kupić do studenckiego mieszkania.

Odpowiedz
avatar anulla89
6 6

@wszyscy powyżej: Niestety, zgadzam się dziś z wami w całej rozciągłości. Jeśli już oddaję coś za darmo, to tylko znajomym i rodzinie, z zaznaczeniem (jeśli to coś małego), że jeśli im nie pasuje, to niech oddadzą dalej. Przy zmianie mieszkania pozbywałam się ścianki meblowej. Wystawiłam ją w internecie za niecałe 15% ceny pierwotnej-jeszcze tego samego dnia zadzwoniła do mnie dziewczyna, kulturalnie się dogadała, włącznie z pytaniem, czy przyczepka o konkretnych wymiarach wystarczy, żeby zabrać się na raz. Następnego dnia przyjechała z narzeczonym i przyszłym teściem. Zapakowali się w kilka minut, i ogólnie wywarli na nas bardzo pozytywne wrażenie. W dodatku przez telefon wspomniałam, że meble dotąd stały w pokoju córy, więc, żeby "nie było jej żal się z nimi rozstawać" (miała wtedy 5 lat) przywieźli jej czekoladę :)

Odpowiedz
avatar takasobiehistoria
13 19

Kiedyś ogłosiłam, że oddam ubranka po córce i sporo zabawek osobie potrzebującej. Przyjechała Pani, wzięła, nawet podziękowała. Na drugi dzień wystawiła na OLX wszystkie te rzeczy... niektóre drożej niż ja je kupiłam. Tak się robi interesy! Już nic nie oddaję za darmo. Szkoda, że ludzie nie potrafią docenić pomocy.

Odpowiedz
avatar takasobiehistoria
8 8

@Miryoku: Coś nie widzę mojego komentarza... możliwe, że zwyczajnie go nie dodałam, więc piszę raz jeszcze. Być może było tak, jak zakładasz. Ale raczej trudno mi uwierzyć, że dwie torby ubrań były za małe, a pudełko zabawek zupełnie nieprzydatne. Być może za zarobione pieniądze Pani kupiła pieluchy, czy jedzenie, ale równie dobrze mogła kupić sobie nową torebkę, czy iść do kosmetyczki. Wolałabym oddać te rzeczy komuś, kogo na ubranka nie stać. Nie musi kupić ubranek = może kupić dziecku coś innego. Sama byłam w sytuacji, gdy na wiele rzeczy nie miałam po prostu pieniędzy, ale do głowy by mi nie przyszło szperać po ogłoszeniach "za darmo" żeby to potem odsprzedać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 9

W takim razie chyba należy w takiej sytuacji obdarowanemu dać najpierw do podpisania krótką umowę, taką na pół strony, że: a) Nie ma zastrzeżeń do stanu mebli i bierze z dobrodziejstwem inwentarza. b) Sam zapewnia transport bezpośrednio z pomieszczenia nie później niż natychmiast c) Odpowiada za wszelkie szkody podczas transportu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@JaNina: albo narzucić zaporową cenę (10-50zł) i miejsce 'obdarowanego' zajmuje zadowolony klient i nie trzeba tracić życia na papierkologię:)

Odpowiedz
avatar Mavra
7 7

Dlatego własnie nigdy nie oddaje przez ogloszenie. Szukam wsród znajomych albo znajomych znajomych czy komus czegos takiego nie potrzeba.

Odpowiedz
avatar tick
5 5

Tak to jest, jak się coś daje "za darmo" - koszty są zawsze. Dotyczy to zarówno mebli jak i... tzw 500+ ;)

Odpowiedz
avatar hulakula
0 0

bo to jest bieda umysłowa.

Odpowiedz
avatar Ella33
2 2

To samo zrobili mi kiedy oddawałam łożko- porysowane drzwi przy windzie, gospodarz codziennei jęczący o naprawe ściany i zero kontaktu. Teraz wywalam na smietnik- trudno, dopłacać nie będę

Odpowiedz
Udostępnij