Jak już pewnie wiecie z mojej poprzedniej historii, jestem jednym z młodszych użytkowników tego serwisu, ale, jak w każdym wieku, mam zachcianki i muszę na te zachcianki jakoś zarobić. Od jakiegoś czasu więc, wyprowadzam psy dla pięciu osób. Zazwyczaj biorę je do pobliskiego parku, gdzie jest specjalna łączka, na której mogą one biegać bez smyczy, bawić się ze sobą, itp. To tyle, jeśli chodzi o wstęp, a teraz do rzeczy:
Dzisiaj, jak zwykle, wyprowadzałem pewnego owczarka niemieckiego. Gdy tylko dotarliśmy do łączki, wypuściłem psa, który od razu wbiegł na trawę, a wtedy zobaczyłem dwóch „dresiarzy”, obok których szedł wielki, czarny pies. Na mój widok, jeden z nich zarechotał, po czym powiedział do (najwyraźniej swojego) zwierzęcia „Neron, bierz tego pe*ała!”.
Pies natychmiast rzucił się w moim kierunku (prawdopodobnie dresiarz szkolił go do walki), a wtedy „mój wilczur” rzucił się na niego. Cena, jaką zapłacił broniący mnie pies? 27 szwów, rozdarte ucho i uszkodzone oko. To cud, że nie został zagryziony. Nie pozdrawiam właściciela atakującego psa, i mam nadzieję, że poszczujesz swoje zwierzę na nieodpowiednią osobę, i skończysz tak, jak czworonóg, którego wyprowadzałem.
dresiarz pies
ale to nie wina psa, że ma właściciela idiotę więc nie życz zwierzęciu śmierci, dresiarz go tego nauczył. Jeśli byłeś w parku który ma kamery ( a wydaje mi się, że parki takowe posiadają) to złóż zgłoszenie na policje, a na dowód będziesz mieć nagranie
Odpowiedz@welcomeTOmyWORLD111: Autor nie życzy źle psu, tylko jego właścicielowi. Przeczytaj zdanie jeszcze raz.
Odpowiedz@Armagedon: Historia była edytowana, więc nie ma co znowu czytać.
OdpowiedzWszystko fajnie, historia piekielna jak nic, ale czemu życzysz śmierci zwierzęciu? To nie ono zawiniło...
Odpowiedz@mahisna: masz rację, to jak życzyć nożowi żeby zardzewiał
Odpowiedz@mahisna: @Jango_Fett: W którym miejscu autor źle życzy psu dresiarza? Albo czytać nie umiecie, albo historia była edytowana.
OdpowiedzByła edytowana, wcześniej było, że "mam nadzieję, że twój pies skończy tak samo" coś takiego.
Odpowiedz@mahisna: Może i nie ono ale jakby mnie atakował taki wielki psiór na polecenie swego właściciela debila, to niestety nie pozostało by mi nic innego jak mu tego pieska uśmiercić. Przecież to, że pies niewinny głupoty właściciela, nie może być powodem do tego bym dał się pogryźć albo zagryźć. Dodam, że jestem fanem militariów i w plecaku mam składany nóż survivalowy. Przykro by mi było ze względu na pieska ale broniłbym się.
Odpowiedz@Armagedon: Powiedziane było, że życzy, aby pies został ugodzony nożem i zdychał w męczarniach na oczach właściciela...
OdpowiedzKolejna historia, która powinna nosić tytuł: "Nie noszę gazu pieprzowego". Serio. Drobna rzecz, nie zabija, obezwładnia i chroni życie i zdrowie.
Odpowiedz@Polio: Owszem, gaz pieprzowy jest całkiem niezłym środkiem obezwładniającym. Problem w tym, że żeby skutecznie użyć go w obronie, trzeba chodzić z odbezpieczonym miotaczem w dłoni. Jeśli trzymasz miotacz w kieszeni, nie zdążysz wyjąć go na czas, zwłaszcza gdy atakuje cię pies.
Odpowiedz@rtoip: trochę wprawy i zdąży.
Odpowiedz@Polio: najlepiej, żeby był w żelu. To pozwala lepiej "celować" i ogranicza pole rażenia do faktycznego obiektu. Pies po taki potraktowaniu jest "wyłączony" na jakieś 40 minut. Aha, trzeba się jeszcze wykazać troską o dobro zwierzaka i poradzić "właścicielowi", żeby po przyjściu do domu umył pysk zwierzakowi czystą wodą.
OdpowiedzMinus za twój kretyński dopisek na końcu. Zwierzak nie jest niczemu winien, natomiast ty swoim zachowaniem pokazujesz, że ani odrobinę nie jesteś lepszy od jego popieprzonego właściciela.
Odpowiedz@ljubomora: W czym nie jestem lepszy? Gdyby ktoś na ciebie poszczuł jakieś psychicznie chore zwierzę, które ciężko by pogryzło twojego psa. gdy próbował cię bronić Z WŁASNEJ WOLI, i musiałbyś przeznaczyć 3/4 oszczędności na leczenie go, to też nie życzyłyś właścicielowi atakującego psa, ani jego zwierzęciu np. wygranej w totolotka czy na wystawie. Ponadto, w przeciwieństwie do właściciela, ja jedynie wypuszczałem psa na łąkę, żeby mógł sobie pobiegać. Nie szczułem go, ani nie szkoliłem do tego, by atakował innych ludzi.
OdpowiedzZadziwiają mnie wszystkie komentarze, których autorzy bronią psa. Pies rzeczywiście jest szkolony do walki przez właściciela, ale decyzję o zaatakowaniu kogoś podejmuje sam. Oczywiście, na polecenie właściciela, ale pies to nie komputer i podejmuje decyzje samodzielnie. Mój pies nigdy nie zaatakowałby niewinnego człowieka choćbym nie wiem jak usilnie starał się go do tego skłonić.
Odpowiedz@rtoip: Nie? Przy odpowiednim treningu da się psa NAUCZYĆ naprawdę wielu rzeczy. Twój pies nie atakuje, bo nie jest tego nauczony. Jasne, są różne charaktery psów, jeden wyrywny sam z siebie będzie się rzucał, drugi będzie spokojny, ale można psa nauczyć. Jakie podejmowanie decyzji? Pies reaguje na komendę. Jak mówisz "siad" albo "daj łapę" to pies za każdym razem podejmuje decyzję, czy wykonać polecenie? Rozważa w kategoriach moralności, czy to dobry czy zły uczynek? Tak samo nie rozważa czy atak jest dobry, czy zły, tylko wykonuje polecenie pana.
Odpowiedz@Poecilotheria: Od lat trenuję różne sztuki walki, mnie też nauczono zabijać, a jakoś nie napadam na losowych ludzi. Psy, wbrew temu co piszesz, nie są programowalnymi maszynami i podejmują decyzje samodzielnie. Oczywiście nie są w tym tak zaawansowane jak ludzie, ale faktem pozostaje, że psa ani żadnego ssaka nie da się zaprogramować. Można osiągnąć podobny efekt tresurą, ale to nie to samo. Sądzę, że kiedy właściciel mówi "siad" czy "daj łapę", pies też podejmuje decyzję czy to zrobić, tylko że w tym przypadku decyzja jest oczywista, podobnie kiedy np. ktoś poprosi mnie przy stole, żebym podał mu sól. W takiej sytuacji nie rozważam czy należy to zrobić, tylko bez zastanowienia wykonuję prośbę. Myślę, że zbyt lekkomyślnie próbujesz analizować zachowanie psów w kategoriach ludzkich. Do tej pory niewiele wiadomo o tym, w jaki sposób ludzie podejmują decyzje, a jeszcze mniej wiadomo o sposobie myślenia psów. Nie wiemy, czy kierują się moralnością taką jak człowiek, jakąś inną moralnością, czy zupełnie innymi, nieznanymi nam, kryteriami.
Odpowiedz@rtoip: Jedna z właścicielek, dla której wyprowadzam psa, gdy jest w pracy, skarży się na to, że jej pies wykonuje komendy tylko wtedy, gdy ona daje mu słodycze. Gdy nie ma dla niego smakołyków, udaje głupiego. Wiele psów, zwłaszcza tych inteligentniejszych, podejmuje decyzję, czy chce wykonać polecenie pana. Nie są robotami, i mają też wolną wolę.
Odpowiedz@Obiwankasobi: Przekaż jej, że słodycze są szkodliwe dla psów. Znacznie bardziej, niż dla ludzi.
Odpowiedz@Obiwankasobi: Ponieważ psy podejmują decyzje na bardzo podstawowym poziomie- opłaca mu się lub nie. Dlatego trening polega na tym aby wyuczyć psa, że konkretne zachowanie się mu OPŁACA. Widocznie pani ta jest beznadziejną trenerką i nie ma pojęcia o tym jak się zabrać za wychowanie pupila. Dodatkowo poczytaj sobie o Pawłowie i o tym czym jest reakcja bezwarunkowa. Widocznie pies z twojej historii został tak wytresowany, że reaguje już bezwarunkowo na komendę właściciela. Tak więc tak samo jak ty nie zatrzymasz kolana, w które lekarz uderzy młoteczkiem tak odpowiednio wyszkolony pies zrobi wszystko co będzie mu nakazane.
Odpowiedz@rtoip: Poczytaj w takim razie o warunkowaniu klasycznym zwanym też pawłowskim. Uczą o tym już w podstawówce. Lampka, metronom, śliniący się pies. Dzwoni już? W ten sposób możesz nauczyć psa bezwarunkowego posłuszeństwa i błyskawicznej reakcji na każdą komendę. Trzeba tylko wiedzieć jak.
Odpowiedz@Evergrey: Naprawdę porównujesz reakcję kolana na uderzenie młotkiem do podejmowania decyzji? Decydowanie, nawet gdy jest bardzo sprymitywizowane, jest złożonym procesem zachodzącym w mózgu. Kolano uderzone młotkiem drga, bo uderzenie wywołuje reakcję nerwów znajdujących się w tymże kolanie. @Evergrey: Wyobraź sobie, że eksperyment Pawłowa jest mi znany, nie tylko z lekcji w podstawówce. Nie jest on w ogóle odkrywczy, potwierdza tylko to, co jest dla wszystkich oczywiste - że psy potrafią się uczyć. Kiedy mieszkałem w domu rodzinnym i mama wołała mnie na obiad, też się śliniłem zanim zszedłem do kuchni i faktycznie zobaczyłem jedzenie. Czy to czyni ze mnie programowalnego robota?
Odpowiedz@rtoip: Przepraszam ale o czym ty pi*przysz??
Odpowiedz@rtoip: Eeee... Miałam psa uczonego obrony, nie decydował kiedy ma bronić tylko na komende łapał rękaw i nie puszczał aż nie odwołałam. Dobrze że ja go tego uczyłam a nie Ty bo by mi skakał sam zastanawiając się czy ten typ mu podpasował czy dziabnąć. Mój pies ma wykonać komende bo to ja myślę, ja trzymam smycz i ja ją puszczam a nie on. Chciałabym zobaczyć jak z prawie 50 kg psa w typie amstaffa dyskutujesz i dajesz mu wybór czy może zaatakować tego pieska co dziamie czy nawet nie pozwalasz mu na cień szansy że by miał jak.
OdpowiedzMinus za ostatnie zdanie.
Odpowiedz"Nie pozdrawiam właściciela psa i mam nadzieję, że poszczujesz swoje zwierzę na nieodpowiednią osobę i SKOŃCZYSZ TAK, JAK CZWORONÓG, KTÓREGO WYPROWADZAŁEM" Albo historia była edytowana, albo autor życzy ciężkiego urazu właścicielowi psa, nie samemu psu.
Odpowiedz@singri: Właśnie to samo napisałam parę postów wyżej. Ja nie wiem, czy ludzie nie potrafią czytać ze zrozumieniem? Autorze, edytowałeś historię? Bo jakoś mi się wydaje, że nie. A jeśli chodzi o samego dresa, jak dla mnie, może go nawet szlag trafić. Po wtóre. Jeśli biega luzem niebezpieczny pies bez kagańca, który JEST NAUCZONY przez właściciela atakowania LUDZI I PSÓW na rozkaz, to taki pies powinien być odebrany właścicielowi. A właściciel powinien ponieść odpowiedzialność karną. Bezwzględnie zgłosiłabym sprawę na policji!!!
Odpowiedz@singri, @Armagedon: Była edytowana. W oryginale dodano chamskie i niskich lotów życzenia dla psa, nie właściciela.
OdpowiedzWezwałeś Policję? Złożyłeś odpowiednie zawiadomienie?
OdpowiedzPrzede wszystkim, już kocham tego owczarka. Wspaniałe zwierzę. Bez namysłu zaryzykowało własne życie, by chronić człowieka. Po drugie - ten "dresu" musi gdzieś mieszkać w pobliżu, a jego pies być znany. Popytałabym w okolicy. Po trzecie. Chyba miałeś jakichś świadków tego zajścia? Po czwarte, dlaczego sprawa nie jest zgłoszona na policji? Możliwe, że to już nie pierwszy taki numer pana dresiarza. Po piąte, czy masz rachunki za leczenie psa? Po szóste, czy pies dresiarza też odniósł jakieś obrażenia? Jeżeli tak - można by popytać wśród okolicznych weterynarzy i w ten sposób psychola odszukać. I po siódme. Czy właścicielka owczarka ma do ciebie pretensje? A może nadal powierza ci swoje zwierzę na spacery?
Odpowiedz@Armagedon: 1. Wczoraj spotkałem osobę, dla której wyprowadzam innego psa (nie wiem, jakiej on jest rasy. Wygląda trochę jak Lassie, tyle, że jest dużo mniejszy i czarno-biały). Okazało się, że jego syn został pogryziony przez tego samego psa, gdy bawił się w parku z kolegami. 2. Oprócz drugiego dresiarza (który pewnie bez namysłu broniłby kolegi), jakaś kobieta z małym dzieckiem i starszy pan widział to zajście. 3. Jak tylko uciekłem z parku (wiem, zachowałem się nieodpowiedzialnie i cynicznie, ale, szczerze mówiąc, bałem się tego psa i chciałem uniknąć pogryzienia, nie miałem się zresztą czym bronić przed tą bestią, a nawet gdybym miał i podniósł rękę na zwierzę, to dresiarze pewnie stanęliby w obronie swojego ,,pupilka"), zadzwoniłem na policję. Zanim jednak przyjechała, dresiarze zdążyli się zmyć. Jedyne, co zrobiła policja, to spytała kobietę, która widziała to zdarzenie, o przebieg ,,starcia" między psami. 4. Mam rachunki za leczenie. 5. Wątpię, czy pies dresiarza odniósł jakieś większe obrażenia. Najprawdopodobniej był szkolony do walki, a nawet jeśli dostał parę ugryzień, to pewnie nie zaprowadzono go do weterynarza. 6. Opowiedziałem właścicielowi psa całą historię, ma do mnie pretensje, i nie powierza mi już psa na spacery. Szczerze mówiąc, nie dziwię się temu. Gdybym ja oddawał komuś psa pod opiekę, a on przyprowadziłby mi pozszywane zwierzę z rozwalonym okiem i uchem, to też nie powierzałbym go tej sobie więcej.
OdpowiedzTrzeba zrobić śledztwo i oddać to na policję. Ja bym tak zrobił. i mogą mi grozić ile chcą. Za groźby też bym ich podał na policję. Za takie coś tylko jakieś zło-życzenie ?
OdpowiedzRozumiem że sprawa zgłoszona na Policje?
OdpowiedzNa policję zgłoś. Poza tym jeden pies rasy agresywnej drugiemu nierówny. Znam z autopsji. Pitbull znajomych był sympatyczny i bawił się z moją suczką. Drugi, którego opiekunem był alkoholik, deliryk (czasami rozmawiał z niewidzialnym), a dzieci w szemranym towarzystwie, był agresywny na wszystkich. Pijak puszczał go luzem i szczuł nim każdego. Oczywiście czynił to pijany, a żłopał coraz więcej...
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2016 o 18:09