Miał być komentarz do poprzedniej mojej historii ale było by trochę za długo, więc będzie jako osobna historia i jednocześnie jako ostrzeżenie żeby zawsze przed wyjściem z domu wyłączać sprzęt elektroniczny.
Przywiózł mi kiedyś znajomy swojego laptopa do naprawy. Jak zobaczyłem co wyciąga z reklamówki to aż w pierwszej chwili odebrało mi mowę. Komputer wyglądał jakby uczestniczył w pożarze. Obudowa dolna i górna potopiona totalnie, zaczynała już powoli spływać, to samo z klawiaturą, a same klawisze stopiły się w małe kuleczki plastiku.
Kiedy w końcu wyszedłem ze stanu szoku i zapytałem co się stało i czy wszyscy w domu cali odpowiedział, że nie wie jak do tego doszło i żadnego pożaru nie było, po prostu wyszli z domu w niedzielę zostawiając komputer włączony a jak wrócili to w pokoju unosił się dym a sam komputer był w takim właśnie stanie, poprosił aby spróbować to coś reanimować a w najgorszym przypadku odzyskać dane z dysku twardego.
Po rozebraniu, a ciężko było rozebrać tak potopiony komputer gdzie plastiki pozlewały się ze sobą, wiedziałem już jak do tego nieszczęścia doszło. Zostawili komputer włączony, wyłączone były tryby oszczędzania energii w postaci uśpienia czy hibernacji i komputer sobie wesoło mielił powietrze. W pewnym momencie wentylator powiedział, że ma dość mielenia powietrza i zatarł się.
Temperatura na procesorze zaczęła powoli rosnąć a z nieobracającym się wiatrakiem szybko osiągnęła poziom krytyczny (dla tego modelu procesora). Przy temperaturze tej powinno dojść do awaryjnego wyłączenia sprzętu, jednak tak się nie stało i komputer pracował dalej. Najprawdopodobniej zawiódł czujnik temperatury. W końcu osiągnął tak wysoką temperaturę, że plastiki zaczęły się topić, wręcz dosłownie upłynniać, nie wiele mu już pewnie brakowało do temperatury zapłonu tworzywa. Przed pożarem domu uratował ludzi kondensator umieszczony niedaleko procesora, nie wytrzymał temperatury i dostał zwarcia. Tym razem zadziałały zabezpieczenia przeciwzwarciowe i komputer szczęśliwie się wyłączył, ale aż strach pomyśleć co by było gdyby nie dostał zwarcia.
Główną przyczyną było niedbalstwo właścicieli, wiedzieli że z wiatrakiem jest nieciekawie bo przy kręceniu się "wył" okrutnie i nic z tym nie zrobili aż w końcu się zatarł, pech chciał, że akurat jak ich w domu nie było. Dostali lekcję życia i od tamtej pory nikt nie zostawia włączonego sprzętu jak wychodzą z domu
serwis
A laptopy nie mają przypadkiem dodatkowo układu radiatorów(chłodzenia pasywnego), który reguluje temperaturę w momencie braku stresu wystarczająco? Przecież tego układu nie da się wyłączyć i zawsze działa.
Odpowiedz@karol2149: Wiele komputerów oprócz radiatorów posiada także wiatraki do chłodzenia tych radiatorów, bez wiatraka chłodzącego radiator prędzej czy później się przegrzeje. To tak jak z samochodem, zabierz wiatrak chłodnicy, kawałek przejedziesz ale prędzej czy później pójdzie dym spod maski.
OdpowiedzWiatrak wiadomo, ale się zatarł. W moim lapku jeśli ustawiam tryb eco, to przechodzi na pasywne i wiatrak odpala się dopiero przy użyciu, w trybie spoczynku, czyli "na pulpicie" nie wymaga chłodzenia. Dlatego wydaje mi się prawie niemożliwe, żeby wszystko aż tak się nagrzało. Szczególnie, że są przynajmniej 4 czujniki temperatury w każdym urządzeniu, tj. procek, płyta główna, grafika i dyski twarde. Graniczące z niemożliwością jest, żeby padły wszystkie 4.
Odpowiedz@karol2149: Nie był to nowy komputer tylko starszej generacji na procesorze intel celeron m, ramu bodajże 1gb ddr2 i do tego zrobiony windows 7, tutaj nawet w spoczynku na pulpicie komputer się poci z wysiłku.
OdpowiedzNie posądzam o zmyślanie, ale diagnoza jest chyba błędna. Nie sądzę, żeby procesor był w stanie rozgrzać wszystko do tego stopnia, żeby stopić plastikowe elementy. Zakładając, że może, to mała turbinka nie byłaby w stanie powstrzymać tak silnego źródła ciepła. Musiała być inna przyczyna.
Odpowiedz@Jef: Procesor był winny, wskazuje też na to fakt, że padł kondensator przeciwzakłóceniowy przy procesorze, poza tym te procesory mają max temperature pracy 100 stopni, miałem takie komputery z zabitym chłodzeniem (wiatrak działający) i te procesory łapały lekką ręką 90 stopni, a sobie wyobraź teraz zabite chłodzenie i zatarty wiatrak.
OdpowiedzBardziej bym obstawial port ladowania w plycie glownej. Pare lat siedze w IT, nieraz nie dwa trafilem na demona temperatury z wadliwymi chlodzeniami. Nigdy jednak nie potopil plastikow. Nie mowie ze to niemozliwe lecz malo prawdopodobne. (brak polskich znakow)
Odpowiedz@Lynxo: Gniazdo zasilania całe :) Też miałem przypadki, gdzie "spawało" na gniazdku, potrafiło nawet potopić delikatnie plastiki wokół gniazdka, ale "spawanie" zawsze się kończyło kiedy od temperatury wytopiło cynę na gniazdku i płyta traciła zasilanie. Takiego przypadku jaki opisałem nigdy wcześniej ani później nie miałem, też mi się wydawało, że to niemożliwe, mogą mi ludzie nie wierzyć, ale powodów żeby zmyślać nie mam żadnych.
OdpowiedzNie, no straszna piekielność: laptop się zepsuł.
Odpowiedz@Jorn: Czytanie ze zrozumieniem chyba boli, historia nie jest o tym, że się laptop zepsuł tylko jak się zepsuł i czym to groziło.
Odpowiedz@jaydeex: Nie wiem, czy ciebie boli, mnie nie. Cały problem opisany w historii wynikł z awarii wentylatora. Jest to przypadek na tyle rzadki (niektóre firmy nawet swoim pracownikom zakazują wyłączania komputerów na noc, tylko każą się wylogowywać i pożary z tego nie wynikają), że nie można tu mówić o zaniedbaniu użytkownika, lecz o pechu. A to nie jest strona z opisami nieszczęśliwych wypadków, tylko o piekielnościach.
Odpowiedz@Jorn: Po pierwsze wymiany komputerów na zachodzie następują po minięciu gwarancji na sprzęt, więc zatarty wentylator w sprzęcie 2 letnim jest praktycznie niemożliwe, a tu mówimy o grzmocie nie czyszczonym nigdy czyli ok 8-9 letni komputer. Po drugie piekielnością wykazali się właściciele komputera. Po trzecie myślisz, że piekielność to tylko moherowa babcia w autobusie?
OdpowiedzChłopie takie głupoty żeś wypisał, że tego czytać się nie da. Proces Intel Celeron M nie będzie w stanie nagrzać się do temperatury topnienia tworzywa sztucznego z którego wykonane są obudowy laptopów, gdyż graniczna temp dla tego procesora to 100C. Średnia temperatura topnienia większości tworzyw sztucznych oscyluje w granicach 150C - 170C. To po pierwsze. Po drugie, każda płyta główna pod Intel Celeron M (zaczynając od gniazda PGA478), ma przynajmniej 3 czujniki temperatury, które automatycznie ograniczą taktowania procesora a w krytycznej sytuacji wyłączą komputer. Nie wspominając o tym, że procesor o którym mówisz ma tak niskie TDP, że w trakcie bezczynności jest chłodzony pasywnie.
Odpowiedz@kris_v: 170 stopni dla tworzywa powiadasz? to weź suszarkę do włosów (przy wylocie będzie spokojnie 100 stopni) przyłóź do obudowy laptopa i sprawdź co się stanie, notorycznie trafiają się laptopy po zalaniu gdzie ludzie starali się ratować komputer suszarkami do włosów i potopili obudowy i klawiatury. Co do celerona m chyba nie doczytałeś że czujniki zawiodły, może nie same czujniki a układ wykonawczy dla czujników bo laptop się nie wyłączył i osiągnął znacznie wyższe temperatury jak 100 stopni.
Odpowiedz@kris_v: Zdjęcia dla niedowiarków, że coś takiego jest możliwe, ocalały mi niestety tylko dwie fotki ale widać na nich co się działo z komputerem. http://imageshack.com/a/img923/5057/woAVRa.jpg http://imageshack.com/a/img924/4467/Q5DDUM.jpg
Odpowiedz