Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sytuacja przydarzyła się mojemu ojcu podczas kursu na Prawo Jazdy jakieś przeszło…

Sytuacja przydarzyła się mojemu ojcu podczas kursu na Prawo Jazdy jakieś przeszło 15 lat temu. Czasy były trochę inne i gnojenie kursantów przez instruktorów było praktycznie na porządku dziennym. Mojemu ojcu przytrafił się jednak wyjątkowy cham i gbur, człowiek o zerowej cierpliwości, który sypał wyrazami na k... i ch... ponad 60 razy na minutę. Aż dziw bierze, że ów człowiek był właścicielem mini ośrodka nauki jazdy. Owego dnia instruktor wziął do samochodu dwóch swoich znajomych, których miał gdzieś podwieźć. Byli oni w stanie wskazującym. Każdy błąd mojego taty spotykał się z bluzgami instruktora, oraz szyderczym wyśmiewaniem przez jego pasażerów. Tego wszystkiego już było za wiele - płacić poważną kasę za kurs, a być traktowanym jak ścierwo to poważna przesada. Ojciec pomyślał sobie "jeszcze raz mnie poniży to kończę tę farsę". Nie trzeba chyba nadmieniać, że jazda w takiej atmosferze jest dla człowieka bardzo stresująca i nietrudno o popełnienie błędu. Bardzo ruchliwe skrzyżowanie, zaświeca się zielone, ojcu gaśnie auto. Instruktor rzuca wylew niecenzuralnych słów pod adresem taty, a towarzystwo z tyło śmieje się do rozpuku. Ojciec wyciągnął kluczyki ze stacyjki, wyszedł z auta, wyrzucił je daleko, gdzieś w żywopłot i powiedział, że na następny dzień zgłosi się po odbiór pieniędzy za kurs. Oddalił się, ale w takie miejsce, żeby móc obserwować poczynania piekielnego instruktora. Ponad 20 minut zajęło mu przeszukiwanie żywopłotu. Na następny dzień bez słowa oddał pieniądze z tekstem "Pan już nigdy nie zostanie kierowcą". Po kilku miesiącach od tej sytuacji tata otrzymał Prawo Jazdy i do dziś jeździ bez stłuczki.

by Bronzar
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar bukimi
6 10

Fajne, możesz podzielić na jakieś akapity, żeby się lepiej czytało :)

Odpowiedz
avatar Reif
-3 5

"Na następny dzień bez słowa oddał pieniądze z tekstem "Pan już nigdy nie zostanie kierowcą" dziwne

Odpowiedz
avatar Michasko
6 6

~ulv: wydaje mi sie, że D to autobusy. Ciężarówki to C. -------------------------------------------------------- Historia świetna, słyszałem już o kilku sytuacjach z wyrzucaniem komuś kluczyków od samochodu i musze przyznać, że ciekawy to sposób na wredne osoby ;) ------------------------------------------------------------------ PS. Hehe, gość jest utalentowany, jeśli "BEZ SŁOWA oddał pieniądze Z TEKSTEM (...)" :))

Odpowiedz

Zmodyfikowano 14 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 marca 2011 o 17:25

avatar SomewhereOverTheRainbow
4 4

Faktycznie, jak się zastanowić to jest bez sensu. :D Ale ten skrót myślowy chyba jest mocno zakorzeniony, bo czytając w ogóle nie zwróciłem na to uwagi…

Odpowiedz
avatar Bronzar
3 3

Rzeczywiście :) Wiadomo chyba, że chodziło mi o to, że nie odezwał się w sprawie forsy. Trudno, niech zostanie, przynajmniej naturalnie jest ;)

Odpowiedz
avatar ulv
0 0

Michasko a faktycznie, popierdzieliło mi się ;)

Odpowiedz
avatar Michasko
0 0

~Bronzar, oczywiście, że wiadomo. Jest OK, po prostu rzuciło mi sie w oczy to sformułowanie :)

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

Dlaczego mnie ta historia nie dziwi? Po własnym kursie mam wrażenie, że wszyscy instruktorzy prawa jazdy to ludzie, którym obca jest kultura osobista. A gdy czytam historyjki tutaj, co chwilę się to potwierdza.

Odpowiedz
avatar piotrusb
1 1

Słyszałem identyczną historię, ale gość uczył się w Częstochowie (w czasach PRLu) kursu na kat. bodajże C, albo E :) I mimo, że sytuacja się powtarza, uważam że to nie jest miejska historia :D

Odpowiedz
avatar daxx75
2 2

Mój znajomy w Elblągu miał podobną sytuację. Rok 1993, ruchliwe skrzyżowanie, instruktor ciągle darł ryja, że źle jeździ itp, koleś wku*wił się, zatrzymał na środku skrzyżowania i poszedł do domu. Kluczyków raczej nie wyrzucał ale i tak, zanim się instruktor wydłubał z malucha (wtedy na 126p się uczyło i zdawało kategorię B) i przesiadł na miejsce kierowcy to trochę potrwało. Moja żona miała podobnego instruktora ale na początku mu zaznaczyła, że jak się będzie dalej tak darł na nią to poprosi o zmianę instruktora, być może to ten sam człowiek, bo się uspokoił momentalnie i od tamtej pory był bardzo grzeczny.

Odpowiedz
avatar misiak1983
-1 3

W Warszawie w latach 70 był taki, którego nazywali "drętwa twarz"

Odpowiedz
Udostępnij