Jak już wspomniałem w poprzedniej historii - Weekend obfitował mi w dosyć nietypowe wrażenia.
Jakoś niecały rok temu pisałem o przebojowej siostrze ciotecznej mojej ślubnej i o jej przygotowaniach do ślubu (historia #68936
). Otóż ten dzień zbliża się wielkimi krokami i zaczynają się problemy, ale po kolei ...
W niedzielę z żoną korzystamy z ładnej pogody pijąc kawę na balkonie , planujemy jakiś rower, albo zabranie psa na kilkugodzinny spacer, gdy nagle nasze rozważania przerywa telefon - dzwoni teściowa.
Czy jesteśmy w domu bo jest ważny temat do obgadania i nie na telefon.
OK - przyjeżdżajcie nie mamy w planach nic co nie mogło by poczekać.
No, ale teściowa jedzie bez teścia, pociągiem czy możemy po nią na stację wyjechać - jak już teściowa pociągiem w tajemnicy przed teściem przyjeżdża "to wiedz, że coś się dzieje".
Pojechałem po teściową na stację, jak zobaczyłem, że idzie ze swoją siostrą (czyli mamusią bohaterki historii #68936) to szczerze maiłem ochotę szybko wrócić do domu i gdzieś pojechać z żoną nie zabierając telefonu - już wiedziałem co się szykuje.
Panie wsiadły do samochodu, ciotka żony rozejrzała się po wnętrzu i stwierdziła
- widzę, że samochód zmieniłeś
Potwierdziłem informując jednocześnie zgodnie z prawdą, że poprzedni mi rozbili, po chwili dodała
- ładny, pewnie drogi - z taką już nawet nie zazdrością tylko wręcz zawiścią w głosie, że się rodzona siostra dziwnie na nią spojrzała. Nic nie odpowiedziałem tylko uśmiechnąłem się w duchu i stwierdziłem po cichu, ze będzie gruba jazda.
Żona w międzyczasie wyskoczyła po jakieś ciasto zrobiła świeżą kawę, teściowa z siostrą się rozsiadły i zaczęły wyłuszczać temat z którym przyjechały.
W telegraficznym skrócie - do ślubu zostało 3 tygodnie, większość gości się wypięła (jakoś mnie to nie dziwi skoro o liście prezentów pożądanych przez młodą parę to już po rodzinie żony legendy krążą). Jako że teściowa jest matką chrzestną panny młodej to jej się zrobiło jej żal w związku z sytuacją, ciotka przyjechała nas w imieniu córki i przyszłego zięcia przeprosić i jednocześnie zaprosić na ślub i wesele.
W tym miejscu wywody obydwu Pań przerwałem, stwierdzając, że siostra cioteczna żony jasno się określiła - albo jej damy 5,5 tys. na wymarzoną suknie, albo nas nie zaprasza, a to że w takiej, a nie innej sytuacji do nas przyjeżdżają i coś się starają ugrać to wcale obrazu tejże sytuacji nie poprawia.
Ciotka ślubnej zaczęła brać córkę w obronę - że to taki charter, że życie jej nie rozpieszczało itp. - no rzesz kurde - grać poszkodowaną to ona sobie przed kim innym może, my znamy ją z własnych doświadczeń.
Żona w końcu "poprosiła" matkę i ciotkę o przejście do konkretów. Co się okazało - ciotka zaczęła urabiać moją teściową jako matkę chrzestną na zakup dla jej córci wymarzonego zastawu do kuchni postaci - Jakiegoś super zaawansowanego robota kuchennego za circa about 5000. Do tego ekspres ciśnieniowy za niewiele mniej, a na koniec hit - zestaw garnków za 8500.
Jako, że teście nie mają własnej wytwórni papierów wartościowych teściowa do spółki z siostrą wymyśliły, że zrobimy zrzutę we trójkę (teściowie + my + siostra ślubnej z narzeczonym w ustalonych proporcjach).
Jak to usłyszałem o mało się nie zakrztusiłem kawą.
Po naszym stwierdzeniu (mocno kategorycznym), że kogoś chyba bardzo pogrzało, zaczęło się przesłuchiwane żony i mnie z dochodów, wydatków, oskarżanie o dziadowanie, skąpstwo itp.
Żona nie wytrzymała i zaczęła wyliczać matce przy ciotce ile razy to jej siostrzenica zachowała się względem niej w sposób delikatnie rzecz ujmując pozostawiający sporo do życzenia, ile razy żaliła się o to, że pożyczyła od niej pieniądze, a potem kontakt się urywał - generalnie przetrzepała historię stosunków od niepamiętnych czasów. Ja ze swojej strony dorzuciłem, że nikt nas nie będzie rozliczał z tego jak swoje zarobione pieniądze wydajemy.
Teściowa już w pewnym momencie nic się nie odzywała (zabrakło argumentów, albo raczej argumenty do niej dotarły), ciotka ślubnej strzeliła obrazą (rzuciła coś, o igle i belce w oku, skąpiradłach, dorobkiewiczach), po czym zebrała się i wyszła (oj mocno trzasnęła drzwiami). Żona odwiozła matkę do domu, teść chciał się dowiedzieć o co chodzi bo, ciotka wpadła jeszcze do nich z pytaniem jak córkę wychował i za jakiego chama wydał ...
Jak się dowiedział co zaszło, delikatnie obsztorcował teściową, że się w ogóle dała w to wciągnąć i nic mu nie powiedziała.
Puenta całej niedzieli w wydaniu teścia "ale przynajmniej przez dłuższy czas będzie z nimi spokój"
Nie bądźcie tacy spokojni o ten "spokój". Do ślubu jeszcze 3 tygodnie, a roszczenia finansowe rosną ;-)
Odpowiedz"circa about" - to już za ciężko napisać "około"? ...
Odpowiedz@Iras: Każdy używa takich słów jak chce.
Odpowiedz@psychomachia: Nie, każdy powinien pisać poprawnie, a nie np. "level", "event", "circa about" (nawiasem, to jest masło maślane). Twierdzisz, że mogę pisać "włonczać" i "wziąść", bo tak chcę?
Odpowiedz@Iras: Albo można napisać tak jak się mówi. Takie żartobliwe parodiowanie (obecnie) korpomowy lub (dawniej) języka byznesmenów typu "import, eksport, drobne kradzieże".
OdpowiedzRany, ale ludzie mają tupet...
OdpowiedzO ludu,ale ty masz przygody z rodzinką.... ale nie mieszkacie gdzieś koło siebie,mam nadzieję?
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: od teściów niecałe 50 km.
OdpowiedzRany Julek, ale macie rodzinkę... Jak trzeba schrzanić wychowanie by takich ludzi ukształtować...?
OdpowiedzBrr, nie wiem skąd ta przygłupia moda na "circa about" ale nie chcę żeby się rozprzestrzeniała.
Odpowiedz@SunnyBaby: Za późno o jakieś 20 lat.
Odpowiedz@SunnyBaby: Ta przygłupia "moda" trwa od dziesięcioleci, moi rodzice za młodu też tak mówili w luźnych rozmowach ze znajomymi. Weszło to już dawno do potocznego języka w charakterze zabawnego powiedzonka, a nie jako chęć użycia obcego słowa w oficjalnej wypowiedzi. I, żeby było śmieszniej, dawniej mówiło się "cirkaj_ebałt".
Odpowiedz@SunnyBaby: Mniejsza o "circa about". Co to jest/są "rzesz kurde" i o jakie rzesze chodzi?
OdpowiedzA to nawiązując do poprzedniej historii... Ciotce złość chyba już przeszła i szczęśliwa rodzinka dalej u niej za darmo mieszka?
Odpowiedz@tysenna: Sądzę, że od października ubiegłego roku to tam się sytuacja zmieniała już wielokrotnie
OdpowiedzPrzeszłam do poprzedniej historii, zeby ją sobie przypomnieć i komentarze poczytać. I niejaki/a użytkownik gomez wam przyszłość przepowiedział/a :DDD 18,5 tys na prezent ślubny O.O Za 20 tys to idzie całe wesele wyprawić o.O
Odpowiedz@SzatanWeMnieMocny: Gomez lepszy niż Wróżbita Maciej :). Pisałem, że o liście prezentów to już legendy krążą.
OdpowiedzJak zwykle super historia, Twoja rodzina trzyma poziom ;-) Mam tylko jedną uwagę: nie "no rzesz kurde", tylko "no żeż kurde". http://sjp.pwn.pl/slowniki/żeż.html
OdpowiedzMasz plusa za teścia
Odpowiedz