Ostrzegam, dla niektórych może być niesmaczne.
Jak byłam w wieku przedszkolnym to wymiotowałam po grysiku. Nikt nie wie czemu, ale tak się działo. Nie żeby mi nie smakował, ale tak na mnie działał.
Mama oczywiście poinformowała o moim problemie przedszkolanki, które nic sobie z tego nie robiły. Zawsze jak był grysik na podwieczorek to musiałam siedzieć przy stole dopóki nie zjem, albo nie odbiorą mnie rodzice. Zwykle siedziałam do drugiego momentu. Raz nie wytrzymałam siedzenia i grysik zjadłam. Podobno po tym dniu już pamiętały o tym, żeby mi go nie podawać ;).
przedszkole
No i fajnie!
OdpowiedzMój syn tak ma po wszelakich papkach. Od czasu jak wprowadzłąm mu stałe pokarmy nie jadł papek. Do dziś po kaszkach, budyniach czy kiślach ma odruch wymiotny
OdpowiedzMoje dziecko po prostu nie chciało ich jeść. Jak siostra wpadła i przyniosła gerberki w prezencie, to musiałam je z ryżem mieszać.
Odpowiedz@singri: U nas od razu zbiera mu się na wymioty. Ja tak mam ale tylko po kiślu. Nie wiem czemu tak.
OdpowiedzNa twoim miejscu bym się cieszyła że nie kazały ci tego grysiku zjeść po raz drugi bo i takie historie już były ;)
OdpowiedzMiałam to samo z ciepłym mlekiem. Niestety tego samego dnia wylądowałam na pogotowiu w związku z tym mlekiem, którego zjeść nie chciałam. Od tego dnia zawsze była dla mnie kanapka w przedszkolu.
Odpowiedz@Malibu: Coś Z tym mlekiem musi być. Mnie się niedobrze robi po kakao, ale tylko ciepłym. A zawsze lubiłam kakao :\
Odpowiedz@Poecilotheria: Może nietolerancja na laktozę? Ja ją mam. Po ciepłym mleku zawsze się źle czuję. Po zimnym w większej ilosci też
Odpowiedz@Poecilotheria: Ja z kolei piję zimne mleko, ciepłe i zimne kakao. Nienawidzę ciepłego mleka. W przedszkolu próbowano we mnie wmusić ciepłe mleko, ale chyba tylko raz. Pamiętam, że jak obrzygałem cały stół, to od tamtej pory już nie musiałem pić mleka.
OdpowiedzSpoko, rzygające dziecko dla rodzica nie jest niczym nowym. Co prawda można się ze strachu po...ć ale jak tylko po grysiku ...
Odpowiedzwe mnie tak panie usiłowały wmusić szpinak. Mimo, że mama lojalnie uprzedzała. Szpinak był drugim daniem i był w formie wodnistej zupy. Dałam radę zjeść dwie łyżki, po czym zwymiotowałam na swój talerz i talerze dzieci siedzących z lewej i prawej strony. Nikt we mnie już więcej nie wmuszał niczego.
Odpowiedz@MirrorQueen: To masz szczęście, bo w moim przedszkolu mimo że dzieci rzygały jak koty, szpinak był regularnie wmuszany siłą.
Odpowiedz