Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Był taki czas, że byłem bezrobotny. Oczywiście co jakiś czas zdarzała się…

Był taki czas, że byłem bezrobotny. Oczywiście co jakiś czas zdarzała się praca dorywcza, a UP w zasadzie tylko służył do ubezpieczenia zdrowotnego.
Potrzebowałem zaświadczenia o tym, że posiadam status bezrobotnego, bez prawa do zasiłku by dostać stypendium socjalne na uczelni. Udałem się zatem do urzędu i proszę o ww zaświadczenie.
-Dobrze, proszę przyjść po odbiór jutro.
-Jutro?- a po uzyskaniu twierdzącej odpowiedzi, dodałem:
-Ale ja w zasadzie potrzebuję tego zaświadczenia na wczoraj.
Po kilku minutach, bo zaświadczenie od ręki było, ale pieczątka i podpis dyrektorki urzędu to podstawa na takim zaświadczeniu to podstawa, była tak ciężką rzeczą do uzyskania, ze musiałem czekać do dnia następnego? Możliwe, ale ja po kilku minutach miałem świstek.

Inna sytuacja.
-Oferta pracy dla pana jest.
-Wspaniale, a jakieś szczegóły?
-1200 zł do ręki, praca 8-12 godzin dziennie, na stacji benzynowej w Piekiełkowie.
Śmiesznie, ale odmówiłem, ponieważ było to ponad 30 km od miejsca zamieszkania, do pracy nie miałem jak się dostać, bo żaden autobus z mojej mieściny nie docierał tam, ba bez 2 przesiadek by się nie obeszło, a samochodu czy prawka wtedy jeszcze nie miałem, a godziny pracy zmienne..

Inna oferta pracy z UP.
Dostaję kwit do pracodawcy. Na miejscu okazuje się, że ofertę pracodawca składał w Powiatowym UP, ale pół roku temu i niemalże od razu zatrudnił tyle osób ile potrzebował. Podpisał kartkę, że nie potrzebuje więcej pracowników, a na pocieszenie wziął moje CV.
Pani w UP zdziwiona, bo ona nic nie wie, że oferta nie ważna i przeszkadzało jej, że pieczątka niewyraźna od tego pracodawcy. Tak kartoflem ją zrobiłem, bo nie chce mi się pracować.
Na szczęście pracę znalazłem i jakoś w niej trwam.

urząd pracy

by krzychum4
Dodaj nowy komentarz
avatar PannaJanka
-4 12

Jak byłam zarejestrowana jako bezrobotna, pani mnie poinformowała, że mogą wysłać mnie na rozmowę o pracę do firmy znajdującej się godzinę drogi od mojego miejsca zamieszkania (okolice Krakowa) . - Czyli mam np jechać do Katowic, skoro to godzina drogi? A ponad 100km? -Tak.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
4 12

@PannaJanka: Mieszkam w Warszawie, i do części firm też mieszczących się w Warszawie również mam godzinę drogi w godzinach szczytu. Albo i więcej. Godzina to godzina, czy powoli i blisko czy szybko a daleko - tyle samo życia tracisz.

Odpowiedz
avatar Kumbak
0 10

@bloodcarver: W Warszawie jak się spóźnisz na jeden autobus to za 10 minut masz następny w tym kierunku. Jak się w Zadupiu Górnym spóźnisz na autobus do Zagórza Dupnego to następny masz może za godzinę.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
-2 12

@Kumbak: To się nie spóźniaj? Nie utkniesz w korku na zadupiu, więc jak się spóźnisz to tylko twoja wina.

Odpowiedz
avatar Ara
6 6

@PannaJanka: Godzina drogi to wcale nie tak daleko. Ja wsiadam do autobusu o 7:59 by na 9 rano byc w pracy. Robie to 5 razy w tygodniu, tak jak cala rzesza innych osob i nic nam sie z tego powodu nie dzieje. Wystarczy chciec.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 sierpnia 2016 o 22:50

avatar Malibu
-5 7

@bloodcarver: Nigdy Ci nic niespodziewanego rano ni wypadło? Budzik nie zadzwonił, nie mogłeś znaleźć kluczy, rura nie pękła, lodówka się w nocy rozmroziła i trzeba było na szybko posprzątać?

Odpowiedz
avatar MyCha
1 1

@Malibu: Jak się spóźnisz trzy razy w roku do pracy to chyba świat się nie zawali?

Odpowiedz
avatar Malibu
-1 1

@MyCha: Zależy ile się spóźnię, jeżeli 15-20 minut to przecież nic się nie dzieje, kiedy kolejny transport mam za godzinę lub dwie to już trochę gorzej. W pracy, w której pracuję obecnie nikogo to nie rusza, jeśli się nie wyrobię to najwyżej zostanę dłużej, gorzej już np. kiedy musisz zmienić kogoś po nocce lub jesteś osobą, która ma np. tego dnia otworzyć sklep. Poza tym mój komentarz odnosi się do oświeconej rady bloodcarver, jakby zawsze spóźnienie wynikało z winy spóźniającego się.

Odpowiedz
avatar Czarnechmury
1 5

Byłam zarejestrowana w UP, jedyne co mi oferowali co spotkanie to praca w sklepie spożywczym. Tym samym za każdym razem. Babka powiedziała, że zaproponować muszą, ale odradza bo gora za miesiąc będę u nich z powrotem. Za każdym razem jak byłam mówiła, że jeżeli znajdę coś na własną rękę to wystarczy telefon i mnie wypisza. No i znalazłam, dzwonię a tu że koniecznie muszę przyjechać. Nie docierało, że nie mam jak, że sama mówiła telefonicznie. Po dwóch tygodniach okazało się, że jednak da się przez telefon i dostałam potwierdzenie wyrejestrowania.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 13

Pierwsza sytuacja mnie nie dziwi. Dyrektorka pewnie codziennie musi podpisywać ileś zaświadczeń i dokumentów. Znając życie, dostaje wszystkie za jednym razem, co jest efektywniejsze. Czyli kobieta poszła Ci na rękę. Strasznie piekielna!

Odpowiedz
avatar inga
10 10

@tysenna: Potrzebował kwitka na wczoraj, zostawił wszystko na ostatni moment, dostał od ręki - no rzeczywiście, piekielna była baba, a nie on.

Odpowiedz
avatar ellee
2 2

@tysenna: pomijając już kwestię tego, że dyrektorka dostaje do podpisu więcej rzeczy, to jest jeszcze coś takiego jak procedury. Takie podanie o zaświadczenie musi zostać zarejestrowane, zadekretowane i dopiero wtedy trafia do rąk pracownika. Czyli to, że pani załatwiła to od ręki - to jej dobra wola, bo na wydanie zaświadczenia ustawa przewiduje 7 dni. A przychodzenie w ostatniej chwili... jest nieodpowiedzialne.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@ellee: o procedurach i systemach nie pisałam, bo nie bardzo mam o nich pojęcia. A chaos, jaki by powstał, gdyby każdym papierkiem dyrektorce przeszkadzać w pracy, można sobie wyobrazić. Swoją drogą, autor chyba nie wie, że takim zachowaniem może sprawić, że nikt jemu (albo w ogóle) już więcej nie pójdzie na rękę.

Odpowiedz
avatar timo
-5 9

Trudno dostać pracę, a tym bardziej dobrą, jak się nie umie sklecić poprawnego zdania w ojczystym języku. Aż strach pomyśleć, co to za uczelnia, na którą mógł się dostać analfabeta. A swoją drogą: jak zdać maturę bez znajomości języka polskiego? Już pomijam publiczne przyznawanie się do złodziejstwa. Czemu z moich podatków mam finansować darmozjada i oszusta, dla którego "UP w zasadzie tylko służył do ubezpieczenia zdrowotnego"? Nie wiem, czy masz tego świadomość, ale jesteś zwykłym złodziejem - takim samym jak ten, który kradnie torebkę staruszce na ulicy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 sierpnia 2016 o 22:28

avatar Malibu
4 6

@timo: ' A swoją drogą: jak zdać maturę bez znajomości języka polskiego?" Normalnie, trzeba wstrzelić się w klucz. "Nie wiem, czy masz tego świadomość, ale jesteś zwykłym złodziejem - takim samym jak ten, który kradnie torebkę staruszce na ulicy." Nie nazwałabym złodziejem kogoś kto korzysta z tego co mu wolno. Co innego gdy ludzie pracują na czarno bo tak wolą i zapisują się jako bezrobotni dla ubezpieczenia a co innego jak ktoś zapisuje się dla ubezpieczenia i samodzielnie poszukuje pracy będąc w tym czasie na utrzymaniu rodziców/ małżonka.

Odpowiedz
avatar timo
-5 5

@Malibu: Nie wolno. Jak jest bezrobotny, to ma być BEZ ROBOTY. A autor napisał przecież "Oczywiście co jakiś czas zdarzała się praca dorywcza" - każda praca, nawet dorywcza, kwalifikuje do "wymeldowania" z urzędu pracy (pozbawia statusu bezrobotnego). Już pomijam użycie słowa "oczywiście" - nie chcę wiedzieć, kim jest człowiek, dla którego złodziejstwo to rzecz oczywista.

Odpowiedz
avatar krzychum4
1 7

@timo: Syty głodnego nie zrozumie. Praca dorywcza, fakt, kokosy z tego miałem, zwłaszcza za to, że komuś skosiłem trawnik, porządki na ogrodzie zrobiłem. Dobrze, że są tacy jak ty "oazy" uczciwości.

Odpowiedz
avatar Malibu
4 4

@timo: Wyobrażasz sobie meldowanie się i wymeldowywanie się z urzędu pracy jak znajdziesz dorywczą robotę na 2-3 godziny lub jeden dzień? i tak załóżmy 4 razy w ciągu miesiąca. Oczywiście zależy to jaki wymiar ma ta dorywcza praca. Bo jeżeli dorywczo to powiedzmy raca na budowie przez okres wakacji to jest to faktycznie nie fair, jeżeli jest do skoszenie trawnika za zawrotną kwotę, równowarta 1,5 paczki fajek no to nie przesadzajmy.

Odpowiedz
avatar Maszin84
2 2

@Malibu: Zakładając oczywiście, że ta praca dorywcza jest w jakimkolwiek miejscu zalegalizowana umową. A tak na przyszłość to lepiej się nie chwalić podejmowaniem jakiejkolwiek działalności zarobkowej będąc na bezrobotnym. Grozi za to grzywna (bodaj 500 zł).

Odpowiedz
avatar Malibu
0 2

@Maszin84: a tak na dobrą sprawę, jak umyję dziadkowi samochód a dziadek mi da 20 zł to jest praca dorywcza czy nie?

Odpowiedz
avatar Ara
0 2

@Malibu: Z punktu widzenia prawa jak najbardziej. Bo dochodzi do przychodu, ktorego nigdzie nie dokumentujesz i gdyby skarbowka sie o tym dowiedziala, moglbys miec problemy.

Odpowiedz
Udostępnij