Fisstech poruszyła w ostatniej historii ciekawy temat - zapłaty za pracę intelektualną.
Sama zawód mam zupełnie inny, ale czasami do tekstu siadam - współpracuję z jednym portalem. Współpraca na zasadzie wolontariatu, cała impreza prowadzona przez hobbystów i fanów, robimy to wszystko, bo lubimy i chcemy. Sczytujemy się wzajemnie, redagujemy swoje teksty, uczymy się sami wielu rzeczy i na ogół wychodzi to dobrze.
W związku z tym czasami znajomi poproszą mnie o pomoc - tzw. betowanie jakiegoś tekstu. Na ogół są to niewielkie fragmenty i prośba "zobacz, czy to nie jest głupie", tak w skrócie :)
Ostatnio jednak pewien chłopak trochę przebił poziom absurdu. Poprosił o przeczytanie krótkiego tekstu - no spoko. "Krótki tekst" okazał się mieć 133 strony czcionką 12 i z mikromarginesami. Piszę, że nie mam czasu, to praktycznie cała książka, a ja mam lepsze rzeczy do roboty. Uprosił mnie jednak, przekupując propozycją umycia okien, czego robić nienawidzę. Przeczytałam więc w kilka dni, dopisałam komentarze, co mi się nie zgadza logicznie, źle czyta albo wymaga sporo poprawek - tak jak zawsze.
Po odesłaniu książki przez kilkanaście godzin cisza, a potem pełna pretensji wiadomość - ale czemu nie poprawiłam? Po co mu komentarze, on wie, jak i co chce napisać, ale literówki, błędy, on chciał, żebym poprawiła!
Hę, co?
No błędy, bo on wie, że je robi, chciał poprawek, po to wysłał, a ja nic nie zrobiłam, tylko się czepiam!
Hola hola. Umawialiśmy się na przeczytanie tekstu jak u innych, ergo - betowanie. Za korektę to
a) nie odpowiadam zawodowo,
b) przy takim tekście mogę mu nawet kogoś znaleźć, ale to będzie ładnych parę złotych z naciskiem na okolice 500 po znajomości.
I tu zaczął się najciekawszy wykład o płatnościach ever.
Dowiedziałam się, że praca z tekstem, jakakolwiek, od tłumacza po redakcję, to przyjemność. Wszyscy redaktorzy, korektorzy czy copywriterzy przecież muszą lubić swoją pracę, więc to ona jest nagrodą. Nie powinni żądać aż tyle pieniędzy, a jeśli tekst jest ciekawy, to w ogóle, bo przecież obcują z książką przed wydaniem, co jest super, czytają ciekawe rzeczy, to w sumie nie praca, a wieczór przy winie. Praca intelektualna to sama w sobie nagroda!
Zapytałam, czy jak hydraulik mu kładzie rury, to też każe mu się zadowolić satysfakcją. Odpowiedź?
"Hydraulik ma ciężką pracę i musi się jej uczyć latami. A czytać umie każdy".
Komentarz, podejrzewam, zbędny.
Co do mycia okien - kup Clin z alkoholem + ręczniki papierowe. Psiknij, wytrzyj i gotowe :) Żadnych ściągaczek, żadnego polerowania, babrania się z miskami. Prosta, przyjemna robota :)
Odpowiedz@Candela: podaj jeszcze technikę mycia :) - z góry na dół czy z dołu do góry - od lewej do prawej strony czy z prawej do lewej
Odpowiedz@Jango_Fett: Ja tam robię szybkie kółka (bo tempo parowania jest niesamowite, dzięki czemu nie ma potem smug), a na końcu wielki prostokąt, żeby szafnąć miejsca przy samej ramie. Jeżeli szyby są mocno zabrudzone (np. wiosną przez pyłki), to najpierw ściągam i "rozmaczam" ten pierwszy brud gąbką z wodą i płynem do naczyń, potem już myję normalnie.
Odpowiedz@Candela: Nie wstawiaj niemieckich słówek do polskiego bo cię zjedzą :P
Odpowiedz@Candela: dzieki za rady, mycie okien to tez moja bolaczka
OdpowiedzTrzeba było odpowiedzieć mądrali, że w takim razie swoje "dzieło" literackie powinien wydać za darmo, żeby nikt nie musiał kupować jego książki tylko sobie mógł ją wziąć za friko z półki no bo przecież pisać każdy umie.
OdpowiedzCiesz się, że nie poszedł o krok dalej. Mógł nie tylko stwierdzić, że obcowanie z jego geniuszem winno stanowić dla ciebie wystarczającą nagrodę, ale wręcz zażądać od ciebie dopłaty za egzemplarz przedpremierowy ;)
OdpowiedzJak wynika z historii, jednak nie każdy....
OdpowiedzKłaść rury latami? Czy to aby nie lekka przesada?
Odpowiedz