Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jak wskazuje mój nick, jestem narkomanką. Tak, właśnie JESTEM, a nie BYŁAM,…

Jak wskazuje mój nick, jestem narkomanką. Tak, właśnie JESTEM, a nie BYŁAM, ponieważ uzależnienie jest na całe życie, abstynencja nie upoważnia do używania słowa "byłam". Jestem narkomanką, trzeźwą od wielu lat. Pracuję, studiuję, wychowuję dziecko.

Nie każdy wie o mojej przeszłości. Ja to ujmuję tak - nie ukrywam tego, ale chwalić też się nie ma czym. Nie przedstawiam się nowo poznanym osobom słowami: "cześć, jestem X i jestem trzeźwą narkomanką", ale też nie robię z tego "tajemnicy stanu", w sumie większość ludzi, którzy znają mnie dłużej, wiedzą o moim problemie.

Impreza u sąsiadki. Raczej nie przyjmuję takich zaproszeń, chociaż z alkoholem problemów nie mam, po prostu nie bawi mnie picie dla samego picia. Zazwyczaj jak już dam się skusić, to przez całą imprezę sączę jedno, max dwa piwa, okazja była naprawdę ważna, sąsiadka zapraszała gorąco, więc poszłam. Niestety, tym razem towarzystwo uznało, że alkohol to mało i w połowie imprezy postanowiono zadzwonić po kogoś, kto przywiezie "marychę". Dopiłam piwo i stwierdziłam, że w takim razie ja się ulatniam - naprawdę bez ostentacji, chciałam wyjść "po angielsku", niestety ktoś podsłuchał, jak żegnam się z gospodynią. No i zaczęło się...

"Świętoszka" - no co ty, marychy nie zapalisz?!

"Damulka" - pewnie towarzystwo jej nie odpowiada...

"Konfident" - jak wyjdzie, to zaraz na policję zadzwoni, weźcie uważajcie!

I najlepsze, jak już zostali uświadomieni o co chodzi - PATOLOGIA!!! Narkomanka, degenerat, dno totalne, wypie***lać od normalnych ludzi! Jakim prawem toto w ogóle po świecie chodzi??? Sąsiadka przepraszała gorąco, kilku znajomych dyplomatycznie akurat "musieli być gdzie indziej", reszta zaprezentowała postawę jak powyżej.

Czy piekielne? Nie wiem, sami oceńcie. I jedno wyjaśnienie - nie uważam, że wychodząc z nałogu dokonałam czegoś "wspaniałego". Nie, wróciłam do normalności, więc zrobiłam rzecz normalną, zwyczajną. Nie oczekuję kwiatów i czerwonego dywanu, nie oczekuję wyrazów uznania, nie oczekuję nawet pomocy od nikogo - ja mam dać sobie radę SAMA, inaczej nie jestem warta tego, aby dalej żyć. Ale, do cholery, przynajmniej nie przeszkadzajcie mi w tym normalnym życiu!!!

Z góry uprzejmie dziękuję za wszystkie minusy i komentarze typu: "weź zdechnij, patologio je*ana!".

impreza

by ~narkomanka
Dodaj nowy komentarz
avatar mitzeh
8 12

@Candela: nie ma się co dziwić, odwołanie się do Boga (czy też teoretycznie jakiejkolwiek "siły wyższej", ale nazywa się to tak czy inaczej "Bogiem") to element tzw. 10 kroków wychodzenia z nałogu.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 15

@mitzeh: I ja, ogólnie rzecz biorąc, nie miałabym nic przeciwko, gdyby nie to, że ci ludzie zazwyczaj stają się zaborczy pod tym względem. Próbowali mnie już nawrócić: były erotoman i była alkoholiczka. Nie udało im się, więc się na mnie śmiertelnie obrazili.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
6 6

@Candela: Przysłowiowa "gorliwość neofity" miałam taki moment na szczęście bardzo krótki.

Odpowiedz
avatar minutka
25 37

Współczuję i podziwiam za wyrwanie się z nałogu. Jesteś świetną osobą. Trzymaj się i nie daj się piekielnikom!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
24 32

Wystarczy powiedzieć, że nie chcesz ryzykować przebywania na imprezie, gdzie się pali zioło, bo Twoja praca (obecna lub planowana w przyszłosci) wymaga statusu niekaralności.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
37 43

@JaNina: Tak, ale taką wymówkę trzeba wcześniej przygotować. Po prostu się nie spodziewała, że z czymś takim wyskoczą. Eh, sam fakt, ze trzeba mieć wymówkę, by nie ćpać, jest piekielny.

Odpowiedz
avatar Eander
25 27

@Drago:, @JaNina: Tylko czemu ma wymyślać wymówki. Podejście "nie chwali się ani nie ukrywa, że jest uzależniona ale nie bierze" jak najbardziej powinno wystarczyć, a zachowanie ludzi na imprezie jest dla mnie nie do pomyślenia. Osobiście uważam, że wyjście z nałogu jest powodem do dumy ponieważ żeby to osiągnąć potrzeba wiele ciężkiej pracy, a świadomość tego że mimo nie brania NADAL SIĘ JEST UZALEŻNIONYM tylko dodatkowo utwierdza mnie w przekonaniu, że osobie należy się jeśli nie uznanie to chociaż szacunek i wsparcie.

Odpowiedz
avatar sebore
9 9

@JaNina: ja zawsze mówię, że mnie mdli od samego zapachu trawy i mogę zarzygać im skręta. Działa w 10 przypadkach na 10

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@Eander: Żeby oszczędzić własny czas i nerwy zamiast wdawać się w dyskusje z palantami

Odpowiedz
avatar Eander
3 3

@JaNina: Co fakt to fakt.

Odpowiedz
avatar Jorn
2 2

@Eander: Wystarczyć powinno samo stwierdzenie, że nie chce. Bez żadnych usprawiedliwień, prawdziwych, czy nie.

Odpowiedz
avatar Modlicha12
22 26

Ja podziwiam takich ludzi, którzy chcieli wyjść z nałogu i im się udało, bo chyba przede wszystkim taka osoba musi chcieć? Kiedyś czytałam o sytuacji, że rodzice poprosili pewną rękodzielniczkę o kartkę dla syna na rocznicę skończenia z nałogiem. Ale ile było komentarzy. . .. Jak tak można i że to żaden powód do świętowania. . . Ale to właśnie jest świetny powód do świętowania! Oni są z niego dumni, że mu się udało! Owszem, bez skazy nie jestem i gardzę takimi, którzy kochają swój nałóg i jest ona dla nich ważniejszy od rodziny.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
8 8

@Modlicha12: Nałogowcy ze wspólnot AA i AN obchodzą rocznece trzezwości, bo są dla nich ważniejsze niż urodziny. Są i torty ze świeczkami, prezenty, imprezy. Tak to jest i powód do radości dla delikwenta i jego rodziny a także dobry przykład dla nowych.

Odpowiedz
avatar psychomachia
3 3

@misiafaraona: Dokładnie, takie rocznice są w dużej mierze dla innych. Dają przykład, że można jak się chce.

Odpowiedz
avatar vera
9 13

Powiem szczerze - towarzystwo było mocno posrane. Sama mieszkałam w akademiku, więc różne imprezy były i różne rzeczy się przewijały, sama kulturnie paliłam trawkę na balkonie - i nigdy, naprawdę nigdy się nie zdarzyło, aby ktokolwiek miał pretensje, że ktoś nie pali.

Odpowiedz
avatar Rollem
18 18

@vera: Nie chodzi o niepalenie, a opuszczanie imprezy. Jak dla mnie to normalne, że jeśli ktoś ma skłonności do czegoś, np. zażywania narkotyków czy picia alkoholu, unika nawet widoku tych substancji, ale cóż... nie każdy rozumie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 18

Gratuluje wyjscia z nalogu i normalnego podejscia do zycia. Moja rada to zmien srodowisko w jakim masz znajomych.

Odpowiedz
avatar Eander
9 9

@nursetka: Z tego co zrozumiałem historie to znajomi sąsiadki a nie autorki.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 17

Gratuluję wyjścia z nałogu. Mam szwagra, trzeźwego narkomana, wiem ile mu zajęło wyjście z tego. Podziwiam za wytrwałość.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
18 26

Hej, jestem w takiej samej sytuacji jak ty. Kiedyś helupa i kopot nawet, a teraz mąż, syn i "normalne" życie. U mnie w grę wchodzi jeszcze alkoholizm i powiem ci tylko tyle. Dopiero 3 tys kilometrów od Polski i mentalności polaczkowej spotkałam osoby, których.nie oburza kiedy w towarzystwie proszę o wodę do picia. Tylko wodę... Kiedyś, jeszcze w Polce, zdarzyło mi się być świadkową na weselu. Żeby nie kłuć towarzystwa w oczy, lałam sobie mineralkę do kieliszka. Wyobraz sobie co się działo gdy to zauważono. Niektorzy bezczele próbowali nawet zamieniać mi tę wodę na wódkę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
14 22

@misiafaraona: Bliska mi osoba jest po odwyku i na weselu były dokładnie te same jaja. Ludzie to takie bezinteresowne sku*wysyny.

Odpowiedz
avatar Grejfrutowa
5 7

@Candela: bezinteresowne? Może chodziło Ci o bezmyślne.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 sierpnia 2016 o 9:25

avatar misiafaraona
15 15

@Grejfrutowa: I bezmyślne i bezinteresowne, bo co taki tuman zyskać tym że ja się opiję?

Odpowiedz
avatar InessaMaximova
-2 12

W Polsce po prostu jest bardzo błędna definicja imprezowania. Impreza bez alkoholu to nie impreza. Pf. Mam niecałe 19 lat, za sobą dwa łyczki czerwonego wina o łącznej objętości jednego kieliszka wódki. Nie palę, nie piję. Gdy w październiku pójdę na studia, bezceremonialnie i restrykcyjnie proszę o partnera do pokoju w akademiku. Palenie zaakceptuję na balkonie, przy otwartym oknie lub w ustronnym miejscu. Zapach papierosów mnie dusi. Imprezy - z dala ode mnie.

Odpowiedz
avatar ladykarinna
6 6

Spotykam się dokładnie z tym samym i jeszcze ta gadka "jeden kieliszek Ci nie zaszkodzi". Owszem zaszkodzi. Niektórzy potrafią przyjąć do wiadomości fakt, że nie pije inni nie.trafiam na bardziej i mniej rozgarnietych i gdy im próbuje wytłumaczyć, dlaczego nie pije to wtedy zaczyna się w większości sytuacji targowanie, że przecież nie jestem alkoholiczka i z reguły ciężko jest wytłumaczyc, że alkoholu również nie mogę wypić. I to namawianie, wymuszanie... Na szczęście bliscy rozumieją więc z nimi nie mam takich przebojów, bo inaczej mogłoby się to dla mnie źle skończyć.

Odpowiedz
avatar kropla
5 5

@InessaMaximova: Prosić możesz, ale nikt Twojej prośby pozytywnie nie rozpatrzy (chyba, że ślub weźmiesz i będziesz miała dziecko), co najwyżej pani w sekretariacie akademika parsknie śmiechem. Jak chcesz sobie wybierać współlokatorów na pierwszym roku, do tego innej płci, to polecam po prostu szukanie mieszkania/pokoju do wynajęcia, bo zderzenie z rzeczywistością będzie mało przyjemne.

Odpowiedz
avatar Carima
0 0

@kropla: W niektórych już można. A i zamienianie się miejscami po ugadaniu z innymi studentami nie jest wielkim problemem.

Odpowiedz
avatar Doombringerpl
0 0

@misiafaraona: Mnie na szczęście uzależniły tylko fajki. Ale z racji prowadzenia auta prawie wcale nie piję. Niestety wielu nie potrafi tego zrozumieć. A już wyjeżdżając do naszych wschodnich sąsiadów, to wręcz potwarz kiedy gospodarz stawia wódkę... Oczywiście zostałem uznany za człowieka który się "alienuje". Trudno. Co do fajek to od 2011 oku nie palę ale i tu nie jest łatwo kiedy palacze dmuchają Ci prosto w nos i mają gdzieś prośby o oddalenie. I niestety nie mówię tu o obcych bo na tych jest przepis. Mówię o znajomych z pracy, którzy wiedzą, ze paliłem i rzuciłem. Nie mam ochoty psuć relacji bo z współpracy może się to skończyć rzucaniem kłód pod nogi...

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
3 13

Az smieszne, ze ktokolwiek musi sie tlumaczyc, dlaczego nie chce chlac albo cpac. Bo co? Obowiazek? A jak rozmowca nie akceptuje odmowy i nie kapuje - trzeba go olac i szybko zmienic towarzystwo, bo znajomych (przyjaciol) mozna sobie wybrac, rodziny nie. Nikt nie musial (stac sie) byc pijakiem, czy narkomanem, mial wybor - to wybral, jego sprawa. Ale niech nie ma wtedy pretensji do calego swiata!

Odpowiedz
avatar misiafaraona
1 11

@ZaglobaOnufry: Nikt też nie musiał zachorować na raka, a jednak niektórym się przytrafiło.

Odpowiedz
avatar Eander
10 10

Gratuluje "wyjścia" z nałogu ale jeszcze bardziej świadomości, że nadal jesteś uzależniona. Tak trzymaj i nigdy nie daj sobie wmówić, że masz się wstydzić tego że wyszłaś z nałogu. Czasu nikt nie cofnie a każdy czasem popełnia błędy. Niektóre są większe niektóre mniejsze ale ważne jest co z nimi dalej robimy. Ty zrobiłaś to co należało mimo że wcale nie było to łatwe zadanie, pamiętaj o tym.

Odpowiedz
avatar asmok
-1 13

Tak z czystej ciekawości. Serio zapalenie marihuany może spowodować jakiś "głód" albo inne negatywne efekty, u osoby uzależnionej od innego środka? Bo do tej pory zawsze spotykałem się z informacjami, że jeśli ktoś jest uzależniony od jakiejś substancji psychoaktywnej, to podanie innej substancji może zmniejszyć pociąg do tej od której jest uzależniony. Czy może fizjologicznie nie miałaby ta maryśka znaczenia i tylko ze względów komfortu psychicznego i podtrzymania odpowiedniego nastawienia byłaby dla ciebie zła?

Odpowiedz
avatar misiafaraona
8 8

@asmok: Tak może. Lepiej jest unikać wszelkich środków po których można stracić nad sobą kontrolę. Może być też tak, że uzależniony "zamieni" jeden nałóg na drugi. Przestanie ćpać zacznie pić, grać po kasynach czy cokolwiek innego. A nawet więcej, w terapii mówi się, żeby unikać wszelkich rzeczy które koharzą się z nałogiem. Nawet tych pozornie niezwiązanych. Zaleczeni alkoholicy boją się np biszkoptów nasączonych spirytusem, czy alkoholowych płynów do płukania zębów. Przykład z życia, ktośtam, gdzieśtam zawsze upijając się oglądał Eurosport. Teraz po latach abstynencji wciaż nie może przełączyć na ten kanał, bo go ssie.

Odpowiedz
avatar Meliana
4 4

@asmok: Mieszasz trochę różne rzeczy - co innego zamknięte leczenie w pierwszych dniach odwyku, a co innego normalne życie "na czysto". Ludzie ze skłonnościami do uzależnień muszą na siebie uważać bardziej. To nie jest tak, że uzależnienie to fizjologiczny "pociąg" do danej substancji, to coś, co siedzi w psychice, sprawiając, że człowiek wkręca się za bardzo i najczęściej nie widzi sygnałów ostrzegawczych. To, w co się wkręca, to wypadkowa upodobań, środowiska i charakteru danej osoby.

Odpowiedz
avatar Meliana
14 14

@Wolontariusz: Może mieć 30+, w czym widzisz problem? Na studia nie przyjmują inaczej, niż prosto po maturze? Pomyśl następnym razem, zanim głupio palniesz.

Odpowiedz
avatar Aendron
7 7

@Wolontariusz: Studentem nie musi być wcale osoba od razu po szkole średniej. Znam kilka takich osób, które na studia idą po jakimś czasie (To samo można spotkać w seminariach dla przyszłych duchownych).

Odpowiedz
avatar misiafaraona
8 8

@Wolontariusz: A o pózniejszych studiach zaocznych to słyszał?

Odpowiedz
avatar katzschen
15 15

Można zacząć w wieku 15 lat, wyjść z nałogu w wieku 25 i tym samym mieć za sobą 10 (dla ciebie to mało??) lat uzależnienia. Z czym masz problem?

Odpowiedz
avatar Eander
9 9

@Wolontariusz: "Nawet w wieku 30 lat określenie siebie jako rzeczywistego narkomana który wyszedł z nałogu jest idiotyczne." - Czemu? Co według ciebie oznacza wyjście z nałogu?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@Wolontariusz: Według ciebie autorka za krótko studiowała narkomaństwo i posiada zbyt mało praktyki, że jest laikiem? No wstyd. Swoją drogą, ciekawa profesja. Gdzie można zdobyć tytuł PRAWDZIWEGO narkomana? Ale, no... takiego z TRADYCJAMI, nie tam jakiegoś trzydziestoletniego żółtodzioba? XD

Odpowiedz
avatar Iceman1973
2 2

@Wolontariusz: Ważne, że Ty jesteś ekspertem. Ekspertem wypowiedzi...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 10

@Morog: Lepiej się za nią pomódl, zamiast ubliżać, dobry chrześcijaninie xD

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@Morog: żadna poważna i szanująca się osoba o wykształceniu medycznym nie postawi diagnozy przez internet.

Odpowiedz
avatar katzschen
7 7

Co za hipokryzja (ze strony tych znajomych oczywiście): jak nie bierzesz to swiętoszka, jak brałaś - patologia...

Odpowiedz
avatar Crook
5 5

Brawo dla ciebie, narkomanko! Jestem pełna podziwu, bo ja sama ciężko wychodziłam z nałogu palenia (papierosów) - wiem, porównanie żadne, a jednak było trudno. Paliłam długo, nie palę kilka lat i jestem z tego dumna jak diabli! Nigdy nie tykałam narkotyków, ale nie potępiam ludzi, którym się takie nieszczęście przydarzyło (podobnie z alkoholem). Wpaść jest bardzo łatwo, "wypaść" piekielnie trudno. Dlatego: wielki szacun!

Odpowiedz
avatar ladykarinna
6 6

Owszem, muszę Ci przyznać, że zachowanie tych ludzi jest jak najbardziej piekielne. Sama doświadczam podobnych, gdyż od kilku lat jestem trzeźwa. Wiele pracy mnie to kosztowało, nerwów, łez i wiele wyrzeczeń- wiadomo, unikanie wyzwalaczy czasem jest dość trudne w dzisiejszych czasach. Społeczeństwo nie jest nauczone empatii- dla wielu ludzi narkomania to patologia, bród, syf i malaria, co wiadomo dziś nie jest jakimkolwiek wyznacznikiem. Ale ciemnota ludzi ma się dobrze i jak wiemy, z tym nie da rady wygrać, choćby nie wiadomo jak cieżko by walczyć. Z reguły nazywali mnie patolką, dnem, choć mimo tego, że zażywałam narkotyki skończyłam studia, miałam dobrą posadę i uważano mnie za cudowną osobę (osoby uzależnione to najlepsi manipulanci na świecie), a gdy wydało się, że robiąc to, co napisałam wyżej, pracując itd, ćpam stałam się zakałą narodu, śmieciem, panną lekkich obyczajów- stereotyp wciąż w naszym kraju żywy. Gratuluję Ci, że nie zażywasz- gdyż wiem, jak trudna jest droga zdrowienia i jak potrafi dać w kość. Do jednego się przyczepię- piszesz, że jesteś trzeżwa od dłuższego czasu. Wiesz z tego, co mnie uczono, z tego co wiem- trzeźwość jest stanem, w którym nie tykasz nawet alkoholu. Piszesz o tym, że jesteś narkomanką, ale jednak na każdej terapii, w każdym ośrodku- a kilka ich mam za sobą, powiedzą Ci to samo alkohol również jest narkotykiem- i nieważna jest ilość. W momencie, gdy sama napisałaś i wytłumaczyłaś się nam - czytelnikom, że sączysz tylko jedno piwo- przedstawiłąś mechanizm, który jest w każdej osobie uzależnionej- minimalizujesz pewne rzeczy, których osoba uzależniona nigdy nie powinna umniejszać Alkohol zmienia świadomość, rochyla bariery, które się sobie postawi, działa na układ nerwowy- także dla mnie Twój stan to nadal stan nietrzeźwości. Ja nigdy nie lubiłam alkoholu, nigdy mnie nie bawiło picie, jednak na swojej drodze zdążyłam się już przekonać o tym, że wypicie jednego piwa to złamanie abstynencji. Miej to na uwadze, gdyż może obecnie Cię do tego nie ciągnie, ale jak wiadomo narkoman zawsze będzie szukał zamienników, czegokolwiek, co pobudza ośrodek nagrody w mózgu i powinnaś mieć tego świadomość. To bardzo ważne. Pozdrawiam i życzę długich lat trzeźwości.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
3 3

@ladykarinna: Nie oceniamy, mówimy tylko o własnych doświadczeniach.

Odpowiedz
avatar miramakota
4 6

Skąd Wy bierzecie takich kretynów? Od trzydziestu lat jestem abstynentką (nie byłam uzależniona, złożyłam ślubowanie z pobudek religijnych) i nigdy nie miałam problemów z tego powodu. Jak potrzeba, wyjaśniam, że nie piję i dlaczego, i zwykle jest to koniec tematu. Nieliczne przypadki, kiedy ktoś próbuje mnie przekonywać, zwyczajnie olewam, zresztą mogę je policzyć na palcach jednej ręki i zawsze to były pojedyncze osoby. Raz się zdarzyło, że większe towarzystwo miało z tym problem, ale tylko do momentu, kiedy zobaczyli, że bez alkoholu bawię się nie gorzej, niż oni pijąc. Wydaje mi się, że takie nachalne wymuszanie picia jest już od dawna w odwrocie, ale może po prostu obracam się we właściwych kręgach, co i Wam polecam.

Odpowiedz
avatar LoonaThic
3 3

Powiem Ci krótko - BRAWO TY. Cały świat trąbi o dragach, mało kto uważa te "trąbienie" za cokolwiek właściwego. Skoro z tego wyszłaś, żyjesz, wróciłaś do społeczeństwa - należą Ci się OKLASKI, nie takie teksty. Zapewne część osób wie, że kiedyś pracowałem (przez prawie 5 lat) na odwyku, więc wiem jak trudno z czegoś wyjść i jaki to dla Nas był sukces, jak ktoś przyszedł w swoje "urodziny" z ciastem do Nas. Trzymaj się, nie poddawaj się. A debili trzeba zlać ciepłym moczem i tyle.

Odpowiedz
avatar trolik1
0 0

Szacun , że wyszłaś z tego gówna. Sam niejednokrotnie próbowałem i po prostu mi to " nie wchodzi", a skoro nie wchodzi nie mam zamiaru się tym szajsem raczyć-proste. A idiotów-"hejterów" ignoruj- najprostsza metoda i sprawdzona. I po prostu żyj. :)

Odpowiedz
Udostępnij