Pracuję jako kolektorka w popularnym "Lotku". Praca fajna, większość ludzi sympatyczna, stali klienci ale bez piekielności się nie obejdzie.
1. Przez okres wakacji można wziąć udział w loterii, do wygrania są samochody, drobna elektronika. Wiadomo, że jako sprzedawcy jesteśmy zobowiązani do proponowania tego klientom, ale nigdy na siłę tego nie robimy. I o ile rozumiem, że kogoś może to drażnić to teksty (najczęściej od osób 50+) powalają na łopatki. Często słyszę, że mam sobie to wsadzić w tylną część ciała, mam z tym spie*dalać bo to gówno.
2. Podstawowe zwroty typu "dzień dobry/dziękuję/do widzenia"
Moja kolektura mieści się w centrum handlowym, które stoi na granicy dwóch osiedli. Jest tu niezliczona ilość pijaczków, typowych dresów. I to od nich zawsze usłyszę "dzień dobry/życzę miłego dnia". Spora cześć "normalnych" ludzi nie zniża się do tego poziomu, aby odpowiedzieć sprzedawcy dzień dobry.
3. Domyślanie się
Przychodzi klient, kładzie pieniądze, stoi i patrzy. Pytam zatem w co dziś zagra. Częsta odpowiedź? "Pracujesz tu i nie wiesz w co gram?" "Pani jest niekompenetna skoro nie wie co ja chcę!" "Boże co za obsługa, to w co zawsze gram w punkcie na ulicy X". Nie jestem wróżką, czy na prawdę tak trudno powiedzieć w co chciałoby się zagrać?
4. Zdrapki
Każdy kolektor ma swoje zdrapki, otwiera całą paczkę i sukcesywnie ją sprzedaje. Często ludzie proszą o pokazanie numerków zdrapki bo maja swoje ulubione, chcą którąś tam z kolei-żaden problem. Ale często zdarzają się awantury, bo zostaje mi 20 sztuk zdrapek i klient żąda otwarcia nowej paczki bo te, które mi zostały na pewno są puste, on to wie! Otóż nie, nie otworzę nowej paczki ponieważ system automatycznie doliczy sprzedaż tych 20sztuk, które mi zostały do rachunku w danym dniu. I awantura nic nie pomoże.
5.Regulamin
Osoby poniżej 18 roku życia nie mogą kupić losu, zdrapki, nie mogą też wyciągnąć z wachlarza produktu zdrapki nawet w obecności osoby dorosłej. Takie przepisy, jeżeli sprzedam coś osobie poniżej 18 roku życia grozi mi spora grzywna i utrata pracy. Większość ludzi to rozumie ale są osoby, które robią mi awanturę bo "Co Pani szkodzi, jak dziecko wybierze". A no szkodzi mi to tym, że ja ryzykuje utratę pracy i nie zrobię wyjątku dla klienta. I krzyk nie pomoże, wrażenia na mnie też nie zrobi.
6. Ja rozumiem, że lato, słońce świeci w oczy, okulary to podstawa. Ale nie rozumiem chodzenia w nich po galerii. Jeżeli ktoś ma wadę wzroku, ma okulary, które same się przyciemniają to ok. Ale często klienci przychodzą w takich okularach, w których odbija się całe otoczenia, tzw. lustrzanki. Na prawdę nie jest to komfortowe, kiedy tłumaczę coś klientowi nie widząc jego oczu, tylko samą siebie i wszystko inne co odbija się w tych szkłach. Mój hit to facet w kasku motocyklowym i okularach.
7. Od klienta oddziela mnie lada, na której są stojaki ze zdrapkami, ulotki. Większość klientów staje przed ladą i normalnie coś kupuje. Ale są wyjątki, osoby, które kładą się na tej ladzie, wychylają się tak mocno że są parę centymetrów ode mnie. Zero komfortu, od razu czuć brak higieny bo nie wszyscy wiedzą co do pasta i szczoteczka do zębów albo guma do żucia, ja nie mam ochoty czuć tak blisko czegoś takiego. Nierzadko po prostu robi mi się niedobrze. Trochę kultury.
8. Kolektor nie ma czegoś takiego jak przerwa i zamknięcie kolektury. Może to zrobić, bo musi wyjść do toalety, ale jest to czasem graniczące z cudem. Ja pracuje albo na zmiany czyli 6h dziennie lub cały dzień czyli 12h (weekend i 1 dzień w ciągu tygodnia). Zjeść mogę tylko miedzy klientami, czasem jest tak że przez 8h nie mam na to czasu. Nie wspomnę o wyjściu do toalety. Nie ma akurat nikogo, więc klucze w dłoń, zamykam roletę kiedy wbiega mi pod nią na chama ktoś i triumfalnie krzyczy "No musi mnie Pani obsłużyć" i głupi, cwany uśmieszek. Pytam grzecznie czy może poczekać dosłownie 1 minutę, ja tylko pójdę do łazienki bo nie byłam od dobrych paru godzin. Co często taki ktoś odpowiada? "Nie bo ja chcę zagrać przed pójściem na zakupy/Załóż sobie pampersa/Przecież Pani nie ma tutaj nigdzie wpisanej przerwy to dlaczego Pani bezprawnie zamyka?".
Niestety, zwracanie uwagi to śliski grunt. Są osoby, które zrozumieją uwagę, przeproszą i się dostosują. Ale są i tacy, którzy tylko szukają powodu do awantury i napisania skargi. A my pracujemy na swoja ocenę w centrali firmy. Uwierzcie, tam nie ma dnia bez 1 piekielnej sytuacji.
Kolektura
W większości sie zgadzam ale zwroty grzecznościowe działaja w obie strony. Bardzo często spotykam sie z tym ,ze to sprzedawca nie odpowiada na dzien dobry. Jezeli chodzi o okulary to owszem moze to nie jest komfortowe ale moim zdaniem zwyczajnie sie czepiasz.
Odpowiedz@Mavra: Zdecydowanie w kwestii okularów się czepia. Istnieją przecież przeciwsłoneczne okulary korekcyjne. Jeśli je zdejmę, będę słabo widział, a latem często mam deficyt kieszeni i musiałbym specjalnie brać ze sobą torbę, w której nosiłbym okulary na zmianę, żeby jaśnie pani kolektorka poczuła się komfortowo.
Odpowiedz@Jorn: albo okulary Enchroma, wyglądają jak przeciwsłoneczne, ale to wysoce specjalistyczne szkła :)
Odpowiedz@Jorn: Tylko wiesz, jest różnica miedzy okularami korekcyjnymi a lustrzankami z jakiegoś sieciowego sklepu typu New Yorker ;)
Odpowiedz@Kolektorka: Mogą być i korekcyjne lustrzanki. Ostatnio optyk mi demonstrował, że co prawda soczewki na korekcyjne może mi wymienić tylko w takich, które nie są zbytnio wygięte, ale już do niemal dowolnych może mi za standardową przeciwsłoneczną "szybą" wstawić dodatkowe korekcyjne bezbarwne soczewki.
Odpowiedzad 1) Wszędzie sprzedawcy próbują nam wciskać rzeczy o które wcale nie prosimy. Już dawno przekroczyliście jakiekolwiek granice przyzwoitości. Zgadzam się, te "propozycje" możecie sobie włożyć w tylną część ciała! ad 4) Głupi system. Co, jak już tylko jedna zdrapka zostanie, to zero wyboru? To jaka przyjemność z gry? ad 5) Jeśli kupuje rodzic, a dziecko tylko wskaże łapką, to co w tym złego? Żadne prawo nie zabrania rodzicom konsultować zakupów z dziećmi. ad 6) Nie wiem jaka galeria, ale takie na przykład Złote Tarasy mają w większości światło słoneczne, i może być za jasno. A że ci się stylówa nie podoba? To twój problem. ad 8) Jak punkt jest otwarty od do, to powinien być dostępny od do. Jeśli ktoś tu jest winny, to albo pracodawcy za narzucanie nierealnych warunków, albo pracownicy za zgadzanie się na nie.
Odpowiedz@bloodcarver: Generalnie poruszył mnie głównie punkt 6 Twojej wypowiedzi, ale może skomentuję całość - co mi tam ;) ad1)Wszyscy mamy dosyć tego typu sprzedaży. Co nie daje podstaw do bycia niegrzecznym wobec osoby która te produkty promuje, jeśli tylko ona jest grzeczna wobec nas. Na uprzejme pytanie się odpowiada "nie, dziękuję", a nie "wsadź to sobie" - zwyczajny brak kultury. Od dorosłej osoby chyba można wymagać panowania nad emocjami choćby w takim zakresie. ad.4) A cóż ma na to poradzić pracownica kolektora? Nie ona ustala te zasady, dlaczego więc ona ma słuchać epitetów od klientów? A tak swoją drogą - bawi mnie naiwność ludzi w tym względzie. Tak jakby wybranie zdrapki miało jakikolwiek (choćby minimalny) wpływ na wygraną - no nie ma. Jak widać awanturę można zrobić dosłownie o nic. ad 5.)Tu się zgadzam, trochę by można przymknąć na to oko. ad.6) Podejrzewam, że skoro autorka tekstu okularów nie nosi, to widocznie nie jest to niezbędne - zakładam że chodzi o gwiazdy, które nawet w ciemnym klubie muszą mieć okulary, bo to część ich wizerunku. I wszystko ok, dopóki nie prowadzą rozmowy - wtedy należy okulary zdjąć, bo ich noszenie jest (niezależnie od intencji) odbierane jako brak szacunku/pretensjonalność/gwiazdorzenie. Zresztą zdejmowanie okularów p.słonecznych sugeruje również Polska Akademia Protokołu i Etykiety, więc chyba jednak nie wypada. ad8)Ponownie - wina pracodawcy, ale co ma na to poradzić pracownik? Zgodził się na takie warunki, więc ich przestrzega - można to oceniać różnie, ale w praktyce,w danym momencie, stara się grzecznie poprosić klienta o 2 minuty na toaletę. Naprawdę tak trudno jest te dwie minuty odczekać/przyjść później? Przecież większość z osób, które pchają się pod zamykaną roletą nie robi tego z faktycznej naglącej potrzeby kupienia losu, ale po to, by podratować swoje ego zmuszając obcą osobę do usługiwania w czasie i wymiarze jakie im wyznaczą. Zwykłe zakompleksienie moim zdaniem.
Odpowiedz@bloodcarver: Uwierz, że mi też w jakimś stopniu przeszkadza, że muszę to mówić cały czas ale skoro mam pracę taka a nie inna to zgadzam się z warunkami jakie tam panują. Dodatkowo mamy wizyty tajemniczego klienta. Ale wystarczy grzeczne "nie, dziękuję" niż gburowte "spie*dalaj". Osoba nieletnia może wskazać zdrapkę, ja napisałam, że nie może jej wylosować czyli wyciągnąć mi z wachlarza produktu jaki trzymam przed klientem. Jak zostaje jedna zdrapka to zawsze ja sobie ją kupuję i otwieram nową paczkę. Poza tym w kolekturze stoi maszyna, w której też można taką zdrapkę kupić. W galerii w której ja pracuję nie ma światła bijącego po oczach, tak samo jak nie ma takiego w innych punktach usługowych. Jest normalne, na prawdę dobrze dostosowane. Raczej chodziło mi o okulary typowo przeciwsłoneczne pilotki,awiatorki czy jak to się tam zwie-a nie korekcyjne. Owszem, pracodawca powinien takim kolekturom ustalić 10min przerwy na te 12h pracy. Ale jeżeli ktoś się zgina pod opadającą roletą żeby tylko wejść do kolektury to nie uważasz, że jest to po prostu chamstwo ?
Odpowiedz@Evodish: ad. 6 istnieją ludzie, którzy muszą chronić oczy przed jakimkolwiek silniejszym światłem (np. po zabiegu zmiany kształtu soczewki oka trzeba przez pewien czas nosić okulary przeciwsłoneczne praktycznie cały dzień). Sprawy zdrowotne są jednymi z najbardziej prywatnych rzeczy, więc nie uważam, że masz prawo oczekiwać, że ludzie będą Ci się tłumaczyć z powodu, dla którego nie zdejmują okularów.
Odpowiedz@bloodcarver: Ad 8) W takim razie jak kobieta ma w pracy zmienić tampon czy podpaskę? Najlepiej przy kliencie, może nawet wyrzuci tą zużytą, coby się babeczka nie musiała męczyć.
Odpowiedz@turin: Istnieją też tacy, którzy nie zdejmują okularów z wygody lub z braku szacunku dla rozmówcy. Ba, z moich obserwacji wynika, że jest ich wielokrotnie więcej niż osób opisanych przez Ciebie - i wiem, że doskonale zdajesz sobie z tego sprawę, zatem nie wiem po co poszedłeś tak krętą ścieżką argumentacji. I to właśnie osób niekulturalnych dotyczył mój komentarz, nie chorych czy wymagających szczególnej pielęgnacji oczu. Nie pisałem też nigdzie o moich oczekiwaniach względem żadnej z tych grup, nie dopowiadaj sobie proszę.
Odpowiedz@psychomachia: Kobieta ma nie iść do pracy, w której taka możliwość nie jest przewidziana. I tyle. Takie warunki są, bo pracownicy się na nie godzą. @Kolektorka: "skoro mam taką pracę" to pamiętaj proszę, że niektórzy mają taką pracę, żeby mordę obić. Albo żeby staruszki na przesadnie drogie garnki naciągnąć. Czy to sprawia, że klient powinien to akceptować i być grzeczny?! "Taka praca" to żałosna wymówka.
Odpowiedz@Evodish: Jednych od drugich nie umiesz odróżnić na nich spoglądając. Jeśli traktujesz ludzi w okularach przeciwsłonecznych, jakby wszyscy byli niekulturalni, i jeśli dużo ludzi robi podobnie, to efektywnie zmuszasz tych z powodami medycznymi do dzielenia się nimi z wieloma obcymi ludźmi lub powodujesz, że są oni non stop traktowani jak ludzie niekulturalni.
Odpowiedz@bloodcarver: 1)jeżeli ktoś tak odpowiada, to jest burakiem. Propozycja zakupu jakiejś dodatkowej rzeczy(gdzie propozycja trwa jakies 2 sek.) nie ma nic wspólnego z brakiem przyzwoitości. Chamstwo owszem. 4) nie podoba się? Nie kupuj. 5) wyjaśniła autorka 6) większość galerii handlowych to jednak nie złote tarasy 8) prawo pracy jest ważniejsze od Twojego widzimisię, a ono daje pracownikowi prawo do przerwy. Chyba, że gdzieś w naszym prawie znajdziesz informację, że kiedy sklep ma jakieś godziny otwarcia, to nie można zrobić w nich przerwy. Po raz kolejny- nie podoba się, nie kupuj. Ja bym się cieszyła, tracąc takiego burackiego klienta jak Ty.
Odpowiedz@Evodish: Co do punktu 6, to nie masz racji. Znam ludzi, którzy nawet w pełnym słońcu okularów przeciwsłonecznych nie założą, bo nie lubią i już. Czy to ma oznaczać zakaz dla wszystkich innych?
OdpowiedzCo do 5, to nie ma takich przepisów. Jest to widzimisię Twoje lub Twojego szefa. Osoba nieletnia jak najbardziej ma prawo wybrać, co ma kupić osoba pełnoletnia. Żaden przepis tego nie zabrania. Kupić nie może, ale doradzić osobie pełnoletniej może.
Odpowiedz@asmok: Te gry są traktowe jak gry hazardowe, osoba nieletnia może zdrapkę wskazać palcem ale nie może jej wyciągnąć z wachlarza produktu jaki trzymam w swojej ręce.
OdpowiedzMylisz się, przepisy te określa ustawa o grach hazardowych, jeżeli stałaby z boku osoba kontrolująca i zauważyłaby, że pracownik pozwala na "konsultacje" w sprawie wyboru zdrapek z osobą nieletnią, wysoka kara murowana...ale też dla tzw rodzica! Poza tym co mają rakie osoby w głowie, pozwalając swojemu własnemu dziecku wybierać zdrapki? To pierwszy krok do uzależnienia wstrętnego, podstępnego, najgorszego ze wszystkich, jakim jest właśnie uzależnienie od hazardu. Społeczeństwo jest słabo wyedukowane w tym temacie. Właśnie wg badań największy odsetek wśród osób, które się uzależniły, stanowią te, które dobry rodzic za rączkę wprowadził za młodu w świat gry..Jak sądzicie, skąd się bierze ten zakaz poniżej 18 r.ż.? Z pietruszki? To tak, jakbyście dzieciaczkowi kupili browara, aj aj fe nie wolno bo to wstrętny nałóg, nie można rozpijać nieletnich..a zdrapkę to można? A tu nie ma żadnej różnicy, tak jakby działkę dziecku podać. Taka jest prawda. Myśleć trzeba
Odpowiedz@ditko: Zły przykład, bo opiekun prawny może kupić niepełnoletniemu browara. Co do przepisów - mylisz się, ustawa o grach hazardowych mówi określa zupełnie co inne (dalej napisałem co). A resztę napisałeś tak na poważnie? Ty tak serio? Byłbyś pierwszą osobą jaką znam która uległa tej absurdalnej propagandzie. Losowanie zdrapki krokiem do uzależnienia :) mocne. Mam nadzieję że po prostu nei wyczułem sarkazmu. @Kolektorka: Nie ma znaczenia czy wskazuje palcem czy wyciąga. Ustawa o grach hazardowych nic takiego nie mówi. Jedynym przepisem który ogranicza udział niepełnoletniego w tej zabawie jest art 27 p. 2 który stwierdza po prostu: "2. W grach losowych [...] mogą uczestniczyć wyłącznie osoby, które ukończyły 18 lat." Nic tam nie ma o wskazywaniu palcem, wyciąganiu, czy czymkolwiek innym. Jest o uczestnictwie. Artykuł 2 tej ustawy, w przypadku wszystkich rodzajów loterii definiuje uczestnictwo jako nabycie. Nie jako losowanie, typowanie, wybór lub inne czynności, tylko wprost - nabycie. Przepisy są w tym wypadku bardzo precyzyjne i nie pozostawiają pola do interpretacji. Niepełnoletni ma prawo wybrać los. Kupić musi dorosły. Być może określa takie rzeczy Wasz wewnętrzny regulamin, bo szef "chciał być świętszy od papieża" i zrobił na wyrost. Ale nie możesz mieć o to pretensji do klientów. Bo klienci mają pełne prawo oczekiwać, że działacie zgodnie z ustawą.
Odpowiedz@asmok: Hehe, dostałem minusa bo ktoś się sprzecza z przepisami? Fakty są faktami. Zacytowałem konkretny przepis i oburzenie ani negowanie nic nie zmieni. Przepis jest jaki jest.
Odpowiedz@asmok: ode mnie masz plusa. Można domniemywać, że czynność prawną dokonuje ten, kto dysponuje pieniędzmi - czyli rodzic. A w jaki sposób zrealizuje on swoją część umowy - jego sprawa. O wyciągnięcie losu może poprosić dziecko, papugę, małpkę czy pieska. W zakresie legalności wszystko jest ok.
OdpowiedzCo do punktu 8: W sumie racja, że to Twoja wina, że zgodziłaś się na takie warunki pracy. Ale jakim skończonym debilem i ch** trzeba być, żeby na hasło "zaraz wracam, skoczę tylko do toalety" domagać się obsłużenia tu i teraz? Sama pracowałam kiedyś w galerii w małym punkcie, szefowa kazała nam "planować sikanie" żeby BROŃ BOŻE punkt nie był zamknięty na 3 minuty kiedy korzystamy z toalety :) Bardzo rzadko, ale czasami zdarzał się klient, który na widok mnie zamykającej roletę wyskakiwali z pyskiem, że jak śmiem wychodzić teraz jak Jaśnie Pan chce coś kupić! Wówczas wg zasady "na chamstwo reagować chamstem" proponowałam klientowi potrzymanie mi wiadra gdy będę sikać lub pomoc przy wyciągnięciu tampona. Działało zawsze, klient wielce oburzony i szedł sobie w piz**. Ja miałam ten "luksus", że nie musiałam się obawiać tajemniczych klientów i innych temu podobnych tworów, u Ciebie mogłoby być z tym gorzej.
OdpowiedzAd 1. Czy uważałabyś to za coś w porządku, gdybyś w podobny sposób proponowała papierosy wszystkim klientom? Istnieją ludzie uzależnieni od hazardu. Proponowanie im udziału w hazardzie jest podobnie piekielne jak proponowanie palaczowi rzucającemu palenie papierosów.
OdpowiedzAle w kolekturze nie kupisz nic poza zdrapkami czy losami. Jeżeli ktoś wchodzi do kolektury,prosi o los X a ja proponuję dodatek do tego to robie źle bo ta osoba może ma problem z hazardem? Nie bo nie ma tego napisanego na czole. Przecież ja nie stoję przed kolekturą i nie nagabuję przechodzących ludzie, że mają wejść i zagrać. Zresztą tak jak alkoholik po terapii unika alkoholu, tak samo gracz hazardowy po terapii ma tego unikać. To w teorii, ale to jak jest w praktyce to ja już za to nie odpowiadam.
Odpowiedz@turin: To po kiego grzyba ludzie uzależnieni od hazardu przychodzą DO PUNKTÓW HAZARDOWYCH czyli kolektur? Nikt ich nie zmusza to wejścia do takiego "totka" gdzie są TYLKO gry hazardowe. Jak alkoholik wejdzie do sklepu w typie "Świat wina/piwa/wódki" to też będziesz miał pretensje, że tam nic poza tym winem/piwem/wódką nie ma? Do sklepów się nachodziłam i NIGDY nie widziałam, żeby obsługa proponowała papierosy. Ciastka, chusteczki, picie itp tak.
Odpowiedz@Kolektorka: O, dziękuje za poprawienie mnie. Nigdy nie zauważyłem kolektury, która by nie była połączona z jakimś innym punktem usługowym (agencja bankowa, punkt ksero, agencja pocztowa), więc założyłem, że Twoja też taka jest.
Odpowiedz@turin: są kolektury wolnostojące; sama pracuję w salonie prasowym i tu też mamy kolekturę; mamy takie, a nie inne standardy i tak, mamy proponować dodatkowe produkty, ale nie osobom uzależnionym od hazardu (co ciężko wyczuć, wiadomo) i dzieci nie mogą wybierać zdrapek z wachlarza, taka jest interpretacja przepisów, takie też jest oficjalne stanowisko Totalizatora Sportowego
OdpowiedzTo beznadziejnie Was traktuje firma, skoro nie ma jak zjeśc czy wyjśc do kibelka. To już chyba wolę moją pracę na mięsie, choc fajerwerków też tu nie ma. Rozumiem, że pracujesz na zleceniu?
OdpowiedzCo za bzdury ludzie wypisują. Ciężko faktycznie żeby ktoś docenił jak trudna jest praca z klientami dopóki sam tego nie doświadczy. ad 1 Ludzie przecież sama nie wciska tych kitów. To nie jest jej widzimisię tylko spełnianie wymogów firmy. Że głupie i upierdliwe to inna sprawa, ale czemu ona ma za to oberwać? ad 2 To prawda. Popieram. Wiadomo, trafią się oczywiście tacy sprzedawcy, którzy nie odpowiedzą. U mnie właściwie sama się witam, pierwsza, bo jak klient wbija no to jakby nie patrzeć ja jestem gospodarzem, a on gościem. I liczę, że łaskawie na moje dzień dobry odpowie. Niestety. Nie zawsze. ad 3 pobaw się z tymi głupami w grę kto dłużej wytrzyma. I poczekaj aż wybełkocze co chce. Jak nie to nie dostanie, co będziesz za rękę ludzi ciągać jak dzieci ^^ ad 6 również popieram. Nie lubię nawet jak ktoś z moich znajomych ma okulary w trakcie rozmowy. Jak problem z oczami, ok spoko, ale niech się nikt nie burzy, że nie utrzymuję kontaktu wzrokowego. ad 7 mam na to patent. I na ludzi, którzy dyszą Ci w kark w kolejce to też działa. Utrzymujesz ciężar ciała na jednej nodze, a drugą wyciągasz luźno w stronę osoby, która się na Ciebie pcha. Być może stanie Ci na stopie, albo kopnie czy coś, ale trudno. Wolę to niż zbyt bliski kontakt. ad 8 Jak ktoś myśli, że otwarcie lokalu od do to znaczy, że może skorzystać z usługi od do, to się myli :) Spróbuj wytrzymać 12h bez toalety. Powodzenia. A jedzenie? Nie zjesz przez cały dzień to będziesz wyglądać tragicznie już nie mówiąc o nastroju i poziomie energii. To się będą czepiać klienci, że bez uśmiechu do nich podchodzisz i że z łaską ich obsługujesz. Przerwa się należy każdemu pracownikowi jak klient tego nie ogarnia to sorry.
OdpowiedzJa tam zawsze sama wybierałam zdrapkę. Właśnie dowiedziałam się, że łamali dla mnie regulamin ;)
Odpowiedz