Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Piekielny sąsiad. Wynajęłam mieszkanie w małym mieście, blisko miejscowości rodzinnej. Mieszkanie w…

Piekielny sąsiad.

Wynajęłam mieszkanie w małym mieście, blisko miejscowości rodzinnej. Mieszkanie w bloku, trafiło nam się środkowe na parterze.
Korytarz mam malutki, niecały metr długości, zaraz są drzwi do pokoju, wiec siłą rzeczy wszystko z klatki słyszę. Tyle wstępu.

Dwa dni po wprowadzce sąsiad z góry postanowił sobie urządzić libację na klatce schodowej. Pił wódkę z kolegą i jadł zupę z wiaderka po farbie. Cóż, poprosiłam żeby byli ciszej, bo wszystko u mnie słychać, oraz żeby przenieśli się albo do mieszkania, albo na zewnątrz. Coś tam pofukał, że będą ciszej, ale że muszę się przyzwyczaić, bo "na jego klatce zawsze jest niegrzecznie". Ok, olałam, poszłam do sklepu, wróciłam - już ich nie było.

Dwa dni później znowu spotkałam ich na klatce, tym razem pił piwo i palił papierosy z kolegą. Na klatce. Trzydzieści centymetrów od drzwi.
Powiedziałam spokojnie, żeby wyszli na zewnątrz, bo nie jest to miejsce do spożywania alkoholu. Opieprzył mnie, że mieszkam tu dopiero tydzień i już się rządzę, że żaden sąsiad nie robi mu problemów i że"on mnie sobie ustawi". Zaczął krzyczeć, więc weszłam do mieszkania i wyszedł mój facet. Nie przebierając w słowach kazał im spier..
Wyszli. Za sekundę jednak wrócił krzycząc na całą klatkę, że on zadzwoni do Witka. Nie wiem kim jest Witek, może jakimś pijaczkiem, a może chodziło mu o właściciela u którego wynajmujemy?
Więc ja też sobie zadzwoniłam i wyjaśniłam mu sprawę, żeby nie było problemów.

Piekielny sąsiad również nagminnie otwiera drzwi do klatki i drze się do kogoś idącego uliczką. I tak sobie rozmawiają z pół godziny. Niby nic, ale to naprawdę wszystko słychać. Przecież wystarczy zamknąć drzwi za sobą i pogadać z tą drugą osobą. Prosiłam go o to kilkakrotnie. Ale po co słuchać takiej gówniary?
Może posłuchać następnym razem. Ale już policji.

Taki smaczek na koniec. Godzinę później przyszła do mnie jego matka, schorowana kobieta. Przeprosiła za niego. Pogadałyśmy chwilę, więc co nieco już o nim wiem. On nie pracuje, jeździ tylko co jakiś czy na odwyk, wraca i znów pije. I się awanturuje, aktualnie ma zawiasy. Mam nadzieję, że niedługo go zamkną znowu.

A za tę "jego klatkę" w przeciwieństwie do niego chociaż płacę, bo on stoi pod sklepem i żebrze na piwo.

parterowe towarzystwo

by imitacja
Dodaj nowy komentarz
avatar katem
14 14

Jemu się należy, więc nie musi płacić.

Odpowiedz
avatar ziobeermann
16 16

@imitacja: Nie załapałaś ironii;) „Mnie się kurra należy,<zaciągnięcie się petem>bo ja, trzydzieści lat temu, prez trzy lata w fabryce pracowałem!<zaciągnięcie się petem><łyk piwa> Tak by Ci to Piekielny Sąsiad wytłumaczył +didaskalia.

Odpowiedz
avatar imitacja
10 10

@ziobeermann: Już przeprosiłam, że nie załapałam ironii :D Ano, on tu domy budował, on moje mieszkanie budował! W ogóle, cały Rzym zbudował on, jaśnie panicz od siedmiu boleści.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
8 8

Nalezy mu sie gowno, ale on mysli, ze swiat musi mu padac do nog. Mam czesto pijakow, ktorzy byli na paru wielomiesiecznych terapiach odwykowych, znow chleja i ciagle mysla, ze spoleczenstwo musi dalej na nich lozyc i sa wielce roszczeniowi. O dziwo, czasem znow ktos (n.p. kasa chorych) znow przejmuje nowe dalsze koszta leczenia stacjonarnego, mimo beznadziejnej prognozy. Raz pijak = zawsze pijak (nieliczne wyjatki tylko potwierdzaja regule, ale tez czesto ukazuja sie recydywem). taki jest smutne doswiadczenie z ludzmi, ktorzy sami sobie (i przewaznie rodzinie) zasrali zycie.

Odpowiedz
avatar imitacja
3 3

@ZaglobaOnufry: No tak, wtedy to "należy mu się" ma inny wydźwięk. On pan i władca piwnego świata może wszystko. Ale nie na "mojej" klatce. Na to sobie nie pozwolę. :) Mimo, że on mieszka tam 45 lat, a ja niecały tydzień. Wybaczcie, pierwszy komentarz @katem, zrozumiałam nieco inaczej.

Odpowiedz
avatar timoov
-4 14

Komu wynająłeś to mieszkanie? Może je NAJĄŁEŚ. Pracodawcę i pracownika też mylisz?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 sierpnia 2016 o 15:18

avatar Maszin84
1 5

@timoov: Za mało dobitnie jej to wytłumaczyłeś. Powinieneś jeszcze czymś dowalić, np. czy myli rum z rumakiem.

Odpowiedz
avatar imitacja
1 3

@Maszin84: albo konia z koniakiem. ;) Synonimy słowa "wynająć", np. wziąć w najem : nająć, odnająć, podnająć, powynajmować, pożyczyć, wyczarterować, wydzierżawić, wypożyczyć, wziąć w dzierżawę, wziąć w najem, Skoro synonim, to chyba jednak dobrze napisałam. W mowie i piśmie również jest to dopuszczalne, bo ja wynajmuje mieszkanie od kogoś, a ktoś wynajmuje mieszkanie mnie. Jakoś przy innych piekielnych wyznaniach nigdy nie widziałam, by ktoś się czepiał o to słowo. ;) Pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar timoov
-2 2

@Maszin84: Co tutaj jest chamskiego? Chamskie to by było Słuchaj ty taki i owaki bla bla bla nie rozróżniasz do tego i tamtego pojęć nająć i wynająć? @imitacja: nająć to nie wynająć w rozumieniu przepisów Kodeksu Cywilnego, a jak dobrze wiemy rozmawiamy tutaj o sytuacji dziejącej się z powodu zawarcia takiej umowy. Art. 659. § 1. Kodeksu Cywilnego: Przez umowę najmu wynajmujący zobowiązuje się oddać najemcy rzecz do używania przez czas oznaczony lub nie oznaczony, a najemca zobowiązuje się płacić wynajmującemu umówiony czynsz. Ponadto to, że w używa się słowa pożyczać w sensie ja pożyczam tobie, ty pożyczasz ode mnie. Nie oznacza, że to słowo jest użyte w tym samym znaczeniu.

Odpowiedz
avatar imitacja
1 3

@timoov: Student Prawa?

Odpowiedz
avatar timoov
-2 2

@imitacja: Nie. Jestem zwykłym człowiekiem który najmuje w chwili obecnej mieszkanie, którego denerwują głoszenia na olx: "wynajmę kawalerkę na osiedlu piekielnym". Kulminacyjny punkt rozmowy wygląda mniej więcej tak: - Panie ale to ja chcę wynająć kawalerkę. - To dobrze bo ja chce ją nająć, proszę powiedzieć ile metrów, jaki czynsz itp. - Ale to ja chcę wynająć od pana. Aha.

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
7 7

Masz już zaprzysiężonego wroga w jego osobie. Uważaj na siebie, bo tacy mają dużo wolnego czasu i na pewno twój sąsiad coś wymyśli. P.S.Zupa jedzona z puszki po farbie, doprawdy osobliwy pomysł.

Odpowiedz
avatar imitacja
3 5

@Fomalhaut: Moi najbliżsi sąsiedzi po tej "awanturze" powiedzieli, że wszystko słyszeli i gdyby coś się działo, mam do nich się dobijać, albo od razu dzwonić po policję. Także jakby co, to świadków mam. Co prawda zza drzwi, no ale większość słyszeli. A ta zupa była z takiego 2,5 litrowego wiadra, nie wiem nawet czy umyli go porządnie. :) Wyglądała jak ogórkowa breja. Mniam.

Odpowiedz
avatar whateva
1 3

@imitacja: Czy kogo umyli?

Odpowiedz
avatar imitacja
-1 3

@whateva: Pana Wiaderka.

Odpowiedz
avatar whateva
-3 3

@imitacja: No i czego na sąsiada najeżdża, skoro nie jest od niego lepsza...

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

ale wiesz, wyprowadzka moze?

Odpowiedz
Udostępnij