Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dzieci w dużych centrach handlowych. Sytuacja 1: Czyjeś dziecko radośnie nam biega…

Dzieci w dużych centrach handlowych.

Sytuacja 1:

Czyjeś dziecko radośnie nam biega po witrynie. Na pytanie czyje to dziecko- cisza w sklepie jak makiem zasiał. Na kolejne stwierdzenie, że jak dziecku się coś stanie, to niech nie mają do nas pretensji JEST GŁOS! Cytuję: Ja tu zakupy robię! Ty masz mi się dzieckiem zająć!

Sytuacja 2:

Dziecko (ok. 3-4 lata) biega po sklepie, jakby mu ktoś nitro dolał do tyłka. Tarza się po podłodze, zaczyna wchodzić na stół, gdzie leżą ubrania, wolnostojące wieszaki z ubraniami traktuje jak liany w dżungli. Przy tym wrzeszczy, jakby ktoś ze skóry obdzierał. Kolejna bezosobowa uwaga w tłumie- proszę przypilnować dziecka, bo upadnie i nieszczęście gotowe. Matka zajmuje się dzieckiem, ale jakoś to nie daje efektu. Wreszcie matka uderza dziecko w rękę żeby się uspokoiło (nie jakoś specjalnie mocno, ot zwykły klaps w rękę). Reakcja dziecka? Na cały sklep: TY MNIE UDERZYŁAŚ! Z pretensją w głosie...

Sytuacja 3:

Dzieci wchodzące z lodami/napojami/przekąskami itp. do sklepu z odzieżą. Pół biedy jak stoją gdzieś z boku i jedzą (zrozumiałe, że rodzic nie chce zostawiać dziecka przed sklepem, bo różne rzeczy się dzieją). Gorzej, jak łazi to to z tym lodem po całym sklepie, upaprane od stóp do głów i dotyka wszystkiego. Na drobną uwagę, że proszę, aby dziecko nie dotykało brudnymi rączkami rzeczy- przecież to tylko dziecko!
A co jak lód spadnie, napój się wyleje? Po co powiedzieć obsłudze, że się stało i trzeba sprzątnąć (o przepraszam, stało się, sam/a posprzątam po dziecku już dawno zapomniałam)? Lepiej wyjść bez słowa.


Zastanawiam się, czy szaleństwo zakupów i wyprzedaży już całkiem wyżarło niektórym mózgu, czy ten instynkt rodzicielski gdzieś tam zanikł?

sklepy galeria_handlowa dzieci rodzice

by czydredy
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Shineoff
31 31

W pewnym sklepie odzieżowym czekając w kolejce do przymierzenia ubrań byłam świadkiem jak mały chłopiec otwierał wszystkie przymierzalnie (zasłaniane kotarą). W środku były osoby, które mierzyły ciuchy. Mamusia najpierw próbowała uspokoić latorośl "Alan uspokój się!". Później śmieszkowała sobie jaki to mały podglądacz i macho jej rośnie. Obsługa zwracała uwagę, jednak nie wyprowadził jej nikt ze sklepu, mimo oburzonych głosów z przymierzalni i awantury, którą odsłonięte kobiety zrobiły matce. Zostawiłam rzeczy i wyszłam, podobnie jak kilka innych osób, bo co to za przyjemność świecić półnagim ciałem przed kilkuletnim gnojem, nad którym nikt nie umie zapanować.

Odpowiedz
avatar InessaMaximova
4 12

Ekhm, "macho"?! Chyba perwers... :x

Odpowiedz
avatar themistborn
0 10

@Shineoff: młodego i matkę trzeba by było doprowadzić do pionu liściem i dziękuję.

Odpowiedz
avatar Litterka
6 6

@themistborn: aż korci, żeby wrzasnąć: "Jak do mnie zajrzy, to przyłożę!". Prawdopodobnie mamusia by się jednak takiej groźby wystraszyła i jednak prewencyjnie dzieckiem zajęła.

Odpowiedz
avatar Armagedon
1 21

Ja to nie rozumiem tego obchodzenia się z takimi ludźmi jak ze śmierdzącym jajcem. Gdyby to był mój sklep na witrynie wisiałyby trzy wielkie napisy. ZAKAZ WCHODZENIA Z DZIEĆMI W WIEKU 2 - 6 LAT. ZAKAZ PRZEWIJANIA I KARMIENIA PIERSIĄ ZAKAZ SPOŻYWANIA POSIŁKÓW Na pewno nie straciłabym klientek, a wręcz przeciwnie.

Odpowiedz
avatar zoltan1980
-1 1

@Armagedon: Co Ty powiesz, a prawo trochę znasz? ;) Już za pierwszą tabliczkę można śmiało wezwać Policję, która Ci wytłumaczy, że nie wolno tak robić. Nie zmienia to absolutnie faktu, że rozwydrzonych bachorów trzeba pilnować, i to jest odpowiedzialność ich rodziców. Wiem co mówię, sam mam 2-letniego szkraba. Nie wyobrażam sobie żeby robił takie numery, teraz czy kiedykolwiek później, jak będzie starszy. Będzie odpowiednio karany.

Odpowiedz
avatar Aes
10 10

Co do pierwszej sytuacji zadziałałoby zdanie: "W porządku proszę pani, w takim razie dzwonimy na policję, tam się dzieckiem zajmą".

Odpowiedz
avatar singri
7 7

Zawsze jak czytam takie historie, to zastanawiam się, czy ci ludzie naprawdę lubią dzikie rozwrzeszczane dzieciaki? Pyskatą, roszczeniową młodzież? Chamskich nastolatków? A jak nie lubią, to czemu takich hodują? Czy to tak ciężko powiedzieć dziecku "Z lodem nie wejdziesz, zaczekaj tutaj" albo "Teraz stoimy w kolejce, fruwać będziesz na placu zabaw". Przecież jeśli dziecko jest posłuszne (w granicach rozsądku), to rodzice mają łatwiej. No nie pojmuję i nawet nie próbujcie mi tłumaczyć, szkoda wysiłku.

Odpowiedz
avatar Armagedon
8 12

@singri: Ja jednak spróbuję. Dziecko - to dziecko. Ma swoje prawa. Jak się je ciąga pięć, albo sześć godzin po galerii handlowej - trudno oczekiwać, że będzie "grzeczne" jak dorosły. Jest albo znudzone, albo zmęczone i marudne, a czasem też głodne. No to dostaje loda, albo frytki z keczupem. Dzieci, po prostu, nie zabiera się na kilkugodzinne zakupy w galeriach.

Odpowiedz
avatar singri
4 4

@Armagedon - wyważasz otwarte drzwi. Dziecko ma swoje prawa, a rodzice mają obowiązki. Oczywiście, że po kilku godzinach w galerii najspokojniejsze dziecko zaczyna wariować. Tylko że ja nie wyobrażam sobie, żebym miała ciągać moją po galerii przez pół dnia. I dla niej to niekomfortowe i dla mnie. Max godzinka, potem lody, druga godzinka i plac zabaw. Jak już mówiłam, logiki rodziców opisanych w historii nie pojmuję.

Odpowiedz
avatar SzatanWeMnieMocny
4 4

@singri: Jakie zostań tu z lodem? Ja rozumiem, że nie chce się zostawiać dziecka przed sklepem. Moje zdanie takie; kupiłaś smarkowi loda to stój teraz przed sklepem razem z nim i czekaj, aż zje.

Odpowiedz
avatar Xenopus
0 4

@singri: Nie ocenuaj rodziców po jednostkowej sytuacji. Wiem, bo los obdarzył mnie wyjątkowo upartym i ekspresywnym osobnikiem. Wielokrotnie już wizytowaliśmy poradnie, specjaliści przyglądali się naszym interakcjom i jedyne, co stwierdzili, to że dziecko takie jest i postępujemy prawidłowo. Zwyczajnie trafił nam się okaz trudny i zmuszający do wysiłku. No i taki trzylatek ma ustalone żelazne zasady, określone konsekwencje ich nie przestrzegania i nie ma od tego odstępstw. A jak to wygląda z zewnątrz? Bywają dni, że na każdym kroku każda zasada jest testowana wielokrotnie a konsekwencje witane krzykiem i rzucaniem rzeczy albo ucieczką. I nie przewidzę kiedy taki tryb się włączy. A zakupy magicznie mi się same nie zrobią, w połowie drogi między przystankami nie wysiądę, czasem potrzebuję coś załatwić. Dlatego w imieniu mi podobnych proszę o odrobinę wyrozumiałości. Krzyczący i tarzający się po ziemi dwu-trzylatek oznacza czasem, że jego rodzice nie chcą mieć później pyskatego, roszczeniowego nastolatka. O niebo łatwiej byłoby dziecku dać lizaka, czy ciastko i posadzić przed smartfonem i mieć spokój u ciszę, niż uczyć od najmłodszych lat zachowania w sklepie.

Odpowiedz
avatar singri
0 0

@SzatanWeMnieMocny: Mam pięciolatkę. To wystarczająco duże dziecko, żeby ponosiło konsekwencje swoich wyborów. Jak się uparła na lody TERAZ to do pasmanterii ze mną nie wejdzie. Z drugiej strony, gdybym miała spędzić w środku więcej niż dziesięć minut, to pewnie bym poczekała. Dziwne, że muszę tłumaczyć tak oczywiste sprawy...

Odpowiedz
avatar singri
0 0

@Xenopus: Trzylatkowi jeszcze mogą się takie akcje zdarzyć. Ale historia jest o dzieciach biegających samopas, wątpię żeby Twojemu było wolno. PS: Nie zazdroszczę :)

Odpowiedz
avatar kojot_pedziwiatr
0 0

Ludzie z natury są głupi, nie da się nad tym zapanować ani wyleczyć! Czasami się cuda zdarzają i tępota przemija z wiekiem.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 4

w syt 2 dziecko zareagowalo prawidlowo na bicie od 2010 bicie dzieci jest prawnie zabronione klaps to tez bicie inna rzecz ze jak ktos dzieckiem nie potrafi sie zajac to niech go sobie nie robi albo w miejsca publiczne nie zabiera

Odpowiedz
avatar zoltan1980
0 2

@bazienka: A ja się zastanawiam, dlaczego w tej samej ustawie nie napisano nic na temat tego, że dzieciom nie wolno bić rodziców...

Odpowiedz
Udostępnij