Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dzieje pewnej przyjaźni czyli lekcja dobroci Czynione dobro zawsze wraca. Niekoniecznie w…

Dzieje pewnej przyjaźni czyli lekcja dobroci

Czynione dobro zawsze wraca. Niekoniecznie w taki sposób, w jaki byśmy pragnęli i oczekiwali.

Nie umiałam przejść obojętnie obok pewnej osoby, która potrzebowała pomocy. Ona obdarzyła a raczej zaszczyciła mnie zaufaniem. Współczułam złośliwej rodziny i fałszywych przyjaciół, którzy ją porzucili.
W pewnym momencie łapałam się na tym, jak bardzo wkręciłam się w jej świat. Nie umiałam odmówić, zwłaszcza gdy na jej twarzy było wymalowane ,,jak możesz tak egoistycznie postąpić!, Ty też przeciwko mnie?, mam tylko Ciebie!!!".
Ona przyjmowała tylko głaskanie po głowie i zrozumienie dla jej najbardziej absurdalnych zachowań. Gdy próbowałam ją zmotywować do działania, odbierała to jako atak na siebie.
Czasami miałam przebłyski, że robiłam coś wbrew sobie ale przecież na tym polega prawdziwe poświęcenie, prawda?. Czułam, że jestem jej to winna. Znosiłam jej humorki i przytyki, na które coraz bardziej sobie pozwalała. Czułam się coraz gorzej, ponieważ ona wlewała we mnie truciznę. Zaczęłam widzieć na świecie tylko zło. Pewnego razu poprosiłam ją o pomoc, pierwszy raz w życiu i... ostatni. Oczywiście odmówiła, bo nie mogła... (czytaj: miała mnie gdzieś)
Gdy się jej sprzeciwiłam, oskarżyła mnie o egoizm i zdradę.
W końcu dołączyłam do grona fałszywych przyjaciół, którzy ją zostawili w potrzebie. Uświadomiłam sobie, jak umiejętnie prała mi mózg. Zrozumiałam dlaczego nikt z nią nie wytrzymał. Żaden normalny człowiek nie będzie się trzymać z osobą, która jest męcząca, uciążliwa, potrafi tylko brać, wręcz pasożytować, w zamian dając tylko negatywną energię.

Czym została tak skrzywdzona przez rodzinę? Tym, że miała dwie rzeczy do wyboru: studia albo praca. Nie chciało jej się podjąć ani jednego ani drugiego. Wygodniej było całymi dniami siedzieć w domu pochłoniętą przez internet. Rodzice nie radzili sobie już z nią, najwyraźniej w procesie wychowania zabrakło konsekwencji. Sytuację rozwiązał jej ślub i wyprowadzka z domu.

Skutki tej ,,przyjaźni" jeszcze przez jakiś czas odczuwałam. To była nauczka za moją młodzieńczą naiwność.

przyjaciółka

by ~Lunka93
Dodaj nowy komentarz
avatar FlyingLotus
5 5

W zasadzie to dosyć typowe, że ludzie lubią zarażać swoim bólem. I jest dla nich w porządku dopóki chcemy ten ból przyjmować, a jeśli nie to out.

Odpowiedz
avatar takatamtala
7 7

Ona ma mentalność ofiary. Mogła nawet nie zdawać sobie sprawy, że Tobą manipuluje. Dobrze, ze odeszłaś, takich ludzi nie da się zmienić a swoje poczucie wartości budują na umniejszaniu innych.

Odpowiedz
avatar Erica_Cartmanez
3 3

Znane Ci jest pojęcie wampiryzm energetyczny? :)

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
1 3

Uuuuuuu... szczere kondolencje dla męża tej pani.

Odpowiedz
avatar TheCuteLittleDeadGirl
4 4

Znam podobny przypadek. Dziewczyna też rozpowiada na prawo i lewo jak to wszyscy się od niej odwrócili, rodzina ją zostawiła gdy potrzebowała pomocy, przyjaciele się odsunęli itp. Ale jak się wejdzie głębiej w temat to właśnie wychodzi, że to nie do końca tak. Że rodzina pomóc próbowała, ale w pewnym momencie przestała się zgadzać na coraz bardziej wygórowane żądania. Przyjaciele też początkowo byli życzliwi i wyrozumiali, ale w końcu zaczęli się orientować, że są zwyczajnie wykorzystywani i odchodzili, bo mieli zwyczajnie dość. Jakiekolwiek próby zmotywowania jej do wzięcia własnego losu w swoje ręce kończyły się obrazą. Najłatwiej było siedzieć i czekać, aż "zrobi się samo" a potem i tak się obrazić, że nie zrobiło się tak jak ona sobie to wyobrażała... A potem zdziwienie, że się zostało samym ze swoimi problemami.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 2

@TheCuteLittleDeadGirl: widzę,że takich wampirów energetycznych jest cała masa.

Odpowiedz
avatar imhotep
0 0

Ciesz się, że to nie ty wzięłaś z nią ślub ;)

Odpowiedz
Udostępnij