Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pech chciał, że moja duma i radość po bliskim spotkaniu z dostawczym…

Pech chciał, że moja duma i radość po bliskim spotkaniu z dostawczym Mesiem Sprinterem odeszła do krainy niekończących się, szerokich, równych jak tafla szkła górskich serpentyn, niechrzczonej benzyny i kompetentnych mechaników.

Ku mojemu niemałemu zdziwieniu rzeczoznawca okazał się facetem który znał się na rzeczy nie tylko z nazwy.Mogę powiedzieć, że wyliczone odszkodowanie wręcz miło mnie zaskoczyło (pewnie dlatego, że sprawca miał od 3 miesięcy nieważny przegląd i sam rzeczoznawca przyznał, że będzie miał wytoczone roszczenie regresowe).
Niestety przez jakiś czas byłem bez samochodu, bo Żony 4 kołka poszły na sprzedaż odkąd dostała służbowe i zostałem z ręką w nocniku ...
W połowie czerwca w firmie poszło ogłoszenie, że na sprzedaż idą samochody służbowe w tym kilka wypasionych sztuk po dyrektorach i zarządzie.
Firma zarządziła mniej więcej taką procedurę - podała jaka jest kwota wykupu danego samochodu i to była kwota minimalna oferty. Każdy zainteresowany danym samochodem wrzucał do urny jednorazowo ofertę na to co go interesowało. Danego dnia komisyjnie urna została otwarta i najlepsza oferta wygrywała.
Jako, że miałem pieniądze z odszkodowania rzuciłem kwotę circa about 2 razy taką jak minimalna i o dziwo okazało się, że była to zwycięska oferta.
Początkowo kombinowałem co by nie pojeździć tym samochodem przez pół roku, a później sprzedać - i tak bym był wtedy dobrze finansowo do przodu (2 letni samochód serwisowany, garażowany, z przebiegiem który wskazywał, że do pierwszej wymiany oleju zostało 2 raz tyle co na liczniku stało). Ale jak się nim przejechałem ... mordka radosna od uruchomienia ślinika .Wskoczyłem na A2 i ... dojechałem z Wawy do Skierniewic, zwiedziłem Bolimowski Park Krajobrazowy, do domu wróciłem S8 i cały czas mi banan z ryja nie schodził. Po taj przejażdżce ślubnej kategorycznie stwierdziłem, że się 2 Volvo w garazu koło siebie zajebiaszczo prezentują, a i Cioci ślubnej (tej z historii #71281) trzeba pokazać jak to się plebs potrafi rozbisurmanić.
I tu się zaczyna cyrk na kółkach i ... no nie wiem jak to nazwać. O ile z sąsiadami było fajnie - zrobiliśmy okazjonalne piwko - sąsiad mnie dorwał w garażu pogratulował, pogadaliśmy o samochodach, a że od dłuższej rozmowy to w gardle zaschło to poszliśmy do sklepu. Później kolejny sąsiad dojechał i też się przyłączył, później jeszcze dwóch - w sumie ze 4 godziny zeszło.
W pracy zrobiła się okazja do departamentowego wspólnego wyjścia - też fajnie.
Za to co przez ostatnie 2 tygodnie odstawiało bananowe towarzystwo z biznesu do spółki z niemniej bananowym towarzystwem z finansów to już ludzkie pojęcie przechodzi.
Generalnie niektórzy mają wrażenie, że oni zawsze za mało zarabiają, a za to cała reszta to powinna robić za czapkę gruszek - teraz to wyszło i ot ze zdwojoną siłą. Do tego stopnia, że przychodzą ludzie (i to często na stanowiskach menedżerskich - coś sobą powinni reprezentować) i zadają w jakiś pokrętny, zawoalowany sposób dziwne pytania (o zarobki moje, żony, czym się rodzice zajmują, czy mam jakąś drugą robotę - rzeczy które generalnie nic nie powinno ich obchodzić).
Drobne złośliwości - a to ktoś mi kawę wylał do zlewu, a to wyjął brudny kubek ze zmywarki przed myciem, a to zakamuflował żarło w lodówce ...
Dalej to już było takie techno, że mam wątpliwości czy mam do czynienia z dorosłymi ludźmi. Dwóch pajaców postanowiło dopiec nie tyko mojej osobie, ale też praktycznie całemu mojemu departamentowi angażując do tego wszystkich świętych nie wyłączając zarządu(również klientów). Kolesie na siłę udają, że codziennie są pierwszy dzień w pracy i nie widzą co się dzieję - codziennie super pilne sprawy i zlecenia tylko zero konkretów, zero informacji - procedury - ich nie obowiązują, oni są z Biznesu, "IT jest od tego żeby im służyć" (cytat).
Jakakolwiek prośba o szczegóły, specyfikacje, ba nawet o jakiego klienta chodzi (jakaś wiedza tajemna ???) kończyło się wszczynaniem awantury, udowadnianiem jacy to oni są biedni i poszkodowani, wszystko na ich głowach, a my to tylko balast wiszący im u szyi.
Miłościwie panujący Dyrektor Departamentu w końcu nie wytrzymał (bo ile razy dziennie można robić za Posejdona uspokajającego stolco-burzę w sedesie) i poruszył sprawę na zebraniu zarządu. Efekt - obydwa pajace otrzymały wczoraj laurkę z naganą (przez cały poprzedni tydzień byli uspokajani telefonicznie, mailowo, werbalnie - nie pomagało). Teraz to dopiero mogą zacząć narzekać na zarobki bo nagana jest równa pół rocznemu brakowi premii, a u nich to jakieś 2/3 dochodu.

Ludzie-praca

by Vege
Dodaj nowy komentarz
avatar Narusegawa
3 21

A czy w tej bajce są smoki ?

Odpowiedz
avatar Narusegawa
-4 14

A czy w tej bajce są smoki ?

Odpowiedz
avatar Nulini
5 23

Na Piekielnych jesteś nie od wczoraj, a piszesz jak gimnazjalista "swoją pierwszą historię tutaj". Ściana tekstu plus zdania wielokrotnie złożone (i to tak pokrętnie, że trzeba trzy razy czytać, żeby zrozumieć co do czego i po co) sprawiają, że ciężko zrozumieć O CO CHODZI... Albo ja przed poranną kawą mam spowolnione procesy myślowe...

Odpowiedz
avatar timo
4 14

@Nulini: jak ktoś ma problem ze zrozumieniem zdań wielokrotnie złożonych, to powinien wrócić do podstawówki - za moich czasów przerabiało się takie w okolicach IV-V klasy.

Odpowiedz
avatar Lynxo
4 6

@Nulini: Zdania wielokrotnie zlozone, jak fajnie napisane to nawet przyjemnie sie czyta. Tak melodyjnie mozna to ladnie ulozyc. (Brak polskich znakow)

Odpowiedz
avatar freezerx
-2 2

Chyba masz rację z ta kawa, rano czytałam i ten odcinek od "bananowego towarzystwa" był dla mnie tak zawily, że nie chciało mi się wracać do tego, a teraz olsnienie :D

Odpowiedz
avatar camander
11 25

Tego się nie da czytać.

Odpowiedz
avatar freezerx
6 18

Po dwukrotnym przeczytaniu nadal nic nie rozumiem, a szczególnie co ma wspólnego samochód z brakiem premii itd.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 20

@freezerx: Wiem, ze roznie ludzie pisza na piekielnych, ze czasami trudno sie polapac w watkach, ale ta historia jest dla mnie bardzo przejrzysta. Czy jestem jakas wybitna czy wiekszosc ludzi ma problem z czytaniem ze zrozumieniem??

Odpowiedz
avatar Eko
3 9

@nursetka: Też nie miałam problemu ze zrozumieniem przy pierwszym czytaniu.

Odpowiedz
avatar freezerx
-1 11

@Timo dziękuję za jakże konstruktywna i wiele wynoszącą uwagę. Uwzględnie ja jeśli uznam to za stosowne. Może się mylę ale jeśli ktoś zamieszcza swoje historie w dobrym tonie byłoby zastosować jakieś formatowanie tekstu. Nie wiem, akapity, odstępy? Zawsze uważałam, że jeśli mam gdzieś coś do przekazania powinnam to zrobić tak, żeby odbiorca był zainteresowany i chciał się zapoznać z tym, co mam do powiedzenia. Natomiast w tym przypadku sposób przedstawienia historii nie był dla mnie zachęcający. Jeśli po pobieżnym przeczytaniu nie rozumiem co autor chciał przekazać, czytam jeszcze raz, tym razem uważnie i co prawda wyłania mi się pewien obraz ale niejasny i wymaga to więcej wysiłku niż daje zainteresowania, to uznaje, że szkoda mojego czasu. Jeśli autor nie zadbał o czytelność przekazu, nie zależało mu najwyraźniej aby ktoś się z nim zapoznał, a skoro nie zależało jemu, to tym bardziej mi.

Odpowiedz
avatar Eko
2 4

@freezerx: powodzenie jednej osoby --> zazdrość innych --> wredne zachowanie --> dezorganizacja działania firmy --> brak premii.

Odpowiedz
avatar timo
-2 4

@freezerx: jeśli nie rozumiesz czytanego tekstu albo przeczytanie go wymaga od Ciebie "wysiłku", to jest z Tobą coś nie tak. Powinnaś udać się do specjalisty w celu uzyskania diagnozy swojego problemu, a nie czepiać się autora. Żeby nie było: zgadzam się, że tekst mógłby (a nawet powinien) być przystępniej napisany i inaczej zredagowany, ale mówienie, że jest nieczytelny, jest grubą przesadą i fatalnie świadczy o walorach intelektualnych osoby wygłaszającej takie sądy.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 lipca 2016 o 22:24

avatar myszolow
12 14

Historię bardzo ciężko się czyta, trudno zrozumieć o co chodzi. Ja zrozumiałam to tak że miałeś nagły przypływ gotówki z odszkodowania, kupiłeś to fajne auto firmowe i wszyscy w firmie zaczęli być zazdrośni i robić Ci złośliwości?

Odpowiedz
avatar Cykander
2 18

@myszolow: A można to zrozumieć jakoś inaczej?

Odpowiedz
avatar kertesz_haz
1 5

@Cykander: Można mieć wątpliwości. Osobiście trudno mi uwierzyć w to, że ludzie z jednego działu dezorganizowali pracę drugiego działu,którego pracownik kupił sobie fajny samochód. Raczej obstawiałabym inny powód takich reakcji.

Odpowiedz
avatar Vege
1 5

@kertesz_haz: Czy można to nazwać dezorganizacją - trochę tak, psuciem atmosfery na 100%. Raczej nie chodziło o sam fakt kupna samochodu tylko o wyimaginowane zarobki - to że rozbili mi samochód wiedziała nie za duża grupa osób, to ile dostałem odszkodowania dużo mniejsza. Wylanie kawy, czy wyjęcie kubka ze zmywarki to dziecinada. Niestety, ale w dużej liczbie firm na IT się patrzy tylko przez pryzmat generowanych kosztów (a potrafimy 7 cyfrowe wnioski zakupowe składać i to nie koniecznie w Polskich złotych), do tego jeszcze pensje biorą :). Dopóki przez taki pryzmat nie patrzą osoby decyzyjne jest luz, ale niektórych to mocno boli w miejscu gdzie plecy tracą szlachetną nazwę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

Wymiękłam gdzieś w okolicach Bolimowskiego Parku Krajobrazowego, barok lubię tylko w architekturze i malarstwie.

Odpowiedz
avatar clubber84
3 3

"Ale jak się nim przejechałam ... mordka radosna od uruchomienia ślinika .Wskoczyłem na A2 i ... dojechałem z Wawy do Skierniewic..." To jesteś kobietą, czy mężczyzną, bo się pogubiłem?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 lipca 2016 o 12:08

avatar Vege
0 0

@clubber84: Sokole oko :) - poprawione THX

Odpowiedz
avatar imhotep
3 7

"I tu się zaczyna cyrk na kółkach..." w historii tez w tym miejscu zaczyna się cyrk na kółkach, bo co prawda domyśliłem się mniej więcej o co chodzi, ale historia robi się stanowczo mało zrozumiała.

Odpowiedz
Udostępnij