Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Szukam pracy. Zobaczyłam ogłoszenie firmy marketingowej, w której poszukiwali młodych ludzi do…

Szukam pracy. Zobaczyłam ogłoszenie firmy marketingowej, w której poszukiwali młodych ludzi do współpracy w "ciekawych projektach". Zaaplikowałam i zaproszono mnie na rozmowę. Wszystko ładnie pięknie. Jedynie nie podobało mi się, że ogłoszenie było bardzo ogólne, żadnych konkretnych informacji.

Przychodzę na rozmowę, pani rekruterka była bardzo miła, zachwalała moje CV, opowiadała cuda wianki i inne wspaniałości o ich firmie. Po czym zaczęła mówić o ich współpracy z organizacjami charytatywnymi tj. AI, Greenpeace czy S.O.S Wioski Dziecięce. W tym momencie zapaliła mi się czerwona lampka. Zapytałam wprost na czym dokładnie miałaby polegać moja praca. Pani odpowiedziała mi bardzo pokrętnie, że praca polega na fundraisingu na eventach, od firm i osób prywatnych, po czym dalej zaczęła się znów rozwodzić nad wspaniałością ich firmy.

Rozmowa została zakończona, czerwona lampka w mojej głowie świeciła coraz mocniej. W drodze do domu zorientowałam się na jakie stanowisko aplikowałam. W tym momencie czekałam tylko na telefon.

Po kilku godzinach zadzwoniła rekruterka z informacją, że mnie przyjęli. Przerwałam jej i zapytałam wprost czy moja praca ma polegać na poszukiwaniu sponsorów na ulicach i w prywatnych domach.

Pani powiedziała że nie dosłyszała.
Powtórzyłam pytanie.

Usłyszałam, że ich firma nie poszukuje sponsorów na ulicach tylko na eventach, od firm i osób prywatnych.
Zacięta płyta.

Więc spytałam już najbardziej łopatologicznie jak się da: "Czy moja praca ma polegać na tym, że powiedzmy dostanę jakąś ulicę, na której jest 5 wieżowców i mam odwiedzać mieszkańców z prośbą by wpłacili pieniądze na organizację charytatywną?"
Dopiero po tak postawionym pytaniu uzyskałam odpowiedź twierdzącą.

W całej tej sytuacji rozzłościł mnie jedynie fakt, że czterokrotnie pytałam na czym ma polegać moja praca i dopiero za 4 razem uzyskałam odpowiedź. Zdaję sobie sprawę, że to nie było widzimisię tej kobiety tylko polecenie z góry, ale przeraża mnie jak można tak podstępnie oszukiwać niczego nieświadomych ludzi! Rozmowa była poprowadzona tak, że nie można się było zorientować cd. rodzaju pracy jaki masz wykonywać, a sama zorientowałam się na czym ma polegać tylko przez przypadek- parę miesięcy temu przystanęłam na ulicy i rozmawiałam z człowiekiem w koszulce S.O.S Wioski Dziecięce i on mi powiedział na czym to wszystko polega.

Uważajcie.

uslugi

by miss_young
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar miss_young
5 7

Dodam jeszcze, że sama jestem wolontariuszką w organizacji charytatywnej i musimy się prosić o jakiekolwiek pieniądze które starczą chociażby na koszulki dla wolontariuszy (pracujemy na oddziałach onkologicznych). Jak widać kiedy ludzie naprawdę chcą pomagać pieniędzy nie ma, ale jeśli w grę wchodzi niezły biznes pieniądze się znajdują...

Odpowiedz
avatar Armagedon
10 14

To chyba jakiś przekręt jest. No bo, albo jesteś wolontariuszem, albo pracownikiem na pensji. To z czego, niby, ta pensja miałaby być płatna? Z uzbieranych datków? Prowizja od darowizny? Ciekawostka...

Odpowiedz
avatar miss_young
7 7

@Armagedon: No właśnie sęk w tym, że to nie są wolontariusze tylko pracownicy (na pewno w Greenpeace i S.O.S Wioski Dziecięce, jak jest w innych nie wiem więc się nie wypowiadam). O tym wiedziałam już od dłuższego czasu od tamtego chłopaka z S.O.S wioski dziecięce- mają oni podstawę wypłaty i prowizję od każdego "naciągniętego" darczyńcy. Myślę, że oni wolą mieć opinię wolontariuszy, ponieważ to sprawia że ludzie chętniej dokonują darowizny. Interesujące jest też, jak ustosunkowują się do tego same fundacje. A skąd biorą się dla nich pieniądze na pensje? Nie mam pojęcia :/

Odpowiedz
avatar miss_young
4 4

@Armagedon: Powiem nawet, że tamten chłopak z koszulką S.O.S Wioski Dziecięce, z którym rozmawiałam poprosił mnie żebym wypełniła wniosek o darowiznę, ponieważ musiał "pozyskać" jeszcze jedą osobę aby dostać premię. Po tym jak wypełniłabym wniosek miałam za 3 dni zadzwonić i zrezygnować- wtedy pieniądze nie zostaną ściągnięte z mojego konta, a on swoją premię otrzyma. Nawet chciałam to wszystko opisać na piekielnych (rozmawialiśmy z godzinę, bo ja byłam pewna że on jest wolontariuszem i robi to z potrzeby serca, ale szybko zostałam wyprowadzona z błędu), ale stwierdziłam że nie warto. A tu jednak nadarzyła się okazja. Business is business ;)

Odpowiedz
avatar rodzynek2
1 1

@Armagedon: Poniekąd masz rację. Organizacje charytatywne, fundacje itp. mogą przeznaczyć pewien procent swoich datków na szeroko pojęte koszty. Firma marketingowa pewnie dostaje pewien procent od zebranych środków i z tych pieniędzy rozlicza się z pracownikami.

Odpowiedz
avatar Czekolady91
0 0

Firma ta, a nie organizacja dobroczynna, czy nawet wolontariat znajduje sie w centrum Warszawy. Kompletnie ogłupiają ludzi i wciskają kit. Polecam nikomu nie decydować sie na cos takiego. Jeżeli chcemy pomoc to lepiej wpłacić bezpośrednio pieniądze na ich konto. Greenpeace, sos, wwf płaci takim firmom pieniądze, a i tak osoba, która chodzi cały dzień po domach i jest w pracy czasami od godziny 9 do 22 ma z tego około 30 zł (każda umowa z pozyskanym klientem) i nie wypłacają im tego w całości. Nie ma żadnej pensji podstawowej, tylko to co wypracujesz. Nie zwracają za bilety, brak ciepłego jedzenia, a po zostaniu liderem ma sie możliwość umawiać ludzi na rozmowę w sprawie pracy i własna grupę, przy czym zapraszając taka osobę zabiera sie ja na kawę lub obiad i płaci sie z własnej kieszeni. Nie mowię juz nawet o tym, ze przy -30 trzeba być ubranym elegancko, deszcz, czy burza tez nie jest przeszkoda.

Odpowiedz
avatar Czekolady91
0 0

@rodzynek2: PS. Pracowałam tam, bo byłam głupia i potrzebowałam pieniędzy. No cóż, o ja głupia, nie zarobiłam nic. Teraz mam świetna prace i dobrze płatna.

Odpowiedz
avatar Papa_Smerf
4 4

Nieinformowanie potencjalnego pracownika o tym, jak wygląda praca w firmie jest nie w porządku. To brak szacunku do kandydata do pracy, jego czasu. Niedopuszczalny jest brak opisu stanowiska w ogłoszeniu (wiem, że mimo to pracodawcy tak robią). Dziwię się, że są ludzie, którzy odpowiadają na takie ogólne ogłoszenia- raczej jest małe prawdopodobieństwo, że to jest dobra oferta. "Fundraisingu na eventach"? Dlaczego nie można napisać "zbieraniu pieniędzy na cele charytatywne podczas różnych wydarzeń"? Brzmi o wiele lepiej.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 lipca 2016 o 20:24

avatar Shineoff
7 7

Wiem, że żyjemy w kapitalistycznym kraju i nic odgórnie nie powinno być regulowane, ale jednak ogłoszenia o pracę powinny zawierać podstawowe informacje i powinno być to wymagane prawem. Opis stanowiska, wysokość wynagrodzenia, godziny pracy, nazwa firmy, która szuka pracowników. Czy to tak wiele? A jednak mnóstwo pracodawców broni się przed podawaniem tych najbardziej podstawowych danych jak przed jakąś zarazą i przez to marnują czas zarówno rekruterów jak i potencjalnych pracowników. Bez sensu.

Odpowiedz
avatar bazienka
1 1

@Shineoff: dokadnie bo potem okazuje sie ze 3 etapowa rekrutacja, dzien probny i przy podpisywaniuu umowy okazuje sie wszystko- np. praca za 6 zl/h stracony czas

Odpowiedz
avatar singri
0 2

Kuźwa, klikam w plus, wskakuje minus!!! Nie pierwszy raz! Ostatni raz głosuję na czyjś komentarz! A Ty, Bestatter, wybacz mi.

Odpowiedz
avatar Katka_43
1 3

@Bestatter: Brzmi bardziej światowo, nie to co w tym naszym prowincjonalnym języku:)))))

Odpowiedz
avatar Crook
0 0

To jest absolutnie prawdziwa historia - u mnie niedawno na ulicy, dom po domu, też chodziło dwóch młodych chłopaków z identyfikatorami, nawet dowody pokazywali (że to niby aż tak uczciwie). Zbierali na SOS wioski dziecięce i od razu namawiali na podpisanie stałego zlecenia na "złotówkę dziennie" czyli 30 zł miesięcznie. Ale oczywiście podpisać trzeba już dziś, na miejscu. I byli tak strasznie zaangażowani, że to aż podejrzane było. Ciekawe ilu sąsiadów się zdecydowało... ja nie, wspieram kogoś innego. U nas zresztą wciąż ktoś chodzi i zbiera na szczytne cele, wypłaty by nie wystarczyło na wszystko...

Odpowiedz
avatar evangelina
1 1

niestety, tak to wygląda, dlatego warto przejrzeć statut fundacji, której chce się ofiarować choćby złotówkę. organizacje charytatywne to świetnie prosperujące przedsiębiorstwa, które przynoszą realne zyski, zatrudniają pracowników. jeśli wczytać się w ich program okaże się, że zaledwie 20-30% pieniędzy z wszelkich zbiórek jest przeznaczanych na cele stautowe, a i tymi warto się zainteresować, gdyż częstym zapisem w statucie fundacji jest "szerzenie idei dobroczynności", co w praktyce oznacza wykupowanie reklamówek w mediach. smutne ale prawdziwe.

Odpowiedz
avatar evangelina
0 2

p.s. zainteresowanym tematem polecam vlog Krzysztofa Woźniaka dostępny na youtube pt. "1% podatku - Ciemna strona organizacji charytatywnych." tam autor bardzo ładnie wyjaśnia, na czym ten biznes polega.

Odpowiedz
avatar evangelina
0 4

@evangelina:drobna pomyłka, miałam na myśli inny vlog tego pana, pt. "Owsiak / WOŚP - Lukratywny biznes czy wzorowa instytucja charytatywna?".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 lipca 2016 o 2:32

avatar Fomalhaut
2 2

Greenpeace to najwięksi szkodnicy i cwaniaki. Za sute dotacje od jednej firmy robią nagonkę na konkurencję. Wliczając w to takie akcje, jak włażenie na kominy niszczenie mienia i włamania do budynków. Ponadto są przeciwni dystrybucji tzw. złotego ryżu, który pomaga zapobiegać niedoborom witamin z grupy B w biednych rejonach świata. Dlaczego tak postępują? Bo to ryż genetycznie modyfikowany, a każdy członek Greenpeace'u wie, że GMO to samo zło. Z całego serca ich nienawidzę, bo zabijają kapitał na ludzkiej niewiedzy i nieszczęściu, a kreują się na obrońców natury i organizację non-profit.

Odpowiedz
avatar Mahmurluk
2 2

@Fomalhaut: W złotym ryżu chyba jest dużo wit. A, ale nie dam sobie głowy uciąć. A najlepsza akcja z malowaniem napisów o trujących kominach była na chłodni kominowej, która emituje... parę wodną.

Odpowiedz
Udostępnij