Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Miał być komentarz na temat historii o ŚDM 2016 http://piekielni.pl/74262#, ale stwierdziłam,…

Miał być komentarz na temat historii o ŚDM 2016 http://piekielni.pl/74262#, ale stwierdziłam, że zasługuje on na osobną historię.

Wiejska parafia, organizowanie spotkań przed bierzmowaniem.

Ówczesny ksiądz proboszcz wymyślił, że takowe będą się odbywać co tydzień o godzinie 18.00. Ale wiadomo - zimno, ciemno, nieprzyjemnie, a dla niektórych udział w spotkaniu (oczywiście obowiązkowym - dopuszczalna była tylko 1 nieobecność) oznaczał kilkukilometrowy spacer, gdzie większa część drogi była nieoświetloną trasą z ograniczeniem prędkości do 90 km/h.

(Uprzedzam pytania - autobusu nie było, odblaski nie były wtedy jeszcze aż tak rozpowszechnione, a nie były to czasy, kiedy w każdym domu znajdował się samochód).

W związku z powyższym rodzice uczniów udali się do księdza z prośbą o przesunięcie spotkań - może przed Mszą św., może tuż po lekcjach?

Oczywiście usłyszeli odpowiedź odmowną - nie, spotkania MUSZĄ odbywać się po Mszy, bo młodzież MUSI w niej uczestniczyć (czy tylko mnie się zdaje, czy naprawdę sakrament bierzmowania jest dla wielu młodych ludzi pożegnaniem z Kościołem? Czy to nie aby przez to ciągłe przymuszanie?)

Rodzice: Ale proszę księdza, dzieci mają naprawdę daleko do domu, a autobusy już o tej porze nie kursują...
Ksiądz: To niech ktoś po nich przyjedzie.
R: Nie zawsze jest możliwość...
K: To niech się przejdą, młodzi są.
R: Ale to okres zimowy, ciemno, brak latarni, a samochody jak tam jeżdżą, sam ksiądz wie. Może im się coś stać...
K: Jak zginą, to w imię Boga.


To tyle, jeśli chodzi o empatię duchownych wobec świeckiego społeczeństwa.

duchowieństwo

by anekk
Dodaj nowy komentarz
avatar Rollem
4 22

Rozumiem piekielność, i zgadzam się, ale nie mogę aprobować tego: "czy tylko mnie się zdaje, czy naprawdę sakrament bierzmowania jest dla wielu młodych ludzi pożegnaniem z Kościołem? Czy to nie aby przez to ciągłe przymuszanie?)" Kościół katolicki, wiara, religia to nie jest nowy smartfon, ktory musi sprzedac sie w jak najlepszej ilosci - wiara jest dla tych, ktorzy z wlasnej woli chca nalozyc na siebie takie ograniczenia i utrudnienia - na tym polega wiara, i nie powinna byc upraszczana po to, zeby bylo wiecej odbiorcow tej wiary.

Odpowiedz
avatar Armageddonis
5 19

@Rollem: Ale musisz przyznać że kasta klerykalna niespecjalnie zachęca do kontynuowania życia w wierze po bierzmowaniu. Sam po 2 latach zapier****ia co tydzień do kościoła dla jakiegoś świstka papieru zrezygnowałem z wiary, bo zauważyłem że księżom chodzi tylko o jedno - kasę.

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 18

@Armageddonis: A dlaczego ci na tym świstku aż tak zależało, żeby poświęcać się co tydzień przez całe dwa lata? Znaczy - konkretnie chodzi mi o to, do czego ten świstek był ci potrzebny? Bo, moim zdaniem, religia, w której bez przerwy potrzebne są do czegoś jakieś świstki, jest gówno warta. A wiara w tę religię jest warta jeszcze mniej. Ale tak to już jest, gdy nie wierzy się w Boga, tylko w księdza. Taką wiarą zawsze bardzo łatwo jest zachwiać. Najczęściej, zresztą, skutecznie robi to właśnie sam ksiądz. I bardzo dobrze. Im mniej w tym kraju katolickiej głupoty - tym lepiej.

Odpowiedz
avatar Jorn
3 5

@Rollem: Jeśli, jak piszesz, "wiara jest dla tych, którzy z własnej woli chcą nałożyć na siebie takie ograniczenia i utrudnienia", to może Kościół Rzymsko-Katolicki łaskawie odstosunkuje się od tych, którzy nie chcą.

Odpowiedz
avatar kojot_pedziwiatr
0 4

@Rollem: Ja się pożegnałem z kościołem gdy chciałem się dopisać do zajęć przygotowawczych do bierzmowania i usłyszałem że nie ma dla mnie miejsca.

Odpowiedz
avatar Ochraniacz
2 26

Jak na moje oko to historia co najmniej mocno podkoloryzowana. Zwłaszcza ostatnie zdanie księdza o "ginięciu w imię Boga".

Odpowiedz
avatar anekk
5 11

@Ochraniacz: Zdanie jest dosłowne. Nie nakazuję nikomu przyjmować historii bez zastrzeżeń, ale nie mam powodu, żeby koloryzować.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 lipca 2016 o 18:30

avatar Armagedon
-1 11

@Ochraniacz: A na moje oko - nic a nic. ZWŁASZCZA ostatnie zdanie. Własnych dzieci ksiądz, na ogół, nie ma. A cudze gówno go obchodzą. No, może o tyle, że jak by jakiś kierowca wjechał w grupkę dzieciaków po nocy - to byłby kilka pogrzebów "do przodu".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 3

@Ochraniacz: ja to zdanie odebrałam jako irytację, że ktoś chce z nim dyskutować i jako sposób na zamknięcie dyskusji.

Odpowiedz
avatar Chronoss
-1 5

@Armagedon: Nooo, nie jest tez tak, ze cudze dzieci ksiezy zupelnie nie obchodza. Bylo kilka glosnych przypadkow wrecz przesadnego zainteresowania :D

Odpowiedz
avatar Ara
6 12

Rzeczywiście takiego to tylko w ryj strzelić, ale nie zgadzam się z ostatnim zdaniem. Tyle razy słyszałem na tym portalu, że uogólnianie jest złe, że aż dziw bierze jak to łatwo przychodzi, gdy w grę wchodzi Kościół Katolicki.

Odpowiedz
avatar Allice
6 8

Cóż, księża są różni. Kilka lat temu z koleżanką miałyśmy przyzwolenie na spoznianie się na spotkania bo wcześniej ze szkoły 40km dalej nie mogłyśmy wrócić (trochę dziwnie bo bierzmowanie w 2 klasie liceum). Jeszcze niedawno mój brat miał nie dość że spotkania z księdzem po mszy o 17 to do tego jeszcze obowiązkowe nauki z biskupem które trwały tak do 21 (też wiejska parafia, niektórzy mieli z 5km do domu). A tu następnego dnia 2 sprawdziany w szkole... Więc wcale nie uważam że historia przekoloryzowana

Odpowiedz
avatar minutka
3 7

Nie "duchownych" tylko tego konkretnego ograniczonego księdza bez wyobraźni (chociaż niestety nie jest on jeden jedyny). Są ludzie i ludziska - w sutannach też.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
4 6

Bierzmowanie? Ja miałam tak przed komunia. Do kościoła 4km przez las. Musielismy byc codziennie na rozancu o 16. I inne tam drogi krzyżowe itp w niedziele były 2 msze "normalna" i tak "okazyjna" czyli robiłam 16 km. Proboszcz po wszystkich mszach rozdawał obrazki, które wklejało się do zeszytu, a on pozniej na lekcji sprawdzał ilosc. Ta dam!

Odpowiedz
avatar gatto31
7 9

Na taką odpowiedź księdza nie posłałabym więcej dziecka na spotkanie i powiedziałabym, że w takim razie dziecko nie będzie bierzmowane, bo jego bezpieczeństwo jest ważniejsze. Gdyby więcej rodziców tak postąpiło, okazałoby się nagle,że można zmienić godzinę spotkań. Mniej dzieci przystępuje do bierzmowania= mniej kasy dla księdza.

Odpowiedz
avatar mesing
10 12

@gatto31: Mniej dzieci bierzmowanych to także statystyki w dół, a to oznacza wizytę u biskupa połączoną z trudnymi pytaniami, których ksiądz raczej nie chce usłyszeć.

Odpowiedz
avatar gatto31
0 2

@mesing:To też. Chciałam dać Ci plus za komentarz, ale niechcący wcisnął mi się minus.

Odpowiedz
avatar krystalweedon
2 4

@mesing: to zależy od mentalności. Moi znajomi poszli do bierzmowania, aby mieć ślub w kościele. Jak pow znajomym, że nie idę do bierzmowania to stwierdzali-jak to? To nie bedziesz mogła zostać matka chrzestną. No zaostne straszne.

Odpowiedz
avatar Armagedon
6 8

@krystalweedon: Zawsze mnie śmieszyło to histeryczne podejście do kościelnych rytuałów, które są tak Panu Bogu potrzebne, jak psu piata noga, albo i mniej. Wszystkie te "sakramenty" są wymyślone przez Kościół, albo w celu propagandowym, albo wydojenia kasy. Komunia, bierzmowanie, rodzice chrzestni, ślub KOŚCIELNY... ani słowa na ten temat nie ma w Piśmie Świętym. Nawet chrzest powinien człowiek przyjąć, jako świadomy swego czynu, dorosły człowiek. A w wodzie powinien "obmyć się" w całości. Jak Jezus Chrystus. W innych religiach chrześcijańskich jest to traktowane jako pewna symbolika, a nie "zmazanie grzechu pierworodnego" - jak twierdzi Kościół. Według Biblii takiego "grzechu" nie ma. Jak niby mógłby być, skoro sam Bóg nakazał pierwszym ludziom współżyć, płodzić potomstwo i napełniać nim całą Ziemię. Ale Kościół zawsze miał jakąś chorą obsesję na punkcie seksualności człowieka. Co wcale nie przeszkadzało mu w rozwiązłości, celebrowanej z upodobaniem we własnych szeregach.

Odpowiedz
avatar Patrycja0
3 5

U mnie przed komunia zbieraliśmy naklejki, które układamy się w hostie (chyba 45 było tych naklejek ). W szkkle handlowalismy tymi naklejkami, bo jak ktoś nie miał wszystkich miesiąc przedb komunia to ks straszyl piekłem

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 4

Aż mi sie przypomniały moje spotkania przed bierzmowaniem. Ksiądz na religii powiedział, że powie rodzicom na zebraniu (tak zrobił), że te spotkania potrwają może 15 minut i jak się będziemy nawzajem odprowadzać do nocy, to mamy nie zwalać na niego. Pierwsze spotkanie po tych piętnastu minutach to się ledwo rozpoczęło i potrwało znacznie dłużej niż te 15 minut. Może nie do nocy, ale wystarczająco, żeby część uczniów dostała opiernicz/wykład za spóźnienie i za kłamstwo. Ludzie mają różne dziwne pomysły

Odpowiedz
avatar Shineoff
0 6

Próbowałam chodzić na nauki przed bierzmowaniem kiedy byłam we "właściwym" do tego wieku, tzn 14-15 lat. Ale nie dałam rady, panował rygor, odpytywanie z różnych modlitw i formułek, brak opcji "dopuszczalna nieobecność na zajęciach", brak możliwości uzupełnienia nieobecności, a przez cały rok jedna dopuszczalna nieobecność na mszy w niedzielę (po mszy dostawaliśmy pieczątki do księdza). Całą sprawę załatwiłam będąc dorosłą, pracującą osobą, gdzie na spotkania umawiałam się nie w grupie (godziny spotkań kolidowały z pracą) tylko sam na sam z księdzem. Spotkania były sympatyczne, polegające na ciekawej dyskusji. Uważam, że wiek na bierzmowanie nie powinien być odgórnie ustalany, bo takie spędy 60 nastolatków są bez sensu - nic z tych spotkań nie wyniosą.

Odpowiedz
avatar Armagedon
-1 7

@Shineoff: Bez obrazy, ale mogłabyś mi wyjaśnić, co TY wyniosłaś z "przedbierzmowalnych" spotkań sam na sam z księdzem i z samego faktu bierzmowania jako takiego? A nie było ci ono przypadkiem potrzebne "na biegu" w celu uzyskania zgody proboszcza na ślub kościelny?

Odpowiedz
avatar Shineoff
3 3

@Armagedon: Wiesz co, te spotkania zmieniły mój ogląd na kościół, wyjaśniły mi sporo wątpliwości, nauczyły mnie pokory. Daleko mi do osób, które codziennie uczęszczają do kościoła i udzielają się w życiu parafii, ale zdecydowanie częściej tam zaglądam i akceptuję instytucję kościoła w takiej formie jak jest, ze wszystkimi jej wadami i zaletami. Nie ze wszystkim się zgadzam, niektóre sprawy dalej są dla mnie dyskusyjne, ale patrzę na to zupełnie inaczej i nie wrzucam wszystkich duchownych do "jednego wora" tylko dlatego, że niektórzy życzą sobie stałych opłat za sakramenty (co jest niewątpliwie niezgodne z nauczaniem Chrystusa) albo mają ciągoty do małych chłopców. Nie, ślubu nawet nie miałam w mglistych planach wtedy, nie byłam zaręczona, a spotkania trwały prawie rok. Dla osób potrzebujących bierzmowania "na cito, bo ślub" były osobne spotkania, w innej parafii.

Odpowiedz
avatar Grav
2 4

No tak, bo powszechny bunt rodziców, którzy by swoich pociech po prostu NIE puścili, skutkiem czego, wedle wytycznych, nie mogłoby się odbyć ŻADNE bierzmowanie i dałoby to panu i władcy na włościach do myślenia, to nie wchodziło w grę? Naprawdę, ludzie, macie aż tak wyprane wiarą mózgi, że widząc bezpośrednie zagrożenie życia własnego potomstwa pozwalacie bezkarnie księdzu mówić takie rzeczy? Naprawdę nikt nie zaprotestował? Nikt nie stwierdził, że życie dziecka jest ważniejsze, niż "co ludzie powiedzą"?

Odpowiedz
avatar Morog
-2 4

Kolejna bardzo wiarygodna opowieść, szczególnie jej zakończenie....

Odpowiedz
Udostępnij