Dwa miesiące temu sprzedałem mój ukochany wypieszczony samochodzik. Miał same zalety, ale jedną wadę, był mało jadalny.... Kupiła go pewna pani, sympatyczna, nie szukała na siłę uszkodzeń, nie targowała się, cieszyłem się że mój Sztrucel trafia w dobre ręce.
Dziś pani zadzwonił że pojechała w góry i się zepsuł i pyta o gwarancję.... Ręce mi opadły...
samochody
Jadalny? Gwarancja? Nie rozumiem
Odpowiedz@pracujacamama29: chyba chodzi o to, że autor potrzebował pieniędzy i dlatego sprzedał auto. A piekielność w tym, że kupująca myślała, że auto może być na gwarancji tak jak nowe auto(?).
Odpowiedz@kejka09: dokładnie to ona chciała gwarancji ode mnie jako sprzedawcy 8 letniego samochodu.
OdpowiedzPrzepraszam, na co dzień pracuje z inteligentnymi ludźmi i czasem zapominam że tacy stanowią mniejszość....
Odpowiedz