Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Pod wpływem historii z samochodem pod czereśnią: Jak wiele osób, ja też…

Pod wpływem historii z samochodem pod czereśnią:

Jak wiele osób, ja też mam rodzinę. Stosunkowo liczną, czyli po starszeństwie:

Babcia ze strony mamy, jedyna żyjąca osoba z pokolenia moich dziadków.

Ciocia - ukochana córka babci, tak dobrze za mąż wyszła, córkę ma taką udaną...

Wujek - ten zły i niedobry. Jak wychodził z domu, to pokój na klucz zamykał! Przed rodzoną matką! A żona i syn tacy sami!

Moja Mama - ta nieudana. Liceum nie skończyła, z domu uciekła, bo się leniowi robić nie chciało. Wyszła za pijaka, pewnie, kto normalny by ją wziął. A potem z czwórką dzieci się matce na łeb zwaliła. To dobra mamusia przygarnęła, co miała zrobić, a teraz cierpi...

Ja - pyskata leniwa nastolatka (w momencie rozstania rodziców miałam 14 lat), nieuk, ciągle czyta, gruba jak beka (175 cm, 70 kg, szeroka miednica i ramiona), nikt jej nie zechce.

Brat 1 - dobry chłopiec, mądry, inteligentny, i takie ma ładne, czarne oczy i włosy (OK, tu się zgodzę, nic do braciaka nie mam, a i popatrzeć przyjemnie)

Brat 2 - wstrętny dzieciak, świński blondas, jak Oleksy wyglądał w niemowlęctwie (konsekwentnie wytykane bratu całe życie), ciągle tylko pyskuje, uwagi mu zwrócić nie można.

Siostra - dziewczynka jak laleczka, taka mała (3 lata w momencie przeprowadzki do babci), nerwowa strasznie, to przez matkę, bo się w ciąży denerwowała, ustępować trzeba i na wszystko pozwalać (księżniczka wyrosła jak się patrzy, szacunek do innych to dla niej pojęcie abstrakcyjne), taka szczuplutka (175 cm, wąskie bioderka i ramiona, biust szczątkowy), dobra dziewczyna, tylko ustępować jej trzeba we wszystkim.



Takie zdanie o mojej rodzinie ma moja babcia. Oczywiście babcia twierdzi, że nikogo nie ocenia po wyglądzie i do nikogo nie jest uprzedzona. I że to wszystko nasza wina.

Teraz szczypta prawdy:

Nie wiem, co zaszło między babcią a wujkiem, ale zamykanie pokoju o czymś świadczy. Nie wyobrażam sobie, jak można wchodzić do pokoju, gdzie mieszka dorosły syn z rodziną, jak do siebie.

Pamiętam za to, jak babcia przyjeżdżała do nas, jeszcze jak mieszkaliśmy z ojcem. Pamiętam, jak kładła mamie do głowy, że co to za życie z pijakiem (100% racji) i że trzeba się ewakuować. Gdzie? Oczywiście do matki. "Dom duży, ja na emeryturę przechodzę, to ci pomogę z dziećmi, dawaj, no już". Trwało to ze dwa lata, może półtora. Mama dała się przekonać. Założyła u babci wodociąg i centralne (przedtem kran na dworze i piec w każdym pokoju). Utrzymywała nas sama (pensja + alimenty).

Nigdy nie dostawałam kieszonkowego. Bezpośrednio ze szkoły wracałam do domu. Pomagałam w lekcjach rodzeństwu, zmywałam, sprzątałam, ścieliłam łóżka. I słuchałam:

- Ile to można spać, ja już marchewkę opieliłam i maliny, a ta jeszcze leży. Ja nie pojmuję, jak można tyle spać. - sobota, ósma rano.

- Rany boskie, ty się jeszcze nie przebrałaś? No ile można? - Czerwiec, upał, cały dzień w szkole w dżinsach. Po prostu siedziałam w bieliźnie i odpoczywałam

- Jeszcze się nie wysiedziałaś? Jaśmin byś podlała/drewna przyniosła/wodę z beczki wylała - do mnie po powrocie ze szkoły, lub co gorsza, do mamy po powrocie z pracy (12 h na stołku, sortownia listów)

Nie miałam prawa podnieść głosu na rodzeństwo, nawet zwrócić im uwagi. Ale musiałam wzbudzać w nich szacunek i sprawić, żeby byli mi posłuszni.

Nie miałam żadnych praw. Ot tak, po prostu powiedziano mi, że na śniadanie powinnam najpierw zapracować. To, czy dostanę obiad, zależy od fanaberii babci (mama w pracy). Wytykano mi wszystko, co zjadłam. Np kawałek białego sera był omawiany kilka tygodni. Miałam ochotę, zjadłam na kolację. A babcia myślała, że zrobi mojej siostrze twarożek. Oczywiście utrzymywała mnie mama, babcia tylko podgrzewała ugotowane wcześniej dania.

Wszystko robiłam źle. Rodzinny obiad, jakieś imieniny chyba. Babcia komentuje głośno "tu jest mizeria, ale nie wiem, czy będzie wam smakowała, singri robiła. Chyba siekierą rąbała te ogórki. Patrzcie, czy trocin nie ma". Ciotka, jedyna osoba, która ma odwagę się przeciwstawić "normalnie wygląda". Riposta: No nie widzisz? PORĄBANE SĄ! Nie pokrojone!

Mogłabym tak długo żale wylewać, ale do meritum:

Przeprowadzka miała miejsce w 1999 roku, akurat szłam do liceum. Jeszcze przed moją maturą zaczęły się utyskiwania, jaka ta babcia biedna, nad córką się zlitowała, pod dach przyjęła (przypominam - namawiała!) żadnych korzyści z tego nie ma (dwie darmowe robotnice, centralne, woda, co roku opał na koszt matki), wnuczka pyskuje ciągle (śmiałam twierdzić, że ktoś wprowadził babcię w błąd i nagadał o mnie plotek).

Mama? Na początku próbowała nas godzić. Potem mówiła mi, że mam się dostosować, bo babcia tyle dla nas zrobiła, że do końca życia nogi powinnam jej myć (nazywanie mnie gnojówą i gównem - to główna zasługa wobec mnie). Później dała się przekonać, że to ja jestem zła. Potrafiła mi w oczy powiedzieć, że nie zasługuję na żaden szacunek. Kiedyś wykrzyczała mi "A kim ty niby jesteś, że tak do mnie mówisz? Że nie pozwolisz się bić? A niby czemu mamy cię nie bić?".


Nie wiem, jak udało mi się przez to przejść i nie wylądować w psychiatryku. Chyba dzięki książkom i szkole. Tam nauczyłam się, że jestem człowiekiem. Byłam lubiana, nie jakaś gwiazda, ale nikt nie okazywał mi antypatii. Zawsze chętnie ze mną rozmawiano, co trochę mnie dziwiło. Nie miałam większych problemów z nauką. Maturę zdałam starą na czwórkach (są tacy, co na piątkach zdają - niezawodna babcia).

To dopiero początek wykopalisk, ale historia i tak jest za długa. Jeśli Was nie zanudziłam i chcecie czytać dalej o hipokryzji i stronniczości - dajcie znać.

rodzina ach rodzina...

by singri
Dodaj nowy komentarz
avatar Nikorandil
31 31

Niestety nie dziwi mnie zachowanie Twojej matki. Bardzo często ludzie, którzy przechodzą takie pranie mózgu od dzieciństwa (plus mąż-pijak) nie są w stanie myśleć racjonalnie i stają się idealnymi ofiarami przemocy, które potem same tę przemoc stosują. Nie tylko fizyczną, chociaż po historii wnoszę, że taką też. Dobrze, że Ty to widzisz. I mam nadzieję, że wiesz, że nie jesteś niczemu winna i, przede wszystkim, nie masz wobec nich żadnych zobowiązań.

Odpowiedz
avatar singri
21 21

Dzięki za dobre słowo :) Wiem, że to nie moja wina, chociaż ja lubię szukać przyczyn - dlaczego moja mama taka jest? Bo babcia jest jaka jest. A babcia dlaczego? To jaka była prababcia? Z tego co słyszałam od rozmaitych osób wynika, że w rodzinie babci od wielu pokoleń panowała zasada "starszy wie lepiej". Np. moja mama u fryzjera: M: Zniszczone masz włosy, singri. Fryzjerka: A skąd, proszę pani, piękne włosy. Po wyjściu: M: Gówniara jedna, myśli że wie lepiej. J: Mamo, a nie uważasz, że fryzjerka zna się lepiej? W końcu to jej zawód. M: Nie pyskuj! Starsza jestem, to wiem lepiej! J: Ode mnie tak, ale pani Renia (fryzjerka znaczy) jest w twoim wieku. M: Trzy lata młodsza. A jak ja mówię to tak ma być. Na szczęście w pełni docierał do mnie absurd tej rozmowy i w duchu wiedziałam swoje. Teraz to się mogę z tego śmiać.

Odpowiedz
avatar Matsurika
17 17

@singri: Proszę, powiedz mi, że się wyprowadziłaś i masz już względny spokój bo jak to czytam to mnie boli.

Odpowiedz
avatar singri
14 14

Matsurika - na szczęście tak. Ale przeszłam długą drogę, wielu rzeczy nie umiałam.

Odpowiedz
avatar Nikorandil
2 6

@singri: To bardzo częsta cecha psychopatów i ludzi o takich skłonnościach, cechach. Nie rozumieją ludzi, często nie są w stanie, zwykle po prostu nie chcą, nie obchodzi ich, że jakiś człowiek może mieć uczucia, z którymi inni mogliby się liczyć. To dla nich abstrakcja. Dlatego nie rozumieją ich motywów. Dlatego uważają wszystkich za kretynów, a sami sądzą, że wiedzą wszystko najlepiej, nawet, jeżeli nigdy w życiu niczego nie osiągnęli, na żadnym polu. Sam byłem świadkiem dialogu: - Jeżeli bolą Cię zęby po wizycie u dentysty, to weź lek X - Dentystka mi zapisała Y... - Co!? Ona jest jakaś głupia! Przecież na zęby to jest X! Zawsze tak było!

Odpowiedz
avatar AsianGirl
0 0

@Nikorandil: Taaa... zawsze tak było, więc jak może być inaczej?? Takim jednostkom nie mieści się to w głowie.

Odpowiedz
avatar AsianGirl
5 5

@singri: Skąd ja to znam. Powiedz mojej rodzinie cokolwiek - głupia jesteś, nie pyskuj, guzik wiesz. Niech to samo, słowo w słowo, powie osoba w wieku ewentualnego rozmówcy - a będą kiwać z uznaniem głowami. Rodzina. Nikt inny skuteczniej nie sprawi, że poczujesz się jak kupa g...na. Na szczęście ja też mogę się teraz już tylko z tego śmiać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 lipca 2016 o 14:39

avatar Maelstrom
0 0

@singri: Psychologowie robią coś co nazywają genogram - drzewo genealogiczne z komentarzami jak wyglądały związki, relacje i zachowania osób w rodzinie badanego. Najczęściej wychodzą wtedy takie tendencje, jak to, co zauważyłaś - schemat zachowań przekazywany po żeńskiej linii, z pokolenia na pokolenie.

Odpowiedz
avatar singri
0 0

Maelstrom: Ja się wypisuję z tego schematu. Póki co jest ok.

Odpowiedz
avatar zlotareneta
23 29

Pisz, pisz. Może jak się wygadasz, to chociaż na sercu Ci lżej będzie, a to też coś znaczy.

Odpowiedz
avatar singri
12 12

Dziękować :) dlaczego plusownik nie działa?!

Odpowiedz
avatar DelgadotheWriter
0 0

Historia ciekawa i smutna, a jeśli chodzi i mizerie, jak są plastry różnej wielkości, to ładniej wygląda ;)

Odpowiedz
avatar LesnyPan
2 2

Ja mam tylko nadzieję, że jakoś ułożyłaś sobie życie i dobrze Ci się wiedzie.

Odpowiedz
avatar Pedrossek
3 3

Identyczny schemat panował u mojej byłej narzeczonej... całym burdelem trzęsła babka. I potrafiła robić to w taki sposób że z czasem jej matka i ona sama powtarzały jej słowa jak mantrę. Dziewczyna była bardzo wrażliwa i inteligentna ale miała pecha z mężem co był kawałem chama i wróciła do domu rodzinnego z podkulonym ogonem i dzieckiem. Generalnie ewakuowałem się w momencie, gdy stwierdziłem, że nie mam siły walczyć z ludźmi, co potrafią się dowalić do tego, że posprzątane i jest za czysto. A moje zwrócenie uwagi że mogły by czasem darować sobie wbicie jej szpili zostało uznane za "cwaniaczkowanie". Po tym tekście od mojej kobiety, że to koniec. Robiłem wszystko by nie pozwalać na traktowanie jej jak g***o ale chyba zabrakło kilometrów... musiałaby chyba się wyprowadzić co najmniej na tyle daleko, by nie byli jej w stanie odwiedzać dziennie... a to nie wchodziło w grę, bo 200 metrów dalej budowała dom...

Odpowiedz
avatar doflamingo1993
0 0

Co do twojego pytania: Nie zanudziłaś mnie tą historią, wręcz przeciwnie. Bardzo dobrze się czytało. Szkoda, że miałaś takie smutne dorastanie. Chętnie poczytam inne twoje historie.

Odpowiedz
avatar Fantagiro
1 1

Bardzo dobrze, ze nie mieszkasz już z rodziną. Odcięcie się od toksycznej rodziny bardzo pomaga. Mi pomogło. Wiesz, że Twoja historia podchodzi pod DDA, DDD? Szukałaś informacji, pomocy w tym kierunku? Ja o tym, że jestem DDA dowiedziałam sie przypadkiem, bo trafilam na artykół w gazecie. Gdyby nie to jeszcze długi męczyła bym sie sama z swoim problemem. Życzę Ci dużo szczęścia w życiu. Wierzę, że źli ludzie, którzy krzywdzą innych kiedyś odpokutują swoje winy. Los się im odpłaci prędzej czy później.

Odpowiedz
avatar Sillvia1892
2 2

Jak tak czytam Twoją historię, to nie mogę się nie doszukać podobieństw ze swoją. U mnie w rodzinie ze strony mamy też panuje kult babci. Wychowywałam się bez taty (przyjeżdżał tylko raz na dwa tygodnie), więc moimi opiekunkami były mama i babcia. Mama jest całkowicie stłamszona przez babcię odkąd pamiętam. Też zawsze byłam najgorsza, bo ja niestety od małego miałam zadziorny charakter i jako jedyna potrafiłam się babuni przeciwstawić. Nie zliczę ile razy nazywano mnie bękartem, bito za byle przewinienia. Kiedyś dostałam w policzek przy całej rodzinie, bo za głośno się śmiałam. Co zrobiła wtedy moja mama? Niiic! Dziadek również nie ma prawa głosu w domu. Jak się kłócili, to go biła i poniżała. A dziadek chyba był i nadal jest zbyt delikatny, żeby jej oddać, jak się jej z resztą należy. Nie wiem też, co jest prawdą, a co nie, ale według mojego taty, rodzice rozstali się również przez babkę. Podglądała ich przez okno podczas seksu (dopóki sprytny tata nie założył rolet), wtrącała się we wszystko, a mama oczywiście nie umiała wyrazić własnego zdania. Tata nalegał, by zamieszkali sami, jednak kochana babunia nie wyrażała zgody, a mama dała się przekonać. Kiedy babki nie było w domu, mama podobno zachowywała się inaczej. Snuli z tatą plany, była roześmiana, chciała już nawet się wyprowadzić... I tak, dopóki babunia skądś nie wróciła. Potem zdanie mamy diametralnie się zmieniało. I najgorsze jest to, że myślę, że to wszystko prawda, bo trwa to do dziś. Babunia rządzi całym domem, zarówno mama jak i dziadek mają dość. Potrafi wszczynać awantury o to, że ktoś cicho siedzi i nic nie mówi, w domu nikt nie prawa nic zrobić, więc jak źle działa centralne, to wszyscy marzną, bo ona boi się, że pękną rury i nie dołoży więcej węgla, żeby temperatura się podniosła. Mówi przy tym, że inni mają gorzej, a u nich jest dobrze. Ja na szczęście mieszkam już sama. Z dala od nich. Mamę nie raz zapraszałam do siebie, chciałam po nią wyjeżdżać, żeby zobaczyła, że można żyć inaczej niż z babką. Że można zobaczyć więcej świata, że w domu nie musi być zimno, że nie trzeba słuchać matki w każdym swoim czynie. Niestety - mama nigdy nie skorzystała z mojej propozycji. Nigdzie nie wychodzi. Jej życie to praca-dom. Gdzie w obu szargane są jej nerwy. Jednak nic nie chce zmienić. Jest nieszczęśliwa i często narzeka, że ma dość. Ale powoli przestaje mi na tym zależeć. Wiele przez to przepłakałam, wiele próbowałam zrobić, ale nigdy nie przyjęła moich rad i pomocy, więc ja zaczynam to traktować jako głupotę i skupiam się na swoim życiu, gdzie wreszcie mam spokój. Czasami niestety o niej myślę. Boję się o jej przyszłość, kiedy zostanie bez babuni w zrujnowanym domu, ale ile można. Odwiedzam mamę, kocham ją, ale nie mogę uczynić za nią niczego, co powinna zrobić sama... Uch. Wyżaliłam się. A Tobie, autorko, życzę powodzenia i szczęścia. I spokoju przede wszystkim.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 sierpnia 2016 o 10:24

avatar KurkaRurka
2 2

Nie wiedzieć czemu, ale kobiety mają niezwykłą siłę manipulacji. Widocznie Twoja mama pozostała małą dziewczynką, zależna od mamy. Jak mama coś powie to święte (nie ważne, że 5 min temu mówiła zupełnie odwrotnie) Ja miałam podobnie, tyle że kierownicą wszystkiego była moja matka. Jedyna nieomylna na tym świecie. Z koleżankami wyjść, po sklepach pochodzić? (14-15 letnie dziewczyny) Absolutnie! Po sklepach to tylko galerianki chodzą d..py dają! Jak już gdzieś wychodziłam, to po powrocie jazda, że gdzie się szlajałam?! Pewnie z chłopakami po krzaczorach! Dochodziło do tego, że jak byliśmy w szkole zwalniani z ostatnich lekcji to szłam gdzieś na te 45 min żeby później nie słuchać, że pewnie w ogóle w szkole nie byłam, tylko się łajdaczyłam. A ulubiona akcja. Już byłam pełnoletnia, moja trzecia praca. Stałe godziny pracy. Wracałam do domu o tej samej porze, no +/-10 min, bo różnie z ruchem na ulicach. A w domu należności od nastroju "czemu tak późno?", "czemu tak wcześnie?" Z podtekstem, gdzie się szlajałaś, albo może w pracy w ogóle nie byłaś??? Wyprowadziłam się, bo taniej mi wychodzi wynajem niż "dorzucanie" do rachunków. Uczę się żyć w spokoju bez oskarżeń o dawanie na lewo i prawo.

Odpowiedz
avatar MalaArtystka
0 0

Moja jedna babcia też od zawsze uwielbiała mojego brata, a ja to ta zła. Na szczęście moi rodzice zawsze mieli własne mózgi

Odpowiedz
avatar TheFat0ne
0 0

@singri Dawaj ciąg dalszy opowiadań. Jako historii dobrze się tego czyta, masz rękę do pisania. A jako historii prawdziwej to aż mózg swędzi, ale niestety też dobrze wiem, że są tacy ludzie i pattern się powtarza w wielu rodzinach.

Odpowiedz
Udostępnij