Naszą wspólnotę mieszkaniową tworzy kilka małych budynków. Jakiś czas temu wspólnota zgromadziła pieniądze na postawienie na uboczu podwórza altany - zamysł był bardzo jednoznaczny, altana miała stanowić miejsce spotkań żeby wieczorem posiedzieć sobie, zrobić grilla, zaprosić znajomych (wszyscy stwierdzili, że nie będzie to uciążliwe dla nikogo z racji ustronnego miejsca). Cieszyliśmy się, że będziemy mieć namiastkę ogrodu i przede wszystkim ta altana jako miejsce spotkań.
Zaznaczę jeszcze raz, że wszyscy wiedzieli do czego ma służyć altana.
Niestety zgodnie ze swoim celem nie posłużyła.
Mamy we wspólnocie dwie mamy małych dzieci, które uznały że ta altana to wspaniałe miejsce na garażowanie wózków oraz składowanie wszelkiego rodzaju dużych gabarytowo zabawek zewnętrznych typu ciężarówka itp. Jedna mama nawet przypina wózek zapięciem na rowery.
Jak chcesz skorzystać z altany, to najpierw musisz wyjechać z wózkami (jeden najczęściej jest zapięty, więc się nie da) i wytarabanić z niej zabawki dziecięce.
Wiem że teraz pewnie większość rodziców przyzna minusy, ale nie obchodzi mnie to za bardzo. Altana miała służyć rekreacji i grillowaniu, spotkaniom z przyjaciółmi, a nie jako wiata garażowa dla wózków lub składzik na zabawki. Uważam, że te dwie matki zachowują się piekielnie, ponieważ (może to mocne słowo, ale biorę za nie odpowiedzialność) terroryzują innych użytkowników swoim macierzyństwem. Zwróciłam im uwagę, ale to nic nie daje - w odpowiedzi matka nr 1 zaczęła zapinać wózek na zamek rowerowy, także nie da się go usunąć z altany.
Oj, przypadkowo mi sie wylal ketchup i wpadla tlusta kielbasa do wozka jak grillowalem z rodzina, no bo wozek odstawiony w miejscu do grillowania...
Odpowiedz@annabel: Dzięki za radę... Ale jakoś nie przemawiają do mnie takie metody :) Nie chcę kręcić jakichś g..wnoburz i wojen we Wspólnocie i uciekać się do niszczenia tych wózków... Najgorsze jest to że te sąsiadki są w sumie miłe i wydawały się ok, ale jak tylko dochodzi do kwestii dzieci to jakiś diabeł w nie wstępuje. Pomysł może masz dobry ale nie wiem czy bym potrafiła komuś coś zniszczyć. Poza tym boję się że druga matka w odwecie też zacznie przypinać wózek kłódką i już w ogóle nie będzie można wejść do tej altany. Moim zdaniem to patowa sytuacja. Ciekawe ile się będziemy tak męczyć - dziecko chyba jeździ w wózku tak ze dwa lata? W sumie to tym postem chciałam się wyżalić. Nie mam nic przeciwko macierzyństwu ale d białej gorączki doprowadzają mnie takie mamuśki. Cały świat ma się przyporządkować "bo mam dziecko". I jeszcze zero jakiejkolwiek refleksji nad swoim postępowaniem. Po trupach aby tylko wszystko dla dziecka, u takich matek zanikają wszelkie zachowania społeczne, które wymagają kompromisów itp. Ale w sumie @annabel - kto wie? Może w końcu wykorzystam wszystkie pokłady cierpliwości i pokojowych metod i wtedy Twoja rada pomoże :)
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 14 lipca 2016 o 10:51
@myszolow: "Ojej, przypadkiem ta piłka do metalu targnęła moją ręką na blokadzie w przód, a potem w tył, i tak 150 razy, przepraszam" :P
Odpowiedz@annabel: Jeśli altana jest zamykana na kłódkę, wymień kłódkę. Nie będą się mogły dostać raz, drugi i trzeci do wózków, to może się nauczą. No i mniejsze ryzyko, bo choć plan "ups, keczup i kiełbasa" ma moje pełne poparcie, to jednak na upartego, babki mogłyby narobić problemów.
Odpowiedz@annabel: Ewentualnie można dosłowni spalić na grillu kawałek mięsa. Sam zapach spalenizny z wózka zrobi prawdopodobnie swoje :)
Odpowiedz@Flo: altana jest ażurowa, nie można jej zamknąć.
Odpowiedz@myszolow: to jest opcja bez niszczenia, po prostu załóż druga kłódkę na wózek :) co do jazdy wózkiem jeśli to spacerówka to może i do wieku szkolnego jeździć (6-7 lat) Powodzenia by tą sprawę pokojowo rozwiązać (może na forum wspólnoty?, u nas każdy może wnieść uchwałę jak większość przegłosuje to pozamiatane)
OdpowiedzOdpieluszkowe zapalenie mózgu atakuje... Jak mnie takie kobiety irytują.
OdpowiedzDokładnie, mimo że sam jestem ojcem, to uważam, że te mamuśki nie zachowują się piekielnie. One zachowują się jak samolubne idiotki. Ciekawe gdzie trzymały wózki i zabawki zanim wybudowano altankę... Metod siłowych nie popieram, ale skargę do zarządu wspólnoty jak najbardziej
Odpowiedz"większość rodziców przyzna minusy" - jako rodzic prawie dałam minus za ten komentarz. A sytuacja piekielna. Obawiam się, że metoda z wylaniem ketchupu okaże się jedyną skuteczną.
Odpowiedz@ynka: przepraszam Cię Ynka. Myślę że jestem tak wkurzona, że przelewam swoją złość także na innych rodziców i wrzucam ich do jednego wora, a to niesprawiedliwe. Mało moich znajomych (mimo że nie jesteśmy najmłodsi) ma dzieci. Ci, którzy je mają, w moich oczach zmienili się właśnie w takie osoby jak te mamuśki. Np. ostatnio zaprosiłam znajomych z póltorarocznym synkiem do mnie do mieszkania i wypadła jakaś tam pora posiłku dla małego - rodzic podał mu jakąś bułkę z czekoladą i brzoskwinię i pozwlił małemu pełzać z tą bułką po podłoze. Jak zobaczyłam na dywanie plamy po czekoladzie poprosiłam, żeby jadł przy stole. To wyświnił wszystko w tapicerkę krzesła. Od rodziców zero skruchy czy zapewnień że pomogą to sprzątnąć, wyprać itp. Tłumaczenie "to tylko dziecko...". Też jestem tylko człowiekiem i po takich akcjach tracę wiarę w rodziców małych dzieci.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 lipca 2016 o 11:57
@myszolow: Niestety - ale o ile mamuśki z historii są istotnie piekielne, to już Twoi znajomi z komentarza - nie. Po prostu - małe dzieci się tak zachowują. Mniej - więcej tak, jak dorosłe kozy. Nie przeskoczysz tego. Zapraszając do siebie ludzi z małym dzieckiem powinieneś być tego świadomy i akceptujesz to. Sam jestem ojcem dwulatka.... i po prostu rozwiązuję ten problem w ten sposób, że nie chodzimy z synem do znajomych... A jeżeli już, to tylko do tych, którzy wiedzą, co ich czeka.
Odpowiedz@yakhub bzdura to co piszesz. Jestes rodzicem i Ty odpowiadasz za dziecko zeby nie narobilo komus syfu w domu. Wystarczy wyjatkowo samemu je nakarmic albo po prostu przypilnowac. Z szacunku dla innych ludzi i ich wlasnosci, a nie mowic "to tylko dziecko tego nie przeskoczysz". Jeśli się tego nie chce to na pewno nie. Ja jakoś potrafię upilnować swoje dziecko i nie widzę żeby miało traumę z tego powodu że czasami nie pozwalam mu o znajomych na to co w domu. I wcale nie muszę ograniczać kontaktów towarzyskich. Twój komentarz jest prawie jak tych mam "no a gdzie mamy je trzymac?"
Odpowiedz"większość rodziców przyzna minusy" - jako rodzic prawie dałam minus za ten komentarz. A sytuacja piekielna. Obawiam się, że metoda z wylaniem ketchupu okaże się jedyną skuteczną.
OdpowiedzA może by tak zrobić imprezę ze znajomymi i sąsiadami którym wózki przeszkadzają taką żeby mamusiom przeszkadzała i jak sie zaczną rzucać to w ramach argumentacji stwierdzić, że miejsce na imprezy i posiadówy zostalo przez nie zajęte?
Odpowiedz@alexiell: Mamuśkom nie przeszkadzaja imprezy w altanie. Uważają że jak ktoś chce skorzystać to na ten czas wyniesie wózki (a później powienien je włożyć z powrotem). Mamuśce która przypina wózek imprezy też nie przeszkadzają - ona uważa że zostało jeszcze sporo miejsca w altanie i goście się obok jej wózka zmieszczą. A jak ktoś wybrudzi wózek np keczupem, co już było sugerowane, to jest kamera na podwórze - widać kto miał imprezę w altanie, kogo obarczyć za ewentualne "niszczenie mienia".
OdpowiedzZnasz te osoby, więc z wyprzedzeniem poinformuj o terminie grillowania. Jak nie usuną to uprzątnijcie ile możecie i zróbcie sobie grilla, ciekawe czy będzie im się podobał zapach, którym przejdą materiały..
Odpowiedz@hamsterod: ale z drugiej strony to NIE jest wózkownia. z jakim wyprzedzeniem mają informować, że chcą skorzystać z altany zgodnie z jej przeznaczeniem? dwutygodniowym?
Odpowiedz@hulakula: Parudniowym, 2-3 spokojnie wystarczą. Nie chodzi o to, że to nie jest wózkownia, a o fakt, że tylko te najgłupsze będą się kłócić po tym jak: 1. Ogólnie je przekonywano, że to nie jest przechowalnia wózków. 2. Zostały uprzedzone o konkretnej imprezie a to zignorowały Ponieważ to są stali mieszkańcu i, jak by nie patrzeć, sąsiedzi, nie trzeba ich do siebie zrażać, nawet jeśli one same praktykują inną filozofię. Nie zniżajmy się do ich poziomu..
OdpowiedzNo kiepsko, proponuję zaproponowac im większa partycypację w kosztach wybudowania altany skoro głównie im służy. Nie licz, ze po jak dziecko wyrośnie z wózka to problem zniknie, wtedy będa tam stały przypięte rowerki. Jestem matką małego wózkowego dziecka i widzę cyrki które odstawiają matki. Im szybciej to ukrócicie tym lepiej później będzie argument: no ale jak tyle miesięcy było ok a teraz się czepiają. Najlepiej zagrozic pieniędzmi czyli własne, ze musza innym zwrócić za altanę skoro nie macie możliwości z niej korzystać. Wcześniej gdzieś trzymały te wózki, To nie jest problem wszystkich mieszkańców tylko ich
Odpowiedznie ma wózkarni, klatki schodowe ciasne... a gdzie przed altanką trzymały wózki... bo gdzieś przecież trzymać musiały... niech ktoś kupi takie tanie zabezpieczenia rowerowe za parę złotych i pozakłada im... raz, drugi, trzeci.... i się skończy... wiem, że zniszczyć je jest łatwo, ale chodzi o to, że taka paniusia będzie musiała się trochę nagimnastykować z usunięciem tego..
OdpowiedzJako wspólnota macie prawo ustalić opłaty za korzystanie z altanki (jak i innych wspólnych części) jeśli są wykorzystywane niezgodne z przeznaczeniem. I administracja musi wystawiać faktury. Co miesiąc. Jak mamusiom przyjdzie płacić 10 zł dziennie za korzystanie z altany jako wózkowni to im szybko przejdzie. I nie licz, ze dzieci wyrosną z wózków - są rowerki, sanki etc. Macie zabawę na kilka-kilkanaście lat.
OdpowiedzBlokadę przecinać albo zakładać kolejne - tak, że jak zdejmie swoją to i tak wózka nie ruszy. A wszystkie nie przypięte wywalać z altany za każdym razem jak się widzi wózek w altanie - najlepiej przed jakąś wielką burzą, żeby zmokły. A wspólnota powinna wystosować do mamus pisma o uprzątnięcie wózków. Nie wiem, może do altan też stosują się przepisy ppoż? Wtedy to nawet straż pożarną można zawiadomić.
OdpowiedzPo prostu zacznijcie z tej altany korzystać i regularnie robić grilla. Jak im wózki przesiąkną zapachem przypalonej kiełbasy i papierosów to je pozabierają. A na pytanie gdzie mają wózki trzymać jest prosta odpowiedź - w mieszkaniu.
OdpowiedzRodzicem nie jestem, dzieci nie wychowuję, ale te matki rozumiem. Podejrzewam, że jeśli bloki są małe - to wind raczej nie mają. Jeśli panie mieszkają powyżej parteru - targanie wózka w te i na zad musi być uciążliwe. Poza tym - altana jest wspólna, jak sądzę? Naprawdę, wyprowadzić wózek z altany na czas grillowania - to taki wielki problem? BEZ PRZESADY! Ile razy dziennie robisz tego grilla, autorko, że wyjechanie i wjechanie dwoma wózkami do altany jest aż tak kłopotliwe? Zastanawia mnie, czy te panie mamusie w ogóle korzystają z altany w celach rekreacyjnych i czy mają na to czas? A jeśli tak, to czy im własne wózki nie przeszkadzają wtedy? Ciekawi mnie również, ilu mieszkańców osiedla biesiaduje w altanie na co dzień, a ilu z nich przeszkadzają wózki? W ciągu dnia, zapewne, odpoczywają tam także inni członkowie wspólnoty. Oni też mają pretensje? Warto by jeszcze wiedzieć, jak duża jest ta altana i ile osób jednocześnie może się w niej bawić bez wchodzenia sobie na głowę? Może to osiedle jest tak zintegrowane, że codziennie grilluje tam wspólnie 3/4 mieszkańców? No wtedy, faktycznie, wózki mogą przeszkadzać, a ciągłe ich przestawianie - niecierpliwić. I tak się zastanawiam... Czy wspólnota nie mogłaby wygospodarować jakiegoś pomieszczenia na wózkarnię, lub postawić taniego pawiloniku dla rowerów i wózków? A może na osiedlu są tylko dwa wózki i żadnego roweru, więc się nie opłaca? W takim razie nie ma zmartwienia, że ktoś - idąc za przykładem - zacznie dostawiać do altany swój "pojazd" i trzeba będzie, za każdym razem, wyprowadzać ich, powiedzmy, dziesięć. Jednak, kiedyś tam, wózków i rowerów może przybyć. I co wtedy?
Odpowiedz@Armagedon: Czegoś nie rozumiesz. Wspólnota mieszkaniowa to nie spółdzielnia. To są całkiem dwa różne byty pod względem formalnym jak i prawnym. W przypadku wspólnoty zarządca nie podejmuje decyzji tylko je wykonuje. Decyzje we wspólnocie podejmują współwłaściciele. Zarządcą jest albo wynajęta do tego celu firma albo jeden ze współwłaścicieli, który został wybrany w głosowaniu podczas zebrania wspólnoty. Co do wiaty przeznaczonej na wózki czy rowery - jeśli większość współwłaścicieli nie korzysta z roweru i/lub wózka to nie wyłożą oni pieniędzy wspólnoty zgromadzonych na koncie funduszu remontowego w celu zrobienia dobrze dwóm czy trzem osobom. To się po prostu nie opłaca. A jeśli tym dwóm czy trzem matkom tak bardzo potrzebna jest wiata na wózki to niech składają pismo do zarządcy wspólnoty, ten zwoła zebranie współwłaścicieli w celu stworzenia uchwały, w której to wspólnota wyrazi zgodę na budowę wiaty na terenie wspólnym pod warunkiem pokrycia kosztów budowy oraz utrzymania przez pomysłodawcę.
Odpowiedz@Armagedon: Jeśli chodzi o wózki - zawsze mogą/mogły przerzucić się na chusty, zamiast bawić się w wózki - i ich targaniem do mieszkania tam i z powrotem. Tyle.
Odpowiedz@Swidrygajlow: Zawiń w chustę 18 miesięczne dziecko, powodzenia, do tego targaj torbę z osprzętem
Odpowiedz@mesing: Doskonale rozumiem co to jest wspólnota. Jak sama nazwa wskazuje, niektóre rzeczy są wspólne, a przede wszystkim decyzje są wspólne. Teoretycznie. Moja babcia mieszka "we wspólnocie". Zebrania polegają na ciągłym "żarciu się", bo gdzie dwóch Polaków - tam trzy zdania. Jest stały "trzon" aktywistów, który wszystkim trzęsie, a reszta albo potakuje, albo protestuje. Zaś większość na te zebrania już przestała przychodzić, bo dość mają przepychanek. Więc uchwały są podejmowane, owszem, ale NA PEWNO nie jednogłośnie, a wziąwszy pod uwagę nieobecność większości mieszkańców, którym już wszystko jedno - i tak "trzon" przepchnie uchwałę, jaką zechce. Dlatego śmiem wątpić, że decyzją budowy altany wszyscy byli zachwyceni. Część była "przeciw", część była "za", część nie miała zdania, część uznała, że byłoby miło, może się przyda, a części to generalnie wisiało. W efekcie powstało przytulne miejsce dla grupy imprezowiczów. Bo nie wierzę, żeby rozpisano gdzieś grafik, kto i kiedy może z przybytku korzystać. Tym dwóm, czy trzem matkom pomieszczenie na wózki na pewno by się przydało. Ale i tak wiedzą, że, póki co, nie mają na to szans. I "temu" stawiają wózki w altanie, tym bardziej, że partycypowały w kosztach jej budowy, jak sądzę. Jeśli do tego nie mają nic przeciw temu, by ich wózki wyprowadzać z altany na czas grillowania (a, powiedzmy, pada) - to naprawdę nie widzę żadnego problemu. Podejście "wynocha z wózkami, bo to jest miejsce grillowe" jest zwyczajnie małostkowe i całkowicie pozbawione empatii. Więcej życzliwości na co dzień.
Odpowiedz@Armagedon: Nie masz racji. Jeżeli jest projekt zagospodarowania części terenu który zatwierdzili wszyscy to każda część terenu ma swoje określone funkcje. Odwróć sytuację - jeżeli jakaś wspólnota ma wydzielony plac zabaw a jak tam sobie postawię motor to zaraz krzyki "gdzie motor na placu zabaw! Plac zabaw do tego nie służy" - z altaną i wózkami to analogiczna sytuacja. Altana to nie wózkownia. A może mi naprawdę wygodniej na tym placu zabaw parkować bo dobry dojazd, motor widzę z okna itp itd - ale nie robię tego bo nie jestem burakiem. Ale dziś jeszcze zastanawiałam się nad sprawą tych wózków. Ja jakoś nie pcham motoru (jest dość lekki więc dałoby radę go przestawiać) do tej altany, bo altana nie jest moją wiatą garażową dla motoru. Mam na motor pokrowiec z grubej folii i stawiam sobie go w pokrowcu tam gdzie nikomu nie przeszkadza. Nie rozumiem dlaczego tego pomysłu nie zaadaptować na przykład na te nieszczęsne wózki jak mamom nie chce się ich taszczyć na drugie piętro. Co do Twojego zarzutu że matki wiedzą że na osobną wózkownię nie mają szans i dlatego nie piszą pism do zarządcy, to trochę idealizujesz te panie. To jest taki typ kobiet którym przedsiębiorcza myśl raczej nie skalała nigdy umysłu. Nawet nie wpadły wcześniej na taki pomysł, ktoś z nimi już o tym gadał przy okazji przepychanek słownych i wspomniał o tym ale one nie pójdą do wspólnoty, nie widzą jak pismo napisać, nie mają czasu - "bo dziecko". A zresztą po co gdzieś łazić przecież w altanie sobie wygodnie wszystko trzymają...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 lipca 2016 o 21:17
@myszolow: Chyba pojęłam źródło konfliktu. Skoro TY nie możesz parkować na placu zabaw DLA DZIECI, to matki tych dzieci nie będą trzymać wózków w altanie! Niech sobie targają wózki na drugie piętro. Ciekawe, jaka byś była szczęśliwa, gdybyś musiała swój lekki motor targać za każdym razem do piwnicy? A tak na marginesie... Nie wolałabyś trzymać go... w wózkowni, na przykład?
Odpowiedz@maat_: Powiem tak: Zanim się zrobiło, trzeba było pomyśleć.
Odpowiedz@Armagedon: to gdzie i jak przechowywać dziecięce akcesoria wypada przemyśleć przed strzeleniem sobie gówniaka. Biedne mamusie muszę wózki nosić, chciały dziecko to niech noszą. Ludziom, którzy muszą psa wyprowadzać też współczujesz?
Odpowiedz@Armagedon: szkoda, że dzieciaków nie trzymają w altanie, żeby nie musieć ich nosić. Czy ty jesteś mądra? Altana grillowa to nie jest miejsce do trzymania wózków. Nie dość, że głupie babony zawalają swoimi gratami przestrzeń wspólną, to jeszcze stwarzają zagrożenie pożarowe, bo jak gorący węgiel, popiół czy iskry spadną na wózek to się spali w mgnieniu oka, razem z altaną.
Odpowiedz@Armagedon: Nie nie pojęłaś. U nas nie ma placu zabaw. Hipotetycznie odwróciłam sytuację żebyś zobaczyła o co chodzi jakby spojrzeć z drugiej strony.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 lipca 2016 o 9:20
@maat_: zastanówmy się- co mnie obchodzi cudze dziecko?
Odpowiedz@myszolow: @maat_: uściślijmy- ustępuję miejsca w zbiorkomie kobietom w ciąży i z dzieckiem, kobiety w ciąży przepuszczam w kolejce. ba, nawet proponuję pomoc- przy wniesieniu wózka do autobusu/tramwaju, bo imo to minimum kultury osobistej jakie każdy powinien spełniać. na tych sytuacjach- kończy się moje zainteresowanie cudzym dzieckiem.
OdpowiedzPrzez takie idiotki ludzie mają złe zdanie o młodych matkach. Tylko te "normalne" matki nie rzucają się tak w oczy
Odpowiedz@venasque: dokładnie. W każdej grupie znajdzie się wyjątek, który psuje opinie reszcie:wśród kurierów, moherów, mamusiek itp.itd. Te są wyjątkowo Piekielne. Sama jestem mamuśka i nie wyobrażam sobie takiego zachowania. Przycinanie zabezpieczeń nic nie da. Może warto spróbować "owędzić"wózki zapachem karkówki. Albo skrzyknij kilku sąsiadów którym też to przeszkadza i zapewnicie altanki swoimi rzeczami.Ale tak full po sam dach żeby nie mogły wyjąć wózków. Może to je nauczy
OdpowiedzTakie zamki rowerowe nie da drogie. W trosce o bezpieczeństwo wózków sąsiadek, możesz je dodatkowo zabezpieczyć swoją linką.
OdpowiedzU nas na klatce był podobny problem. O ile zostawienie roweru lub wózka na krótko mi nie przeszkadzało, o tyle na cały dzień/noc i zawalanie przejścia już tak. Problem rozwiązałem tak, że konsekwentnie wystawiałem wszystkie rzeczy poza klatkę. Proponuję wystawiać te rzeczy poza altanę, szczególnie gdy pada deszcz.
OdpowiedzNie chciało mi się czytać wszystkich komentarzy, więc nie wiem, czy takie rozwiązanie ktoś podsunął: skoro wszyscy zrzucili się na jakąś tam kwotę za altanę, to niech szanowne mamuśki zwrócą pozostałym jej koszty. Jeżeli używają altany tylko we dwie, tym samym uniemożliwiają korzystanie przez innych, to niech ją wykupią. Myślę, że lekka insynuacja podziała.
OdpowiedzSą jakieś kamery skierowane na altankę? Nie? To ja bym się wykazał piekielnością w stylu: przecięcie zabezpieczenia rowerowego (sprzęt do kupienia w castoramie, link widzę podany już jest). Jeśli nie masz takiej możliwości, założę się że wózek przypinany jest do dolnej ramy (tam gdzie przymocowuje się kółka). Czyli wystarczy rozkręcić, sprzedać kopniaka. Wszystko rozwalić i potłuc na najbliższym trawniku, polać tanim jabolem i zostawić w pobliżu butelki, aby winą obarczono jakichś losowych żuli. Wiem, uderzy to głównie w dzieci, ale może matki zdobędą bardzo przydatną wiedzę: Cenne rzeczy chować w domu lub w piwnicy, a nie w ogólnodostępnym miejscu. Ewentualnie, po prostu oblać wszystko jabolami. Cuchnąć będzie tak że albo się nauczą aby tam nic nie zostawiać, albo zwyczajnie szkoda będzie im kasy wydanej na kolejną pralnię chemiczną (plamy z jabola nie schodzą zbyt łatwo).
Odpowiedz