Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia z czasów młodości, kiedy miałem lat 15-16 i jechałem ze znajomymi…

Historia z czasów młodości, kiedy miałem lat 15-16 i jechałem ze znajomymi chłopaka mojej mamy i nią na Węgry.

Wybraliśmy się do Egeru, gdzie przez dwa tygodnie mieliśmy przyjemność zwiedzać minaret, parę zabytków i różne ciekawe rzeczy, aż nasze kroki skierowaliśmy ku akwaparkowi.

Podchodzimy do kasy i zonk, znajomi węgierskiego niet, angielskiego niet, niemieckiego niet, tylko parę słów po rosyjsku.
Chłopak mamy coś tam węgierski liznął, mama francuski, więc próbują podejść i pogadać z panią w okienku, ale kolega chłopaka mamy (typowy janusz z wąsem, tylko chudy jak szczapa i w tamtym czasie jeszcze nie łysiejący) odpycha ich i mówi że mają się NIE WTRĄCAĆ! Bo "on to załatwi".

"Załatwienie" według janusza polegało na wymachiwaniu rękami i coraz bardziej powolnym wymawianiu polskich słów "karnet tygodniowy" jak najbliżej okienka.
Kolejka dłuższa i dłuższa, a ten robił z siebie i przy okazji z nas idiotów, słychać za nami pomruk niezadowolenia.

Nie wytrzymałem, podszedłem i powiedziałem płynnym angielskim o co nam chodzi. Co zrobił janusz?
Odpychał mnie od okienka kiedy mówiłem.
Potem przez cały tydzień musiałem wysłuchiwać jęków janusza, że "gó*niarze się wymądrzają", głupich docinek i uwag na poziomie 6 klasy szkoły podstawowej i jego zapewnień, że gdybym "nie wparował mu w sam środek(sic!)rozmowy, to dostalibyśmy te karnety wcześniej, bo on już nawiązał z babą nić porozumienia", co chwilę zadawał pytanie tytułując mnie ironicznie "lingwistą", "a jak jest po angielsku to, a to". Gdy nie uzyskiwał odpowiedzi, jęczał że "No, taki z ciebie lingwista jak z koziej du*y trąba".
Mama zwracała mu nieraz uwagę, miał ją gdzieś. Poprosiła swojego faceta o ogarnięcie janusza, bo to w końcu jego znajomi. Mimo próśb mamy, jej facet nie przemówił do rozumu swemu koledze do końca wyprawy.

Z wiadomych przyczyn, mama ze swoim znajomym kontakt zerwała.

wycieczka na Węgry

by Scorpion
Dodaj nowy komentarz
avatar dorotacembor87
1 3

Czytałam tą historię już jakiś czas temu na piekielnych

Odpowiedz
avatar este1
1 1

@dorotacembor87: bo skorpion od ponad roku tu nie bywa :) Kolejne odgrzewane kotlety :)

Odpowiedz
avatar niepodam
0 0

Fajna ta historia, taka nie za świeża...

Odpowiedz
Udostępnij