Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Była historia o poszukiwaniu pracy w czasopiśmie mangowym, więc nadszedł czas na…

Była historia o poszukiwaniu pracy w czasopiśmie mangowym, więc nadszedł czas na wydawnictwo. Będzie to krótka opowieść o najdziwniejszym zaproszeniu na rozmowę walifikacyjną, jakie kiedykolwiek otrzymałam.

Jakiś czas temu napisałam do jednego z wydawnictw i zaoferowałam swoje usługi korektorskie. Wydawnictwo wstępnie się zgodziło, osoba rekrutująca porozmawiała, z kim trzeba i należało jedynie dopełnić formalności. Nie minęło dużo czasu, a otrzymałam zaproszenie na rozmowę kwalifikacyjną: na następny dzień, w Krakowie (a ja mieszkam w Lublinie), na konwencie mangowym.

Zaproszenie zostało wysłane o godzinie dwudziestej drugiej. Żeby więc móc porozmawiać z potencjalnymi pracodawcami, musiałabym wsadzić się rano w pociąg, przejechać parę godzin w jedną stronę, wynająć pokój w hotelu (bo nie miałabym pewności, że porozmawiam z nimi już pierwszego dnia), wystać się w kolejce i kupić bilet na konwent. Żyć nie umierać. Odmówiłam.

Po paru dniach otrzymałam wiadomość, że jednak zależałoby im na kimś bardziej mobilnym, więc dziękują za współpracę. Ja również dziękuję i cieszę się, że nie było mi dane jej zasmakować.

wydawnictwo_mangowe

by Fisstech
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Raveneks
34 34

Czyli dowiadujesz się późnym wieczorem, że rano masz być w innym województwie i czekać na dalsze instrukcje. Sama musisz zadbać o środki transportu, zaopatrzenie, zakwaterowanie. Moja droga, zostałaś wprowadzona w błąd! To był nabór do wojsk specjalnych. ;)

Odpowiedz
avatar Lynxo
2 6

Ty jestes jakies fatum jesli chodzi o prace :D

Odpowiedz
avatar Fisstech
2 6

@Lynxo: Na szczęście na Wspaniałych też mogłabym zamieścić parę historii ;).

Odpowiedz
avatar krogulec
5 5

@snowbardziej: Takie rzeczy to powinien od razu zadeklarować w mailu.

Odpowiedz
avatar Fisstech
13 13

@snowbardziej: Moja praca nie miała polegać na obsłudze stoiska wydawnictwa na konwencie (doczytaj historię). Nawet, jeśli wydawnictwo rzeczywiście chciało właśnie tam przeprowadzić rozmowę, powinno pokryć koszty całej podróży, wstępu na konwent, zaopatrzenia i noclegu. Pytasz, dlaczego nie mogłam zdecydować się na nocleg na miejscu. Moje doświadczenie mówi mi, że takie miejsca noclegowe bardzo szybko się wyczerpują, a ja z dnia na dzień nie byłabym w stanie zaplanować podróży tak, żeby ze wszystkim się wyrobić. Jeśli uważasz, że wystarczyło powiedzieć o tym wszystkim pracodawcy, to oznacza, że pracodawca jest do kitu, bo on powinien nie tylko wiedzieć o tym wcześniej, ale również wszystko zaplanować w porozumieniu ze mną.

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
7 7

@Fisstech: Ja bym jeszcze dodała (a w zasadzie najbardziej do tego bym się przyczepiła), że zapraszanie na rozmowę do innego województwa, dzień wcześniej późnym wieczorem, jest, delikatnie mówiąc, niepoważne. Zaprosiliby nawet te trzy dnie wcześniej, to już by był czas, żeby dograć szczegóły. A tak to co? Masz jechać, tracić czas i pieniądze, a nawet nie wiadomo, czy ktoś będzie miał chwilę, żeby z Tobą porozmawiać. Bo że chcieli pokryć koszty to nie wierzę, od razu by o tym napisali. Jak wyżej napisałam - niepoważne, to bardzo delikatne określenie na takie zachowanie. I w sumie dobrze, bo podjęcie współpracy mogłoby się okazać workiem piekielności :)

Odpowiedz
avatar Dasiamru
4 4

Wydawnictwo raczej powinno napisać wcześniej bądź oznajmić, że chce spotkania np. trzeciego dnia konwentu. No i... Rozmowa kwalifikacyjna na konwencie: gdzie niby miało się odbyć to spotkanie? Na pełnej cosplayerów przestrzeni między stoiskami wydawnictw i sklepów? Rozumiem, że np. wydawnictwo nie ma swojego biura - to w takim wypadku można mieć rozmowę kwalifikacyjną np. w kawiarni obok konwentu, można rozmowę przeprowadzić przez internet, wystarczy mikrofon i kamerka. Rozumiem ciąganie na konwent autora, którego książkę/komiks wydajesz (chociaż wtedy autor i wie o tym wcześniej, i najprawdopodobniej zapewniony bilet), a nie zapraszanie potencjalnego pracownika... Współczuję Ci, ale muszę przyznać, że bardzo ciekawie się czyta Twoje historie :D

Odpowiedz
avatar polipotam
-4 6

Szewc bez butów chodzi - zjadło ci "k" w "kawalifikacyjną" :)

Odpowiedz
avatar Nolife
5 5

Nie rozumiem po co osoba świadcząca usługi korektorskie miałaby być "bardziej mobilna". To ma robić korekty czy jeździć? A może jeździć za korektami? ;)

Odpowiedz
avatar Fisstech
3 3

@Nolife: Podejrzewam, że pewnie chcieliby, żebym poza korektą jeździła i załatwiała sprawy niezwiązane z moim stanowiskiem.

Odpowiedz
Udostępnij