Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

W nawiązaniu do historii papilotka48 o księdzu podtrzymywanym sztucznie przy życiu z…

W nawiązaniu do historii papilotka48 o księdzu podtrzymywanym sztucznie przy życiu z woli biskupa (http://piekielni.pl/73942#comments ).
Historia napisana jako komentarz, ale pojawiła się prośba o osobne opublikowanie.

Miałam w rodzinie wuja, który był księdzem (zresztą bardzo dobrym, z prawdziwym powołaniem). Po jego śmierci przekonaliśmy się, że nawet jeśli zmarły ksiądz ma rodzinę, to nie ma ona wiele do powiedzenia w kwestii pogrzebu.

Miejsce mszy i pochówku (oddalone od siebie o około 60 km) wybrane zostało przez wuja jeszcze za życia i postąpiono zgodnie z jego wolą, ale cała reszta...

Biskup wybrał datę i godzinę, rodzina nie miała nic do gadania, bo on tylko wtedy może przybyć. Przedsiębiorca pogrzebowy wszystko robił pod jego dyktando, pomimo tego, że wszelkie ustalenia (i opłaty) prowadziła siostra zmarłego wuja.

Szwagier zmarłego odszedł na chwilę do samochodu i nie zdążył na ostatnie pożegnanie przed zamknięciem trumny, bo biskupowi się śpieszyło (było bardzo wietrznie i nie chciał stać pod gołym niebem). 

Po mszy proboszcz podał informację, że dla tych z księży, którzy nie czują się na siłach jechać tych 60 km na cmentarz, przygotowane są ciepłe napoje w zakrystii. Ostatecznie z około dwunastu obecnych duchownych pojechało trzech.

Droga na cmentarz. Ustalenia na linii rodzina-zakład pogrzebowy były jasne: jedziemy POWOLI przez miasto X i podjeżdżamy do bramy cmentarza A. W ostatniej chwili okazało się że organista wiozący księży zna drogę, ale przez Y. Karawan pojechał za organistą przekraczając dozwoloną prędkość średnio o 20km/h. Rodzina pogubiła się po drodze, z różnych względów prędkość/remonty drogowe/wiara we wcześniejsze ustalenia. Ostatecznie samochód którym jechałam, dogonił karawan. Organista, ku naszemu zdziwieniu, skierował się do bramy B. Szybki telefon do obsługi cmentarza, że jednak nie czekamy pod bramą A, oraz kolejne szybkie telefony do rodziny (w tym zdziwionej siostry zmarłego).

Wysiadamy z auta, sądzimy, że mamy chwilę, że poczekamy spokojnie na resztę rodziny. Palący kierowcy wyjmują papierosy i starają się trochę uspokoić po brawurowej jeździe. Jak tylko zjawiła się obsługa cmentarza ksiądz popchnął ceremonie do przodu. Specjalnie ociągaliśmy się z rozładunkiem wieńców, aby dać jak najwięcej czasu na dojazd. Na nic nasze wysiłki. Ksiądz popędził grabarzy, procesja ruszyła, no i za nią my, z kwiatami. Siostra zmarłego wraz z mężem, dotarła tuż po tym jak trumna przekroczyła bramę cmentarza. Większość rodziny zdążyła tylko na symboliczne posypanie trumny ziemią.

Stypa. Zanim ktokolwiek inny zdążył się pojawić trzech księży siedziało już w restauracji. Na ich życzenie wydano im już ciepły posiłek. My czekaliśmy na tych najbardziej spóźnionych, którzy na cmentarzu zobaczyli tylko przykryty wieńcami grób.

ksieza

by mim
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar SirCastic
37 39

...to niech biskup teraz zapłaci.

Odpowiedz
avatar mesing
37 37

@SirCastic: Dokładnie. Za nienależyte wykonanie usługi powinna być odmowa zapłaty. To rodzina zmarłego była zleceniodawcą nie biskup.

Odpowiedz
avatar GlaNiK
20 20

@mesing: Te tak myślę. Po pierwszych nieautoryzowanych zmianach powiedziałbym firmie pogrzebowej, że albo to robią jak było ustalone, albo niech egzekwują opłaty od księdza (nie wiem kiedy się płaci, wiem też, że łatwo się mówi, ale działa trudniej, szczególnie w takich sytuacjach).

Odpowiedz
avatar Iceman1973
34 38

Szczerze? Już przy pierwszym zgrzycie, podjechałbym do pajaca, złapał za ten jego czarny szlafrok, potrzepał kilka razy w powietrzu by ta mała kulka, która mu się turla w tym pustym zbiorniku na szczycie korpusu wróciła na swoje miejsce i wtedy mu powiedział, że to nie on płaci, nie on organizuje i to on się dostosuje bo inaczej turlanie kulki zamieni siew jej naprawę.

Odpowiedz
avatar Chronoss
28 32

@Iceman1973: Pewnie by tak nie bylo. I nie nazywam Cie jakims mocnym tylko w gebie internetowym napinaczem, jestem przekonany, ze mialbys szczera intencje zrobienia tego co opisujesz. Ale jak myslisz, dlaczego ten biskup zachowuje sie w ten sposob? Bo wie, ze mu wolno. Bo wie, ze moglby splunac polowie zebranych tam ludzi w twarz a oni doslownie beda go calowac w pierscien. Bo wie, ze nawet jezeli pojawilby sie ktos, kto mialby na tyle szacunku do samego siebie, zeby nie dac sie tak traktowac i wygarnalby mu szczerze od serca to i tak ta reszta na kleczkach stanie w jego obronie. Czytam tu co pewien czas historie z przeszlosci o tym jak bezkarni czuli sie partyjni aparatczycy. Tu mamy do czynienia z dokladnie z tym samym rodzajem arogancji wladzy.

Odpowiedz
avatar Nikorandil
6 6

@Chronoss: Nikt mu się nie sprzeciwia, bo facet robi wszystko z pewnością, że mu wolno. Ma pewność, że mu wolno, bo nikt mu się nie sprzeciwia. Błędne koło, które zwyczajnie należy przerwać. Też myślę, że niewiele osób by się w tej sytuacji rzeczywiście sprzeciwiło, ale raczej nie dlatego, że baliby się ostracyzmu. Po pierwsze takie traktowanie jest zwykle szokiem, przeciętny człowiek nie reaguje od razu, bo po prostu nie wie jak. A po drugie niestety panuje błędne myślenie w stylu "nie będę robił afery w związku z pogrzebem". Aferę zrobił ksiądz i pracownicy zakładu. Mówienie o tym to nie robienie afery, tylko brak zgody na traktowanie bez szacunku. Jak najbardziej godne pochwały, a nie potępienia.

Odpowiedz
avatar Iceman1973
4 4

@Chronoss: No i widzisz... On wie że mu wolno bo sami ludzie go tego nauczyli. Jest tak przekonany o swojej wyższości, że jest przekonany, że tylko jemu wolno. Nie wie, że mi też wolno. Ja na ogół jestem spokojny człowiek. a tzw. qrwicy dostaję tylko na widok chamstwa i buractwa innych a oprócz tego należę do ludzi typu, "Wali mnie kim jesteś. Wdepniesz mi na odcisk, ja wdepnę na Twój." Mam to głęboko w tyłku, że to biskup. Odwaliłby mi taką szopkę to zrobiłbym dokładnie to, co opisałem. Przekonał się kiedyś o tym pewien lekarz, który myślał, że sobie na mnie pokrzyczy jak na starszych emerytów, którzy byli przede mną. Po mnie wszedł inny pacjent a ja w tym czasie załatwiałem jeszcze inne sprawy związane z terminami więc pacjent zdążył wyjść z gabinetu gdy jeszcze byłem w przychodni. Podszedł i spytał co powiedziałem panu doktorowi, bo jeszcze nigdy nie był taki miły. Gnoje działają na mnie jak płachta na byka i tyle.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
18 20

Wedlug prawa chyba o rodzaju pogrzebu decyduje tylko zona, albo rodzina zmarlego, a nie jakas dupa biskupa, albo KK. Daliscie sie solidnie zrobic w konia, niestety. Grdynia nie powinniscie placic!

Odpowiedz
avatar Isegrim6
1 5

@ZaglobaOnufry: I tak i nie :) bo wydaje mi się, że cmentarz w historii to parafialny a nie komunalny (mogę się mylić) a na taki to już władza biskupa sięga

Odpowiedz
avatar Eander
13 15

Ludzie błagam trochę asertywności, każdy ksiądz to tylko człowiek jeśli nie podoba się wam to co robi zwróćcie mu uwagę.

Odpowiedz
avatar zapomnijomnieszybko
14 14

wydaje mi się że wychodzi tutaj brak asertywności rodziny. Niby co biskup ma do gadania?? P.S. z natury jestem wredna. Nie zaprosiłabym go na stypę. :)

Odpowiedz
avatar mim
12 12

@zapomnijomnieszybko: biskup i zgromadzeni księża byli dobrymi przyjaciółmi mojego wuja. Razem z biskupem uczył się w seminarium, a proboszcz był jego dobrym przyjacielem, podobnie jak niemal wszyscy zgromadzeni duchowni. Żadne z nas nie spodziewało się po nich takiego zachowania. Natomiast siostra zmarłego (która miała do powiedzenia najwięcej) właśnie chowała ostatnią osobę z szóstki rodzeństwa. Czy na jej miejscu, byłabyś w stanie wydusić z siebie słowo? Bo ja szczerze powiem - nie.

Odpowiedz
avatar Eander
5 5

@mim: Dlatego to właśnie ktoś inny powinien zwrócić im uwagę. Przez około 15 lat byłem ministrantem (lektorem) i nigdy nie zapomnę tego co powiedział mi jeden z księży opiekunów: "Chamstwo trzeba tępić wszędzie ale zwłaszcza na własnym podwórku."

Odpowiedz
avatar OESU
1 1

Zero szacunku zarówno dla rodziny jak i zmarłego. Każdy chciałby zostać pożegnany przez najbliższych i przyjaciół. Nie wiem czy ksiądz był zaprzyjaźniony z biskupem, ale wygląda to na to że biskup przyjechał bo musiał...

Odpowiedz
avatar Armageddonis
1 1

Osobiście pewnie nie przejmując się zbytnio czasem i miejscem, na miejscu siostry wepchnąłbym księdzu sutannę do gardła po czym obił mu mordę. Domyślam się że chętnych wujków, bratanków i innej rodziny by nie zabrakło. Wiem że wyglądałoby to na robienie hucpy z uroczystości, ale z czarną zarazą trzeba krótko i treściwie. I skoro ceremonia była robiona pod niego to wysłałbym mu fakturę za pogrzeb.

Odpowiedz
avatar Maelstrom
1 1

Czego innego można się spodziewać po organizacji, która w pogoni za nieruchomościami i stanem posiadania zmienia własny statut? Obecnie nie ma ani jednego biskupa, który by spełniał wymagania zapisane w Nowym Testamencie ((1Tm 3,1-13), choćby nawet w ogólnych zarysach.

Odpowiedz
Udostępnij