Witam wszystkich. Dziś będzie o bezdomnych przy sklepach. Nieopodal mojego bloku znajduje się sklep. Często do niego chodzę po jakieś drobne zakupy, to i wszystkie panie kasjerki mnie znają, nawet się czasem pogawędzić Nam uda. Równie częstym gościem jest pewien jak mniemam, bezdomny, siedzący przy drzwiach i proszący o jedzenie. Dobre serce mam, to raz mu coś tam kupiłam, ale jak zaczęłam go widywać z browarem w ręku w towarzystwie równie imponująco wyglądających i zachowujących się "Sebków", to dzień dobroci dla zwierząt z mojej strony się skończył.
Przejdźmy do sedna sprawy. Podczas jednej z wizyt w sklepie, stojąc już przy kasie i rozmawiając o pogodzie z kasjerką, wchodzi sobie klient i od razu pretensje do pani zza lady, że jak to tak, że bezdomny siedzi i ludzi przy wejściu zaczepia, że ona MA COŚ Z TYM ZROBIĆ, po czym ruszył między regały. Wtedy nieco zasmucona pani (nazwijmy ją roboczo) Kasia takim oto monologiem zarzuciła: "Pani Rakietko, my już nie wiemy co w tej sytuacji robić. Proszę się nie nabierać, że on o jedzenie prosi, bo nie raz któraś z Nas widziała jak wyrzuca w krzaki obok dopiero co podarowaną przez kogoś bułkę czy sałatkę. On już sobie taki system wyrobił, że niby o jedzenie prosi, a ludzie zabiegani to częściej pieniążkiem zarzucą. Jednym klientom to lata, a innym przeszkadza i nam robią awantury, że oni sobie nie życzą, żeby jakiś menel pod Naszymi drzwiami ich zaczepiał. Raz mu wyszłam zwrócić uwagę to mnie zwyzywał. I co by człowiek nie zrobił, to ten wraca jak bumerang".
Żal mi pani Kasi i innych pań ze sklepu. Przecież to nie ich wina, że przyjdzie taki i się pod nogami plącze. Jak dla mnie cała sytuacja jest piekielna, a kto po ile od siebie dokłada, oceńcie sami.
Niech nakleją od wewnątrz kartkę: "nie karmić menela".
OdpowiedzTo co, panie ze sklepu nie mogą policji wezwać, że im taki klienta straszy? Raz, drugi, dziesiąty? Spora szansa, że choćby dla świętego spokoju w końcu policjanci by zaczęli się starać.
OdpowiedzMnie też denerwują te wszystkie menelicje, cygany i murzyny żebrzące pod sklepami. I też uważam, że to obsługa powinna ich gonić. Jak jest jakiś facet w obsłudze, to on na kopach, kobuety niech wzywają ochronę, strażników czy wreszcie policję.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 lipca 2016 o 8:14
@misiafaraona: Skoro przy zatrudnianiu do policji czy ochrony nie można czynić różnicy między płciami, skoro wg prawa i feministek nadają się równie dobrze do takich zadań, to czemu czynić jakąkolwiek różnicę dla pracowników sklepu? To samo stanowisko, ta sama pensja, to niech tak samo wykopują. Lub nie wykopują. Albo przyznaj, że wg ciebie równouprawnienie nie ma sensu i takie kobiety powinny zarabiać mniej, skoro mniej mają robić. Ew że chcesz za coś ukarać facetów, odmawiając im prawa do zapłaty za dodatkowe obowiązki.
Odpowiedz@misiafaraona: jak Cię to denerwuje to wiesz ze nic nie stoi na przeszkodzie żebyś sama wzięła telefon do ręki i zadzwoniła po służby porządkowe. W obowiązkach pracowników sklepu nie ma punktu "szarpanie się z zebrakami", a przemoc wobec takiego nie różni niczym od zasadzenia kopa w dupe Tobie w świetle prawa.
Odpowiedz@hitman57: Ja "głosuję nogami" omijam po prostu te sklepy. To właściciel ma dbać o porządek dookoła swojegp interesu jeśli chce zarobić.
Odpowiedz@misiafaraona: no tak ... jak nie personel to właściciel powinien bić się z żebrakami, bo jaśnie pani "głosuje nogami"....cięzko wyciągnac telefon 997 i powiedzieć, że jakiś oblech nagabuje ludzi...ale juz psioczyć, że nikt inny z tym nic nie zrobił to pierwsza.
Odpowiedz@bloodcarver: W świetle prawa czy przeciw niemu kop faceta boli bardziej.
Odpowiedz@hitman57: Może mam jeszcze sprzątać śmieci wywalone na chodnik przed każdym sklepem co? A tak przy okazji mi się przypomniało, jakieś dwa lata temu, udało się przepłoszyć żebraka spod banku. To znaczy w miarę przepłiszyć, bo zamiadt stać cały dzień przyłazi już po zamknięciu i to też nie zawsze. Tak, wchodziłam do środka i na cały głos mówiłam, że ja się boję korzystać z bankomatu. Pomogło? Pomogło.
Odpowiedz