Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Z góry przepraszam za słaby styl. Uprzedzam też, że będzie przydługo. Jednak…

Z góry przepraszam za słaby styl. Uprzedzam też, że będzie przydługo. Jednak piekielność, którą chcę opisać, miała swój początek kilkanaście lat temu.

Najpierw krótkie wprowadzenie. Odkąd pamiętam, moja matka się mną nie zajmowała. Po pierwszym dniu szkoły, nigdy więcej mnie do niej nie odprowadziła. Nigdy nie pomogła mi w lekcjach. Wywiadówek się zawsze bałam – nieważne jak dobre miałam oceny, jak wysokie miejsce zajęłam w konkursie, jak dobrze się zachowywałam.

Niemal po każdej wywiadówce była awantura – chociażby o jakieś jedno spóźnienie. W najlepszym wypadku po powrocie się do mnie nie odzywała. Po pracy była „zbyt zmęczona”, żeby mnie przytulić… Nigdy jednak nie była zbyt zmęczona na drinka z koleżankami czy randkę. O wszystkie swoje niepowodzenia życiowe obwiniała mnie, bo ponoć tak się dla mnie poświęcała… Wszystkie kłótnie i stresy odreagowywała na mnie. Wyzwiska, poniżanie, kilkukrotnie nawet przemoc fizyczna. Nie będę się zagłębiała w szczegóły, bo nie są w tej historii ważne.

Ważne jest to, że mama ma złośliwy nowotwór mózgu w ostatnim stadium i jest po udarze. Nie chodzi, jest agresywna i skrajnie otyła. Aktualnie przebywa w domu. Po porannym podmywaniu i przewijaniu mamy, zmierzeniu jej cukru, podaniu leków i śniadania, idę do pracy na 8-10 godzin. Jestem nianią – opiekuję się dwójką małych dzieci, jedno jeszcze w pampersach. Mimo ciągłego latania za nimi, sprzątania, zmywania, przewijania i wycierania glutów, to właśnie tam odpoczywam. Ponieważ w domu będę miała co najmniej taki sam zapie*dol, tylko że urozmaicony wyzwiskami, biciem i słuchaniem wyrzutów i żali od reszty rodziny, która przyjeżdża na parę godzin dać mamie obiad i popołudniowe leki. No i w pracy mogę przynajmniej liczyć na uśmiech czy zaproszenie do wspólnej zabawy. Bywały dni, które byłam w stanie przetrwać tylko dlatego, że któreś z dzieciaków się do mnie przytuliło.

Najlepsze lata życia, swoje zdrowie i fizyczne, i psychiczne poświęcam opiece nad kobietą, której zawdzięczam co najwyżej to, że mnie urodziła (choć przecież na świat się nie pchałam…). Codziennie ryzykuję ciężkie urazy wykonując przy niej czynności pielęgnacyjne, a jestem po kontuzji kolana i uszkodzeniu kręgosłupa. Zaliczyłam już wizytę na SOR-ze z powodu wstrząsu mózgu po jednym z uderzeń mamy, na rękach mam stale ślady po ugryzieniach. Mimo ciężkiej depresji i pogłębiającej się nerwicy natręctw nie mam czasu na wizyty u psychologa i psychiatry. I nawet nie mogę sobie wytłumaczyć tych okropnych rzeczy, które mama wygaduje jej chorobą, jak robi to np. babcia. Ponieważ podobnych rzeczy wysłuchiwałam od lat…

Nie piszę tego tylko po to, żeby się wyżalić. Piszę przede wszystkim dlatego, że chcę podzielić się swoimi refleksjami. Po pierwsze – to nie miłość rodzicielska jest tą najczystszą i bezwarunkową.

Ludzie rozmnażają się z różnych powodów – bo chcą przekazać geny/nazwisko/mieć dziedzica, bo chcą mieć zabezpieczenie na starość, bo wypada, bo lubią dzieci, bo – no właśnie – chcą mieć kogoś, kto będzie ich bezgranicznie kochał. Dziecięca miłość to najczystsze uczucie na świecie. To dorośli i życie je niszczą…
I druga refleksja, czy raczej prośba – nie oceniajcie ludzi, którzy nie opiekują się, czy nawet nie interesują swoimi rodzicami. Nigdy nie wiecie, co za tym stoi. Urocza starowinka z naprzeciwka, która wciąż czeka na odwiedziny dzieci, mogła się nad nimi latami znęcać…

"rodzina"

by rafaela
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar mahisna
20 20

Bardzo współczuję... Życzę siły i wytrwałości.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
30 30

Postaraj się o pielęgniarkę. Jeśli nie dajesz rady - możesz oddać mamę do hospicjum albo domu opieki. A jak rodzinie się to nie spodoba, to nich ją do siebie biorą.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 7

@kratka: to nie tak łatwo.O miejsca w takich placówkach ciężko. Nie wiemy czy stara ma jakąś rentę czy emeryturę,aby pokryć koszta umieszczenia np w DPSie.Nie można też chyba oddać starszej osoby bez jej zgody.Moją sąsiadkę próbowano namówić na przeprowadzkę do domu opieki,ale ona się nie zgadzała i dalej siedziała ze swoimi alkoholikami.

Odpowiedz
avatar Kumbak
11 11

@Day_Becomes_Night: Można taką osobę ubezwłasnowolnić ale to wymaga sądu i opinii biegłego psychologa.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 11

@Day_Becomes_Night: Od nicnierobienia w tej kwestii lepiej nie będzie. Moja znajoma miała rok temu podobną sytuację - miejsce znalazło się wciągu miesiąca. Matka się nie zgadza? To niech sama sobie znajdzie inny worek do bicia, autorka ma obowiązek troszczyć się przede wszystkim o siebie, bo kręgosłup ma jej starczyć do końca życia.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
20 22

Bardzo współczuję. Mój porąbany ojciec ma raka, ale nie wiem jakiego. Od czasu, jak uznał za właściwe wyzywać moją zmarłą żonę od dziwek, nie utrzymuję z nim kontaktów. Mój teść umierający na raka trzustki dostał miejsce w hospicjum od ręki. Co więcej, w takiej placówce nie są rozliczani z ilości zużytej morfiny. Mogą ulżyć pacjentom, w szpitalu jest z tym problem. W hospicjum, gdy morfina przestaje działać, wprowadzają w śpiączkę farmakologiczną, umiera się bez bólu.

Odpowiedz
avatar Nikorandil
23 23

Zajmij się przede wszystkim swoim zdrowiem i częściej "zatrudniaj" resztę rodziny do pomocy. Jeżeli się nie zgodzą- trudno. I tak zajmuj się swoim zdrowiem. Depresja, zwłaszcza w stanie przewlekłego obciążenia fizycznego i psychicznego, jest chorobą zagrażającą życiu. Nikt nie ma prawa wymagać od Ciebie narażania swojego życia, żeby jak najdłużej podtrzymać życie matki, zwłaszcza takiej.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
35 35

Wynieś się od matki i zacznij się leczyć. Serio. Bo jeszcze trochę i nie będzie co zbierać. A rodzinie powiedz to co napisałaś tutaj, jak nie zrozumieją czemu to robisz, to kij im w oko.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
18 20

A puscz wreszcie ta cholerna mame kantem, bo nie masz obowiazku tracic i marmowac sobie wlasnego zycia dla niej, tym bardziej, ze nie zasluzyla na twoje ofiary. Sa MOPsy i inne pomoce spoleczne, wlaczajace sie (jak dowiedza sie o przypadku!), a ty nie musisz sie dla pokraki wykanczac. Chyba - ze koniecznie chcesz, a wtedy TY jestes kowalem twojego losu. Przestan sie rozkladac na drodze i plakac nad soba i rodzina i zrob COS rozsadnego! Albo mecz sie, drecz sie, smagaj, sponiewieraj, smagaj, troj - to alternatywa.

Odpowiedz
avatar rafaela
9 13

@mahisna: Dziękuję za ciepłe słowa. @kratka i Day_Becomes_Night: Pielęgniarka jest. Przychodzi dwa razy w tygodniu. Teoretycznie powinna ją wtedy przewinąć, dać posiłek i leki. Praktycznie wygląda to tak, że przychodzi albo wczesnym rankiem, albo późnym popołudniem. Czyli w porach, w których mama ani nie je, ani nie potrzebuje leków, więc w porze obiadowej i tak ktoś musi się nią zająć. Hospicjum było załatwione - mama już nie kontaktuje, a ciocia ma pełnomocnictwo, czekałyśmy więc tylko na miejsce. Jednak babcia po komentarzu pewnej lekarki, która stwierdziła, że "szkoda, że chcecie oddać kogoś, kto ma jeszcze przebłyski świadomości", zrezygnowała z hospicjum. Ma zabrać mamę do siebie, ale nie mam pojęcia kiedy, ani jak sobie z ciotką poradzą. Czy raczej jak poradzi sobie ciocia, bo to na nią wszystko spadnie :/ @thebill: Masz bardzo adekwatny do swojego komentarza nick... @Nikorandil: Babcia i ciocia miały żal, że musiały przyjeżdżać popołudniami. W dodatku po powrocie do domu, bądź co bądź zmęczona po pracy, dostawałam ochrzan od babci, bo rano nie zdążyłam zmyć, nie rozwiesiłam prania, które nastawiłam wychodząc, czy (hit!) włożyłam mamie brzydką bluzkę :P Przez kilka tygodni przyjeżdżały codziennie, bo w tygodniu siostra miała wykłady, a w weekendy kurs. Ja się uczyłam weekendowo. I obie usłyszałyśmy, że gdyby nie "nasze chore ambicje", to one by nie były zmuszone do pomocy... Teraz jest lepiej, bo w tygodniu przyjeżdża siostra. No i czekam z resztką sił, aż babcia weźmie mamę do siebie :/

Odpowiedz
avatar Patrycja0
4 4

A ty nie studiujesz?

Odpowiedz
avatar bloodcarver
29 29

@rafaela: nie weźmie. Im szybciej przestaniesz się łudzić tym lepiej. Skoro opiekunem prawnym jest ciotka a nie ty, i skoro ciotka zdecydowała, że nie hospicjum, to powiedz jej że czas się skończył i nie zrobisz przy matce NIC więcej. Od teraz. A potem poszukaj prawnika i ścignij ciotkę o odszkodowanie za utratę zdrowia.

Odpowiedz
avatar Nikorandil
18 18

@rafaela: Rozumiem. Ale uważam, że ich żal to ich problem. Napiszę więcej: jeżeli nie zadbasz o swoje zdrowie, nawet "kosztem" rodziny, to taki mały Nikorandil w jakimś zakątku internetu będzie miał o to żal do Ciebie. I zgadzam się z Bloodcaverem, nie licz na to, że weźmie. A jeżeli ciotka jest opiekunem prawnym, to od niej to wyegzekwuj. Osobiście uważam, że należy Ci się tygodniowy urlop, nieważne gdzie, z wyłączonym telefonem. Żeby ratować siebie.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
14 14

@Nikorandil: Tak naprawdę trzytygodniowy. Pierwszy tydzień, żeby przestać myśleć o tym co w domu, tydzień ostatni żeby zaplanować co zrobić po powrocie, i tydzień w środku porządnego relaksu.

Odpowiedz
avatar justangela
16 16

@rafaela: Współczuję Ci bardzo, ale podpisuję się po pozostałymi opiniami, że powinnaś zająć się sobą i dać sobie spokój z opieką nad matką. Opiekując się matką wykończysz się fizycznie i psychicznie, a chyba nie o to chodzi? Twoja matka ju Ci dała popalić za młodu, tak więc warto w końcu zadbać o własne zdrowie. A skoro babcia i ciotka odmówiły wysłania jej do hospicjum to niech się same nią zajmują, a jeśli im będzie za ciężko niech ponownie starają się o miejsce w jakimś ośrodku. Najlepiej jakbyś na ten temat porozmawiała z dobrym prawnikiem, bo wygląda na to, że obowiązki spadają na Ciebie, a upoważnienia mają osoby praktycznie tej opieki nie sprawujące, więc bardzo średni ten układ. Ciotka jest decyzyjna w sprawie losów Twojej matki, ale to Ty opiekujesz się nią na co dzień, to jakaś pomyłka.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 12

@rafaela: Zgadzam się z przedmówcami: Pakuj się, oznajmiaj, że wyjeżdżasz lub się wyprowadzasz i zrób to - bardzo wygodny dla babci układ: ona decyduje, że Ty będziesz zasuwać przy mamie. Zapewne kiedy zobaczy do spółki z ciocią jak to wygląda na co dzień, zmieni zdanie co do kwestii hospicjum.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
4 4

@rafaela: skoro nie jesteś prawną opiekunką matki, to co ty tam jeszcze robisz? Pakuj siaty i znikaj. Telefony ciotek i babć możesz dodać na czarną listę, żeby ci życia nie zatruwały.

Odpowiedz
avatar Papa_Smerf
25 25

Może jestem świnią, ale nie rozumiem, dlaczego się nią opiekujesz. Zwłaszcza, że Cię bije i gryzie. A z historii nie wynika, że ją kochasz (nie dziwię się).

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 lipca 2016 o 10:28

avatar oszi90
0 0

@Nikorandil: a skąd, ja nie kocham rodziny

Odpowiedz
avatar Imnotarobot
10 10

Nie sądzisz, że pora na to by uciekać od toksycznej rodzinki? Praktycznie skazują Cię na to byś się zajechała na śmierć przy durnej babie, która nie dość, że nawet nie jest wdzięczna za opiekę to jeszcze Cię bije i gnębi. A Ty o tym wiesz i mimo to dalej w tym siedzisz. Szukaj pomocy. Dla siebie. Im dłużej będziesz zwlekać tym gorzej dla Ciebie.

Odpowiedz
avatar cassis
17 17

Zachowanie matki - story of my life. Tyle tylko, że moja wywaliła mnie z domu i zeń wymeldowała w dniu mojej osiemnastki... Dopiero potem zachorowała i przypomniała sobie, ze ma córkę, od której może wymagać miłości - czytaj odpłacenia się za rzekome "poświęcenie". Zostałam zgnojona przez rodzine i obcych ludzi, ale nie ugięłam się. Nie jeździłam i nie jeżdżę do niej. Nie mamy kontaktu od 4 lat w ogóle. Nie odwiedzam w szpitalach, nawet nie wiem czy w jakichś była... Bo jak jeszcze miałyśmy kontakt - były to tylko żądania z jej strony - dawania pieniędzy, kupowania rzeczy, załatwiania za nią spraw. Nie ma czegoś takiego jak miłość bezwarunkowa, bo dzieci dorastają i więzi się rozluźniają albo nigdy ich nie było. A na szacunek to sobie trzeba zasłużyć. Autorko - zabierz swoje rzeczy, zamknij drzwi za sobą i nie wracaj, póki matki nuie zabiorą do ośrodka.

Odpowiedz
avatar T3TRU53K
7 7

Autorko czytajac komentarze powinnas dojsc do wniosku, ze dla takiej kobiety zwyczajnie nie warto sie poswiecac... Odejdz, znajdz swoja sciezke w zyciu i nia podazaj. Jestem pewny, ze po takich przezyciach poradzisz sobie juz ze wszystkimi zyciowymi problemami, wiec podnies glowe w gore i zacznic WLASNE zycie :) POWDZENIA ! ! !

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 17

Osoby w ciężkiej depresji nie potrafią się z łóżka podnieść, bo nie ma to dla nich większego sensu, a co dopiero mówić o opłaceniu rachunku za internet, odpaleniu kompa i pisaniu historii.

Odpowiedz
avatar rafaela
7 9

@Caron: Masz rację, dokładnie tak jest. I jakieś dwa lata temu dokładnie tak było ze mną - przesypiałam całe godziny, niejednokrotnie nawet i dobę. A jak już się obudziłam nie miałam do niczego motywacji, na niczym nie mogłam się skupić, przechodziłam od histerii do apatii, bałam się własnych myśli. I właśnie dlatego zaczęłam się leczyć. Psycholog i psychiatra, terapia i leczenie farmakologiczne. Leczyłam się półtora roku. Pomagało i naprawdę było lepiej. Aktualnie nie byłam u psychologa od pół roku, u psychiatry od 3 miesięcy, tylko po leki. I czuje, że mimo leków jest coraz gorzej. Nie jest tak źle, jak było, kiedy do psychologa szłam pierwszy raz, ale boję się, że zmierzam z powrotem w tamtym kierunku

Odpowiedz
avatar Sith
6 6

@Caron: Różne są stadia depresji. Może być cięższa, mogą być stany depresyjne. U mnie psychiatra stwierdził stany depresyjne, skierował do psychologa. Są dni kiedy mam dość, tak serdecznie i całkowicie. Zwlekam się z łóżka jednak i idę do pracy bo wiem, że jak mnie zwolnią to kto utrzyma moje dzieci. One są dla mnie siłą napędową z czysto racjonalnego punktu widzenia.

Odpowiedz
avatar rafaela
12 14

Pojawiło się dużo komentarzy o podobnej treści, więc odpowiem zbiorowo. Zrezygnowanie z hospicjum było tylko i wyłącznie decyzją babci. Ciotka jest od niej zależna finansowo i z nią mieszka - nie ma nic do powiedzenia. Jeśli babcia powiedziała, że weźmie mamę, to to zrobi. Podejrzewam, że raczej robiąc wszystkim na przekór, niż z bardziej szlachetnych pobudek, ale to bez znaczenia. Także nie kwestia tego "czy", a "kiedy". Wstępnie ma to zrobić pod koniec przyszłego tygodnia. Jeśli tak będzie, to dam radę, muszę - w tym roku idę na studia i wszystkie sprawy związane z wyprowadzką miałam załatwione już wcześniej w perspektywie wyprowadzenia się na przełomie września i października. Użyczony strych na moje rzeczy od października, tymczasowy dom dla kotów od października, umowa najmu aktualnego mieszkania kończy się w październiku, pracę kwadrans drogi od domu mam do października. No i akademik od października. Także jeśli sprawa mamy ma się rzeczywiście zakończyć w ciągu tygodnia, to wolę przetrzymać niż znowu planować rozpoczęcie nowego rozdziału... Natomiast, jeśli będą to przeciągać, to to zrobię. Żadna z osób, które pisały, że powinnam zerwać kontakt, zająć się sobą, itp. nie jest potworem ani świnią. Natomiast ja się tak czułam myśląc podobne rzeczy. I może to głupie, ale spisanie tego, co czuję, a potem przeczytanie Waszych komentarzy naprawdę mi pomogło. Wiadomo, że nie jest to tydzień urlopu, czy wizyta u psychologa, ale dobrze mieć wsparcie. Gdziekolwiek. Dziękuję Wam Piekielni ;)

Odpowiedz
avatar Sith
4 6

@rafaela: Nie jesteś potworem ani świnią. Każdy z nas jest człowiekiem i chce być szczęśliwy.

Odpowiedz
avatar Morog
4 4

Po prostu się wyprowadź, odpłać pięknym za nadobne.

Odpowiedz
avatar bazienka
4 4

ja bym na twoim miejscu zbierala dowody- z sor, robila obdukcje urazow i ugryzien i zwyczajnie zlozyla doniesienie o znecaniu sie z art. 207 panstwo zapewni jej opieke a ty na tej podstawie mozesz uniknac alimentow i zwyczajnie oddac ja do dps no albo rozwalaj sobie psychike dalej a potem idz na terapie. o ile zdazysz przed myslami smaobojczymi troche mi to masochozmem traci

Odpowiedz
avatar alboinna
2 2

Nie dodam żadnej więcej rady do tych wszystkich, które już dali Ci inni. Powiem tylko tyle, uważam, że mają rację. Wiem jednak jak niekiedy trudno wprowadzić je w życie. Prawo, finanse, rodzina lub własny charakter i wiele innych czynników ma wpływ na to, że człowiek tkwi w czymś, co powinien rzucić w diabły. Powiem tylko tyle, prawdziwie wstrząsnęło mną to co napisałaś. Współczuję Ci i doskonale rozumiem. Szkoda, że Twoja potwornicka matka nigdy nie dowie się, że niczego w swoim popapranym życiu nie zrobiła dobrze. Jesteś jedynym wspaniałym wyjątkiem. Ale tego też nie będzie wiedziała. Rozumiesz, jak bardzo bezwartościowe są jej życie i śmierć?

Odpowiedz
avatar ellee
0 0

@alboinna: piękny komentarz.

Odpowiedz
avatar mono
1 1

"Najlepsze lata życia, swoje zdrowie i fizyczne, i psychiczne poświęcam opiece nad kobietą, której zawdzięczam co najwyżej to" Ależ to Twój wybór. Nie do końca zdrowy. Co Ci da zajmowanie się nią kolejne np 10 lat? Poza straconymi latami? Zmierzać możesz (oby nie, ale hipotetyzując) do bycia za 5-10 lat zgorzkniałą osoba, której nic nie cieszy. I nawet jak mama wyzdrowieje/umrze/ktoś inny się nią zajmie, możesz przez lata nie być w stanie wrócić do normalności. Rozumiem oczywiście, sam miałem wiele różnych zachowań typu "pomogę jej", 2 lata straciłem przez taką pomoc, psychika siadła, samoocena, życie towarzyskie i wszelkie inne poza pracą i pomocą jej. Natomiast teraz wiem, że nie było to zdrowe i drugi raz w takim zakresie bym się nie zaangażował.

Odpowiedz
Udostępnij