Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sezon się zaczął więc cała młodzież rzuciła się na poszukiwanie pracy. Jako,…

Sezon się zaczął więc cała młodzież rzuciła się na poszukiwanie pracy. Jako, że mieszkam kilkanaście kilometrów od miejscowości nadmorskiej to ofert nie brakuje. Ale....

1. Sytuacja z tamtego roku. Znalazłam pracę jako kelnerka, nic nadzwyczajnego. Problem polegał na tym, że szefowa okradała nas z napiwków (miałyśmy się nimi dzielić więc wszystkie pieniądze lądowały w kasie i dostawałyśmy je dopiero następnego dnia). Na początku pracowałam weekendami, więc nic nie wzbudziło moich podejrzeń. Poza tym nie zostałam nauczona obsługi kasy, musiałam radzić sobie sama, więc prawdopodobieństwo popełnienia przeze mnie błędu było bardzo duże. W chwili rozpoczęcia lipca coś zaczęło mi nie pasować. Sama w ciągu dnia potrafiłam dostać 200zł napiwku, a następnego dnia zostawało po 20-30zł. Pomijając sprawę finansów ostatecznie do zwolnienia doprowadziły mnie godziny pracy. Nikt nie mówił, że będzie łatwo, ale po 2 tygodniach pracy od 10 do 2 (tak, 15h) bez dnia wolnego, najzwyczajniej w świecie stwierdziłam, że nie warto. Nie wspominając o tym, że ostatni autobus do mojego miasta odjeżdża o 23. Musiałam sama sobie radzić z transportem, inaczej wracałabym piechotą. No i smaczek na koniec. Po wypłacie wyliczyłam, że pracowałam za 5,50zł za godzinę... (powiedziana była pensja miesięczna, nie godzinowa).

2. Już w tym roku. Jako maturzystka zaczęłam poszukiwania pracy w połowie maja. Znowu kelnerka, w barze w centrum miasta. Na miejscu okazało się, że szefowa sama tam pracuje, a wyjeżdża na miesiąc, więc szuka kogoś by ją zastąpił. Praca 9-18 siedem dni w tygodniu. Nie miałabym prawa nawet zachorować, ponieważ nie byłoby nikogo kto mógłby mnie zastąpić.

3. Chodzenie po plaży w stroju Kubusia Puchatka. Od wtorku do niedzieli, między 11 a 16. Stawka 4,50zł/h.... aha...

4. Tutaj oferta wydawałoby się idealna. Praca zmianowa, sama ustalam grafik, 10zł/h. Szkoda tylko, że by uzyskać taki efekt, szefostwo zatrudniło KILKANAŚCIE nowych kelnerek (po 2 na zmianie). "Pracowałam" tam prawie 3 tygodnie i tylko 2 razy udało mi się dostać zmianę. Jednak podziękuję...

5. Tutaj już nie moja osobista historia lecz nie potrafię przejść obojętnie obok takich sytuacji. Moja znajoma rok temu pracowała w smażalni. Pracowała od 9 do momentu kiedy szefowa jej powiedziała, że może iść. Nie rzadko zabierałam ją do domu wracając z pracy (koło 2 w nocy). Nie miała tam krzesła, nie wolno jej było usiąść. Pod koniec zmiany prawie musiałam ją nieść do samochodu. Koleżanka miała wtedy niecałe 15 lat...

Ja rozumiem, że pracodawcy na sezon szukają taniej siły roboczej. Ale w trakcie tego procesu zapominają najwidoczniej o człowieczeństwie.

gastronomia

by Tapas
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Armagedon
18 20

Punkt trzeci rzucił mnie na kolana. W upał, po piachu, w FUTRZE? Przez kilka godzin? Za dwie dychy dniówki? Luuuudzie, tym "pracodawcom" naprawdę się w dupach poprzewracało!

Odpowiedz
avatar kindersztuba
11 11

Dokładnie... za 14,50/h może, moooooże... ale 23zł za dzien? Phi.

Odpowiedz
avatar imhotep
12 12

A co roku mają nowy podaż osiemnastolatek, których będzie to pierwsza praca.

Odpowiedz
avatar juanita
-5 11

Pochodzę ze wsi. Do najbliższego miasta miałam w chu i trochę. Jako nastolatka w wakacje zawsze zatrudniałam się do prac polowych. Zbiory warzyw, owoców, tytoniu itd. Praca o 7 do 19, nie raz i dłużej. Przez 6 dni w tygodniu. Niezależnie od pogody. W upale albo w deszczu, bo nieważne, że pada. Ogórki muszą być zebrane, inaczej przerosną. Zarabiałam 30 zł za dniówkę. Ale przynajmniej obiad i wodę dawali.

Odpowiedz
avatar Raveneks
14 14

Dlaczego tak często szef musi położyć łapę na napiwkach?! Wielokrotnie zdarzało mi się, w różnych lokalach, że do rachunku dokładałem osobno odliczony napiwek, bo widzę, że obsługa się stara, a szef/szefowa na te pieniążki dybie. Czasem też wprost daję kelnerowi czy kelnerce pieniądze do ręki, kiedy widzę, że po uregulowany rachunek przychodzi zupełnie kto inny niż osoba, która obsługiwała mój stolik. Na koniec dodam, że bardzo nie podoba mi się wymuszanie na pracownikach dostających napiwki odkładania ich do jakiejś wspólnej puli. W lokalach, w których bywam regularnie zdążyłem poznać pracowników i nie zdarzyło mi się, żeby nie było różnicy w jakości ich pracy. Tak na sali jak i w kuchni. Jedyny mankament, to kwestia napiwków dla kucharzy, chociaż to też można rozwiązać jeśli się chce. Napiwki traktuję bardzo poważnie, bo uważam, że to jedyny sposób w jaki mogę premiować profesjonalną i miłą obsługę.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 czerwca 2016 o 15:04

avatar yourspecialitsupport
6 6

Niestety wiem jak jest, wychowalam sie w miejscowosci nadmorskiej. Ale z drugiej strony, mama szuka osoby do sprzatania pokoi na sezon (20zl za sprzatniety pokoj) i znalezc nie moze chetnych.

Odpowiedz
avatar Fisstech
3 3

@yourspecialitsupport: Jeżeli jedynie może zapewnić zakwaterowanie, to jestem chętna. Doświadczenie mam, jakby nie patrzeć ;).

Odpowiedz
avatar anonimowa94
5 11

Jeśli chodzi o pracę kelnerki.... Mam własną restaurację. Zatrudniłam młodą dziewczynę, za 2 miesiące kończy 18 lat, właśnie ukończyła 2 klasę technikum o kierunku gastronomicznym, zero doświadczenia zawodowego oprócz zajęć praktycznych w szkole. Dałam jej 7zł netto. Troszkę mniej niż dostaje reszta kelnerów. Ale od lipca planuję podnieść jej stawkę. Nie rozumiem podejścia niektórych pracodawców do pracowników. Dla mnie to oczywiste, że pracownik odpowiednio wynagradzany jest bardziej zaangażowany, przez co przychodzi i wraca więcej klientów.

Odpowiedz
avatar singri
3 5

Mi szef powiedział na rozmowie kwalifikacyjnej: "Jeśli będzie pani źle pracować, to pani zwolnimy. Jeśli my będziemy panią źle traktować, to pani odejdzie. Przecież to oczywiste." Przez pół roku nie znalazłam tyle odwagi, żeby im powiedzieć, że u nad nie tak łatwo znaleźć pracę. Potem dowiedziałam się, że tylko ja się zgłosiłam. Bezrobocie, psiakrew...

Odpowiedz
avatar Akoi890
2 2

Po części nie wiem, czego można się spodziewać (nr 5) po nielegalnej pracy. Pracować można dopiero od 15 lat, a nie od "niecałych 15". Poza tym takie rzeczy się zgłasza - osoby w wieku 15 lat, mogą pracować tylko 6 godzin dziennie. 6 godzin, a 17 godzin pracy, to chyba spora różnica, prawda? Aż tak potrzebowała tych paru groszy? Rodzice nie reagowali? Sytuacje są różne, ale to po prostu głupie dawać się tak wykorzystywać.

Odpowiedz
avatar KamilaAllatu
1 1

A w tym roku tak ciężko znaleźć im chętnych na niewolników że nawet w gazetach narzekali... normalnie szok. No jak to możliwe...

Odpowiedz
avatar cynthiane
1 1

Pracowałam sezonowo jako kelnerka. Dwie dziewczyny do obsługi dwóch sal i mycia na bieżąco naczyń. Przekazywanie zamówień z kasy do kuchni, wydawanie posiłków, ogarnianie stolików, przyjmowanie płatności. W wysokim sezonie od 9 do 1, 2 w nocy. W spokojniejszych miesiącach miałyśmy zmiany, jeden dzień od 9, drugi od 14. Za 1700 zł netto miesięcznie. Ale z zakwaterowaniem i dwoma posiłkami. Nie mogłam usiąść na chwilę ani stać w miejscu gdy są klienci. Nie żałuję, chociaż przez jeden sezon wypracowałam godzin więcej niż przez rok na etacie :)

Odpowiedz
avatar yakhub
0 0

Punkt 4: Zgadzam się, że taki "tryb pracy" może nie odpowiadać, ale - z drugiej strony - nie wiedzę tutaj piekielności. Z pewnością jest mnóstwo młodych ludzi, którzy chcą sobie 1-2 razy w tygodniu trochę dorobić. A jednocześnie, pracodawca ten sposób zapewnia sobie, że nie zostanie nagle bez obsługi... Po prostu to nie była oferta dla Ciebie, co nie znaczy, że była zła.

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@yakhub: ok, ale w SEZONIE?

Odpowiedz
Udostępnij